Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

19☆Święta🎄

Jak zwykle jestem spóźniona, ale proszę. Mam nadzieję, że się spodoba.

Te scenariusze jeszcze nie umarły, mam jeszcze trochę pomysłów!

Na wesołych świąt już trochę późno, dlatego życzę wam szczęśliwego nowego roku, żebyście osiągnęli wszystko co tylko chcecie i uśmiechali się jak najwięcej

Hinata Shoyo

- Braciszku! - Natsu przerwała wam oglądanie jednej z typowych świątecznych komedii romantycznych.

- Co chcesz?

- Ulepimy dziś bałwana?

Chłopak westchnął i wyjrzał za okno.

- Nie ma mowy. Jest za zimno.

- Od kiedy z ciebie taki zmarźluch, co?  - podniosłaś się z kanapy- Zawsze pierwszy rwiesz się do takich rzeczy.

- Ale dzisiaj jest tak zimno- jęknął.

- Pożyczę ci mój super ciepły szalik - powiedziałaś, próbując dźwignąć go w górę za ramiona.

- Pójdę po sanki! - krzyknęła Natsu i wybiegła z pokoju, a wasza dwójka ubrała się ciepło.

Na zewnątrz rzeczywiście było lodowato, ale małej nie zniechęciło to ani na moment. Na sam początek oberwaliście śnieżnymi kulkami i zaczęła się wojna.

Potem każdy z was ulepił swoją śnieżną podobiznę, którą ozdabialiście na różne sposoby, by w końcu stwierdzić, że bałwan Natsu jest najładniejszy.

Najlepsze, czyli sanki, zostawiliście na koniec.

- To kto zjeżdża z kim?

- Nie ma mowy, że zjadę sama - spojrzałaś w dół stromej górki z przerażeniem.

- Ja też nie -przełknął ślinę Hinata.

- No to razem! - oznajmiła jego siostra i zajęła miejsce z przodu.

Westchnęłaś i usiadłaś za nią, oplatając w okół niej ramiona, by nie spadła. Shoyo usiadł ostatni zaciskając ręce na Twojej kurtce.

- Gotowi? - przełknęłaś ślinę.

- Tak!

- No to jazda...!

Odepchnęliście się od śniegu, a sanki runęły w dół o wiele szybciej niż się spodziewałaś.
Cała wasza trójka wrzeszczała, kiedy z każdą sekundą przyspieszaliście z tą różnicą, że krzyk Natsu był radosny, a ten wasz należał do tych przerażonych.

- Skręcaj Hinata, skręcaj! - panikowałaś, kiedy wasz pojazd zjeżdżał na bok prosto na drzewa.

- Przecież to nie ja tym steruje! - krzyknął, wtulając się w Twoje plecy

- To kto niby?! - spojrzałaś na dziewczynkę, która zamiast kierować śmiała się z rękami w górze.

Szybko chwyciłaś za sznurki i ciągnąc je przechyliłaś się z całych sił na bok w ostatniej chwili unikając zderzenia z drzewem.
Skręt był jednak o wiele za ostry i całą trójką z krzykiem wylądowaliście w warstwie śniegu.

- Wszyscy żyją? - rozejrzałaś się za rodzeństwem.

- Było super! - Natsu wyskoczyła spod śniegu- Jeszcze raz!

- [T/I]-san... - jęknął Twój chłopak, wygrzebując się spod warstwy białego puchu, cały zźiębnięty.

- Chyba nie mamy wyjścia...? - wzruszyłaś ramionami, obserwując jak dziewczynka już pędzi pod górę z sankami.

Kageyama Tobio

Przyszłaś do Kageyamy zaraz chwilę po tym, kiedy otrzymałaś od niego wiadomość, że nie umie robić pierników. Kupiłaś potrzebne składniki po drodze i objaśniałaś wszystko od podstaw, ponieważ Tobio nie umiał zrobić w kuchni absolutnie nic(utożsamiam się btw). 
Zrobiliście ciasto, które rozwałkowałaś i odcisnęliście parę kształtów z foremek. Próbowałaś odwzorować zawodników Karasuno, podczas gdy Twój chłopak robił piłki od siatki.
Gdy już odstawiliście swoją pracę do piekarnika zajęłaś się ogarnianiem kuchni i Kageyamy, który nie wiadomo jakim cudem miał na sobie po trochu z każdego użytego przez was składnika.

- Ubierz to - wręczyłaś mu sweter, który kupiłaś mu na święta, kiedy zmieniał bluzę.

Rozgrywający obejrzał ze wszystkich stron typowy świąteczny sweter i skrzywił się nieznacznie.

- Co jest? Nie podoba się? - naburmuszyłaś się.

- Nie, nie... Ładny jest- mruknął i włożył go na siebie- Drapie...

- Przeżyjesz. Ładnie w nim wyglądasz.

Kageyama westchnął cicho, a ty wykorzystałaś chwilę jego nieuwagi i założyłaś mu na głowę opaskę z rogami renifera.

- Teraz wyglądasz idealnie!

Tsukishima Kei

Tsukishima był chyba najlepszym przykładem osoby, która zupełnie nie czuła ducha świąt. Z resztą było tak z praktycznie każdym świętem toteż tym razem nie liczyłaś na żadną świąteczną randkę.
Ale jedną rzecz miałaś na liście, którą zawsze chciałaś zrobić, ale do tej pory bycie singielką ci to uniemożliwiało. Pocałunek pod jemiołą.
Dlatego przytargałaś z dworu całą kiść jemioły i rozdrobniłaś ją na pełno małych gałązek. Porozwieszałaś je po całym swoim domu, ponieważ Kei miał dzisiaj do Ciebie przyjść.
Skończyłaś wieszać ostatnią i odebrałaś telefon.

- [T/I], muszę zostać w domu i pilnować ciasta w piekarniku, które zostawiła mama - usłyszałaś znudzony głos swojego chłopaka - Lepiej będzie jak ty przyjdziesz do mnie.

- A-ale... - nie zdążyłaś zaprotestować, kiedy się rozłączył.

Trochę Ci to pokrzyżowało plany, ale nie miałaś zamiaru się poddać. Zabrałaś ze sobą kilka gałązek i poszłaś do jego domu.

Gdy blondyn nie patrzył porozwieszałaś kilka sztuk w różnych miejscach.

- Nie chciałaś iść na tą klasową imprezę świąteczną?

- Nie, i tak nie poszedł nikt fajny - odparłaś, kątem oka zauważając, że stoicie blisko jedno z punktów.

Przesunęłaś się nie znacznie w bok, mając nadzieję, że Tsukishima zrobi to samo, ale nic się na to nie zapowiadało.

Podeszłaś więc od jego drugiego boku i udałaś, że się potykasz, popychając go lekko w stronę jemioły.

- Co ty wyprawiasz? - zmarszczył brwi, kiedy przytrzymałaś go za ramiona, by ustawić go w odpowiednim miejscu.

Problem był w tym, że siatkarz był zbyt wysoki, by zmieścić się pod jemiołą...

- No nie wierzę...

- Skąd się tu wziął ten chwast?

- A czy to ważne? Chyba wiesz co to oznacza.

- Co niby?

- Tsukishima!

- No już dobra- westchnął - Myślisz, że nie zauważyłem jak je rozwieszałaś?

Odwróciłaś wzrok i zarumieniłaś się lekko.
Chłopak pokręcił tylko głową, przyciągnął Cię bliżej i złożył delikatny pocałunek na Twoich ustach.

Yamaguchi Tadashi

Twój chłopak robił coś w kuchni, kiedy Ty siedziałaś na kanapie owinięta w koc z pilotem w ręce, co chwila zmieniając kanał.
W końcu poddałaś się i zdecydowałaś się na obejrzenie świątecznego klasyku.

- Co oglądasz, [T/I]-san?

- Kevin sam w domu - ziewnęłaś.

- O... Nigdy w sumie go nie obejrzałem.

- Co?! - ożywiłaś się i prawie spadłaś z kanapy, próbując się podnieść.

- Czy to aż tak źle...? - spytał zakłopotany.

- No jasne! - pokręciłaś głową- Wszyscy to oglądają w święta, musisz to obejrzeć!

- N-no dobrze...

- Chodź, dopiero się zaczyna! - zaciągnęłaś go na kanapę i popędziłaś do kuchni zrobić wam gorącą czekoladę i jakieś przekąski.

Usiadłaś obok Yamaguchiego, który otulił was kocem i oparłaś głowę na jego ramieniu.

- Będę oglądać to poraz 98773673 raz, ale dla ciebie się poświęcę. A potem obejrzymy resztę świątecznych filmów, których jeszcze nie widziałeś.

- Niech będzie- zaśmiał się i wtulił w Ciebie.

Nishinoya Yuu

- Gotowy, Noya-kun? - spytałaś przygotowana w pozycji startowej.

- Gotowy! - oznajmił.

Oboje położyliście już dawno prezenty dla siebie pod choinkę, ale ustaliliście, że odpakujecie je dopiero widząc pierwszą gwiazdkę na niebie. W tym dniu były chmury na niebie, dlatego naczekaliście się trochę, ale gdy tylko mały, świecący punkcik pojawił się na niebie pobiegliście pod choinkę.

- Czas odpakowywać! - oznajmiłaś i oboje rzuciliście się na pakunki, rozrywając papiery.

- Skąd wiedziałeś, że chciałam tą książkę? - spytałaś kartkując strony swojej upragnionej lektury.

- Mam swoje sposoby- zaśmiał się ubierając czapkę od Ciebie - Ale ciepła!

- Masz ją nosić! Nie mogę patrzeć jak chodzisz bez czapki w taki mróz! I nie zgub jej tak jak wszystkie twoje poprzednie.

- Ta jest od ciebie, więc nigdy jej nie zgubię - powiedział z ustami pełnymi jego ulubionych słodyczy, które mu kupiłaś.

- Nareszcie dostałam świąteczne skarpetki! - zachichotałaś.

Pod koniec wielkiego rozpakowywania oboje leżeliście na podłodze wśród kolorowych papierów po prezentach, nie przestając sobie dziękować i się nimi zachwycać.

Sugawara Koushi

Rodzice Sugi kupili w tym roku wyjątkowo dużą choinkę i to jemu zlecili jej ubranie. Koushi poprosił Cię o pomoc, a ty oczywiście nie odmówiłaś.

- Najpierw musimy założyć lampki - westchnął wyciągając z pudła plątanine kabli.

Puściłaś jakieś świąteczne piosenki, które śpiewaliście razem, kiedy siedzieliście na podłodze, próbując rozplątać lampki, co okazało się niezwykle żmudną robotą.

- Podaj mi tamten kabel, [T/I].

- Ten z niebieskimi lampkami, czy z różowymi?

- Niebieskimi.

Pociągnęłaś za kabel i skierowałaś się w kierunku rozgrywającego, nie zauważając, że masz go oplątanego w okół nóg i potknęłaś się po drodze.

- Ostrożnie! Podaj mi tamten... I jeszcze tamten...

- Ten...? - podawałaś szarowłosemu potrzebne kable coraz bardziej się w nich plącząc.

- To chyba będzie dobry...? - szarpnął za kabel, który owinięty był w okół Ciebie, przez co przyciągnął Cię do siebie. Zaczeliście się śmiać po chwili, gdy zdaliście sobie sprawę, że jesteście zaplątani w lampkach. 

Gdy w końcu wam się udało wdrapałaś się na drabinę, którą Suga przytrzymywał i zabrałaś się za wieszanie lampek.

- Nie wychylaj się, [T/I] - ostrzegł Cię, kiedy stałaś na palcach, balansując, by zawiesić prawidłowo kolorowe światełka.

- Jeszcze tylko trochę... Już prawie...

Nagle straciłaś równowagę i z piskiem  runęłaś w dół. Suga zareagował natychmiast i w porę Cię złapał.

- Wszystko w porządku?

- Tak... Przepraszam - przytuliłaś swojego poobijanego chłopaka.

A na tym nie koniec upadków.
Gdy zaczęliście ubierać choinkę zauważyłaś, że zaczęła się chwiać.

- Suga, nie powinieneś poprawić stojaka?

- Mogę spróbować- wczołgał się pod choinkę- Ale chyba bardziej się nie da...

- Aaaa Suga, spada! Choinka spada! - krzyknęłaś i chwyciłaś pień by ją przytrzymać, a chłopak szybko do Ciebie dołączył.

- Nie postawimy tego z powrotem...

- Może zaczęłam na rodziców...?

- Dobry pomysł - westchnęłaś.

Sawamura Daichi

- Daichi, nadal nie macie jeszcze choinki? - rozglądnęłaś się po pustym salonie w mieszkaniu chłopaka, gdzie ewidentnie brakowało świątecznej atmosfery.

- Rodzice ciągle nie mają czasu się tym zająć - westchnął.

- No to chodźmy kupić jedną. I tak nie mamy nic lepszego do roboty. Zrobimy twoim rodzicom niespodziankę.

- No niech będzie.

Wraz z chłopakiem udaliście się do miasta w poszukiwaniu świątecznego drzewka, ale żadne nie odpowiadało twoim oczekiwaniom.

- [T/I], nie sądzisz, że ta jest w porządku? - wskazał już którąś z kolei.

- Nieee, jest taka sama jak inne.

- W końcu to choinka... - Daichi powiedział do siebie i choć był już trochę zmęczony tym poszukiwaniem to widząc jak się w to zaangażowałaś nie mógł się nie uśmiechać.

Gdy już obeszliście wszystkie możliwe  punkty choinkowe w okolicy i nadal nie znaleźliście tej idealnej, namówiłaś Sawamurę, by udać się na obrzeża. Jeden ze sprzedawców polecił wam tamtejszą szkółkę leśną. I ku waszej uldze rosło tam najpiękniejsze drzewko jakie widziałaś. Trzeba było je jeszcze tylko ściąć.

- Dajesz, Daichi! - wykrzyknęłaś, obserwując jak Twój chłopak bierze zamach siekierą.

On sam nie był do końca przekonany do tak tradycyjnych sposobów, ale został poinstruowany przez sprzedawcę, który zapewnił, że jest to łatwiejsze niż wyglada.
Kapitan musiał się nie mało natrudzić, żeby przeciąć pień, ale gdy drzewko już się chwiało, oddał Ci narzędzie, byś zadała ostateczny cios.

Jedyne co wam zostało to przetransportować choinkę na drugi koniec miasta do mieszkania Sawamury.
Ale z tym też sobie jakoś poradziliście.

Iwaizumi Hajime

- Nad czym tak myślisz, Iwa? - nachyliłaś się nad chłopakiem obracającym długopis w ręce - Piszesz list do Mikołaja?

- Nieee... Rodzice kazali mi wysłać kartki na święta rodzinie. Jakby nie mało im było tych na nowy rok - westchnął- Nie mam pojęcia co napisać, ani tym bardziej jaką kartkę zrobić. Nie chcę wysyłać kolejnej kiczowatej pocztówki.

- No to... Sami je zróbmy!

- Co?

- Zrobię ci jakieś zdjęcia w świątecznej scenerii, wydrukujemy je na twardym papierze i będzie super.

- Że niby ja mam na nich być...?

- No weź, twoja rodzina się ucieszy!

- No niech będzie, ale ty masz być ze mną na tych zdjęciach. Nie ma mowy, że będę robił coś tak żenującego sam.

- Dobra - zachichotałaś i nałożyłaś swojemu chłopakowi czapkę Mikołaja.

Zrobiliście sobie zdjęcia przy choince w świątecznych swetrach przytulając się do siebie oraz takie na dworzu, kiedy lepicie bałwana, albo ściągacie wielkie sople z dachu.
Udało wam się znaleźć jemiołę na dworze, przewiązaliście ją czerwoną wstążka i powiesiliście ją nad progiem drzwi. Po zdjęciu Hajime oczywiście dał Ci buziaka.
Najbardziej urocze zdjęcie zrobiłaś mu po cichu, kiedy zajadał się piernikami.
Po skończonej sesji oboje byliście zdziwieni tym jak dobrze wyszło. Na następny dzień wydrukowaliście najlepsze zdjęcia, a Iwaizumi w końcu mógł wysłać kartki i mieć święty spokój.
Na koniec wypisaliście i wręczyliście sobie po jednej kartce z serdecznymi życzeniami.

Oikawa Tooru

- Czy mógłbyś proszę przestać narzekać choć ten jeden raz w roku? - skarciłaś swojego chłopaka, który od jakiegoś czasu skarżył się na ból nóg.

- Mam już dosyć! - jęknął - Ile jeszcze rzeczy planujesz kupić?

- Taki z ciebie sportowiec a już się zmęczyłeś?

- Przeszliśmy jakieś tysiąc kilometrów! Z resztą to ja noszę wszystkie torby!

- Nie odbieraj mi przyjemności ze świątecznych zakupów.

- Świąteczne zakupy to najgorsza część świąt.

- Wiedziałam, że Iwaizumi by się lepiej do tego nadawał.

- Że co, przepraszam?!

- Patrz jaki śliczny sweter!

Większość waszego świątecznego shoppingu wyglądała właśnie tak. Ale w tym roku miałaś do kupienia wyjątkowo dużo prezentów i potrzebowałaś pomocy kogoś, kto mógłby Ci z tym wszystkim pomóc. A tylko Oikawa nadawał się do tej niewdzięcznej roboty..

- A co ty chciałbyś dostać? - spytałaś, kiedy olśniło Cię, że nadal nie masz dla niego prezentu.

- Ja? Nie chce niczego.

- No ale jak to. Jakiś sweter? Skarpetki?

- Po co mi to. Wystarczy, że będę mógł spędzić trochę czasu z tobą.

- Przez to tym bardziej nie chcę przychodzić do ciebie z pustymi rękami...

Przemierzając galerię w tą i z powrotem dostrzegłaś kątem oka coś co mogło by nadawać się na symboliczny prezent dla Tooru.

I kiedy już mieliście wychodzić z centrum handlowego pobiegłaś do sklepu wracając z wielkim pluszowym   kosmitą z limitowanej świątecznej edycji.
Byłaś pewna, że dostrzegłaś w oczach Oikawy iskierki, kiedy prawie upuścił wszystkie torby na widok pluszaka.

- [T/I]-chan~!

- A skąd wiesz, że to dla ciebie?

Zobaczyłaś jak przez jego twarz przebiega cień zaniepokojenia i zaśmiałaś się.

- No dobra, coś Ci się należy za targanie tych zakupów - pocałowałaś go w policzek i wróciliście do domu.

Akaashi Keiji

- [T/I]- san... Przeszkadzam? - spytał Twój chłopak, kiedy otworzyłaś mu drzwi w pobrudzonym fartuchu i mące na twarzy.

- Nie, nie, wchodź! - zaprosiłaś go do środka, gdzie panował świąteczny gwar.

- Gdybym wiedział, że jesteś zajęta, przyszedłbym później. Przepraszam za najście - powiedział, ściągając buty.

- Nie przejmuj się! Zawsze tak jest przed świętami.

- Dzień dobry, Akaashi-kun! - przywitała go z kuchni Twoja mama.

Akaashi przypatrywał się z zaciekawieniem waszym potrawom i zaangażowaniu jakie wkładaliście w przygotowania. Wyjaśnił, że u niego jedyny świąteczny akcent to parę ozdób i małe upominki, które wręczają sobie w rodzinie. W końcu w Japonii nie obchodzi się świąt w tak huczny sposób.

Wykorzystałaś tą okazję, by zaznajomić go z paroma tradycjami.

- Opłatek?

- Tak. Dzielimy się nim składając życzenia. Jedną ze starszych tradycji jest posiadanie na stole dwunastu potraw, ale coraz mniej osób to robi.

- Co na przykład jecie?

- W różnych domach są różne potrawy, ale na przykład barszcz, ryby, pierogi... No i oczywiście jakieś ciasta. No i przyjeżdża rodzina! Trochę jak u was na nowy rok.

Ubraliście razem choinkę, upiekliście ciasto, a na koniec śmiałaś się, słuchając jak Akaashi łamie sobie język próbując zaśpiewać polskie kolędy.

Kozume Kenma

W te święta poczułaś wielkie pragnienie zrobienia czegoś dobrego. Długo zastanawiałaś się jak mogłabyś pomóc potrzebującym w ten specjalny czas i w końcu znalazłaś coś, co ci pasowało.
Postanowiłaś zgłosić się do pomocy w pobliskim schronisku. I oczywiście choć z trudem, to udało Ci się zaciągnąć ze sobą Kenmę.
Przywieźliście ze sobą na sankach pełno toreb karmy, koce i mnóstwo zabawek dla zwierzaków.
Mieliście się też nimi zająć.

Gdy weszliście do środka powitało was głośne szczekanie psów, które spowodowało, że Kenma podskoczył i schował się za Tobą.

- Nie podoba mi się to...

- No weź, przecież one się cieszą. Zobacz jakie urocze!

- Chodźcie za mną- odezwała się do was uśmiechnięta pracownica schroniska i zaprowadziła was do osobnego pomieszczenia - Będziecie pomagać tutaj.

Rozejrzałaś się po klatkach i uśmiechnęłaś się spoglądając kątem oka na swojego chłopaka.

- Teraz lepiej? - spytałaś.

- Zdecydowanie - mruknął i kucnął przy pierwszej lepszej klatce, by pogłaskać leżącego w niej kota.

Cała wasza praca polegała na myciu, czesaniu i bawieniu się z kociakami, więc oboje świetnie się bawiliście.

- [T/I], adoptujmy je - powiedział Kenma, trzymając na rękach małe kotki, wtulające się w niego.

- Wszystkie? - zaśmiałaś się.

- Nie mogę się zdecydować, który jest bardziej uroczy.

- A ja mogę- uśmiechnęłaś się i poklepałaś Kozume po głowie- Ten tutaj jest najsłodszy.

Siatkarz zarumienił się i odwrócił wzrok.

Kotka nie adoptowaliście, ale codziennie odwiedzaliście waszych podopiecznych nawet długo po okresie świątecznym.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro