Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Nowa postać-Kenma Kozume

Dziękuję za 2tys. wyświetleń i ponad 150 gwiazdek!❤ Naprawdę nie sądziłam, że ktokolwiek będzie to czytał.  Z tego powodu mały prezent dla was.

Tutaj będzie uzupełnienie wszystkich sytuacji, a od następnego scenariusza Kenma będzie się pojawiał już regularnie.

Pierwsze spotkanie

Wybrałaś się po południu pobiegać jak zwykle, gdy była taka ładna pogoda. Mieszkałaś na obrzeżach Tokio więc spaliny i zgiełk nie miały tu aż takiego wpływu.
Biegłaś po pustej uliczce pod górę, a następnie skręciłaś do niewielkiego lasu. Nagle oprócz śpiewu ptaków i szumu drzew usłyszałaś dziwne, ciche pikanie. Podążyłaś za dźwiękiem i ujrzałaś siedzącego pod drzewem chłopaka, wpatrzonego w telefon.
Pomyślałaś, że może się zgubił, w końcu był w środku lasu całkiem sam, a tu nie było zasięgu.
Zbliżyłaś się, ale on nawet Cię nie zauważył.
- Przepraszam...
Chłopak nie zareagował z początku, dokończył swoją rozgrywkę i dopiero wtedy spojrzał na Ciebie.
- Tak?
- Em... Zgubiłeś się może?
- Nie - odparł, krótko i wrócił wzrokiem do telefonu.
- W takim razie co tu robisz?
- Moja drużyna teraz biega i robi jakiś tam trening. Uciekłem z dala od nich bo nie mam ochoty biegać, kiedy jest tak gorąco.
Szczery do bólu, pomyślałaś sobie.
- Co... Serio? W jakiej jesteś drużynie?
- Siatka. Jestem rozgrywającym - poprzedził Twoje pytanie.
- W co tam grasz? - spojrzałaś na wyświetlacz, a chłopak wskazał nazwę na górze ekranu - O, znam tą grę! Mój kolega bez przerwy w to gra. Też grałam, ale nigdy nie mogłam przejść ostatniego poziomu...
- Przeszedłem go już dwa razy. Wcale nie jest takie trudne. Pokaże ci.
- Dzięki um...
- Kozume Kenma.
- [T/N] [T/I] - przedstawiłaś się i usiadłaś obok.

Wasza przyjaźń

Za każdym razem, kiedy Kenma miał ochotę z kimś pograć dzwonił po Ciebie. A ty nawet jakbyś chciała odmówić to nie miałaś za bardzo jak bo chłopak robił Ci spam w wiadomościach. Od czasu do czasu wyciągałaś go siłą z domu, żeby poodychał trochę świeżym powietrzu, a jego źrenice nie zamieniły się w piksele. Często przynosiłaś mu do domu jedzenie, bo przez gry zapomniał się dobrze odżywiać, a musiał być w formie dla drużyny.
Kenma często miał dość ludzi, szkoły, nauki, a nawet siatkówki. Wtedy przychodził do Ciebie, układał głowę na twoich kolanach i wyżalał Ci się. Czasami zasypiał w takiej pozycji i podwijał nogi, przez co przypominał Ci kota. Choć na niego trzeba było cały czas uważać i się o niego troszczyć to lubiłaś to. W weekendy przychodziłaś  do niego na maratony gier i zamawialiście pizzę. Kenmę wkurzało to w jaki sposób Kuroo się do Ciebie uśmiechał i za każdym razem, kiedy to robił odciągał Cię na bok.

Kiedy wyznaje Ci miłość

Sobota, kolejny maraton. Klikałaś w przyciski na kontrolerze z prędkością światła, a Kenma dokładnie Cię instruował co powinnaś robić i osłaniał Cię od tyłu.  Trafiliście na silnych przeciwników.
- [T/I], zmień broń. I zbierz tamten eliksir. Ja w tym czasie pozbędę się tego po lewej.
- Poradzisz sobie?
- No jasne - mruknął i skoncentrował się jeszcze bardziej.
Kiedy kliknęłaś na buteleczkę, a Kozume oświadczył, że zastrzelił jednego z wrogiej drużyny, zaczeliście atak łączony.
- Nie zepsuj tego - powiedział i chwycił mocniej kontroler.
- Martw się lepiej o siebie.
Wykonaliście skomplikowaną sekwencję ruchów, którą opracowaliście po godzinach wspólnego grania i wstrzymaliście oddech, kiedy wróg spróbował się bronić. Jednak wasz atak okazał się silniejszy, a na ekranie pojawił się wielki, kolorowy napis YOU WIN!
- Udało się! - wykrzyknęłaś - Podskoczyliśmy w rankingu!
W czasie gdy Ty ekscytowałaś się zwycięstwem, Kenma spojrzał na Ciebie potem na ekran i zmarszczył brwi.
- Kenma? - spytałaś zdziwiona jego reakcją i miną - Coś nie tak?
- Dziwne... - powiedział cicho - Nie rozumiem...
- Co? Czego?
- Ta wygrana jakoś mnie nie cieszy... Zamiast tego... - przyłożył rękę w miejsce serca - Szybko bije. Ale czemu...
- Kenma, w porządku? Źle się czujesz? - zbliżyłaś się i dotknęłaś dłonią jego czoła.
Chłopak zarumienił się i spuścił wzrok.
- [T/I]...
- Hm?
- Ja... Od jakiegoś czasu... Kiedy jestem z tobą to... Czuje się nawet lepiej niż kiedy wygrywam w grach. Z tobą jest ciekawiej i jakoś tak... Granie z tobą jest fajniejsze. Lubię spędzać z tobą czas. Lubię cię.  Możliwe, że nawet kocham.
Wlepiłaś w niego wzrok i powtórzyłaś sobie w głowie wszytsko co powiedział. Przesłyszałaś się? To ze mną jest chyba coś nie tak, pomyślałaś.
- Żartujesz? Żartujesz, prawda?
Chłopak zmarszczył brwi. Wydawał się naprawdę oburzony i cały zarumieniony. Chwycił swój telefon i obrócił się tyłem obrażony.
- Tak, żartowałem - burknął i zaczął grać, całkowicie Cię ignorując.
- Kenma! Powiedz prawdę! - potrząsnęłaś nim.
- Już powiedziałem.
- Ale które to była prawda?
- Domyśl się .
- Kenmaaaa!

Pierwsza randka

Po paru rundach gier jakoś udało Ci się udobruchać Kenmę i wyciągnąć z niego informację. Powiedział, że Cię kocha i chciałby mieć dziewczynę w realu. Byłaś naprawdę zaskoczona, kiedy zaproponował Ci wspólne wyjście. A może to Kuroo zabrał mu telefon?
Ubrałaś się zwyczajnie bo wiedziałaś, że Kozume pewnie przyjdzie w dresie i wyszłaś.
Spotkaliście się na przystanku skąd mieliście udać się do centrum miasta.
W autobusie zaczęłaś głowić się nad tym gdzie Kenma postanowił Cię zabrać. Restauracja? Spacer? Pudło.
Akihabara, Sega Game Center.
- To było do przewidzenia... - szepnęłaś sama do siebie i podążyłaś za chłopakiem, który był zdecydowanie w swoim żywiole.
Kenma rzadko okazywał emocje więc ten widok naprawdę cię rozczulił i nie mogłaś zaprzeczyć, że podobała Ci się ta randka. Chłopak znał tu wszytskie gry i na każdym automacie pobijał rekordy. W kilku grach wygrał jakieś nagrody, które wręczył Tobie. Objaśniał Ci zasady gier szczegółowo i z zapałem, a Ty tylko kiwałaś głową, nie rozumiejąc kompletnie nic.

Na koniec zabrał Cię do kociej kawiarni. Nie mogłaś oderwać wzroku od swojego chłopaka, którego oczami wyobraźni widziałaś jako kelnera tej kawiarni, ubranego w kocie uszka. Pasowałby tu idealnie.
Próbowałaś zjeść ciastko, ale wszytskie koty, które na Ciebie wchodziły, skutecznie Ci to uniemożliwiały. Napiłaś się herbaty i zrobiłaś zdjęcie Kenmy z kotem, który wdrapał mu się na głowę.
- [T/I]... - odezwał się niepewnie, głaszcząc kota.
- Hm?
- Czy... Podobało ci się dzisiaj?
Uśmiechnęłaś się, odłożyłaś z kolan kota i przytuliłaś Kenmę.
- I to bardzo.

Kiedy ma kontuzję

- Kenma, nie odsuwaj się tak! Ręce do przodu i blokuj! - trener nie dawał za wygraną.
Twojemu chłopakowi nie chciało się przykładać do blokowania piłki, zwłaszcza, że nie był to żaden oficjalny mecz tylko trening.
- Yamamoto za mocno uderza...
- Myślisz, że przeciwnik będzie uderzał delikatnie? Bierz się do roboty.
Kozume westchnął i przygotował się do kolejnego ataku. Jednak piłka poleciała w zupełnie innym kierunku niż myślał, co o dziwo nie zniechęciło go. Podbiegł i rzucił się w bok.
Był zbyt wycięty by wylądować na obu nogach, a jego stopa niefortunnie się wykrzywiła. Chłopak runął na podłogę z obolałą miną.
- Kenma! - krzyknęłaś i natychmiast popędziłaś w jego stronę.
- W porządku... Tylko trochę puchnie...
- Na pewno? Możesz wstać.
- Nie za bardzo.
- Kenma, nie umieraj!
- Zamknij się, Lev.
Opatrzyliście kostkę rozgrywającego i zostałaś proszona o bezpieczne odprowadzenie go do domu.
- Nie wyglądasz na zbyt przejętego swoim stanem - popatrzyłaś na leżącego na łóżku chłopaka, który chwycił swój telefon - Powiedziałabym nawet, że jesteś zadowolony.
- Stało się, trudno - wzruszył ramionami i zaczął kolejny poziom - Dobrze, że nie ręka. Przynajmniej teraz nie zmuszą mnie do gry. A do ważniejszych meczów zdążę dojść do formy.
- Taak... Przynajmniej wiem, że nie będziesz nadwyrężać kostki.
- Podasz mi picie?

Pierwszy pocałunek

Wróciłaś z Kenmą do domu. Miałaś dopilnować, żeby się uczył do jutrzejszego, ważnego sprawdzaniu, a nie grał.
- Kenma, do roboty - powiedziałaś znudzonym głosem, wykładając zeszyty na stół.
- Nie. Mam dość - powiedział i rozpłaszczył się na łóżku.
- Kenma - zawołałaś go, tym razem nieco ostrzejszym tonem.
Chłopak odwrócił się na plecy i wlepił wzrok w sufit.
- Nie mam siły żyć. Brakuje mi energii.
- W takim razie muszę zrobić coś, żeby cię trochę ożywić... - wstałaś z miejsca i powoli zbliżyłaś się do Kozume. Serce waliło Ci jak oszalałe, ale podjęłaś już decyzję, że to zrobisz.
Wskoczyłaś na łóżko i zawisłaś nad rozgrywajacym. Jego oczy patrzące zdezorientowanym wzrokiem nieznacznie się rozszerzyły i zanim zdążył spytać o co ci chodzi, pocałowałaś go. Odsunęłaś się i szybko wróciłaś do stolika. Choć było to tylko pozorne zetknięcie ust, Kenma poczuł jak przechodzą po nim przyjemne dreszcze i podniósł się. Usiadł obok Ciebie i otworzył książkę.
- To od czego zaczynamy...?

Kiedy płaczesz

Ostatnio w twoim życiu nie układało się najlepiej. Byłaś chyba w konflikcie z wszystkimi, których znałaś. Oprócz Kenmy, ale nie chciałaś mówić mu o swoich zmartwieniach.
- [T/I] - zawołał Cię wychodząc po szkole - [T/I]!
- Tak? - obróciłaś się i spróbowałaś się uśmiechnąć, ale chyba nie za bardzo wyszło, bo wyraz twarzy chłopaka stał się jeszcze bardziej zmartwiony.
- Wracasz do domu?
Przytaknęłaś.
- Mogę do ciebie wpaść? Zapomniałem kluczy do mojego domu - skłamał.
- Jasne- zgodziłaś się choć miałaś wielką ochotę pobyć sama.
W zupełnej ciszy przyszliście do domu. Położyłaś się na łóżku i wlepiłaś wzrok w sufit.
- [T/I], co się dzieje?
- A co ma się dziać...
- Przecież widzę, że coś się stało.
Podniosłaś się i spuściłaś wzrok. Zdecydowałaś się, że może lepiej z kimś porozmawiać o swoich problemach. Zwłaszcza z Kozume, który był jedyną osobą, która mogła Cię wysłuchać.
Wyznałaś mu wszytsko, jednak obawiałaś się jak zareaguje, ponieważ z tej sytuacji nie było wyjścia. To wszytsko tak Cię przytłoczyło, że nie mogłaś powstrzymać szlochu i zalewających Cię łez. Miałaś tego wszystkiego dość. Gdy już skończyłaś Kenma nie odezwał się ani słowem. Sam nie wiedział co powiedzieć, było mu przykro widzieć Cię w takim stanie. Kiedy schowałaś twarz w dłoniach płacząc, poczułaś jak chłopak zaplata ramiona na twoim pasie i przylega do Ciebie. Poczułaś ciepło i ukojenie. Rozgrywający tulił się do Ciebie aż do momentu, kiedy przestałaś płakać. Nawet kiedy już trochę ochłonęłaś, Kenma nie odstąpił od Ciebie nawet na centymetr.

Kiedy mówi Ci jak bardzo Cię kocha

- Co jest...? - zirytowany chłopak kliknął w ikonkę na swoim telefonie.
- Coś nie tak? - spytałaś.
Wracaliście właśnie autobusem ze szkoły, a Kenma oczywiście grał.
- Internet mi nie działa.
- Czy ty właśnie wykorzystałeś swój internet bez limitu...? - uniosłaś brew.
- Na to wygląda...
- Trzeba mieć talent.
Chłopak zmarszczył brwi i spróbował ponownie odświeżyć stronę, ale jedyne co się wyświetlało to niebieski pasek, zatrzymujący się gdzieś w połowie.
- Beznadziejne. Co to za internet. Za co ja płacę.
- Kenma...
- Jak bez limitu to bez limitu.
- Wiesz... Większość rzeczy ma swój limit i może po prostu powinieneś już prze...
- Może i większość ma limit. Ale są rzeczy bez limitu. Takie jak internet lub moja miłość do ciebie.
- S-słucham?
- Moja miłość do ciebie jest jak prawdziwy internet bez limitu. Jest obecna przez cały czas i nie kończy się nawet w najdalszych miejscach.
Zarumieniłaś się, nadal będąc w szoku. Chłopak pod wpływem zdenerwowania zaczął mówić takie rzeczy bez skrępowania, a ludzie w okół przypatrywali wam się ze śmiechem.

Kiedy jest upał

- [T/I], zagrajmy w coś.
- Na przykład siatkówkę?
- Nie - skrzywił się- Dobrze wiesz, że chodzi mi o gry komputerowe.
- Nie ma mowy Kenma, zobacz jaka jest pogoda!
- Właśnie widzę i czuję, że zaraz się utopię.
Chłopak miał rację bo gdy tylko wyszliście na spacer zaraz musieliście wracać przez panujący na zewnątrz gorąc. Miałaś ochotę iść na plażę, ale postanowiłaś już nie męczyć Kenmy i wrócić do domu.
- Gramy? - spytał z nadzieją w głosie.
- Yhm...
Kiedy Kozume odpalał sprzęt, przygotowałaś chłodne napoje i włączyłaś wiatrak w pokoju.
Po godzinie gry zauważyłaś, że twój komputer jest zdecydowanie za głośny, a obrazy na ekranie się zacinają.
- Komputer mi się chyba przegrzał - dotknęłaś dłonią gorącej powierzchni.
- Mój działa dobrze. Wygrałem!
- To dlatego, że mój się zawiesił! No patrz, nawet nie mogę go wyłączyć.
Chłopak podszedł do urządzenia i przytrzymał przycisk na dłuższą chwilę.
- Faktycznie...
Przez następna godzinę Kenma próbował naprawić komputer, a później oznajmił, że idziesz nim do serwisu.
- Nie no błagam...
- Zepsułaś to chodź.

Letni festiwal

- Kenma, no proszę! Tam też są gry! Tylko... Takie w realu. No chodź! - próbowałaś namówić chłopaka na wspólne wyjście.
- No... Niech będzie. Ale nie ubieram yukaty.
Wyszłaś z domu usatysfakcjonowana swoim zwycięstwem i spotkałaś Kozume pod galerią.
- Wolałbym zostać w domu... - powiedział idąc z Tobą w stronę strefy festiwalu.
- Zobaczysz, że będzie fajnie. Patrz! - pociągnęłaś go w stronę rybek - Zobaczymy kto złapie pierwszy.
Wykupiłaś jedną rundę i dostałaś płaską siateczkę. Mimo usilnych prób, złota rybka za każdym razem wpadła do wody.
- To nie może być takie trudne - mruknął chłopak.
- Sam spróbuj! Przerwała mi się! - jeknęłaś, spoglądając na swoją zepsutą siateczkę.
Kenma wziął nową i klęknął przy akwarium.
Chociaż rybek było naprawdę dużo, to płaska powierzchnia siatki utrudniała zadanie i każde zwierzątko wyślizgiwało się zanim zdążyłaś włożyć je do miski.
Chłopak zanurzył przedmiot w wodzie i zastygł w nieruchomej pozycji. Jedyne czym poruszał to jego oczy, które bacznie śledziły każdy ruch rybek. Powoli podsunął drugą dłoń z miseczką. Następna akcja działa się w ułamku sekundy. Kiedy rybka wpłynęła w pole, Kenma błyskawicznie podciągnął siatkę do góry i sprawnym ruchem przełożył ją do miseczki.
- Proszę- wręczył Ci miseczkę z rybką- Wystarczy trochę cierpliwości i refleksu.
- Jak kot...
- Co?
- Nic, nic.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro