Dalsza znajomość cz.1 • male reader
• Iwaizumi Hajime •
Przekroczywszy próg sali gimnastycznej, na której trenowali siatkarze z Aoba Johsai, [T/I] zauważył, że chwilowo było tam niewiele osób. Nie zauważył tam też Akiry do którego przyszedł, więc postanowił się wycofać, jednak ktoś mu w tym przeszkodził:
— Szukasz Kunimiego, zgadza się? — Słowa te padły z ust ciemnowłosego chłopaka, który do niego podszedł. [T/I] miał jednak problem - za nic nie mógł sobie przypomnieć, czy podszedł do niego Iwaizumi, czy Matsukawa. — Zaraz powinien tu wrócić — powiedział, kiedy [T/I] przytaknął. — Ale możesz wejść, dzisiaj Oikawa nie uderzy cię piłką.
— I tak wolę być ostrożny — stwierdził [T/I] ze śmiechem. — Życie mi jeszcze miłe, kto wie, czy Oikawa nie wyskoczy zaraz z piłką i nią we mnie nie rzuci?
— Nie martw się, ma przykazane, by nie celować w drzwi — zapewnił go. Nie wspomniał o tym, że po incydencie z posłaną przez Oikawę piłką, która uderzyła [T/I], Kunimi był śmiertelnie obrażony na kapitana, a ten przez całe dwa treningi próbował dociec, o co chodzi. Iwaizumi musiał przyznać, że wraz z Hanamakim, Matsukawą i Kunimim mieli z tego niezły ubaw, a Oikawa do tej pory nie wiedział, co miał znaczyć brak współpracy z nim ze strony Akiry.
— Marne pocieszenie, ale zawsze coś — zaśmiał się [T/I]. — A tak właściwie zabrzmi to idiotycznie, ale przypomnisz mi, jak się nazywasz?
— Iwaizumi — przypomniał mu.
Hajime był mile zaskoczony faktem, że [T/I] zależało na znajomości z nim. Spotykał się już ze znajomościami, które przez niego chciały dowiedzieć się czegoś o Oikawie czy w jakiś sposób się do niego zbliżyć przez znajomość z Iwaizumim. Cieszył go fakt, że przynajmniej znajomość z [T/I] nie sprowadza się do tego samego.
• Tendou Satori •
Od spotkania na sali gimnastycznej Tendou zaczął coraz częściej zagadywać [T/I]. Chłopak chętnie z nim rozmawiał, bo jak na razie nie znał zbyt wielu osób z klasy. W jego opinii Satori był naprawdę miły, choć nieco ciekawski. Jego ulubionym zajęciem stało się zgadywanie różnych faktów z życia [T/I].
— Uczyłeś się kiedyś w [nazwa szkoły] — bardziej stwierdził niż zapytał Tendou.
[T/I] uniósł brwi z zaskoczeniem.
— Brawo. Jak udało ci się to odgadnąć?
Satori uśmiechnął się tajemniczo.
— Mam swoje tajne źródła wiedzy — odpowiedział, po czym kontynuował zgadywanie: — I... Lubisz [ulubiony zwierzak].
— To też się zgadza — przytaknął chłopak. — Przyznaj się, draniu, gdzie zainstalowałeś podsłuch?
— [T/N], jak możesz mnie o to podejrzewać? — żachnął się Satori.
W istocie chłopak zgadywał trafnie przez to, że był dobrym obserwatorem. Bowiem rzuciło mu się w oczy zdjęcie, które widniało na wyświetlaczu telefonu [T/I] - był tam ze swoim przyjacielem, ubrany w mundurek [nazwa szkoły], a wraz z nimi na zdjęciu był też [ulubiony zwierzak].
• Kuroo Tetsurou •
[T/I] zapewnił Tetsurou, że da sobie radę ze swoim psem. On jednak uznał, że odprowadzi go, na wypadek, gdyby psu się pogorszyło - mógłby wtedy pomóc mu odtransportować zwierzaka do domu.
Następnego dnia [T/I] spotkał Kuroo w sklepie. Chłopak od razu zainteresował się tym, czy jego pies ma się dobrze.
— Cześć. Z twoim psem wszystko w porządku? — zapytał go z troską w głosie. — Nie pogorszyło mu się?
— Nie, wszystko z nim w porządku — zapewnił go. — Jeszcze raz dziękuję, bardzo nam wtedy pomogłeś.
— To drobiazg — zapewnił go Tetsurou i uśmiechnął się. — Nie mógłbym przejść obojętnie.
W ten sposób zawiązała się ich znajomość, powstała dzięki pomocy, którą Kuroo okazał [T/I] i jego podopiecznemu.
• Bokuto Koutarou •
[T/I] wytrzeszczył oczy, widząc siłę, jaką Koutarou włożył w atak. Już teraz wiedział, że nie będzie w stanie tego powtórzyć.
— Tak to się robi, [T/N] — powiedział z uśmiechem. — Chcesz spróbować to powtórzyć? Spróbuję ci wystawić, ale nie zrobię tego tak idealnie, jak Akaashi...
— Ja z kolei nie zaatakuję tak dobrze, jak ty — odpowiedział [T/I] i roześmiał się nerwowo.
— Musisz uwierzyć w siebie! — powiedział mu Bokuto. — Małymi kroczkami osiągniesz wszystko, [T/N], wystarczy, że w to uwierzysz!
— Niech będzie, że w to uwierzę — niepewnie zgodził się [T/I]. — Ale w takim razie ty też uwierz w to, że wystawisz mi tak dobrze, jak Akaashi.
— Obydwoje uwierzymy w swoje umiejętności. Niech tak będzie! — przytaknął Bokuto.
[T/I] musiał przyznać, że Bokuto potrafił go zmotywować jak nikt inny. I to nie tylko w kwestii siatkówki - kiedy nadchodził trudny dla niego sprawdzian, motywował go w podobny sposób, jak zawsze do siatkówki. Za to [T/I] był mu wdzięczny i odpłacał się tym samym.
• Akaashi Keiji •
Akaashiemu bardzo odpowiadało towarzystwo [T/I] podczas powrotu ze szkoły autobusem. Dosyć często rozmawiali, [T/I] zazwyczaj narzekał na natłok nauki, zaś Akaashi opowiadał mu o siatkówce, w którą tak lubił grać.
— Bywa ciężko. Zwłaszcza kiedy Bokuto-san się załamuje. Ciężko go wtedy pocieszyć.
— Brzmi jak miejsce, w którym łatwo idzie zwariować — zaśmiał się [T/I], na co Keiji się uśmiechnął.
— Czasami bywa i tak, ale Bokuto-san nie bez powodu jest kapitanem. Jego zachowanie jest niekiedy dziecinne, ale... To w jakiś sposób utwierdza resztę w przekonaniu, że nie należy przejmować się drobnostkami.
Słuchając tego, [T/I] zapamiętał słowa Akaashiego. Nie należy przejmować się drobnostkami.
• Tsukishima Kei •
Obóz treningowy, na którym był obecny [T/I], minął Tsukishimie znacznie spokojniej, niż mógłby się spodziewać po nielubionym przez siebie chłopaku. Odpowiadał mu fakt, że [T/I] nie zawracał mu głowy i on nie musiał mieć z nim do czynienia.
Jednak los postanowił nieco napsocić w ich życiu i ponownie naprowadzić na siebie [T/I] oraz Tsukishimę.
Zdarzyło się to jakiś czas po obozie treningowym. W okolicy zorganizowany został koncert jednego z zespołów, których piosenki często brzmiały na słuchawkach Keia. Chłopak postanowił się tam wybrać i zdecydowanie był zaskoczony, spotkawszy tam [T/I]. W tamtym momencie sam nie wiedział, co go do tego tchnęło, ale uznał, że go wystraszy. Stojąc za nim, trącił go w ramię, przez co chłopak aż się wzdrygnął z zaskoczenia.
— [Imię kuzyna], czy ty jesteś poje... Zaraz, zaraz, to ty? — zapytał ze zdziwieniem, zauważywszy Tsukishimę. Spodziewał się, że to jego kuzyn, u którego nocował, postanowił go wystraszyć, a tymczasem widział przed sobą chłopaka, z którym w dzieciństwie darł koty.
— Widzę, że jesteś zaskoczony nie mniej ode mnie — zauważył Tsukishima. — Myślałem, że nie mieszkasz już tu od dawna.
— Odwiedzam kuzyna — odpowiedział, po czym przekrzywił głowę, patrząc na Tsukishimę. — Nie spodziewałem się, że lubisz taką samą muzykę, co ja.
— Wielu rzeczy jeszcze o mnie nie wiesz — uciął Kei.
Jednak ta niewiedza nie trwała długo. Któregoś razu [T/I] spróbował nawiązać kontakt z Tsukishimą. Początkowo pisanie z nim szło opornie, ale po pewnym czasie Kei zaczął się przed nim bardziej otwierać. Wcześniej musiał dojść do wniosku, że czas zakopać topór wojenny i spróbować znaleźć wspólny język z [T/I], jak poradził mu Yamaguchi. W końcu Kei przyznał rację przyjacielowi - dlaczego miałby nie dać szansy znajomości z [T/I], skoro jedyne negatywne odczucia, jakie się z nim łączyły, powstały w dzieciństwie? Tamte czasy minęły i teraz już nie byli boczącymi się na siebie dziećmi, a ludźmi, których kręta droga życia prowadziła ku dorosłości.
• Nishinoya Yuu •
[T/I] zdecydowanie był nieco zażenowany tym, co dotarło do uszu Nishinoyi, czego raczej nie dało się powiedzieć o nim. Wyglądało na to, że ten komplement dodał mu wiele, wiele pewności siebie, co Tanaka kwitował śmiechem.
— Noya, powinieneś wziąć jakieś korki à propos radzenia sobie ze sławą — zażartował Tanaka.
— Ale nie powiesz, że ten chłopak nie ma racji! — stwierdził Noya, na co Tanaka przytaknął od niechcenia.
Znajomość [T/I] i Nishinoyi rozwinęła się nieco wolniej, niż można było się po nim spodziewać. Głównie przez Ennoshitę, który poradził mu, aby nie podbiegał do niego od razu z całym arsenałem pytań, które mógłby mu zadać. Po żenującej dla niego sytuacji mógł czuć się chwilowo niezręcznie. Noya doszedł do wniosku, że jego przyjaciel może mieć rację i skorzystał z jego porady, co wyszło i jemu, i [T/I] na korzyść.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro