7- Kiedy płaczesz
Hinata Shoyo
Hinata uśmiechnięty od ucha do ucha chwycił telefon i wybrał twój numer. Miał Ci naprawdę wiele rzeczy do powiedzenia. Ostatnio przez naukę miał dla Ciebie mało czasu i tęsknił za Tobą.
Z niechęcią odebrałaś telefon i spróbowałaś zapanować nad tonem swojego głosu.
- Cześć, Hinata... - mimowolnie pociągnęłaś nosem.
- [T/I]-san? Czy ty płaczesz?! - spytał z paniką w głosie.
- N-nie tylko... Przeziębiłam się... - starałaś się brzmieć wiarygodnie, ale nawet Shoyo się na to nie nabrał.
- Zaraz będę - rozłączył się.
- C-co...? Hinata...!
Jednak on już Cię nie słyszał. Wsiadł na rower i popędził do Twojego domu, że aż się kurzyło.
Wpadł do Twojego pokoju i zobaczył Cię zapłakaną.
- [T/I]-san... Co... Co się stało? Ktoś cię skrzywdził?
Próbowałaś mu wytłumaczyć, ale zamiast tego tylko bardziej się rozpłakałaś.
- E-eh?! [T/I]- san, proszę, nie płacz! - powiedział i chwycił chusteczki, delikatnie wycierając Twoją twarz.
- Proszę nie płacz. Mi też wtedy chcę się płakać.
- Dziękuję, że tu przyszedłeś... - chlipnęłaś.
- Zawsze będę przy tobie, [T/I]-san. Zaaaawsze - uśmiechnął się szeroko, przez co kąciki twoich ust same się uniosły.
Kageyama Tobio
Było Ci tak smutno z powodu spraw rodzinnych, że cały dzień unikałaś kogokolwiek. Na przerwach zamykałaś się w łazience i wycierałaś łzy.
Kageyama oczywiście to zauważył i po lekcjach zamiast na trening ruszył za Tobą. Nie szłaś w kierunku swojego domu, chciałaś się trzymać od niego jak najdalej.
- [T/I]-san! - krzyknął, gdy już Cię dogonił.
- Ka...Kageyama... - pospiesznie otarłaś rękawem łzy.
- Co się dzieje? - spojrzał w Twoje napuchnięte oczy.
Wytłumaczyłaś mu co zaszło u Ciebie w domu i na nowo się rozpłakałaś.
Tobio na początku nie miał pojęcia jak poradzić sobie z płaczącą dziewczyną. Wahał się chwilę i zdając sobie sprawę, że nie znajdzie odpowiednich słów by Cię pocieszyć, po prostu przytulił Cię najmocniej jak potrafił.
- Możesz posiedzieć u mnie ile tylko chcesz, jeśli nie chcesz tam wracać.
Kiwnęłaś głową i ścisnęłaś jego dłoń. Poszliście do jego domu, gdzie zgodził się zostać Twoją przytulanką i po prostu leżeliście przytuleni do siebie.
Tsukishima Kei
Cały tydzień czekałaś na sobotę, kiedy to Tsukishima po raz pierwszy zaprosił Cię z własnej nie przymuszonej woli na randkę. Jednak dzień przed wyjściem miałaś naprawdę przykrą sytuację. Na spotkaniu prawie w ogóle się nie odzywałaś nawet jeśli to blondyn próbował podtrzymywać temat lub zachęcić Cię do rozmowy.
- Co jest, [T/I]? - westchnął poirytowany, gdy usiedliście na ławce.
- Nic. A co by miało być.
- Myślałem, że bardziej będziesz się cieszyć ze spotkania ze mną.
- Przecież się cieszę.
- Gadaj, o co chodzi.
Wypuściłaś cicho powietrze i zaczęłaś opowiadać o wszytskim. W którymś momencie zaczęłaś płakać, a słowa uwięzły Ci w gardle.
- Oi... Nie becz...
Próbowałaś zatrzymać jakoś łzy, ale kompletnie rozkleiłaś się przy swoim chłopaku.
- Przestań... Ludzie się gapią.
- Przytuliłbyś mnie chociaż idioto! - krzyknęłaś wkurzona.
Odetchnął by się uspokoić i nie palnąć jakiegoś kolejnego głupiego tekstu.
Przytulił Cię na krótką chwilę i zaraz potem odsunął się.
- Może być?
Wzruszyłaś lekko ramionami i wyjełaś chusteczki z torby. W tym czasie poczułaś coś na swojej głowie.
Kei delikatnie poklepał cię parę razy po głowie, patrząc gdzieś w bok naburmuszony.
Chlipnęłaś i usmiechnęłaś się.
- Kocham cię, Tsukishima.
Yamaguchi Tadashi
Gdy tylko się obudziłaś dowiedziałaś się, że Twoje ukochane zwierzątko nie żyje. Nie poszłaś przez to na pierwsze dwie lekcje. Później mama odwiozła Cię do szkoły, a Ty przez resztę dnia nie mogłaś myśleć o czym kolwiek innym.
Na długiej przerwie poszłaś na dach by w ciszy zjeść obiad. Byłaś smutna i wkurzona na wszytsko w okół.
- [T/I]-san? - zobaczyłaś swojego chłopaka przechodzącego przez drzwi.
- O... Cześć, Yamaguchi-kun...
- Czemu nie było cię na pierwszych lekcjach? Coś się stało?
- Nic takiego...
- Mi możesz powiedzieć, [T/I]-san...
Odetchnęłaś by uspokoić myśli i opowiadziałaś mu o swoim zwierzątku.
Nawet nie zauważyłaś, kiedy twoje policzki zrobiły się mokre.
- Nie wiedziałam, że jest na coś chory... To ja go zaniedbałam... Wiem, że dla większości to ,,tylko" zwierzę i to może być dla ciebie żałosne, że płaczę, ale dla mnie był przyjacielem...
- Rozumiem cię. To wcale nie jest głupie. To pokazuje jak ci na nim zależało i, że o niego dbałaś. Nie obwiniaj się o jego śmierć - powiedział cicho, delikatnie obejmując Twoją dłoń.
- Kiedy czułam się samotna dotrzymywał mi towarzystwa...
- Wiesz... Teraz masz mnie. Jeśli czujesz się samotna, przyjdź do mnie.
Mnie też możesz przytulać.
Chwilę się zastanowiłaś, zachichotałaś, ocierając łzy i skorzystałaś z oferty.
Przytuliłaś Tadashiego najmocniej jak potrafiłaś, a on oczywiście odwzajemnił gest.
Nishinoya Yuu
Byliście na wycieczce szkolnej. Bawiłaś się wspaniale. Odwiedziliście dużo ciekawych miejsc i spędziłaś dużo czasu z Yuu i resztą drużyny.
Na koniec dnia poszliście do sklepu spożywczego.
Postawiłaś swoje zakupy na murku przy sklepie, otworzyłaś plecak i włożyłaś do środka rzeczy.
- Za pół godziny zbiórka. Powinniśmy już iść w kierunku autokaru - powiedział Daichi.
- Hai! - odkrzyknęliście wszyscy chórkiem.
Idąc nagle zdałaś sobie sprawę, że w plecaku brakuje Ci pewnej rzeczy.
- Mój portfel! - krzyknęłaś i desperacako przeszukałaś plecak ponownie. Ani śladu.
- Zostawiłaś go?
Pokiwałaś spanikowana głową. Były tam wszytskie Twoje dokumenty i pieniądze, których nie było jakoś mało.
Cała drużyna popędziła z powrotem na teren sklepu. Popytaliście przy kasach, obsługi, sprawdziliście parking. Nic.
- Już prawie czas zbiórki... - Suga spojrzał na zegarek.
- Idźcie już - odezwał się Nishinoya- Ja zostanę jeszcze chwilę i poszukam z [T/I]-san.
- Mamy was tak zostawić...?
Kiwnęłaś głową.
- Nauczyciele będą wkurzeni. I tak dużo pomogliście.
Reszta niechętnie udała się do autokaru, który był dosyć daleko, a wy dalej szukaliście. Ogarnął Cię strach i panika. Nie wierzyłaś, że mogłaś być tak nieuważna, żeby zgubić coś tak cennego.
- To bez sensu - przysiadłaś na murku zrezygnowana- Nie ma go. Nigdzie.
- Mamy jeszcze czas. Szukajmy dalej.
- Nie, Noya-kun. Powinniśmy wracać.
Chłopak usiadł obok Ciebie i położył Ci rękę na ramieniu.
- Wybacz mi, [T/I]- san. Przykro mi, że nie udało mi się pomóc.
- To nie twoja wina. Dziękuję, że próbowałeś.
- Do końca wycieczki możesz korzystać z moich pieniędzy. I nic nie musisz oddawać. Dokumenty też się jakoś załatwi.
- Niby tak, ale... Ten portfel... To ten, który dostałam od ciebie...
- Ten niebieski...?
Kiwnęłaś głową i schowałaś twarz w dłoniach. Zaczęłaś płakać z bezsilności i frustracji. Straciłaś pieniądze, dokumenty i cenny prezent od swojego chłopaka.
- Kupię ci nowy, dobrze? Tylko nie płacz, proszę... - ujął twoje policzki dłońmi i delikatnie je pogładził, po czym dał Ci buziaka w nos.
- Kocham cię, Noya-kun... - powiedziałaś drżącym głosem i przytuliłaś go.
Trwaliście tak dłuższą chwilę, aż nagle Noya poderwał się na nogi.
- Noya-kun...?
- [T/I]-san. Spójrz tam- wskazał wysokiego mężczyznę, który w kieszeni trzymał niebieski przedmiot.
Właśnie wychodził ze sklepu.
- To mój portfel! - wydałaś okrzyk zdziwienia.
Kątem oka zauważyłaś jak Nishinoya podwija rękawy i rusza w kierunku mężczyzny.
Chciałaś go zatrzymać, ale było już za późno. Z początku byłaś przerażona, ale potem zaczęłaś uśmiechać się najszerzej jak potrafiłaś. Twój chłopak nawrzeszczał na niego tak głośno, że ten bez żadnych protestów zwrócił zaginiony przedmiot. Chociaż libero był jakoś dwa razy niższy, wydawał się o wiele groźniejszy.
- Proszę- siatkarz uśmiechnął się i wręczył Ci portfel.
- Dziękuję, Noya-kun! - krzyknęłaś radośnie i rzuciłaś mu się na szyję- Kocham cię!!!
- Ja ciebie też- zaśmiał się.
- Ale nie rób tego nigdy więcej! - skarciłaś go. - To mógł być jakiś niebezpieczny typ, a ty popędziłeś na niego tak po prostu. Wiesz jak się bałam?!
- Niebezpieczny czy jaki tam, to nie ważne. Skrzywdził moją dziewczynę i zapłacił za to.
Wzruszyłaś się i czułaś, że zaraz znowu popłaczesz się, ale tym razem ze szczęścia i ulgi.
- Hę?! Już 15 minut po zbiórce!
- Biegnijmy!
No oczywiście nie udało wam się uniknąć pretensjonalych wypowiedzi nauczycieli, ale przynajmniej miałaś swój portfel. I najlepszego chłopaka na świecie.
Sugawara Koushi
Spędzałaś sobotnie popołudnie w pokoju Sugawary. Ostatnio byłaś jakaś przygnębiona i nawet obecność chłopaka Ci nie pomagała.
- Obejrzymy jakiś film? - zaproponował.
- No możemy...
Suga usiadł na łóżku obok Ciebie z laptopem.
- Akcja? Komedia? Historyczne raczej nie...
- Dramat - przerwałaś mu. - Włącz jakiś dramat.
- Niech będzie.
Włączyliście film i siedzieliście dłuższy czas w ciszy. Jednak gdy zaczęły dziać się naprawdę smutne rzeczy, nie wytrzymałaś.
- To niesprawiedliwe - pociągnęłaś nosem - Gdyby tylko wyznała mu wcześniej uczucia wszytsko potoczyło by się inaczej. Życie jest bez sensu.
- [T/I], czy ty...
- Dlaczego to się tak kończy! - jęknęłaś i otarłaś łzy o rękaw.
- E-ej to tylko film! [T/I]! Mam wyłączyć?
Nie odpowiedziałaś tylko przytuliłaś się do jego ramienia i nadal chlipałaś.
- Co ja z tobą mam... - rozgrywający westchnął, odłożył laptopa na bok i przyciągnął Cię do siebie, tak, że znalazłaś się pomiędzy jego nogami.
- Nie miałem pojęcia, że aż tak się wzruszysz- zaśmiał się cicho, bawiąc się twoimi włosami i obejmując Cię ramieniem - Nie martw się, my tak nie skończymy. Ja jestem pewien swoich uczuć do ciebie i zawsze będę z tobą. Nie pozwolę by stała ci się jakakolwiek krzywda.
- Obiecujesz...?
- Obiecuję - uśmiechnął się i pocałował w policzek- Może obejrzymy komedię?
- Jestem za.
Sawamura Daichi
Żeńska drużyna Karasuno, do której dołączyłaś nie tak dawno zagrała właśnie dosyć istotny mecz. Narazie byłaś zmienniczką, ale trener wpuścił Cię na boisko, ponieważ jedna z Twoich koleżanek nie czuła się zbyt dobrze. Ataki były skierowane głównie na Ciebie, czy to przy odbiorze, czy przy bloku. Walczyłaś do samego końca, ale ostatecznie przegrałyście, a Ty nie mogłaś zliczyć ile punktów przez Ciebie straciła drużyna. Dziękowałaś w duchu za to, że Daichi nie mógł przyjść na ten mecz.
Gdy przyjechałyście późnym popołudniem do szkoły, Twój chłopak czekał na Ciebie. Gdy tylko go zobaczyłaś jeszcze bardziej zrobiło Ci się smutno. On w Ciebie wierzył i był przekonany, że uda wam się wygrać. Niestety zawiodłaś.
- [T/I]! - podbiegł do Ciebie - No i?
Pokręciłaś głową, przygryzając wargę by zatrzymać jej drżenie i rzuciłaś się na niego mocno go obejmując.
- To moja wina... Wszytsko moja wina - łkałaś.
- No już, już- pogłaskał Cię po głowie chodźmy w inne miejsce i wszytsko mi opowiesz, dobrze?
♡
- Od razu zauważyli, że gram słabiej niż reszta i obrali mnie za cel... - opowiadałaś, a kapitan ocierał Ci łzy chusteczką.
Siedzieliście na schodach prowadzących do pokoju klubowego.
- Jestem beznadziejna... Trener na pewno już mnie nie wpuści na boisko...
- [T/I]. To był twój pierwszy ważny mecz, prawda?
Kiwnęłaś i pociągnęłaś nosem.
- Wiem, że się obwiniasz, ale to naprawdę nie chodzi tylko o ciebie. Siatkówka to sport drużynowy...
- I właśnie dlatego czuję się jeszcze gorzej- przerwałaś - Czuję, że zawiodłam całą drużynę. Wiem, że zawiodłam Yui-chan...
- Nie dźwigaj ciężaru porażki, [T/I]. Na boisku jest was szóstka. Każda z was odpowiada za wynik meczu. Porażka to również ważna część sportu. Czujesz tą gorycz i rozczarowanie, ale to zmusza cię do dalszego treningu. Wrócisz na boisko silniejsza. I wygrasz. Bo jesteś niesamowita.
Daichi przyciągnął Ciebie ramieniem i pocałował czubek twojej głowy.
- Doskonale rozumiem jak się czujesz. Nie chce tylko byś się obwiniała. Warto znać swoje wady i błędy, ale trzeba nad nimi pracować, a nie płakać.
- Dziękuję, Daichi - szepnęłaś i wtuliłaś się w jego tors.
- Świetnie się spisałaś, [T/I].
Iwaizumi Hajime
Pokłóciłaś się ze swoją najlepszą przyjaciółką. I nie była to byle jaka kłótnia. Zaraz potem zdałaś sobie sprawę jak wiele okropnych rzeczy powiedziałaś jej pod wpływem gniewu. Z drugiej strony jakaś część Ciebie nie chciała przepraszać z powodu dumy, co sprawiało, że czułaś się jeszcze gorzej. Ale to nie była w końcu tylko twoja wina. Chyba...
- [T/I], co jest?
- Hm? - podniosłaś nieobecny wzrok znad książki by spojrzeć w oczy szatyna.
- Coś nie gra, prawda? Chcesz pogadać?
Otworzyłaś usta by coś powiedzieć, ale nie mogłaś. Po prostu się rozpłakałaś i łkając tłumaczyłaś chłopakowi całe zajście. Ta sytuacja nie dawała Ci spokoju i cieszyłaś się, że mogłaś o tym komuś opowiedzieć.
Iwaizumi chwycił twoje dłonie i słuchał uważnie każdego słowa, za co byłaś mu niezwykle wdzięczna.
- Wiem jak się czujesz. Nieraz kłóciłem się z Oikawą i to tak na poważnie. Czasami potrzebna jest przerwa, by to wszystko przemyśleć. Jednak uważam, że powinniście się spotkać i sobie wszytsko wyjaśnić, inaczej będzie cię to dręczyć.
- A co jak ona wcale nie chce się pogodzić...?
- Założę się, że pewnie myśli to samo.
- Pewnie masz rację- uśmiechnęłaś się przez łzy.
Wysłałaś wiadomość przyjaciółce, że chcesz się jutro spotkać, po czym wraz z Hajime wyszłaś na długi, wieczorny spacer zakończony równie długim pocałunkiem.
Oikawa Tooru
Nie miałaś dzisiaj zbyt udanego dnia, dlatego wolałaś trzymać się z daleka od ludzi. Mimo to stojąc pod szafką usłyszałaś rozmowę jakichś dziewczyn.
- Oikawa-senpai ma dziewczynę?
- Tak... No wiesz ta taka w [kolor włosów].
- Czemu niby ją wybrał? Jest brzydka.
- Noo. I jeszcze uważa się za taką wspaniałą bo z nim chodzi.
- Pewnie Oikawa jest z nią tylko, żeby inne się odczepiły. Zaraz mu się znudzi założę się.
- Nie pasuje do niego. Psuje mu cały wizerunek.
- Oikawa-senpai nigdy nie zakochał by się w czymś... takim.
Miałaś już tego dosyć. Psujesz wizerunek? Nie pasujesz do niego? Nigdy by się w tobie nie zakochał?
Szłaś wkurzona, zaciskając pięści i do głowy uderzyła Ci niedorzeczna myśl.
A co jeśli...To wszytsko prawda?
Do oczu napłynęły Ci łzy i wzdrygnęłaś się kiedy ktoś przytulił Cię od tyłu z zaskoczenia.
- [T/I]-chaaan!
Odsunęłaś się i spojrzałaś mu w oczy, a chłopak od razu spoważniał, gdy dostrzegł w nich smutek.
- [T/I]-chan, co się stało?
Spojrzałaś w dół by uniknąć jego wzroku. Nie chciałaś w niego wątpić. Mimo to słowa dziewczyn zraniły Cię.
- O...Oikawa... Czy ja... Nie pasuje do ciebie...?
- Słucha...
- Czy psuje ci wizerunek? Wolałbyś być z ładniejszą? - pociągnęłaś nosem.
- [T/I]-chan, o czym ty mówisz?
Spróbowałaś na spokojnie opowiedzieć mu co usłyszałaś, ale twój głos drżał, podobnie jak cała Ty, gdy po policzkach spływały Ci łzy.
- Nie wierzę, że w ogóle przejmujesz się takimi rzeczami, [T/I]-chan. Przerabialiśmy już to. Dla mnie to ty jesteś najpiękniejsza, najcudowniejsza i najwspanialsza. Mój wizerunek? Powiedziałbym, że raczej go poprawiasz. Nawet zdanie tysiąca fanek jest niczym w porównaniu do twojego. Spójrz na mnie, [T/I]-chan - delikatnie uniósł twój podbródek, zmuszając Cię tym do nawiązania kontaktu wzrokowego. - Kocham cię. Szczerze cię kocham. Nikt nigdy mi ciebie nie zastąpi. Dla mnie jesteś idealna.
Po tych słowach przysunął Cię bliżej siebie i złączył wasze usta, po czym otarł twoje łzy i uśmiechnął się czule.
- Już w porządku?
Kiwnęłaś głową i przytuliłaś swojego chłopaka.
Akaashi Keiji
Zaległy projekt, dwa testy do napisania po lekcjach, zbliżające się egzaminy, parę poprawek. To wszytsko nagle zwaliło Ci się na głowę. Jeżeli jutro nie oddasz wypracowania dostaniesz jedynkę, która może przesądzić o ocenie semestralnej. Do tego późno wróciłaś, ponieważ drużyna Fukurodani miała ostatnio naprawdę wymagające treningi i potrzebowali twojej pomocy.
Czułaś jak Twoje powieki się zamykają, nie miałaś na nic siły. Uderzyłaś sfrustrowana pięścią o biurko i położyłaś na nim głowę. Ze zdenerwowania Twoje oczy zrobiły się wilgotne i nawet nie zauważyłaś, kiedy łzy zaczęły kapać na stertę papierów z notkami z różnych przedmiotów.
Nagle usłyszałaś dzwonek do drzwi.
Pomyślałaś, że to Twoja mama wróciła z pracy, dlatego niedbale otarłaś łzy rękawem i poczłapałaś otworzyć.
Niespodziewałaś się, że w drzwiach zawita Twój chłopak.
- Akaashi...kun...
- [T/I]-san, wybacz, że przychodzę tak późno, ale... - urwał i przyjrzał Ci się dokładniej - Czy ty płakałaś?
- To nic takiego - pokręciłaś głową i spuściłaś wzrok, jednak Keiji nie dawał za wygraną.
- Powiedz mi, co się stało?
Westchnęłaś i zaprosiłaś gestem ręki chłopaka do środka.
Weszliście do pokoju, a Ty wskazałaś swoje biurko, które tonęło w papierach.
- Dlatego. Nie mam już siły, naprawdę- usiadłaś zrezygnowana na łóżku i schowałaś twarz w dłoniach - Jestem głupia, nigdy nie dam rady się tego nauczyć.
- [T/I]-san - rozgrywający zajął miejsce obok Ciebie i położył dłoń na Twoim ramieniu - Jesteś bardzo inteligentną osobą. Każdy czasami ma za dużo na głowie i ma dość. Doskonale cię rozumiem.
Spojrzałaś na niego, a on posłał Ci pokrzepiający uśmiech.
- Prześpij się chwilę, a ja dokończę ten projekt za ciebie, co ty na to?
- Zrobiłbyś to...?
- Oczywiście- potwierdził, pocałował Cię w czoło i przykrył Cię kocem.
Zajął miejsce przy biurku i dokończył za Ciebie pracę.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro