Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Pierwsze spotkanie cz. 1 • female reader

Iwaizumi Hajime

Słońce świeciło popołudniowym blaskiem, kiedy po zakończonych zajęciach w liceum Karasuno [T/I] siedziała przed salą gimnastyczną liceum Aoba Johsai, pogrążona w lekturze książki. Oczekiwała, aż chłopcy z tutejszej drużyny siatkówki zakończą swój trening. Grał tam jej przyjaciel Kunimi Akira, a ona po zakończonych zajęciach przybyła do Aoba Johsai, jak umówiła się ze swoim przyjacielem.

W pewnym momencie z otwartej sali gimnastycznej wyleciała piłka do siatkówki, zderzając się z głową zaczytanej [T/I], a następnie wytrącając jej książkę z dłoni. Dziewczyna aż krzyknęła z zaskoczenia.

— O mój Boże! Nic ci się nie stało? — rozległ się nieco przerażony głos chłopaka, który wybiegł z sali w ślad za piłką. Bez wątpienia to właśnie Oikawa Tooru był sprawcą tego wypadku.

— Nie, coś ty — odrzekła sarkastycznie [T/I], pocierając bolące miejsce i pochylając się, by podnieść książkę. — Właśnie dostałam piłką w głowę i mnie to łaskocze.

Chłopak nie zdążył dodać czegoś więcej, bo z sali wyłonił się Kunimi wraz z ciemnowłosym kolegą z drużyny.

— Żyjesz, [T/I]? — chciał wiedzieć, po czym sprawdził, czy piłka nie wyrządziła dziewczynie większej szkody.

[T/I] pokiwała głową.

— Żyję, Akira, żyję — uspokoiła przyjaciela. — U was na porządku dziennym jest atakowanie niewinnych ludzi piłką przez Oikawę?

— Shittykawa, kultury trochę — skarcił go ciemnowłosy chłopak, który przyszedł za Kunimim, czyli Iwaizumi. — Serwujesz bez tołku i przeszkadzasz Bogu ducha winnej dziewczynie w czytaniu.

— Skąd miałem wiedzieć, że ktoś tu jest? — usprawiedliwiał się Oikawa, na co Iwaizumi przewrócił oczami.

— Jakbyś nie zauważył, to gramy w sali gimnastycznej, więc nie musisz celować w drzwi, palancie.

Oikawa westchnął, po czym spojrzał na [T/I].

— Wybacz, eee...

— [T/N].

Tendou Satori

[T/I] cieszył fakt, że lekcje w szkole skończyły się i mogła wrócić do domu. Co prawda był to dopiero jeden z pierwszych dni szkoły i pozostało ich jeszcze całkiem sporo, ale to był tylko szczegół, którym na razie nie zaprzątała sobie głowy.

Jednak powrót do domu musiał chwilę zaczekać, bo została poproszona o zaniesienie kilku dokumentów trenerowi męskiej drużyny siatkówki. Kiedy nauczyciel sobie poszedł, uderzyła się trzymanymi właśnie kartkami w czoło, jednak nie pozostało jej nic innego, jak spełnić dobry uczynek.

Podchodząc do sprawy logicznie, doszła do wniosku, że trener siatkówki na pewno jest w sali gimnastycznej, dlatego skierowała swoje kroki właśnie tam.

Jeszcze zanim otworzyła drzwi sali usłyszała wydobywające się z niej dźwięki odbijanej piłki. Łatwo było się domyślić, że trafiła na trening. Nie żeby napawało ją to radością, bo średnio lubiła się z siatkówką, ale na całe szczęście jedyne, co musiała zrobić, to zanieść dokumenty. Wtedy będzie mogła w spokoju opuścić szkołę i zapomnieć o niej do czasu, gdy w domu zabierze się za lekcje.

Ledwo zdążyła wejść, a już prawie została doprowadzona do ataku serca przez piłkę, która świsnęła tuż obok jej ucha. Niechcący upuściła niesione dokumenty, ale na szczęście były tak spięte, że nie rozleciały się na wszystkie strony.

— Na Boga, wycieczka na salę gimnastyczną była ryzykowną decyzją — mruknęła do siebie i przykucnęła, by podnieść upuszczone kartki.

— Mimo wszystko zapraszamy ponownie, [T/N] — rozległ się nad nią wesoły głos. Wyprostowała się i zauważyła chłopaka o spiczastych, czerwonych włosach i dużych oczach, który przybył zabrać piłkę, która ją tak wystraszyła. Jego spojrzenie było wesołe, podobnie jak on sam.

[T/I] zmrużyła oczy, zastanawiając się, kiedy mu się przedstawiała, skoro teraz chłopak ją zna.

— Wybacz, ale czy my się znamy? — zapytała ostrożnie, na co on pokiwał głową energicznie.

— Jesteśmy w tej samej klasie, [T/N]. Ja jestem Tendou — dodał, by [T/I] wiedziała, z kim ma przyjemność rozmawiać.

Dziewczyna pokiwała głową. W jej klasie mógł być jakiś Tendou.

— Jasne. Przepraszam, trochę się pogubiłam wśród tylu nowyh nazwisk...

— Nie szkodzi, [T/N] — odparł wesoło Tendou. — Odwiedź nas jeszcze kiedyś.

— Może kiedyś — [T/I] wzruszyła ramionami. — A tak swoją drogą, to gdzie wasz trener? Mam mu zanieść jakieś dokumenty.

Tendou wskazał odpowiedni kierunek.

— Dzięki — odparła [T/I] i westchnęła z uciechą. — W końcu będę mogła wrócić do domu.

Kuroo Testurou

[T/I] nie przewidziała, że podczas spaceru z psem słońce postanowi grzać jeszcze mocniej, a jej pupil padnie ze zmęczenia. Nieszczęśliwym zrządzeniem losu nie miała ze sobą wody, a do jakiegokolwiek sklepu było daleko, więc zwierzak leżał na chodniku i smutno skomlał, co łamało jej serce.

— Przepraszam — powiedziała do przechodzącego obok chłopaka — czy masz może wodę? Nie pomyślałam, że będzie tak gorąco, a mój pies jej teraz potrzebuje...

— Jasne — odpowiedział, po czym wygrzebał z plecaka butelkę z wodą.

Po napiciu się wody zwierzakowi widocznie ulżyło, jednak [T/I] uznała, że powinien odpocząć. Wybawca pieska pomógł jej przenieść go z zacienione miejsce.

— Dziękuję — powiedziała do chłopaka, który wyszczerzył zęby.

— Drobiazg. Kuroo — przedstawił się, na co [T/I] uścisnęła jego wyciągniętą dłoń.

— [T/N].

Bokuto Koutarou

Tego dnia klasa [T/I] miała wolną lekcję, gdyż jeden z nauczycieli nieszczęśliwie zachorował, a zastępstwa nie było. Wobec tego wszyscy zajęli się swoimi sprawami, a [T/I] zaczęła rozmowę ze swoim kolegą z ławki, którym był Bokuto Koutarou. Chłopak był nieco zdziwiony, że jego koleżanka nie jest jakoś specjalnie fanką siatkówki.

— Siatkówka to cudowny sport — przekonywał ją.

[T/I] nie wydawała się przekonana.

— Czy ja wiem...

— Ale za to ja wiem, [T/N] — odpowiedział radośnie.

Wtedy właśnie postawił sobie za cel, by nauczyć koleżankę gry w siatkówkę. Albo przynajmniej pokazać ciekawe strony tego sportu.

Akaashi Keiji

Dzień ciągnął się [T/I] w nieskończoność. Wracając ze szkoły autobusem, dziewczyna miała nadzieję, że nie zaśnie i nie prześpi swojego przystanku.

Oczywiście, nadzieje były płonne. Udało jej się przysnąć i rzeczywiście przespałaby swój przystanek, gdyby wysiadający akurat chłopak jej nie obudził.

— Hej, pewnie za chwilę wysiadasz, więc może lepiej już się obudź — powiedział, a ta pobudka podziałała na [T/I] jak filiżanka kawy, bo okazało się, że wysiadali na tym samym przystanku.

Przez jakiś czas szli w tę samą stronę, więc [T/I] dowiedziała się, że jej wybawca to Akaashi Keiji. Zdążyła mu podziękować z dziesięć razy, choć on i tak uważał, że to nic takiego.

Tsukishima Kei

Tsukishima i [T/I] nie zawsze się dogadywali. Znali się dość długo, a jednak nie do końca wychodziło im odnoszenie się do siebie z sympatią. Można było powiedzieć, że ich niechęć do siebie mogła ich łączyć już od czasów piaskownicy, kiedy mogli kłócić się o łopatkę, jednak to nie do końca prawda, bo stawką były grabki.

W każdym razie Tsukishima był niezwykle ucieszony, kiedy nie spotkał [T/I] w liceum Karasuno. Byli w tym samym gimnazjum i dziewczyna czasami żartowała, że Kei nigdy się od niej nie uwolni. I tak po prawdzie to miała rację, bo chociaż rozpoczęła naukę w Nekomie, to spotkali się na obozie treningowym, gdzie dziewczyna pomagała menadżerkom.

— Właśnie ziścił się mój koszmar — burknął, zauważywszy [T/I]. Jego przyjaciel Yamaguchi tylko zachichotał.

Nishinoya Yuu

Marzeniem [T/I] były podróże. Dziewczyna miała nadzieję w przyszłości zwiedzić jak najwięcej krajów. Niekiedy już zaczynała snuć plany podróży, które chciała kiedyś zrealizować.

Tego dnia rozmyślania o wycieczce do Włoch zostały przerwane przez przyjaciółkę [T/I], która opowiadała jej o meczu siatkówki, na którym ostatnio była. Przy okazji musiała jeszcze porozwodzić się nad tym, jak cudowny i idealny jest jeden z zawodników. [T/I] już nieraz zastanawiała się, ileż można gadać o atutach Oikawy Tooru.

— Czemu ty tego nie widzisz? — zdziwiła się jej przyjaciółka. — Jest taki miły... Ale skoro tak, to kto jest twoim zdaniem bardziej interesujący od niego? — zapytała przebiegle.

— No nie wiem... — [T/I] wzruszyła ramionami. — Na przykład taki Nishinoya z naszej szkoły ma dużo ciekawszą osobowość. Zawsze na meczach utrzymuje w ryzach drużynę, kiedy ci tracą nadzieję na zwycięstwo... Trochę jak anioł stróż.

Wspomniany Nishinoya, który akurat przechodził przez owy park, aż nadstawił uszu, usłyszawszy swoje imię. Słysząc potem piękny komplement, który padł z ust [T/I], nie mógł przejść obojętnie.

— Taka rola libero — powiedział i uśmiechnął się szeroko, kiedy zaskoczona [T/I] spojrzał na niego. — A tak przy okazji, miło mi, że tak o mnie myślisz, [T/N].

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro