Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Suna Rintarou • male reader

Pierwsze spotkanie

[T/I] miał wrażenie, że ostatnio pech go prześladuje. Być może była to seria nieszczęśliwych wypadków, jednak nie sądził, by zupełnym przypadkiem przewrócił się na prostej drodze już trzeci raz w tym tygodniu. Tyle że za tym ostatnim stanął na tyle nieostrożnie, że koniec końców najwyraźniej skręcił sobie kostkę.

— Jesteś cału? — usłyszał gdzieś nad sobą czyjś spokojny głos. Uniósłszy głowę, jego spojrzenie spotkało się ze spojrzeniem szarożółtych oczu chłopaka patrzącego na niego spod lekko zmrużonych powiek.

Chłopak przykucnął obok niego, by być z nim na tej samej wysokości.

— Raczej tak — odparł [T/I], po czym spróbował wstać. Niezbyt mu to wyszło, bo kiedy już stanął na bolącej nodze, syknął i prawie znów się przewrócił. Prawie, bo przed chwilą spotkany chłopak mu na to nie pozwolił i go przytrzymał.

— Może lepiej cię odprowadzę — zaproponował. — Mieszkasz gdzieś daleko?

[T/I] pokręcił głową.

— Nie. Mieszkam na następnej ulicy.

Chłopak skinął głową.

— No dobra, więc zaniosę cię tam — stwierdził spokojnie. Widząc zdziwienie na twarzy [T/I], dodał: — Nie możesz nadwerężać kostki, to chyba logiczne.

— Ale... Nie musisz marnować sobie na mnie czasu, jakoś dałbym sobie radę...

— Ale chcę — odparł spokojnie. — Nie będzie mnie gryzło sumienie, że zostawiłem cię samego — po tych słowach przykucnął, dającu do zrozumienia, że zamierza przenieść go na barana.

[T/I] nie pozostało nic innego, jak tylko się na to zgodzić.

— Jak się nazywasz? — zapytał, kiedy już siedział mu na plecach.

— [T/I].

— Ja jestem Suna, miło cię poznać.

Dalsza znajomość

Po drodze [T/I] jeszcze długo dziękował mu za pomoc, na co Suna zapewniał go, że to nic wielkiego. Pod domem chłopak uznał, że do środka trafi już sam, po czym po raz kolejny mu podziękował. Suna uznał, że bardzo miło było komuś pomóc, a i [T/I] był niezłym towarzystwem.

Następnego dnia Suna był lekko zdziwiony, kiedy po treningu Kita chciał z nim o czymś pogadać.

— Dziękuję, że wczoraj odniosłeś mojego brata do domu — powiedział, a Suna spojrzał na niego ze zdumieniem.

— [T/I] to twój brat?

— Tak — Kita pokiwał głową. — Coś nie tak?

— Nie, dlaczego?

Kapitan Inarizaki wzruszył ramionami.

— Zabrzmiałeś, jakbyś miał coś przeciwko.

Suna nie miał nic przeciwko i miał nadzieję, że znajomość z [T/I] nie skończy się tak szybko.

Zaczątki romansu

Słońce świeciło, kiedy [T/I] i Suna szli chodnikiem, zatopieni w rozmowie. [T/I] lada chwila spotkałby się twarzą w twarz ze słupem, kiedy Suna chwycił go za ramię, by odciągnąć go od nieszczęśliwego zderzenia ze słupem. Niechcący przygarnął go nieco za blisko siebie, stawiając ich w trochę romantycznej, ale i lekko krępującej sytuacji.

— Eee... Dziękuję — powiedział cicho [T/I].

Suna uśmiechnął się i puścił go, a przez dalszą część drogi obydwoje czuli przyjemne ciepło na policzkach.

Wyznanie uczuć

Dzień zapowiadał się koszmarnie dla [T/I]. Rano w połowie drogi do szkoły spostrzegł, że nie wziął telefonu, przez co musiał wrócić do domu i spóźnił się na pierwszą lekcję. Dodatkowo zarobił piłką tak, że pod jego okiem widniał teraz dosyć widoczny siniak. Mogło być jeszcze gorzej, lecz nie zezwolił na to Suna.

— Nie chciałbym ci bardziej zepsuć dnia... — zaczął, na co [T/I] spojrzał na niego z oburzeniem.

— Ty miałbyś mi go zepsuć? Ha, dobre.

— No dobra — chłopak wziął głęboki wdech, po czym powiedział głośno i wyraźnie: — Kocham cię.

[T/I] uśmiechnął się i przytulił Sunę.

— Właśnie polepszyłeś mi dzień, dziękuję.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro