Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Dziewczyna z wymiany

Zamówienie: Pandomoium56

Paring: Kuroo x OC

-Będę tęsknic siostrzyczko.

-Ja też Daichi. Ale spokojnie przyjadę w lecie na dwa tygodnie. Do zobaczenia!

Weszłam do pociągu, który miał mnie zawieźć do Tokio. Biorę udział w wymianie szkolnej i wylądowałam w liceum Nekoma do klasy 3-5. W tym liceum będę zdawać egzaminy końcowe. Podróż zajęła mi 3 i pół godziny, wyszłam z pociągu i włączyłam nawigację, aby zobaczyć jak mam dojść do akademika mojej szkoły. Trochę po drodze zabłądziłam, ale udało mi się trafić. Dostałam klucze do pokoju i poszłam się rozpakować. Postanowiłam pójść do pobliskiego sklepu, który widziałam po drodze. W sklepie poszłam na dział ze słodyczami i zobaczyłam, że moje ulubione żelki są na samej górze. Zaczęłam po nie skakać, ale nic mi to nie dało.

-Oi czyżby ktoś potrzebował pomocy?

-Poradzę sobie.

Czarnowłosy chłopak wziął paczkę żelków i gdy miał już mi je dać, uniósł je wysoko do góry.

-Ejj!

-Dam ci je, gdy powiesz mi jak się nazywasz.

-Nie twój interes kogucia głowo!

-Ejj!

Skorzystałam z okazji, że opuścił dłoń i wyrwałam mu żelki i poszłam do kasy. Po chwili za mną stanął ten czarnowłosy chłopak.

-Dokąd tak kopytkujesz piękna gazelo?

-Spierdalam jak najdalej od ciebie.

W końcu udało mi się wyjść ze sklepu i szybkim krokiem udałam się do akademika. Następnego dnia wstałam o 6, bo na 8 miałam do szkoły. Droga do mojego liceum zajęła mi 10 minut, weszłam do środka i nie wiedziałam gdzie mam się udać.

-Czy to przypadkiem nie jest gazela z wczoraj?

-Błagam tylko nie ty.

-Może ci pomóc?

-Ugh jestem z wymiany i nie wiem gdzie co jest, pasuje?

-Zaprowadzę cie do twojej klasy, bo wiesz w której jesteś klasie, tak?

-Klasa 3-5.

-Chodź za mną.

Poszliśmy na drugie piętro i zatrzymaliśmy się przed jedną z sal. Otworzyłam drzwi i weszłam do klasy, obróciłam się w stronę chłopaka, myśląc, że on poszedł do swojej klasy.

-A ty nie idziesz do swojej klasy?

-To jest moja klasa.

-Ty mnie prześladujesz.

-Ktoś musi.

Usiadłam w jedynej wolnej ławce, która oczywiście musiała być za ławką koguta. Na pierwszej lekcji nauczyciel kazał mi się przedstawić. Miałam dzisiaj 6 lekcji w tym w-f, dzięki czemu dowiedziałam się gdzie jest sala gimnastyczna. Po lekcjach udałam się na nią z nadzieją, że znajdę tam drużynę siatkarską.  Na miejscu zastałam rozłożoną siatkę i kilka osób, podeszłam do trenera.

-Dzień dobry chciałabym zostać menadżerką drużyny siatkarskiej.

-Witaj, bardzo się cieszę od dawna nie mieliśmy menadżerki, pełniłaś już kiedyś taką funkcję?

-Tak, przez ostatnie dwa lata byłam menadżerką w mojej poprzedniej szkole.

-Tutaj masz formularz, wypełnij go i mi oddaj.

Usiadłam na trybunach i zaczęłam wypełniać papierki. Po kilku minutach skończyłam i oddałam trenerowi.

-Chłopcy zbiórka!

Chłopaki ustawili się w szeregu.

-Poznajcie waszą menadżerkę Sawamura Sai, jest w klasie 3-5.

-Cześć, liczę na owocna współpracę.

Uśmiechnęłam się do Yaku, z którym dzisiaj rozmawiałam na przerwach o siatkówce.

-MAMY MENADŻERKĘ, MAMY MENADŻERKĘ.

Chłopak z irokezem zaczął tańczyć i płakać.

-Gdzie jest kapitan?

-JUŻ JESTEM, PRZEPRASZAM ZA SPÓ...

-NIE WIERZĘ, CZEMU ZAWSZĘ TRAFIAM NA CIEBIE?!

-Tęskniłaś gazelo?

-Zamknij się.

-Czyli już się znacie, od teraz będziecie razem pracować.

-Ty wiesz na co się zgodziłaś zostając naszą menadżerką?

-Nie może być aż tak źle.

* 2 tygodnie później*

-JEST BARDZO ŹLE! LEV PRZESTAŃ PŁAKAĆ! KENMA CHOWAJ KONSOLĘ! TORA ODCZEP SIĘ OD MOJEJ NOGI!

-No już spokojnie gazelo. Pamiętaj dzisiaj zaczynamy korki z biologii.

-Aż się boję, jesteś zboczonym nerdem! To będzie istna katastrofa!

Po treningu poszliśmy do domu czarnowłosego koguta i to tylko dlatego, że dostałam 2 ze sprawdzianu, a ten kogut 6 i babka od biologi kazała mi brać u niego korki do poprawy. Ślęczeliśmy nad tematami 2 godziny

-Już 22, kochana zostaniesz na noc u nas. O tej porze strach wyjść z domu.

-Nie chcę sprawiać problemu.

-Oj kochana, jedynym problemem w tym domu to jest ten kogut.

-HAAA! Mamo!

-Czasami się zastanawiam jaka dziewczyna go zechce.

-Mamoooo!

-Słyszałaś coś?

-Nic a nic.

-Jesteście siebie warte, idę do pokoju płakać w samotności!

-To chyba wiatr na zewnątrz.

Kuroo pożyczył mi koszulkę do spania. Postanowiliśmy obejrzeć film. Nawet nie mam bladego pojęcia kiedy zasnęłam. Obudziłam się i poczułam, że nie mogę się ruszyć. Otworzyłam oczy i zobaczyłam koguta, który mocno mnie obejmował.

-Kuroo.

-Jeszcze 5 minut mamo.

-KOGUCIE JEDEN WSTAWAJ!

-HA he co... och dzień dobry gazelo. Która godzina?

-Jest dziewiąta.

-Chodźmy jeszcze spać!

-Puszczaj mnie zboczeńcu!

-Nie. Jesteś taka cieplutka.

Nie wiem czemu, ale bardzo dobrze się czułam w jego ramionach. Gdy zamykam oczy, to czuję się tak jakby przytulał mnie Daichi. Jeszcze te jego perfumy. Przez te dwa tygodnie polubiłam tego koguta, przyzwyczaiłam się do jego podrywów.

-Czemu mnie tak wąchasz? I niby ja tutaj jestem zboczony.

-Ja nie... nie twoja sprawa.

-ktoś się zarumienił! Możemy tak sobie leżeć cały dzień? Proszę.

-Nie, jest trening o 12, a ty masz uczyć Leva!

-Udawajmy, że jestem chory!

-Nie.

Nie wiem jakim cudem, ale w końcu wyszliśmy z tego łóżka i poszliśmy na trening. Czarnowłosy zajmował się dzieckiem Victuri. A ja pomagałam chłopakom jak tylko można. Za tydzień mamy mecz treningowy z fukurodani. Kuroo opowiadał mi o ich kapitanie.

* Tydzień później*

Nie wiem czemu, ale wydaje mi się, że drużyna kotów coś planuje względem mnie i kapitana. W poniedziałek zatrzasnęły się drzwi od składzika, gdy byliśmy tylko my w środku. W środę Kuroo zaplatał się w siatkę i wpadł na mnie, przez co nasza dwójka była zaplątana i trenerzy musieli nam pomagać. A wczoraj ktoś podstawił mi nogę i prawie bym upadła, gdyby nie złapał mnie kapitan.

- HEY HEY HEY!

-Hey hey hey?

-Załapałaś! Musisz być ta nową menadżerką kotów, Kuroo mi dużo o tobie opowiadał!

-Przepraszam za niego, Akaashi Keiji. A ten chłopak to nasz kapitan Bokuto Koutarou.

-Miło mi jestem Sawamura Sai.

Podczas tego meczu kapitanowie sobie dogryzali. Wygraliśmy tylko jeden set, a sowy wygrały pozostałe 2. Polubiłam Bokuto za jego energię, za to z Akaashim mogłam spokojnie porozmawiać.

-Gazelo co powiesz na wieczór filmowy u mnie?

-Z chęcią, ale pójdziemy jeszcze do mnie to zabiorę sobie rzeczy.

Takim o to sposobem wylądowałam na łóżku czarnowłosego. Oglądaliśmy jakąś komedię z wątkiem miłosnym. Usłyszałam tylko jak Kuroo coś mruczał pod nosem, chyba myślał, że tego nie usłyszę.

-Jak mogłem się zakochać w takim aniele jak ty.

-Mówiłeś coś?

-Nie.

Zachichotałam pod nosem i spojrzałam na niego.

-Ja ciebie też kocham kogucie.

Popatrzył mi w oczy, swoją dłonią gładził mój policzek. Powoli zaczęliśmy się do siebie zbliżać, zamknęliśmy oczy i pocałowaliśmy się. Pocałunek był krótki i delikatny.

-Smakujesz jak truskawka.

-To pomadka.

-To znaczy, że... no wiesz... jesteśmy parą?

-Chyba tak.

-A więc co moja dziewczyna chce oglądać?

Miałam już mówić, gdyby nie to, że zaczął dzwonić mój telefon.

-Czemu nie dzwoniłaś?! My się tutaj martwimy, a ty co?

-Nic mi nie jest. Coś jeszcze chcesz zrzędo?

-Jestem od ciebie starszy!

-O 5 minut wielkie mi halo. Ja kończę, papa, kocham cię.

-Ja ciebie też.

-Twój brat?

-Taa, chodźmy spać jestem zmęczona!

W poniedziałek na treningu dowiedzieliśmy się, że przyjeżdża do nas Karasuno w sobotę na mecz treningowy.

*Sobota*

Pomagałam chłopakom rozłożyć siatkę, wtedy przyszło karasuno. Odwróciłam się do nich i powitałam ich.

-Cześć kruki!

-Sai-channn!

-Z daleka od naszej menadżerki wiejskie kruki!

Patrzyłam jak trójka chłopaków zaczyna walkę słowną. A ja podeszłam do reszty karasuno i przytuliłam drugoklasistów i trzecioklasistów. Podeszłam do Daichiego, który witał się z moim chłopakiem.

-Cześć bracie!

-BRACIE!?!

-A więc to są pierwszaki, o których tyle słyszałam, jestem Sawamura Sai.

-Nasza bogini!

Prawie Noya i Tanaka się na mnie rzucili, gdyby nie to, że odsunął mnie Kuroo.

-Zostawcie moją dziewczynę w spokoju.

-Dziewczynę?

-Uciekaj kogucie, bo mój brat idzie cię zabić.

-Spokojnie, może się jakoś dogadamy?



-I tak właśnie poznałam waszego tatę.

-Zawsze się zastanawiałam dlaczego mówi do ciebie gazelo. Co się później działo mamo?

-To już jest historia na inny dzień.

-Oj dzieciaki, nie męczcie mamy.

-TATA!

-Witaj w domu kogucie, jak było w pracy?

-Bardzo dobrze, a jak tam moja kochana gazela?

-Dzieciaki mnie męczyły, aby opowiedzieć im jak się poznaliśmy.

-To były czasy.

_____________________________________________

Zachęcam do zamawiania!


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro