Assassin au
*wprowadzenie*
Ojciec Hinaty szkolił go na zabójcę, gdy ten miał zaledwie cztery lata. Jego ojciec był przez długi okres numerem jeden, jednak kiedy chciał zacząć szkolenie młodszej siostry Hinaty, rudowłosy zabił go, stając się numerem jeden. Jednak zrobił sobie przerwę, gdy znalazł się w Karasuno. Jednak wszystkie organizacje walczą ze sobą, o to kto pierwszy mnie dopadnie i przejmie mój tytuł. W jednej z nich jest mój znajomy.
*Teraźniejszość Sugawara POV*
Wracałem do domu z treningu, Daichi musiał jeszcze zostać, aby pilnować Kageyamy i Hinaty, którzy dostali karę za kolejną walkę pomiędzy sobą. Drzwi od mojego domu były otworzone.
-Mamo? Tato?
Zapaliłem światło, jednak nikogo nie słyszałem, miałem się odwrócić ale zostałem ogłuszony.
*Hinata POV*
-Bakayama!
-Boke hinata boke!
-Obydwoje przestańcie! Macie szczęście, że to koniec na dziś. A jutro widzę was tu o 6, zrozumiano?
-Tal.
W końcu uwolniłem się od Kageyamy. Wsiadłem na rower i pojechałem do domu. Po jakiejś godzinie dotarłem, schowałem rower do garażu i wszedłem do domu.
-Witaj braciszku!
-Witaj z powrotem Shoyou!
-Cześć Natsu, cześć mamo!
-Shoyou potrenujesz ze mną samoobronę?
-Może później.
-Słyszałaś mamo, Shoyou ze mną poćwiczy!
Moja siostra prawdopodobnie pobiegła do swojego pokoju się przebrać w strój treningowy, a ja zostałem w kuchni kończąc jeść kolację. Jednak musiałem przerwać ponieważ dostałem wiadomość.
Od nieznany:
Witaj numerze jeden, spotkajmy się w opustoszałym szpitalu.
Do nieznany:
Kim jesteś?
Od nieznany:
To nie jest teraz ważne. Chyba nie chcesz, aby twojemu znajomemu stała się krzywda.
Gdy przeczytałem wiadomość, zmarszczyłem brwi. Dostałem powiadomienie z grupy naszego teamu.
Deadchi: Czy ktoś widział Sugę?
Ennoshit: Ostatni raz widzieliśmy go na sali gimnastycznej.
Yamaguchi: Dzwoniłeś do niego?
Deadchi: 20 razy i nie odbiera
Odłożyłem telefon i poszedłem szybkim tempem do pokoju. Usłyszałem kroki swojej mamy za mną, jednak sie tym nie przejąłem. Wyciągnąłem pudło spod łóżka i je otworzyłem.
-Shoyou co się stało?
-Muszę wyjść.
-Uważaj na siebie.
Założyłem płaszcz i uzupełniłem pistolety nabojami, wziąłem też katanę i kilka zapasowych naboi.
-Braciszku, to idziemy ćwi-
-Jestem zajęty Natsu.
Wyskoczyłem przez okno i pobiegłem na ustalone miejsce. Weszłem do środka i zobaczył platynowłosego przywiązanego do krzesła. Był przytomny, gdy mnie zobaczył przestraszył się mnie, ponieważ nie było widać mojej twarzy.
-MHPMHPHM.
Odwiązałem chustę, dzięki czemu mógł już mówić.
-Gdzie ja jestem, kim ty jesteś i dlaczego mnie porwałeś?
-Po pierwsze to nie on cię porwał, tylko ja.
Popatrzyłem w miejsce, z którego pochodził głos, który znałem.
-TO JA ZOSTANĘ NUMEREM JEDEN, SENSEI! NIKT INNY!
-Sensei?
-Och twoi koledzy nie wiedzieli o tobie? Kim tak naprawdę jesteś? HAHAHA NIE WIEDZIELI JAKI JEST PRAWDZIWY HINATA SHOYOU!
-Hinata.
Ściągnąłem kaptur i spojrzałem na mojego senpaia, który patrzył na mnie z szokiem na twarzy.
-Pora zakończyć tą zabawę w kotka i myszkę.
-W końcu mówisz coś konkretnego, uczniu.
-Sugawara, zamknij oczy.
Do pomieszczenia weszło 40 uzbrojonych ludzi. Spojrzałem na nich z niesmakiem. Po około dwudziestu minutach było po wszystkim został tylko mój były uczeń. Pozbawiłem go życia moją kataną. Byłem ubrudzony od krwi, obróciłem się do chłopaka siedzącego na krześle. Odwiązałem go i odprowadziłem go do domu.
-Pamiętaj Suga, nikomu ani słowa.
-Rozumiem.
Wróciłem do domu, wszyscy już spali, umyłem się i poszedłem spać. Następnego dnia, gdy jadłem z rodziną śniadanie w telewizji mówili o sprawie w opustoszałym szpitalu.
-Wow nieźle ich urządziłeś.
-Nic ci nie jest synku?
-Nie, zabiłem szóstkę.
-Chcę być taka jak ty Shoyou! Będę silna, zwinna i szybka!
-Wolałbym nie.
-Ale ja też chcę być numerem jeden!
-Natsu, kochanie nie mów tak, jesteś moja córka i ci na to nie pozwolę!
-Ale Shoyou-
-Natsu mama ma rację.
-Czemu nie mogę zostać numerem jeden?
-Ponieważ droga siostrzyczko, każdy numer jeden zostaje zabity przez innego zabójcę. A ja nie mogę pozwolić, aby twój los tak wyglądał.
-To dlaczego zostałeś numerem jeden! Ty też nie możesz umrzeć!
-Ponieważ chciałem cie ochronić przed nim, nie mogłem pozwolić na to, abyś tak jak ja nie miała dzieciństwa. Wybaczcie ale muszę się spieszyć na spotkanie drużyn.
-Kochamy cię Shoyou.
-Ja was także.
Widziałem łzy w oczach mojej mamy. Uśmiechnąłem się do Natsu i wyszedłem. Dzisiaj mieliśmy jechać do Tokio. Uznaliśmy, że fajnie byłoby spotkać się drużynami w celach rozrywkowych. W końcu o godzinie 14 wszyscy byliśmy w parku na miejscu spotkania. Razem z nami były drużyny nekomy i fukurodani. Szliśmy ulicami Tokio, aż w końcu usłyszeliśmy strzały z pistoletu. Razem z Kenmą pozbyliśmy się wrogów, których było około setki. Wszyscy zawodnicy patrzyli na nas z przerażeniem. Mieli do nas podchodzić, jednak pokazałem dłonią, żeby się nie zbliżali. Wtedy usłyszeliśmy szloch.
-Kenma? Co się dzieje Kenma!
-Jeszcze nigdy nie widziałem, jak płacze, a znam go od dwóch lat.
Staliśmy naprzeciwko siebie. Zaśmiałem się, każdy oprócz blondyna spojrzał na mnie. Podszedłem kilka kroków do farbowanego chłopaka.
-Nie podchodź, błagam. J-ja-
-Kenma, oboje wiemy, że tak to miało się skończyć.
-O czym oni rozmawiają?
-Shoyou, ja nie mogę.
Wyciągnął pistolet, nasi znajomi spojrzeli na nas z przerażeniem i niepokojem. Podszedłem jeszcze kilka kroków, a chłopak coraz mocniej płakał, jednak ja też zacząłem płakać.
-Kenma, tylko ty to możesz zrobić. Za kilka lat się spotkamy.
-Shoyou.
-Hinata, Kenma co się tutaj dzieje?!
Obróciłem się do siatkarzy.
-Dziękuje, przy was czułem się jak człowiek, nie opuszczajcie Kenmy, on bez was sobie nie poradzi. Ja już mu wybaczyłem.
-O czym ty mówisz.
Zapłakany złapałem pistolet Kenmy i przytuliłem chłopaka, on mnie pocałował i oddałem pocałunek. Oderwaliśmy się od siebie i posłałem mu uśmiech.
-Do zobaczenia za kilka lat Shoyou.
-Będę czekać.
Ostatnie co usłyszałem to huk pistoletu.
*Kenma POV*
Jego ciało upadło razem ze mną na ziemię. Szlochałem i krzyczałem ze smutku i złości. Miałem w dupie, że wszyscy to widzieli.
-K-kenma?
-DLACZEGO TO ZROBIŁEŚ!
-Musiałem, jeśli nie ja to ktoś inny by to zrobił.
-O czym ty mówisz?
-Jesteśmy Asasynami. Aby zostać numerem jeden, trzeba zabić dotychczasowego zabójcę, który nosi ten tytuł.
-Kto jest teraz numerem jeden?
-Teraz ja nim jestem.
*Tydzień później*
Dużo osób pokazało się na pogrzebie. Jednak mniej zostało po nim na cmentarzu. Wszyscy jego znajomi z siatkówki byli przygnębieni, jednak dziwiło ich zachowanie trójki osób.
-Nie płaczcie tak, tak już musiało być.
-Jak tak pani może, to pani syn!
-Posłuchajcie mnie, wiem, że był zabójcą, tydzień temu, gdy wychodził z domu, wiedziałam, że to jego ostatni dzień. Tak samo było z jego ojcem.
-Co się stało z jego ojcem?
-5 lat temu mój mąż był numerem jeden, postanowił trenować moją córkę, tak samo jak trenował Shoyou.
-I co się stało?
-Tego samego dnia Shoyou został numerem jeden odcinając mu głowę.
________________________________________________________________
Który ship teraz chcecie? Najlepiej z haremu Hinaty ( błagam nie kagehina, tego jest za dużo na wattpadzie), ale przyjmę też inne oferty.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro