Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

KuroTsuki [lemon]


Pov. Kuroo

Całą drużyną wysiedliśmy z autokaru. Znajdowaliśmy się na obszernej polanie w środku lasu. Na środku było boisko do siatkówki. Miał to być obóz integracyjny z Karasuno. Nikt z nas nie był zdziwiony gdy po wyjściu z autokaru do naszych uszu dotarły śmiechy Kruków. Jedni grali w siatkę, inni rozmawiali a jeszcze inni rozkładali namioty i przygotowywali miejsce na ognisko. Kiedy drużyna Karasuno zobaczyła że już jesteśmy zaraz przybiegł do nas Krewetka.
Nawijał tak szybko że nikt nie był w stanie go zrozumieć. Widać było że jest podekscytowany.
-Spokojnie Shoyou... mów wolniej bo nic nie rozumiemy...- był to Kenma.
Nie wierzę że ten rudzielec sprawił że nasz rozgrywający schował telefon.
Wzrokiem ogarnąłem całą okolicę licząc Kruki. Wbrew nadziei nie napotkałem osoby na spotkanie z którą liczyłem. Czyżby nie przyjechał?
-A gdzie Tsukishima?- zapytałem Krewetki na co ten tylko na mnie spojrzał niezadowolony.
- Nie wiem... pewnie siedzi gdzieś i słucha muzyki...- odpowiedział po czym pobiegł do reszty aby zagrać mecz. Ciekawe gdzie ten chłopak się ukrył... Przecież nie może być daleko...

Pov. Tsukishima

Siedziałem sobie pomiędzy drzewami otaczającymi polane i słuchałem muzyki. Szczerze nie mam ochoty na grę. Pociesza mnie tylko fakt iż mój telefon ma zasięg. Puki jest czas wolny to posiedzę sobie tutaj. Potem będę się męczył z tymi idiotami. Szczerze mówiąc to nie wiem po co zorganizowali ten wyjazd... Po co drużyny które ze sobą rywalizują mają się integrować? To bez sensu...
-I po co to wszystko... Czy nie lepiej było zostać w domu?- Tak gadam sam do siebie... Totalnie oszalałem.
W pewnym momencie poczułem coś Ciepłego na ramieniu. Szybko odwróciłem się w tamtym kierunku. Obok mnie jakby nigdy nic siedział kapitan Nekomy.
-Cześć Tsukki- Powiedział Kuroo na co lekko się zdenerwowałem.
- Mówiłem żebyś tak do mnie nie mówił....- odparłem ściągając z uszu słuchawki i wieszając je na karku.
- No dobra... cieszę się że przyjechałeś...- nie wiem z czego on się tak cieszy ale jakie to ma znaczenie? To przecież Kuroo...
- A ja tak średnio....- odparłem najbardziej obojętnym głosem na jaki było mnie stać.
- Czemu siedzisz sam?- zapytał brązowooki. Jego obecność zaczynała mnie mocno irytować.
-A co Cię to obchodzi?- Powiedziałem patrząc przed siebie. Naprawdę nie mam ochoty na rozmowę z nim.
Poczułem jak szatyn podniósł mój podbródek i przekręcił w swoją stronę. Byłem zdezorientowany.
-Martwię się bo mi na Tobie zależy Kei-chan...- Powiedział Kuroo po czym poczułem ciepło na wargach. Byłem mocno zdziwiony. Zanim zdążyłem się uspokoić chłopak wstał.
- Przyjdź do nas... Nie możesz siedzieć sam....- usłyszałem jeszcze po czym Kapitan Nekomy zniknął mi z oczu.

Pov. Kuroo

Kiedy odszedłem kawałek pobiegłem ile sił w nogach do Lev'ia. Tylko ten gigant wie że Tsukki bardzo mi się podoba. Kiedy wreszcie dobiegłem do Rosjanina ten spojrzał na mnie a jego oczy jeszcze bardziej przypominały te kocie paczały.
-Co jest Kapitanie?- zapytał platynowowłosy a ja dałem mu znak aby się pochylił.
- Wreszcie go pocałowałem!- kiedy wydusiłem to poczułem jak moje serce wali. Zielonooki tylko spojrzał na mnie z zaciekawieniem.
- To mam dla Ciebie niespodziankę. Idź zobacz listę namiotów- No tak. Czyżby trafił mi się namiot z Tsukkim? Z pełnym impetem pobiegłem zobaczyć namioty. Tak! Mam namiot z Kei'em. Mimo iż jest zimno to mam wrażenie że mnie czeka gorącą noc.

Kiedy rozległ się dźwięk gwizdka obie drużyny zbiegły się na boisko.
Zaczynał się mecz sparingowy.
W końcu nadszedł momet  na który czekałem. Ja i Tsukki staliśmy na przeciwko siebie.
- Tsuki... wiesz że dzielimy ze sobą namiot?- zagadałem. Blądyn jednak nie raczył odpowiedzieć. Pewnie dalej jest zdezorientowany po naszym ostatnim spotkaniu. Właściwie to nie dziwię mu się. Sam pewnie byłbym w szoku. No cóż... mam nadzieje że do wieczora mu przejdzie.
Kiedy wreszcie mecz się skończył zaczynało się ściemniać. Poszliśmy na kolację. Przez cały posiłek uważnie obserwowałem blondyna. Chłopak mało jadł. W sumie jego drużyna nie wyglądała na zdziwionom tym faktem ale mnie to martwiło. Może niepotrzebnie? Po jedzeniu wszyscy rozeszli się do swoich namiotów.
Kei wyszedł z sali przedemną więc nie byłem zdziwiony gdy kiedy dotarłem do namiotu to blądyn siedział już w piżamie i słuchał muzyki. Chyba nawet mnie nie zauważył.
Cichutko usiadłem obok niego i delikatnie objąłem go ramieniem.

Pov. Tsukishima

Znowu dziwne ciepło na ramieniu.
Nerwowo odwróciłem się w tamtym kierunku. Zanim zdążyłem się zorientować Kuroo wbił się w moje usta. Nie wiem czemu ale podobało mi się to uczucie... Kei stop! Przecież nie jesteś gejem! Po chwili pierwszego szoku prubowałem oderwać się od starszego chłopaka. Mimo iż starałem się z całych sił to nie udało mi uwolnić się z jego uścisku.
Przestałem walczyć z czarnowłosym. Tyle czy ja wogule próbowałem uciec? Sam się nad tym zastanawiam.
W pewnym momencie poczułem że leżę na ziemi a Kuroo na mnie siedzi.
Na mojej twarzy pojawiły się pierwsze rumieńce. Odruchowo zakryłem sobie twarz dłońmi. Niedługo jednak byłem w stanie utrzymać tą tarczę.

Pov. Kuroo

Delikatnie zabrałem ręce blondyna z jego twarzy. Chwilę tak na niego patrzyłem w milczeniu.
-Kocham Cię Kei-chan... a ten obóz to chyba dobra okazja na wyznanie swoich uczuć...- Wreszcie odważyłem się to powiedzieć. Blondyn spojrzał na mnie a na jego twarzy malowało się zdziwienie. Bardzo delikatnie przejechałem dłonią po jego policzku. Na jego twarz wstąpił krwisty rumieniec a on sam odwrócił wzrok.
- Proszę Kei... uwierz mi... gdybym mógł Cię jakoś zapewnić o szczerości mojego uczucia zrobiłbym wszystko... aby tylko być z Tobą.- powiedziałem po czym delikatnie go pocałowałem co Blondyn ku mojemu zdziwieniu odwzajemnił. Czyżbym ja również nie był mu obojętny?
-Tsukki czy ty... też mnie kochasz?- zapytałem ciągle patrząc mu w oczy.
- Ja... niewiem... jesteś dla mnie bardzo ważny ale nie wiem czy to co czuję to miłość...- nie Przerwałem mu ani razu. On tego nie wiedział ale ja byłem już tego pewny.
-Jeżeli odważyłeś się na takie wyznanie to ja szczerze wierzę że Ty też mnie kochasz...- delikatnie podniosłem jego podbródek i pocałowałem go co okularnik niepewnie odwzajemnił.
- Ja też chciałbym w to wierzyć...- Powiedział Kei kiedy wreszcie się od niego odkleiłem. Na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
- Jeżeli pozwolisz... to jest szansa abyś upewnił się w moich uczuciach.- chłopak spojrzał na mnie jakby starał się wykryć podstęp w moich słowach.
-Mogę?- zapytałem patrząć blondynowi w oczy. Na moje pytanie chłopak lekko skinął głową.
Bardzo delikatnie go pocałowałem co chłopak odwzajemnił. Jedną ręką gładziłem go po plecach aby się uspokoił. W pewnym momencie delikatnie wsunąłem rękę pod jego koszulkę na co Blondyn się wzdrygnoł. Bardzo ostrożnie zdjołem z Keia koszulkę po czym położyłem go na plecach a sam pochyliłem się nad nim. Jedną ręką przejechałem po jego klatce piersiowej zachaczająć kciukiem o sutek na co chłopak się wzdrygnoł. Starałem się być jak najbardziej delikatny.
-pamiętaj że w każdej chwili możesz to przerwać...- dodałem jeszcze po czym polizałem jeden z jego sutków a drugi pieściłem palcami. Czułem przyspieszone bicie serca blondyna.
Jedną ręką zjechałem po jego brzuchu. Czułem jak wzdrygnoł się pod wpływem dotyku mojej dłoni.
Aby go rozluźnić ponownie go pocałowałem. Jedną rękę wsunołem w jego bokserki. Nie chciałem aby to co się niedługo wydarzy sprawiało mu ból. Delikatnie wsadziłem w niego pierwszy palec na co Blondyn lekko jęknoł w moje usta. Delikatnie ruszałem nim powoli dokładając drugi. Kiedy i ten się znalazł w środku zacząłem go rozciągać. Czułem jak palce blondyna zaciskają się na mojej koszulcę. Kiedy czułem że jest już dosyć luźno postanowiłem zaryzykować i naraz włożyłem trzeci i czwarty palec. Z ust blondyna wydarł się zduszony krzyk. Trzymałem tak rękę przez pewien czas aż poczułem że jest luźno. Delikatnie zdjołem z chłopaka bokserki i zarzuciłem sobie jego nogi na ramiona. Blondyn zasłaniał sobie twarz rękami. Delikatnie je zabrałem i splotłem nasze dłonie w uścisku.
- Gotowy?-zapytałem patrząc w jego oczy. Chłopak bardzo niepewnie skinął głową a ja najdelikatniej jak potrafiłem wchodziłem w niego.
Robiłem to bardzo powoli ale kiedy zagłębiłem się do połowy usłyszałem krzyk blondyna. Aby go uciszyć pocałowałem go jednocześnie wchodząc do końca. Czekałem.
Po jakichś 10 minutach Kei delikatnie poruszył biodrami dając mi do zrozumienia że już się przyzwyczaił.
Zacząłem się poruszać. Z początku robiłem to bardzo delikatnie ale po pewnym czasie zacząłem zwiększać tempo. Nie wierze że to się dzieje.
W pewnym momencie jednak coś sobie uświadomiłem.
-Kei... Nie założyłem kondoma...- powiedziałem przestając się na chwilę poruszać. Byłem lekko przestraszony.
-Z biologii to ty orłem nie jesteś- Powiedział Tsukki przez śmiech.
Poczułem pewnego rodzaju ulgę.
Wznowiłem poruszanie się tyle że że zdwojoną siłą. Czułem że długo już tak nie wytrzymam.
-Tsukki.... ja zaraz dojdę....-powiedziałem patrząc mu w oczy.
Blądyn tylko przewrócił oczami.
-Bo ja to o tym nie wiem...- odparł Kei.
Tak jak myślałem nie wytrzymałem długo... Blądyn nie wytrzymał dużo dłużej odemnie. Kiedy już z niego wyszedłem opadłem zmęczony obok niego. Byłem bardzo szczęśliwy.
-Mieliśmy ćwiczyć siatkówkę a nie biologię...- To był pierwszy żart jaki usłyszałem z ust złotookiego

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro