Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

4. Jak wyglądał Wasz pierwszy pocałunek...

|Kageyama Tobio|
Nie powiedzieliście tego na głos, ale obydwoje nie chcieliście przyznawać się do związku. A przynajmniej na razie, kiedy to świeża sprawa i próbowaliście się wdrożyć w ten świat. Plus nie chciałaś zepsuć swojej relacji z bratem, którą ostatnio odświeżyłaś. Jednak na treningach i tak zaszła mała zmiana, choć nikt jej nie zauważył. Drużyna odpuściła sobie rozmowy, bo znów wróciliście do stanu dobrych przyjaciół.

Tego dnia po raz pierwszy miałaś pójść z Tobio do jego mieszkania, co bardzo Cię cieszyło. Nie miałaś pojęcia, że chłopak strasznie się tym stresuję i ma w planie wasz pierwszy pocałunek. Wcześniej nie mieliście odwagi zaproponować to drugiej osobie, więc on postanowił to zrobić i potem nie żałować...

Kawalerka Kageyamy była bardzo schludna. Zaraz po wejściu napotkałaś piłkę i buty do siatkówki, a chwilę później zauważyłaś strój z numerem "9". Usiadłaś na łóżku, a widząc przerażoną minę rozgrywającego, postanowiłaś wyrazić pozytywną opinię na temat mieszkania. Po tym, jak zaproponował Ci napój, cały czas rozmawialiście, nie zwracając uwagi na krótkie przytulenia czy słodkie słówka.

Siedzieliście na łóżku, a chłopak trzymał twoją dłoń, uważnie ją obserwując. Rozmawialiście o swojej przyszłości, ignorując fakt związku, ponieważ żadne z was nie potrafiło przyznać się do tego, iż chce spędzić przyszłość z drugim... Zawstydzony Kageyama złożył pocałunek na wierzchu twojej ręki, jednocześnie odczuwając dreszcze. Podniósł głowę, a jego wzrok spoczął na twoich ustach, na które zaraz się przeniósł swoimi. Jedynie przyłożył swoje wargi, ale wasze serca przyspieszyły i niemal biły w tym samym momencie. Delikatnie rozchylił usta, a ty sprawnie odwzajemniłaś ten ruch, domagając się dalszej części. Objęłaś jego kark i delikatnie go po nim masowałaś, nie zwracając uwagi na rumieńce i przyjemne dreszcze.

To właśnie ten moment, kiedy Tobio Kageyama odkrył, że nie ma nic lepszego, jak całowanie się ze swoją pierwszą i jedyną dziewczyną. 


|Oikawa Tōru|
- Nie kochasz mnie już? - zapytał po raz kolejny w dniu, w którym rano nie przyszłaś się z nim spotkać. Miałaś ważny powód, żeby to ominąć, a on jak zwykle wyolbrzymiał.

- Kocham. Muszę iść na trening, a ty poczekaj na mnie, dobrze? Do zobaczenia, kochanie! - już miałaś wychodzić, gdy chłopak mruknął coś pod nosem i ze smutnym wyrazem twarzy odwrócił się do Ciebie plecami. - Nie pożegnasz się ze mną?

Nie lubiłaś, gdy ten jest smutny, bo jego humor udziela się również tobie. Było tak i tym razem, poza tym nie pasowało to do twojego wiecznie uśmiechniętego Tōru.

- Do widzenia. - burknął, a ty najwyraźniej nieusatysfakcjonowana podeszłaś do leżącego na kanapie chłopaka i nachyliłaś nad nim. - Co chcesz?

- Wiesz, że bardzo Cię kocham?

- Udowodnij! - wykrzyczał, a ty bez zastanowienia, delikatnie wpiłaś się w jego usta, a chwilę po tym wiedziałaś, że nie ma już dla Ciebie ratunku.

Oikawa miał bardziej zadbany wygląd niż ty, co wiązało się z tym, że jego usta są w perfekcyjnym stanie. Chłopak wyraźnie zaskoczony podniósł się i odwzajemnił pocałunek, który trwał jeszcze przez kilkanaście sekund.

- Wierzę Ci.


⎿ Yū Nishinoya 

Wasz pierwszy pocałunek był dość... Nagły. Nishinoya bardzo chciał cię pocałować, ale przy każdej okazji go spławiałaś. Do czasu rozmowy z mamą, od której usłyszałaś radę na całe życie: „Jeśli go kochasz, to czego się boisz?".

Siedzieliście na trawie w parku, a ten zaczął się do ciebie przysuwać. Był brudny od lodów śmietankowych, które akurat jadł i myślał, że go odtrącisz. Był PEWIEN, że odwrócisz głowę jak za każdym razem, lecz tym razem miałaś inne plany. Sama przyłożyłaś swoje usta do jego warg, na co ten znieruchomiał. Dopiero po chwili poczułaś, jak odwzajemnia pieszczotę. Obydwoje nie wiedzieliście, jak się całuje, dlatego polecieliście na żywioł, co jak zawsze się wam opłaciło.

Co nie zmienia faktu, że przez następne dni był tak szczęśliwy, że na samą myśl o twoich ustach skakał pod sufit. Nawet nie próbował cię pytać o pozwolenie, po prostu znienacka atakował twoje policzki, nos i wargi drobnymi pocałunkami. Za każdym razem smakował jak mięta, co szczerze uwielbiałaś. I, mimo że udawałaś czystą wściekłość, to w środku niemal się rozpływałaś.


|Sugawara Kōshi|
- Nie masz czego się bać... - powiedział twój chłopak, opierając się o blat w jego kuchni. Pierwszy raz go odwiedziłaś i strasznie się stresowałaś, ale kiedy zauważyłaś, że byliście sami natychmiast odpuściłaś, jednakże rozgrywający nie miał takiego zamiaru. – Przy mnie możesz być sobą.

- Wiem, już mi przeszło. – zaśmiałaś się, a po krótkiej rozmowie wrócił do Ciebie i położył się obok. Stwierdziliście, że chcecie pograć w gry planszowe, dlatego po chwili siedzieliście na podłodze i śmialiście się od ucha do ucha.

Na początku to szarowłosy wygrywał, ale role się odwróciły, kiedy zaczęłaś tracić już  nadzieje. Bardzo się ucieszyłaś, dlatego rzuciłaś się w jego ramiona, a ten z radością przytrzymał Cię i nie pozwolił uderzyć Ci się w głowę. Zamortyzował skok, lecz w krótkiej chwili znaleźliście się blisko siebie.

Leżałaś na podłodze, a pod twoją głową spoczywała ręka twojego chłopaka, który wisiał nad tobą. Nie mogłaś się powstrzymać, dlatego przyciągnęłaś go do siebie i pocałowałaś. Nie był zszokowany, sam chciał to zapoczątkować, a że byłaś szybsza to już inna kwestia.

Od razu odwzajemnił pieszczote, a ty szeroko się uśmiechnęłaś. Spędziliście w tej pozycji kilka dobrych minut, całując się i śmiejąc. To twój najlepszy pierwszy pocałunek, lepszego nie mogłaś sobie wymarzyć.


|Kuroo Tetsurō|
- Dlaczego nie chcesz tego zrobić? - powiedział, wisząc nad tobą i próbując namówić do zdjęcia ręki z ust, aby bez problemów mógł Cię pocałować. Nie chciał się tobie narzucać, ale już od jakiegoś czasu obserwował twoje wargi i nabierał na nie dużej ochoty.

To chyba normalne, że chce Cię pocałować, skoro jesteście w związku?

- Kuroo, nie jestem jeszcze gotowa... - mruknęłaś, nadal nie zdejmując ręki z twarzy. Byłaś cała czerwona, a on wyglądał, jakby nie zamierzał odpuścić. Musiałaś coś zrobić, aby uniknąć pocałunku i jednocześnie się z nim nie pokłócić. Powodem twojego braku gotowości był wstyd, jaki odczuwałaś w takich chwilach, bo jeszcze się nie przyzwyczaiłaś.

- Nie. Uciekasz od tego, a im dłużej to robisz, tym ja się niecierpliwe. - wyjaśnił, westchnął głośno i z nie małą siłą oderwał twoją dłoń od upragnionych ust, w które zaczął się wpatrywać. - Zrobię to, nawet jeśli tego nie chcesz.

- To nie tak, że tego nie chce, ale... - nie zdołałaś dokończyć, bo chłopak zaczął się do Ciebie zbliżać. Natychmiast odwróciłaś głowę w drugą stronę, ale to nie przerwało poczynań kapitana. - Przestań.

Zrobił to z wielką tęsknotą. Nigdy Cię nie pocałował, nawet w policzek, bo zawsze od tego uciekałaś, a teraz spragniony twoich warg, zachłannie się w nie wpił. Na początku nie dostał od Ciebie odpowiedzi, więc jedynie muskał twoje usta, a gdy nadal na nią oczekiwał, mocno ścisnął twój nadgarstek, a ty niechętnie zaczęłaś odwzajemniać.

Zrobił to, bo tego chciał i nie patrzył na twoje prośby. Mimo to nie chciałaś tego przerywać, jego usta były wyjątkowo słodkie, więc nie próbowałaś tego przerwać, wręcz przeciwnie sama zaczęłaś pogłębiać pocałunek.

- ...nienawidzę Cię... - powiedziałaś, ale natychmiast ponownie wpiłaś się w jego usta, na co ten najwyraźniej rozbawiony, uśmiechnął się.

- A jednak nadal mnie całujesz?


|Bokuto Kōtarō|
Chłopak znów popadł w swój emo-mode, a ty nie miałaś siły wytężać mózgu na kolejne monologi i sposoby na uratowanie treningu.

- Sówko! - uśmiechnięta podbiegłaś do Bokuto i usiadłaś obok na ławce, następnie chwytając jego dłonie. - Co się dzieje?

- Nic.

- Widzę, że coś jest nie tak. - zaśmiałaś się i lekko go pocałowałaś. Był zaskoczony, przez co – na szczęście, nie zdążył go pogłębić.

Zarumieniona odeszłaś kawałek dalej, bo nigdy z własnej woli nie pocałowałaś chłopaka. Akaashi w duchu Ci podziękował, bo dobry humor Bokuto utrzymywał się przez resztę tygodnia, gdzie bez problemu mógł Cię całować i cieszysz się ukochanymi ustami swojej dziewczyny.


|Hajime Iwaizumi|
Wasz pierwszy pocałunek był po wygranym meczu, kiedy najszybciej jak mogłaś, zbiegłaś po schodach i wylądowałaś w jego ramionach.

Wyczekiwałaś wyniku, jak nigdy dotąd, ale nadal wierzyłaś w drużynę swojej szkoły. To był trudny mecz, a zmęczenie odczuwali nawet widzowie, w tym ty.

- Udało wam się! - krzyknęłaś i mocno wpiłaś się w usta Iwaizumiego. Wcześniej nie potrafiłaś usiedzieć w miejscu, a teraz nie mogłaś się ruszyć, a jedyne co pozostało w ruchu to twoje wargi.

Chłopak odwzajemnił pocałunek i kilka chwil później pogłębił go. Nie zauważyliście, kiedy Oikawa zrobił wam zdjęcie, bo nie zwracaliście uwagi na nic innego niż siebie.

- Najlepsze świętowanie wygranej w moim życiu.


|Keiji Akaashi|
W waszym przypadku było to dość spokojne i zamierzone, ponieważ wyszło to samo z siebie. Siedzieliście na łóżku, trzymając się mocno za ręce, bo tobie było zimno i koc nie wystarczał.

- Może się położymy? - zapytał Akaashi, kiedy znów ziewnęłaś i nakryłaś się z powrotem kocem.

Podniosłaś na niego wzrok i pokiwałaś głową, następnie obserwując, jak chłopak wchodzi pod kołdrę i robi Ci miejsce. Wkrótce wtulałaś się w ciepłą klatkę piersiową swojego chłopaka, któremu bardzo się to podobało.

Uwielbiał każdą twoją bliskość.

- Jesteś cudowny, dziękuje. - mruknęłaś i krótko cmoknęłaś go w szyje, następnie przechodząc pocałunkami do ust, lekko je muskając.

To pierwszy pocałunek Keijiego i nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że go to zmroziło. Nie spodziewał się tego, dlatego trochę się przestraszył i nie odwzajemnił twojego ruchu.

- Przepraszam, ja... To był mój pie... - zaczerwieniony na twarzy zaczął się tłumaczyć, co Ci się nie spodobało.

- Mój też, ale nie martw się. Niedługo się wprawimy. - puściłaś mu oczko i znów ułożyłaś się na jego klatce, jednocześnie czekając na uspokajający głos chłopaka, który wcześniej czytał książkę na głos.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro