Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Dalsza znajomość cz.1 • male reader

Iwaizumi Hajime

Przekroczywszy próg sali gimnastycznej, na której trenowali siatkarze z Aoba Johsai, [T/I] zauważył, że chwilowo było tam niewiele osób. Nie zauważył tam też Akiry do którego przyszedł, więc postanowił się wycofać, jednak ktoś mu w tym przeszkodził:

— Szukasz Kunimiego, zgadza się? — Słowa te padły z ust ciemnowłosego chłopaka, który do niego podszedł. [T/I] miał jednak problem - za nic nie mógł sobie przypomnieć, czy podszedł do niego Iwaizumi, czy Matsukawa. — Zaraz powinien tu wrócić — powiedział, kiedy [T/I] przytaknął. — Ale możesz wejść, dzisiaj Oikawa nie uderzy cię piłką.

— I tak wolę być ostrożny — stwierdził [T/I] ze śmiechem. — Życie mi jeszcze miłe, kto wie, czy Oikawa nie wyskoczy zaraz z piłką i nią we mnie nie rzuci?

— Nie martw się, ma przykazane, by nie celować w drzwi — zapewnił go. Nie wspomniał o tym, że po incydencie z posłaną przez Oikawę piłką, która uderzyła [T/I], Kunimi był śmiertelnie obrażony na kapitana, a ten przez całe dwa treningi próbował dociec, o co chodzi. Iwaizumi musiał przyznać, że wraz z Hanamakim, Matsukawą i Kunimim mieli z tego niezły ubaw, a Oikawa do tej pory nie wiedział, co miał znaczyć brak współpracy z nim ze strony Akiry.

— Marne pocieszenie, ale zawsze coś — zaśmiał się [T/I]. — A tak właściwie zabrzmi to idiotycznie, ale przypomnisz mi, jak się nazywasz?

— Iwaizumi — przypomniał mu.

Hajime był mile zaskoczony faktem, że [T/I] zależało na znajomości z nim. Spotykał się już ze znajomościami, które przez niego chciały dowiedzieć się czegoś o Oikawie czy w jakiś sposób się do niego zbliżyć przez znajomość z Iwaizumim. Cieszył go fakt, że przynajmniej znajomość z [T/I] nie sprowadza się do tego samego.

Tendou Satori

Od spotkania na sali gimnastycznej Tendou zaczął coraz częściej zagadywać [T/I]. Chłopak chętnie z nim rozmawiał, bo jak na razie nie znał zbyt wielu osób z klasy. W jego opinii Satori był naprawdę miły, choć nieco ciekawski. Jego ulubionym zajęciem stało się zgadywanie różnych faktów z życia [T/I].

— Uczyłeś się kiedyś w [nazwa szkoły] — bardziej stwierdził niż zapytał Tendou.

[T/I] uniósł brwi z zaskoczeniem.

— Brawo. Jak udało ci się to odgadnąć?

Satori uśmiechnął się tajemniczo.

— Mam swoje tajne źródła wiedzy — odpowiedział, po czym kontynuował zgadywanie: — I... Lubisz [ulubiony zwierzak].

— To też się zgadza — przytaknął chłopak. — Przyznaj się, draniu, gdzie zainstalowałeś podsłuch?

— [T/N], jak możesz mnie o to podejrzewać? — żachnął się Satori.

W istocie chłopak zgadywał trafnie przez to, że był dobrym obserwatorem. Bowiem rzuciło mu się w oczy zdjęcie, które widniało na wyświetlaczu telefonu [T/I] - był tam ze swoim przyjacielem, ubrany w mundurek [nazwa szkoły], a wraz z nimi na zdjęciu był też [ulubiony zwierzak].

Kuroo Tetsurou

[T/I] zapewnił Tetsurou, że da sobie radę ze swoim psem. On jednak uznał, że odprowadzi go, na wypadek, gdyby psu się pogorszyło - mógłby wtedy pomóc mu odtransportować zwierzaka do domu.

Następnego dnia [T/I] spotkał Kuroo w sklepie. Chłopak od razu zainteresował się tym, czy jego pies ma się dobrze.

— Cześć. Z twoim psem wszystko w porządku? — zapytał go z troską w głosie. — Nie pogorszyło mu się?

— Nie, wszystko z nim w porządku — zapewnił go. — Jeszcze raz dziękuję, bardzo nam wtedy pomogłeś.

— To drobiazg — zapewnił go Tetsurou i uśmiechnął się. — Nie mógłbym przejść obojętnie.

W ten sposób zawiązała się ich znajomość, powstała dzięki pomocy, którą Kuroo okazał [T/I] i jego podopiecznemu.

Bokuto Koutarou

[T/I] wytrzeszczył oczy, widząc siłę, jaką Koutarou włożył w atak. Już teraz wiedział, że nie będzie w stanie tego powtórzyć.

— Tak to się robi, [T/N] — powiedział z uśmiechem. — Chcesz spróbować to powtórzyć? Spróbuję ci wystawić, ale nie zrobię tego tak idealnie, jak Akaashi...

— Ja z kolei nie zaatakuję tak dobrze, jak ty — odpowiedział [T/I] i roześmiał się nerwowo.

— Musisz uwierzyć w siebie! — powiedział mu Bokuto. — Małymi kroczkami osiągniesz wszystko, [T/N], wystarczy, że w to uwierzysz!

— Niech będzie, że w to uwierzę — niepewnie zgodził się [T/I]. — Ale w takim razie ty też uwierz w to, że wystawisz mi tak dobrze, jak Akaashi.

— Obydwoje uwierzymy w swoje umiejętności. Niech tak będzie! — przytaknął Bokuto.

[T/I] musiał przyznać, że Bokuto potrafił go zmotywować jak nikt inny. I to nie tylko w kwestii siatkówki - kiedy nadchodził trudny dla niego sprawdzian, motywował go w podobny sposób, jak zawsze do siatkówki. Za to [T/I] był mu wdzięczny i odpłacał się tym samym.

Akaashi Keiji

Akaashiemu bardzo odpowiadało towarzystwo [T/I] podczas powrotu ze szkoły autobusem. Dosyć często rozmawiali, [T/I] zazwyczaj narzekał na natłok nauki, zaś Akaashi opowiadał mu o siatkówce, w którą tak lubił grać.

— Bywa ciężko. Zwłaszcza kiedy Bokuto-san się załamuje. Ciężko go wtedy pocieszyć.

— Brzmi jak miejsce, w którym łatwo idzie zwariować — zaśmiał się [T/I], na co Keiji się uśmiechnął.

— Czasami bywa i tak, ale Bokuto-san nie bez powodu jest kapitanem. Jego zachowanie jest niekiedy dziecinne, ale... To w jakiś sposób utwierdza resztę w przekonaniu, że nie należy przejmować się drobnostkami.

Słuchając tego, [T/I] zapamiętał słowa Akaashiego. Nie należy przejmować się drobnostkami.

Tsukishima Kei

Obóz treningowy, na którym był obecny [T/I], minął Tsukishimie znacznie spokojniej, niż mógłby się spodziewać po nielubionym przez siebie chłopaku. Odpowiadał mu fakt, że [T/I] nie zawracał mu głowy i on nie musiał mieć z nim do czynienia.

Jednak los postanowił nieco napsocić w ich życiu i ponownie naprowadzić na siebie [T/I] oraz Tsukishimę.

Zdarzyło się to jakiś czas po obozie treningowym. W okolicy zorganizowany został koncert jednego z zespołów, których piosenki często brzmiały na słuchawkach Keia. Chłopak postanowił się tam wybrać i zdecydowanie był zaskoczony, spotkawszy tam [T/I]. W tamtym momencie sam nie wiedział, co go do tego tchnęło, ale uznał, że go wystraszy. Stojąc za nim, trącił go w ramię, przez co chłopak aż się wzdrygnął z zaskoczenia.

— [Imię kuzyna], czy ty jesteś poje... Zaraz, zaraz, to ty? — zapytał ze zdziwieniem, zauważywszy Tsukishimę. Spodziewał się, że to jego kuzyn, u którego nocował, postanowił go wystraszyć, a tymczasem widział przed sobą chłopaka, z którym w dzieciństwie darł koty.

— Widzę, że jesteś zaskoczony nie mniej ode mnie — zauważył Tsukishima. — Myślałem, że nie mieszkasz już tu od dawna.

— Odwiedzam kuzyna — odpowiedział, po czym przekrzywił głowę, patrząc na Tsukishimę. — Nie spodziewałem się, że lubisz taką samą muzykę, co ja.

— Wielu rzeczy jeszcze o mnie nie wiesz — uciął Kei.

Jednak ta niewiedza nie trwała długo. Któregoś razu [T/I] spróbował nawiązać kontakt z Tsukishimą. Początkowo pisanie z nim szło opornie, ale po pewnym czasie Kei zaczął się przed nim bardziej otwierać. Wcześniej musiał dojść do wniosku, że czas zakopać topór wojenny i spróbować znaleźć wspólny język z [T/I], jak poradził mu Yamaguchi. W końcu Kei przyznał rację przyjacielowi - dlaczego miałby nie dać szansy znajomości z [T/I], skoro jedyne negatywne odczucia, jakie się z nim łączyły, powstały w dzieciństwie? Tamte czasy minęły i teraz już nie byli boczącymi się na siebie dziećmi, a ludźmi, których kręta droga życia prowadziła ku dorosłości.

Nishinoya Yuu

[T/I] zdecydowanie był nieco zażenowany tym, co dotarło do uszu Nishinoyi, czego raczej nie dało się powiedzieć o nim. Wyglądało na to, że ten komplement dodał mu wiele, wiele pewności siebie, co Tanaka kwitował śmiechem.

— Noya, powinieneś wziąć jakieś korki à propos radzenia sobie ze sławą — zażartował Tanaka.

— Ale nie powiesz, że ten chłopak nie ma racji! — stwierdził Noya, na co Tanaka przytaknął od niechcenia.

Znajomość [T/I] i Nishinoyi rozwinęła się nieco wolniej, niż można było się po nim spodziewać. Głównie przez Ennoshitę, który poradził mu, aby nie podbiegał do niego od razu z całym arsenałem pytań, które mógłby mu zadać. Po żenującej dla niego sytuacji mógł czuć się chwilowo niezręcznie. Noya doszedł do wniosku, że jego przyjaciel może mieć rację i skorzystał z jego porady, co wyszło i jemu, i [T/I] na korzyść.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro