Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

6 - Pierwszy pocałunek

Hinata Shoyo

Zbliżał się turniej a Hinata trenował jeszcze bardziej zawzięcie niż zwykle. Chłopak prosił Cię byś zostawała po lekcjach i treningach i wystawiała mu piłki. Mimo, że twoje wystawy były beznadziejne w porównaniu do tych Kageyamy, Shoyo stwierdził, że chce być gotowy na każdy przypadek.
Było już naprawdę późno.
- Jeszcze jedna! - krzyknął pomiędzy wdechami.
- Ostatnia. Więcej nie dam rady.
Podrzuciłaś piłkę raz nad głową, a potem odbiłaś w górę. Po dwóch godzinach tego samego, Twoja wystawa była wyjątkowo nieudana, mimo to chłopak jakimś cudem przepchnął piłkę na drugą stronę.
- Udało się! - uśmiechnął się.
- Posprzątajmy tu lepiej zanim dozorca przyjdzie po klucze -odparłaś i wzięłaś się za zbieranie piłek wraz z Hinatą.
Co chwilę ziewałaś i pocierałaś oczy, ale byłaś szczęśliwa, że chłopak robi postępy.
- Dobrze, że nauczyłem się do jutrzejszej klasówki już wcześniej! Dzisiaj nie ma szans, że choćby otworzę jakąkolwiek książkę. Umiesz już wszystko, [T/I]-san?
- Aaa... Jeśli chodzi o jutrzejszą klasówkę... Miałam się zamiar nauczyć dzisiaj, no ale cóż...
- Jak to?
- Wcześniej nie miałam czasu i myślałam, że dzisiaj...
- [T/I]-san...
- Wolałam potrenować z tobą- usmiechnęłaś się szczerze.
- [T/I]-san, ja... - Shoyo zbliżył się do Ciebie, rumieniąc.
Przełknął nerwowo ślinę i zrobił coś czego się niespodziewałaś. Zacisnął powieki i zetknął swoje usta z twoimi. Myślałaś, że serce wyskoczy Ci z piersi pod wpływem tego nagłego gestu.
- H-h-Hinata...
- Dziękuję! - zarumienił się jeszcze bardziej i zgiął w pół- Kocham cię!
- J-ja ciebie też... - powiedziałaś nadal będąc w lekkim szoku.

Kageyama Tobio

Było już ciemno, kiedy wyszliście ze szkoły. Kageyama stwierdził, że odprowadzi Cię na przystanek. Dzisiaj jeszcze bardziej niż zwykle odczuwałaś jego bliskość. Po mimo, że w drodze na autobus prawie w ogóle się nie odzywaliście, Tobio trzymał Twoją dłoń i sprawiał, że czułaś się bezpiecznie w chłodny wieczór, idąc ciemnymi ulicami.
Czekałaś na pojazd przytulona do ramienia czarnowłosego. Ten jedyny raz chciałaś by nie przybył zgodnie z rozkładem i miał jakieś opóźnienie.
W końcu autobus przyjechał, a Ty musiałaś puścić ciepłą rękę chłopaka.
- Jest dużo nauki więc raczej się nie zobaczymy w weekend... Tylko przyłóż się do angielskiego, dobra?
- Yhm... - mruknął i spojrzał w bok.
Już miałaś wejść do środka, kiedy Kageyama pociągnął Cię za nadgarstek i odwrócił w swoją stronę.
Przez sekundę widziałaś wahanie w jego oczach, ale niemal od razu poczułaś jego wargi na swoich. Choć pocałunek był dosyć niezdarny i chaotyczny to trudno było Ci opisać uczucie, które towarzyszyło Ci w tamtej chwili.
- Do zobaczenia, [T/I]-san - powiedział, gdy odsunął się od Ciebie i pobiegł w swoją stronę.
Przez całą drogę do domu nie byłaś w stanie uspokoić bicia serca i wypieków na twarzy.

Tsukishima Kei

Wasze wspólne wyjście jak zwykle skończyło się dogryzaniem i robieniem sobie na złość.
W końcu jednak znalazłaś temat, na który nie mogłaś przestać gadać. Przypomniało to bardziej monolog niż  dialog.
- A no właśnie. Jak tam nauka do egzaminu? Masz w końcu treningi, znajdujesz czas, żeby się uczyć?
- Wyjątkowo dzisiaj dużo gadasz...
- Nadal mam problemy z paroma przedmiotami, ale mam nadzieję, że udzielisz mi korków. Albo pójdę do Sugawary-san. W każdym razie...
- Czy możesz się już zamknąć? - westchnął blondyn, przerywając Ci w połowie zdania.
- Spróbuj mnie zmusić- prychnęłaś i skrzyżowałaś ręce na piersi.
Właśnie miałaś zaczynać kolejny potok jakichkolwiek słów by zrobić mu na złość, kiedy dostrzegłaś, że chłopak jest naprawdę blisko Ciebie i złączył wasze usta w delikatnym pocałunku.
Przez twoje ciało przeszedł dziwny, przyjemny dreszcz, gdy zdałaś sobie sprawę co się właśnie stało.
Tsukishima patrzył Ci przez chwilę w oczy, a następnie wyprostował się i ruszył dalej, zostawiając cię po drugiej stronie przejścia kompletnie osłupiałą.

Yamaguchi Tadashi

Był chłodny, przyjemny wieczór, który spędzałaś na szerokiej huśtawce z widokiem na jezioro. Ta wycieczka szkolna nie należała do udanych. Do tego Twoje współlokatorki zaprosiły do pokoju pełno ludzi, i to nie tylko z waszej klasy, którzy zrobili niewyobrażalny bałagan i poprzestawiali twoje rzeczy. Nie miałaś tam nic do roboty, dlatego po prostu usiadłaś i machałaś wolno nogami. Byłaś wkurzona, trochę smutna i chciałaś już wracać do domu.
- [T/I]-san! - usłyszałaś zdyszany głos, Twojego chłopaka.
- Yamaguchi-kun...! -zdziwiłaś się na jego widok, jednak zaraz potem na twojej twarzy pojawił się uśmiech.
- Wszędzie cię szukałem. Wszytsko w porządku...?
- Tak tylko... Sam widziałeś co właśnie dzieje się w moim pokoju. Mam już serdecznie dosyć tych dziewczyn i tej wycieczki.
- Fakt, że nie należy ona do najlepszych... - przyznał i usiadł obok Ciebie.
Westchnęłaś i ułożyłaś się wygodnie na jego ramieniu. Tego właśnie potrzebowałaś. Ciepła i bliskości Tadashiego, który był jedyną osobą, która Cię rozumiała i zawsze była przy tobie.
- Co z Tsukishimą? - spytałaś ciekawa, czy on również poszedł grać w butelkę.
- Został w pokoju i słucha muzyki... On też już ma dosyć tych wszytskich ludzi.
Cieszyłaś się, że w końcu trafiła wam się chwila, którą możecie spędzić razem. Przez ostanie dni albo byliście w innych drużynach do różnych zadań, albo otaczali was inni.
Powspominaliście sobie wasze pierwsze spotkanie, randki i inne romantyczne lub śmieszne sytuacje.
- Naprawdę cię kocham, [T/I]-san. Nie mogę uwierzyć, że jesteś z kimś takim jak ja. Dziękuję, że... Ty także myślisz o mnie w ten sposób i o mnie dbasz.
- To ja dziękuję, Yamaguchi-kun. Nie wiem co bym bez ciebie zrobiła.
Popatrzyliście sobie w oczy i oboje zarumieniliście się. Gorączkowo zastanawiałaś się czy on zamierza to zrobić. I miałaś rację, bo Yamaguchi ujął twoje ramiona i zanim przysunął się bliżej, upewnił się, że nie masz nic przeciwko.
- Mogę...? - szepnął nieśmiało, kiedy był już naprawdę blisko twoich ust.
- Yhm... - mruknęłaś cicho i przymknęłaś powieki.
Poczułaś jego ciepłe wargi na swoich i stado motyli w brzuchu. Pocałunek był tak delikatny i czuły, że miałaś ochotę się rozpłynąć.
Aż do ciszy nocnej siedzieliście wtuleni w siebie.

Nishinoya Yuu

Wracaliście właśnie do domu po treningu, jednak gdy przekroczyliście próg szkoły, niemal natychmiast zaczęło padać.
Yuu rozłożył parasolkę, ale po chwili zmuszeni byliście złożyć ją z powrotem ze względu na wiatr. Ruszyliście więc biegiem do domu.
Nie mogłaś nadążyć za libero, który dał Ci swoją marynarkę, a sam biegał skacząc po kałużach.
- Noya-kun, co ty robisz?
- Już i tak jesteśmy cali przemoczeni więc czemu nie skorzystać? No chodź! - pociągnął Cię za sobą.
Skakałaś od kałuży do kałuży za swoim wesołym chłopakiem. Biegliście po ulicy, śmiejąc się. Poszliście do parku, gdzie schroniliście się pod drzewami, które i tak w połowie przepuszczały wodę.
- Ale się zmęczyłam - zaśmiałaś się.
- Musimy to kiedyś powtórzyć!
- Włosy ci opadły! - rozczuliłaś się na jego niewinny widok w tej fryzurze.
- O nieee - skrzywił się i spróbował je jakoś postawić.
Na dłuższą chwilę zapadła przyjemna cisza, w której słychać było szum wody i dźwięk kropel.
Gdy wasze dłonie się spotkały, bez wahania je spletliście i spojrzeliście na siebie.
Nie potrzebne wam były słowa bo w tym samym momencie oboje przysuneliście się bliżej siebie by się pocałować. Wasze wargi zetknęły się i od razu poczułaś ciepło w środku. Noya odgarnął twoje twoje mokre kosmyki i pogładził policzek. Jak na tak energiczną osobę jaką był Yuu, pocałunek był niezwykle delikatny i czuły. Siedziałaś jeszcze pod drzewem z Nishinoyą parę godzin, oboje zawinięci w jego marynarkę, czekając aż deszcz przestanie padać.

Sugawara Koushi

- Suga, ja nigdy tego nie zrozumiem - westchnęłaś z rozżaleniem.
Siedziałaś u niego już chyba trzecią godzinę, a on tłumaczył Ci jeden temat z Twojego znienawidzonego przedmiotu.
To nie tak, że źle tłumaczył. Byłaś już zmęczona i za nic nie mogłaś tego zrozumieć, w którymś momencie przestałaś się już starać.
- Spokojnie, jeszcze raz.
- Nie zdam tego egzaminu. I będę siedzieć na dodatkowych zajęciach.
- [T/I]... To tylko jeden temat. Będzie dobrze - złapał twoją dłoń, siedząc na przeciwko.
- Jestem głupia - jęknęłaś, zakrywając twarz zeszytem.
Koushi podniósł się z siedzenia i nachylił nad stołem w twoją stronę.
Ręką odsunął zeszyt by spojrzeć Ci w oczy i złożył delikatny pocałunek na twoich ustach. Zarumieniłaś się mocno, naprawdę się tego nie spodziewałaś.
- Jesteś bardzo mądrą i inteligentną osobą, [T/I]. Nigdy nie pozwolę Ci w to zwątpić.
Usmiechnęłaś się i po chwili przeniosłaś się na kolana Sugi, gdzie temu, obejmując cię, w  końcu udało się wytłumaczyć Ci ten okropny temat.

Sawamura Daichi

Karasuno grali w tym dniu naprawdę ważny mecz, ale Ciebie nie mogło tam być. Choć bardzo pragnęłaś dopingować drużynę, musiałaś zostać uczyć się do poprawek.
Siedząc przed książkami, nie mogłaś się skupić na niczym innym niż na meczu. Najchętniej rzuciłabyś to wszytsko i wydzwaniała do Yachi, ale wiedziałaś, że Daichi nie byłby zadowolony. Wiedziałaś, że chciałby byś teraz się uczyła i zaliczyła test, a nie straciła szansę z jego powodu.
Wkuwałaś więc materiał z myślą o swoim chłopaku. Napisałaś test na najwyższą ocenę i chwyciłaś telefon. Sawamura nie odbierał. Napisałaś mu chyba z milion wiadomości, ale na żadne nie odpowiedział. Pobiegłaś do klasy Michimiyi i dowiedziałaś się, o której godzinie drużyna wraca.
Czekałaś długo i zaczynałaś się poważnie martwić o wynik meczu.
Autobus przyjechał i wszyscy wysiedli.
- Daichi! - krzyknęłaś z okna, machając i rzuciłaś się biegiem na dół by jak najszybciej do niego dotrzeć.
Zdyszana stanęłaś przed chłopakiem, usiłując wyczytać coś z jego obojętnej twarzy.
- I co? Wygraliście?!
Chłopak spojrzał w dół i zacisnął pięści.
- Co... Ale jak to... - nie wiedziałaś co powiedzieć ani jak go pocieszyć. Byłaś pewna, że po tych wszytskich treningach Karasuno wygra.
Ciemnowłosy spojrzał smutno na Ciebie, jednak nie minęła chwila, a na jego ustach wykwitł szeroki uśmiech.
- Wygraliśmy! - krzyknął i podniósł Cię, kręcąc się w okół.
- C-co...? Poważnie? - oparłaś się na jego ramionach i spojrzałaś w oczy.
Pokiwał entuzjastycznie głową.
- Nawet nie wiesz jak się wystraszyłam! Do tego nie odbierałeś!
- Wybacz za to, ale chciałem potrzymać cię trochę dłużej w niepewności - zaśmiał się, po czym niespodziewanie pocałował Cię w usta. Ten gest był przepełniony radością i uczuciem, które towarzyszyło wam już od dłuższego czasu. Usmiechnęłaś się szeroko i objęłaś mocno Sawamurę.
- A jak z testem? - przypomniał sobie.
- Sto procent.
- Wiedziałem - zmierzwił twoje włosy - Ty też stoczyłaś dziś trudny pojedynek.
- Nawet nie wiesz jak trudny!

Iwaizumi Hajime

Byłaś ostatnio trochę przygnębiona. Miałaś kłótnie w rodzinie oraz wrażenie, że nic Ci się nie udaje.
Twój chłopak oczywiście natychmiast to zauważył.
- [T/I], przyjdziesz do mnie po lekcjach? Dzisiaj nie mam treningu.
- Odwołali?
- Yhm - skłamał. Po prostu chciał spędzić z Tobą więcej czasu.
Zastanawiałaś się, ale nie zajęło Ci długo dojście do wniosku, że nie chcesz przebywać dłużej niż to potrzebne w towarzystwie skłoconej rodziny.
- Niech będzie.
Po lekcjach Iwaizumi niemal od razu chwycił Cię za rękę i udaliście się do jego domu.
- Jesteś głodna? Napijesz się czegoś?
- Nie trzeba... Nie będę robić problemu.
- Od kiedy to ty jesteś problemem? - powiedział i nachylił się by spojrzeć Ci w oczy. - Gdybyś chciała mógłbym nawet biec do sklepu by kupić ci to, na co masz ochotę.
Zamrugałaś szybko oczami poruszona tymi miłymi słowami.
Hajime zrobił Ci ciepłą herbatę i przyniósł Twoje ulubione ciasteczka.
- Wiem, że coś jest nie tak. Jeśli chcesz pogadać to zawsze możesz mi się wyżalić. Od tego jest chłopak - odparł i usiadł obok Ciebie na łóżku.
Uśmiechnęłaś się słabo i westchnełaś.
- To nic tylko... Ostatnio nie układa mi się z rodzicami, do tego zawaliłam parę testów i skompromitowałam się na WF-ie.
Siatkarz pogładził Cię po włosach i przyciągnął do siebie.
- Będzie dobrze. Poradzisz sobie.
- Mam dość...
- No już, już- oparł podbródek na czubku twojej głowy i kołysał Cię  delikatnie na boki.
- Iwa-chan...?
- Hm? - odsunął się by spojrzeć Ci w oczy.
- Kocham cię.
- Ja też Cię kocham - przejechał ostrożnie ręką po Twoim policzku i zatrzymał wzrok na twoich wargach.
Po chwili ucałował je najczulej jak potrafił, a Ty niemal natychmiast oddałaś pocałunek .
- Tak bardzo Cię kocham... - wyszeptałaś wtulona w niego.

Oikawa Tooru

- Macie mecz treningowy? - spytałaś od niechcenia, przeglądając telefon.
- Tak. W Tokio. Nie będzie mnie w weekend.
- Fajnie.
- [T/I]-chan! -krzyknął pretensjonalnie - Nie chcesz ze mną jechać i mi dopingować?
- No nie wiem... Pewnie i tak przegracie.
- Czemu tak myślisz?!
- Bo ostatnio wydurniasz się na treningach zamiast ćwiczyć.
- Też byś się tak zachowywała gdybyś miała grać z takimi półgłówkami - fuknął i nadął policzki.
- I kto to mówi?
- Wygramy to! Chcesz się założyć?
- Niech będzie. Jak przegracie odbrabiasz za mnie lekcje do końca miesiąca - oznajmiłaś.
- A jak wygramy?
Wzruszyłaś ramionami, a Oikawa uśmiechnął się cwanie.
- Jeśli wygramy, dostanę całusa - powiedział i przysunął się do Ciebie- W usta.
Zarumieniłaś się i zmarszczyłaś brwi.
- To jak będzie?
- Zgoda.

Siedziałaś na ławce z tyłu sali, w której odbywał się mecz, wraz z kilkoma dziewczynami z tamtejszej szkoły. Nie mogłaś wytrzymać ich komentarzy dotyczących tego jak bardzo Oikawa był przystojny. Co z tego, że miały rację, to był twój chłopak i wkurzało Cię to.
Tooru co jakiś czas posyłał zalotne uśmiechy do Ciebie, przez co czułaś złowrogą aurę od dziewczyn obok.
W końcu, kiedy Seijoh zdobyli ostatni punkt wstałaś uradowana i zaczęłaś bić brawo. Zaraz jednak zalała Cię fala dreszczy bo właśnie zdałaś sobie sprawę co to oznaczało. Może jednak o tym zapomniał...
Po jakimś czasie skierowałaś się w stronę szatni i pomogłaś z noszeniem rzeczy.
- [T/I]-chan - usłyszałaś znajomy głos za plecami i znieruchomiałaś.
- Wygraliśmy. Czyż to nie wspaniale?
- O... oczywiście- powiedziałaś, nie odwracając się.
- A wiesz co to znaczy? - odezwał się podpuszczająco.
- Że... Jesteście naprawdę dobrą drużyną...?
- W to nigdy nie wątpiłem - podszedł do Ciebie i obrócił w swoją stronę.
Uśmiechnął się widząc twoje pokaźne rumieńce.
- Chyba mi coś wisisz - szepnął Ci do ucha, ciasno oplatając Cię w talii.
- Nie wiem o czym ty mówisz...
- W takim razie sam sobie wezmę.
Oikawa bez dalszych pogawędek nachylił się i delikatnie naparł na Twoje wargi.
Twoim pierwszym odruchem była chęć odsunięcia się, ale jego ręką Ci to uniemożliwiła. Chłopak lekko pogłębił pocałunek i po chwili odsunął się, wpatrując w Twoje oczy.
- Chyba nie było źle, prawda?
Kiwnęłaś głową i spuściłaś wzrok, starając się uspokoić bicie swojego serca.
- Oikawa, zostawiłeś okulary! - krzyknął z szatni Hanamaki.
- Idę! - posłał Ci ostatni uśmiech i pobiegł.
Wracając z powrotem do miasta nie mogłaś przestać myśleć o tym co się wydarzyło. Mimo to w twojej głowie pojawiło się jeszcze jedno nurtujące pytanie, które nie dawało Ci spokoju.
- [T/I]-chan, wszytsko w porządku? - spytał Tooru, który od dłuższego czasu przypatrywał się Twojej nieciekawej minie.
- Oikawa... Mogę zadać ci pytanie...?
- Jasne, o co chodzi?
- Ile... Ile razy się już całowałeś?
Chłopak zamrugał oczami, lekko zdziwiony, po czym podrapał się po karku.
-To był mój pierwszy pocałunek.
-Naprawdę?!
- Co się tak dziwisz? Przed tobą miałem tylko jedną dziewczynę i nie całowałem się z nią.
-

Poważnie...? Myślałam, że już miałeś ich trochę...
- No co ty, [T/I]-san! To, że jestem taki popularny nienzaczy, że miałem dużo dziewczyn! I... co myślisz o pocałunku? Trochę się denerwowałem.
- Ty? Denerwowałeś się? Sprawiasz wrażenie... doświadczonego...? W tych sprawach.
- Pochlebiasz mi.
- Było wspaniale - powiedziałaś i odwróciłaś się w stronę okna, a Oikawa położył głowę na twoim ramieniu.

Akaashi Keiji.

Chłopak z waszej klasy urządzał imprezę z okazji swoich urodzin. Poszłaś bo w sumie czemu nie, w końcu Akaashi też miał iść.
Głośna muzyka, okrzyki, zaduch i migające światła po pewnym czasie zaczęły działać Ci na nerwy i przepychając się przez tłum, zaczęłaś szukać wyjścia lub chociaż okna, by zaczerpnąć świeżego powietrza.
Udało Ci się wydostać na balkon, gdzie muzyka była już cichsza. Usiadłaś na schodku i odetchnęłaś, chowając twarz w dłoniach.
- [T/I]-san? - usłyszałaś znajomy, kojący głos.
Od razu uniosłaś wzrok i humor natychmiast Ci się poprawił.
- W porządku? - spytał, usiadł obok Ciebie i podał Ci szklankę wody.
- Tak... Tylko głowa mnie trochę boli i... mam dosyć tej imprezy.
- Doskonale Cię rozumiem - westchnął Keiji.
- Nie podoba ci się?
- To raczej... Nie moje klimaty.
Zachichotałaś na myśl o imprezującym Akaashim. Rzeczywiście do niego nie pasowało.
Siedzieliście chwilę w ciszy, trzymając się za ręce, kiedy nagle chłopak odwrócił się do Ciebie i spojrzał Ci w oczy.
Przełknęłaś cicho ślinę, czując nagłe przyspieszone bicie serca. Nie mogłaś uwierzyć, że to się dzieje naprawdę.
Keiji ujął Twój policzek i musnął twoje wargi swoimi. Pocałunek był bardzo delikatny tak jakby rozgrywający bał się, że może Cię tym zniechęcić.
Gdy odsunął się od Ciebie, odgarnął twoje włosy za ucho i uśmiechnął się ciepło.
- Może pójdziemy do mnie? - zaproponował, gdy muzyka stała się jeszcze głośniejsza, a w pokoju słychać było dźwięk tłuczonych naczyń i szkła.
- Dobry pomysł.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro