18 - Walentynki
( !mała uwaga: w Japonii Walentynki są świętem, gdzie to dziewczyny wręczają chłopakom czekoladki, ale załóżmy, że tu bohaterowie trochę się potrudzili [przynajmniej niektórzy])
Hinata Shoyo
Obudziłaś się wcześniej niż zwykle, nie mogąc doczekać się wręczenia czekoladek Hinacie, nad którymi tyle się napracowałaś i byłaś z nich dumna.
Kiedy wychodziłaś z domu stwierdziłaś, że masz jeszcze dużo czasu i zajdziesz do Shoyo, by pójść z nim razem do szkoły. Napisałaś mu sms-a już jakiś czas temu, ale nie dostałaś odpowiedzi. Co było dość dziwne, bo on zawsze szybko odpisywał.
Dom Hinaty był tuż za zakrętem, a to co za nim zobaczyłaś wprawiło Cię w osłupienie. Dwie straże pożarne stały pod domem Twojego chłopaka. Natychmiast podbiegłaś, by zorientować się co się dzieje. Przez chwilę Twoje serce waliło jak szalone w obawie, że coś poważnego mogło się stać, ale odetchnęłaś z ulgą, kiedy zobaczyłaś w drzwiach Shoyo z zbolałą miną, kłaniającego się jednemu ze strażaków.
Podeszłaś do nich zmieszana.
- Co tu się wydarzyło...?
- Tylko fałszywy alarm... - pokręcił głową zrezygnowany strażak i odszedł w stronę pojazdu.
- [T/I]-saaaan! -jęknął i przytulił się do Ciebie mocno.
- Nie wiem, czy chcę wiedzieć co się stało, ale i tak mi powiedz.
- N-no bo... Chciałem zrobić coś słodkiego dla ciebie i.... I zagapiłem się i zaczęło dymić... Zanim zdążyłem ogarnąć sytuację, Natsu zadzwoniła na straż pożarną no i przyjechali...
Parsknęłaś śmiechem, rozbawiona i rozczulona całą tą sytuacją.
- A ja już martwiłam się, że coś ci się stało... - uśmiechnęłaś się szeroko, wyjmując paczkę czekoladek z torby - Proszę. Na poprawę humoru.
- [T/I]-san! - zaświęciły mu się oczy na widok upominku- Kocham cię!
Kageyama Tobio
- Wiesz jaki dzisiaj dzień? - spytałaś cała w skowronkach. W końcu spędzisz te Walentynki z kimś, a nie samotnie.
- Um... Wtorek?
Uśmiech z Twojej twarzy natychmiast zniknął. Żartuje? Przecież Kageyama nie umie żartować.
- Ty tak na serio...?
- Masz dzisiaj urodziny? - spytał spanikowany.
- Nie!
- No to jaki?
- Zaraz sam się przekonasz - westchnęłaś i weszłaś do szkoły.
Idąc do klasy minęłaś już z pięć dziewczyn wręczających czekoladki. Ale Twój chłopak zdawał się tego nie zauważać.
- No więc? Oświeciło cię już?
- Nie mam pojęcia o co ci chodzi.
Czekałaś więc dalej. Na przerwie znudzona pomagałaś Tobio przy jakiejś pracy domowej, kiedy obok was pojawił się Hinata.
- I co Kageyama? Dostałeś już jakieś? - spytał z podekscytowaniem.
- Co...?
- No wiesz no!
Rozgrywający zmarszczył brwi i przekrzywił głowę, a ty spojrzałaś na Shoyo szukając u niego zrozumienia.
Małemu siatkarzowi zajęło trochę ogarnięcie sytuacji, a gdy już to zrobił parsknął kpiącym śmiechem.
- Z czego się śmiejesz?!
- Z ciebie. Jednak głupi jesteś, Kageyama.
- Coś powiedział?!
Położyłaś zrezygnowana głowę na stole, przysłuchując się ich kłótni i zastanawiając się czy do końca dnia Twój chłopak zorientuje się o co w ogóle chodzi.
Szkoła się skończyła, nadal nic. Szliście razem w stronę przystanku, a on miał minę jakby nad czymś się gorączkowo zastanawiał.
- W szkole była jakaś dziwna atmosfera... Do tego ty i Hinata też zachowywaliście się dziwnie... O co tu chodzi...
Zatrzymałaś się, wzięłaś głęboki wdech i wypuściłaś głośno powietrze wyjmując czekoladki z torby.
- Dzisiaj są Walentynki, jełopie! - krzyknęłaś i wepchnęłaś mu czekoladki do rąk po czym odbiegłaś w swoją stronę.
Tobio stał tam jeszcze skołowany przez chwilę i po chwili zaczął biec w twoją stronę i przepraszać. Nawet kupił Ci jakieś słodycze.
Tsukishima Kei
Tsukishima kiedyś wspomniał, że dawanie sobie czekoladek na Walentynki jest głupie, więc stwierdziłaś, że nie ma co się trudzić z kupnem, a tym bardziej próbowaniem zrobienia czegoś w domu.
Ale jednak chciałaś mu dać coś symbolicznego.
Długo nad tym myślałaś, aż w końcu postanowiłaś, że upieczesz niewielkie ciasteczko z karteczką w środku, na której napiszesz krótki wierszyk. Jednak wierszyk dla Tsukishimy okazał się być wielkm wyzwaniem. W końcu jednak przyszła ci dobra myśl.
- To się w ogóle rymuje...? - przeczytałaś parę razy swoje wypociny i wzruszyłaś ramionami.
Następnego dnia pobiegłaś do szkoły, żeby dotrzeć tam przed Tsukishimą i położyłaś mu ładnie opakowane ciasteczko na ławce. Usiadłaś na swoim miejscu i niecierpliwie czekałaś aż Kei zjawi się w klasie.
Kiedy wchodził udałaś, że go nie widzisz i starałaś się ukryć rozbawiony uśmiech.
Chłopak spojrzał podejrzliwie na pakunek, a potem na ciebie.
Rozpakował ciastko i wgryzł się w nie niepewnie. Skrzywił się, gdy poczuł w ustach karteczkę. Spojrzał na nią i przeczytał parę razy, za każdym razem zmieniając wyraz twarzy, co spowodowało, że zaczęłaś dusić się ze śmiechu.
Na górze róże, na dole żonkile
Kocham Cię chociaż jesteś strasznym debilem.
- Wesołych Walentynek, Tsukki! Kocham cię!
Yamaguchi Tadashi
W ten dzień Yamaguchi był chory co dosyć Cię zasmuciło bo od zawsze chciałaś mieć kogoś, komu mogłabyś wręczyć czekoladki w szkole. Jednak to Cię nie zatrzymało i miałaś zamiar dać mu słodkości choćby nie wiadomo co się działo. W końcu włożyłaś w nie tyle serca i starań.
Po lekcjach wybiegłaś z budynku, żeby udać się do domu po misternie zapakowane czekoladki, które tam zistawiłaś i pędem ruszyłaś w stronę przystanku by zdążyć na najbliższy autobus do okolicy, w której mieszkał Twój chłopak. W pośpiechu kupiłaś bilet i niecierpliwie czekałaś na środek transportu. Po jakimś czasie spojrzałaś na godzinę w telefonie i rozkład jazdy. Spóźniał się. Minuty mijały i dalej nic nie przyjechało. Gdy poczułaś nieprzyjemny skręt w żołądku, postanowiłaś przejść się do sklepu po coś do jedzenia.
Właśnie wyjmowałaś drobne z portfela by zapłacić, gdy przez sklepowe okno zobaczyłaś jak Twój autobus odjeżdża. Chwyciłaś swoje zakupy i pobiegłaś ku pojezdowi, którego drzwi się już zamykały.
- Nie, nie, nie, nie!- agresywnie wciskałaś guzik od otwierania drzwi, ale to nic nie dało, a pojazd ruszył.
Wydałaś z siebie bliżej nieokreślony dźwięk frustracji, który zwrócił uwagę staruszki na przystanku.
- Spokojnie panienko, następny za piętnaście minut.
Piętnaście, wspaniale. Usiadłaś na ławce i nie ruszałaś się stamtąd dopóki nie przyjechał. W końcu dostałaś się do środka i odetchnęłaś z ulgą. Jednak nie długo dane Ci było nacieszyć się spokojem, gdy po chwili ogłoszono kontrolę biletów.
Wygrzebałaś z kieszeni trochę już pognieciony bilet i podałaś kanarowi.
- Mam rozumieć, że jest pani emerytką? Chyba będę musiał prosić o dowód- parsknął mężczyzna.
Spojrzałaś na niego pełnym zmieszania wzrokiem, zastanawiając się czy to jakiś żart, którego nie zrozumiałaś.
- Słucham?
- Kupiła pani bilet ze zniżką dla emerytów- pokazał Ci świstek papieru - Rozumiem, że młodzi ludzie czują się zmęczeni natłokiem obowiązków, ale to chyba jeszcze nie czas na taki odpoczynek.
- Ja... To przez pomyłkę, spieszyłam się i...
- Będę musiał prosić panią, aby pani wysiadła.
- No nie! - przeszły Cię dreszcze gdy usłyszałaś te słowa - Proszę mi tego nie robić!
- Taka moja praca.
- Proszę, jadę do mojego chorego chłopaka z czekoladkami, nad którymi siedziałam dosłownie cały dzień, tak bardzo chcę je mu wręczyć, marzłam na przystanku łącznie jakąś godzinę i teraz pan każe mi wysiadać. Chcę tylko dać mu te czekoladki i powiedzieć, że go kocham, a potem może mnie pan zawieść na policję, aresztować, cokolwiek! - błagałaś go, dopiero po chwili zdając sobie sprawę jak śmiesznie musiałaś brzmieć. I rzeczywiście mężczyzna wybuchnął gromkim śmiechem i pokręcił głową ze zrezygnowaniem.
- No niech będzie, odpuszczę ci ten jeden raz. Tylko proszę uważać przy wysiadaniu, jest ślisko, a chyba pani nie chce chodzić o kulach jak większość emerytów.
- Dziękuję!!!
Gdy w końcu dotarłaś do Yamaguchiego, dałaś mu czekoladki, którymi był zachwycony i opowiedziałaś swoją przygodę. Tadashi wręczył Ci za to bukiet Twoich ulubionych kwiatów.
Nishinoya Yuu
- Noya-kun chciałby dostać... Lody na Walentynki...? - powtórzyłaś chcąc upewnić się, że dobrze zrozumiałaś Tanakę.
- Tak, mówił mi, że woli to niż czekoladki. No wiesz, te jego ulubione niebieskie.
Zacisnęłaś wargi w wąską linię, zastanawiając się nad niedorzecznością tego pomysłu, ale po chwili stwierdziłaś, że to może się udać. I tak miałaś zamiar dopiero skoczyć do sklepu po jakieś ładnie zapakowane czekoladki, ale skoro Yuu będzie bardziej zadowolony z lodów...
Nazajutrz umówiliście się w jakimiś ustronnym miejscu na parterze na długiej przerwie. Musiałaś uciec niepostrzeżenie ze szkoły do sklepu i zrobić zakupy, w przeciwnym razie lody by się roztopiły.
Gdy zadzwonił dzwonek wybiegłaś z klasy, narzuciłaś kurtkę i przebrałaś buty. Nauczyciel mający dyżur akurat skręcił w inny korytarz dając Ci szansę na bezproblemowe wyjście. Woźny przechadzał się na dziedzińcu, patrolując okolicę.
- Że też akurat dzisiaj wybrał się na spacer...- mruknęłaś pod nosem i uchyliłaś drzwi.
Przeszłaś parę kroków spokojnie, po czym zaczęłaś biec.
- Hej! A panienka dokąd?
- Do... Lekarza! - odkrzyknęłaś i z trudem zachowałaś równowagę na zamarzniętej kałuży.
Dotarłaś do sklepu w parę minut i kupiłaś pięć lodów, wiedząc, że libero jest w stanie pochłonąć te słodycze nawet w większych ilościach.
Wybiegłaś w drogę powrotną, odpisując zniecierpliwionemu chłopakowi, że zaraz będziesz.
Szczęście, że temperatura była na tyle niska by lody utrzymały się w swoim pierwotnym kształcie.
- Tak szybko ten lekarz? - zdziwił się woźny, kiedy wróciłaś.
- Pomyliłam godziny! - rzuciłaś i wpadłaś zdyszana do szkoły.
Prędko przebrałaś buty i pognałaś w umówione miejsce, gdzie już czekał Nishinoya.
- Wesołych... Walentynek, Noya-kun... - wreczyłaś mu siatkę, próbując złapać oddech.
Zdziwiony siatkarz zajrzał do torby, a jego oczy błysnęły.
- Moje ulubione! Kocham cię, [T/I]-san!
Uśmiechnęłaś się na widok zadowolonego chłopaka i odetchnęłaś.
- Ja też coś dla ciebie mam - wyszczerzył się i wyjął z torby pluszowego misia, trzymającego duże serce.
- Dziękuję- zaśmiałaś się i przytuliłaś misia i swojego chłopaka.
Sugawara Koushi
Kierowałaś się korytarzem do klasy, zadowolona ze swoich czekoladek, które zrobiłaś dla Sugi. Uważałaś, że świetnie Ci wyszły i postanowiłaś, że wręczysz je chłopakowi na długiej przerwie. Jednak kiedy dzwonek zadzwonił, chłopak gdzieś się ulotnił bez słowa.
- Daichi, wiesz gdzie poszedł Suga? - spytałaś rozglądając się.
- Umm... Mówił, że idzie do toalety czy coś- zająknął się.
- Aha... - wróciłaś do swojej ławki i westchnęłaś.
Koushi długo nie wracał.
Nagle spostrzegłaś, że na półce pod swoją ławką leży różowa karteczka zawinięta cieńką wstążką.
Otworzyłaś ją zaciekawiona.
Jeśli to czytasz to wiedz, że Cię kocham, [T/I]. Przygotowałem coś dla Ciebie, ale jeśli chcesz to dostać to podążaj za wskazówkami.
Najpierw wyjdź z klasy.
Wykonałaś czynność zanim przeczytałaś dalszą część i stanęłaś w progu.
- Co ty wymyśliłeś, Suga...
Teraz odpowiedz na pytanie, które poprowadzi Cię w dalszym kierunku.
Gdzie poszliśmy na pierwszą randkę
a) nad jezioro: idź w lewo
b) na miasto: idź w prawo
Doskonale pamiętałaś tamto wydarzenie, dlatego skręciłaś w lewo i przeszłaś do końca korytarza, gdzie w doniczce pod ścianą zauważyłaś taką samą karteczkę jaką znalazłaś wcześniej.
Rozwinęłaś papierek.
To było łatwe. Teraz powiedz, kiedy pocałowałem Cię po raz pierwszy?
a) w nocy, pod gwiazdami : idź na parter
b) podczas nauki: idź na drugie piętro
Cwanie, ale pamiętałaś, że gdy staliście wtedy pod gwiazdami nie doszło do pocałunku, ale tylko do wyznania uczyć, dlatego wdrapałaś się po schodach, a na parapecie czekała kolejna wskazówka.
Jak się poznaliśmy?
a) przydzielono nas razem do projektu: idź prosto
b) wpadłem na Ciebie na korytarzu: idź w lewo
c) nauczyciel przysłał Cię do mnie z notatkami: idź w prawo
Musiałaś przyznać, że nawet dobrze się bawiłaś łażąc w różne strony szkoły, odpowiadając na przeróżne pytania z karteczek. W końcu doczłapałaś do wyjścia na dach, przed którym stał Twój chłopak.
- Już myślałem, że mnie nie znajdziesz - zaśmiał się.
- No co ty, to była łatwizna. Takich rzeczy się nie zapomina- uśmiechnęłaś się- Gdzie moja nagroda?
Koushi zbliżył się do Ciebie i złożył delikatny pocałunek na Twoich ustach, po czym wyjął z torby czekoladki, mały bukiet kwiatów i wasze wspólne zdjęcie oprawione w ramkę.
- Wesołych Walentynek, [T/I].
- Wesołych Walentynek! - wręczyłaś mu swoje słodycze- Koniecznie spróbuj tych jasnych, wyszły mi naprawdę dobrze!
Sawamura Daichi
Wpadłaś do szkoły tylko na dwie lekcje, bo później byłaś umówiona do lekarza. W tym semestrze nie byliście razem w klasie, przez co na przerwie nie mogłaś go znaleźć w tłumie wręczajacych sobie czekoladki ludzi na korytarzu. Podrzuciłaś więc pakunek podpisany jego imieniem, mając nadzieję, że go otrzyma.
Kiedy załatwiłaś już wszystkie swoje sprawy i spojrzałaś na godzinę stwierdziłaś, że wrócisz jeszcze do szkoły. Zaraz kończył się trening, a koniecznie chciałaś powiedzieć mu tego dnia, że go kochasz. Chociaż może w trochę bardziej oryginalny sposób.
Zajrzałaś do sali, gdzie wszyscy już sprzątali i zbierali się do wyjścia.
Niezauważona podniosłaś jedną z piłek i wyjęłaś parę rzeczy z plecaka.
- Daichi! - krzyknęłaś i rzuciłaś w jego stronę piłkę.
Chłopak odwrócił się i zdziwiony złapał przedmiot.
Wskazałaś palcem na piłkę.
Kapitan obrócił ją w dłoniach i zobaczył niewielką karteczkę przylepioną taśmą z napisem Kocham Cię.
Uśmiechnęłaś się do niego szeroko, a on odwzajemnił gest.
Iwaizumi Hajime
Nad czekoladkami dla swojego chłopaka siedziałaś cały dzień, starając się doprowadzić do perfekcji zarówno smak jak i wygląd. Byłaś dumna ze swojego dzieła i następnego dnia przybyłaś do szkoły z szerokim uśmiechem.
Wyjęłaś starannie zapakowane pudełko z torby i skierowałaś się do klasy. Jednak z pomieszczenia wybiegła jakaś dziewczyna, trącając Cię mocno w ramię, a twój pakunek upadł na ziemię kawałek dalej, przez co osoba przechodzącą korytarzem kopnęła go przez przypadek. Ze zdenerwowaniem szybko podniosłaś przedmiot i obejrzałaś go ze wszystkich stron. Pudełko było zgniecione w paru miejscach.
- Nie, nie, nie... To nie może być prawda... - zajrzałaś do środka i ujrzałaś okropny widok połamanych czekoladek.
Oparłaś się zrezygnowana o ścianę, nie mogąc uwierzyć, że cała Twoja praca poszła na marne, a Tobie nie uda się zaskoczyć dzisiaj Hajime. Słyszałaś już jego głos dochodzący z klasy, dlatego odczekałaś jeszcze parę minut do dzwonka, żeby z nim nie rozmawiać.
Kiedy weszłaś od razu zobaczył po Twojej minie, że coś jest nie tak.
Chciał do Ciebie podejść, ale do środka wszedł nauczyciel i rozpoczął lekcję. Na przerwie chciałaś szybko uciec do toalety, ale usłyszałaś swoje imię.
- [T/I]!
Odwróciłaś się i spuściłaś głowę.
- Coś się stało...?
- Przepraszam...- szepnęłaś, czując jak powieki Ci wilgotnieją.
- S-słucham?
- Ja... Zrobiłam dla Ciebie czekoladki... Spędziłam nad nimi godziny, bo chciałam, żebyś się ucieszył, ale... Ale... ktoś mnie popchnął i... - pokazałaś pogniecione pudełko.
- [T/I]... - Iwaizumi westchnął i wziął przedmiot do ręki.
Otworzył pokrywkę, wyjął jedną czekoladkę i wziął ją do ust.
- Jest przepyszna.
- Serio...?
- Yhm- wziął kolejną- Ja też coś dla ciebie mam.
Wziął Twoją dłoń, a drugą ręką wyjął przedmiot z torby. Na twoim nadgarstku znalazła się śliczna bransoletka.
- Iwaizumi... - obejrzałaś ją i przejechałaś po niej palcami.
- Nie znam się na takich rzeczach, ale mam nadzieję, że ci się podoba - podrapał się po karku, lekko rumieniąc.
- Pomagałem wybierać! - wtrącił Oikawa.
- Zamknij się!
Uśmiechnęłaś się szeroko i przytuliłaś swojego chłopaka.
- Kocham cię, Iwaizumi.
- Mogę spróbować tych czekoladek? - spytał Tooru.
- Zjeżdżaj - Hajime prędko zabrał pudełko z ławki- To najlepsze czekoladki jakie w życiu jadłem i z nikim się nimi nie podzielę.
Oikawa Tooru
- [T/I]-chan, co masz taką minę? Rozchmurz się, w końcu dzisiaj Walentynki! - powiedział radośnie Oikawa, idąc z Tobą do szkoły.
- Właśnie dlatego jestem w takim nastroju...-mruknęłaś, niechętnie przechodząc przez próg budynku.
- Niby czemu? - spytał przekręcając kluczyk w szafce. - W końcu już nie jesteś singielką, powinnaś cieszyć się, że...
Nie dokończył, kiedy z szafki wysypały się tysiące liścików i czekoladek.
- Właśnie dlatego... - westchnęłaś zirytowana, czując na sobie wzrok wszystkich ludzi, którzy odwrócili się, by zobaczyć o co chodzi - Chodźmy już do klasy.
- Czekaj - zaczął zbierać wszystko do torby i dogonił Cię, kiedy byłaś już w drodze.
- Masz zamiar to zjeść?
- A czemu nie? Czekoladki to czekoladki. Nie można marnować jedzenia, [T/I]-chan.
Westchnęłaś przeciągle i udałaś się do swojej klasy. Wszyscy twoi znajomi wiedzieli przez co u ciebie ten ponury nastrój.
Na długiej przerwie poszłaś wraz ze swoim chłopakiem w jakieś ustronne miejsce, by spędzić chociaż te chwilę sam na sam.
Tooru nadal objadał się czekoladkami, a ty milczałaś, czekając aż pierwszy się odezwie.
- Na pewno nie chcesz? - podał ci pudełko.
- Fu. Zjedz sobie sam.
- Gdybyś to ty dała mi czekoladki może bym nie jadł tych.
- Nie dałam ci bo wiedziałam, że dostaniesz tak dużo- skłamaś, bo przygotowałaś dla niego czekoladki i to samodzielnie, ale uważałaś, że Ci nie wyszły i nie nadają się na prezent.
Widząc te wszystkie drogie i piękne opakowane czekoladki po prostu głupio było ci wręczyć swoje, które były nie dość, że przeciętne to Twoim zdaniem nie dobre.
- Jak one w ogóle dostały się do twojej szafki?!
- Popatrz na te liściki - zaczął czytać kartki z rozbawieniem - Oikawa-san jesteś taki miły i kochany. Umów się ze mną, proszę! Albo, Oikawa-senpai jesteś najprzystojnieszym chłopakiem na świecie. Jeśli chcesz się spotkać będę czekać przy bramie o 16:00.
- Super. Może ciebie to śmieszy, cieszy, albo ci schlebia. Ale nawet nie wiesz jak bardzo mnie to irytuje. Muszę znosić to każdego dnia, a w ten szczególny jest jeszcze gorzej. Czasem chciałabym, żeby mój chłopak był mniej popularny - powiedziałaś i wstałaś, by wrócić do klasy.
Nie byłaś w nastroju do rozmowy.
Usiadłaś na swoim miejscu i wyjęłaś z torby swoje czekoladki, przyglądając im się.
- Jak ja niby mam z nimi konkurować... - westchnęłaś i schowałaś głowę w ramionach, kładąc się na ławce.
- [T/I], co ci? - spytała twoja koleżanka, dźgając cię palcem w plecy.
- No bo ja... No wiesz... - uniosłaś pakunek swoich nieudanych słodyczy.
- Jeszcze mu ich nie dałaś?
- No popatrz jakie to beznadziejne! Dostał tysiące lepszych!
- Boże, [T/I], tu nie chodzi o smak, tylko o to od kogo się dostaję. Weź się w garść i daj mu to, nieważne jak ohydne by to było - powiedziała i wyciągnęła Cię z klasy siłą - No już!
Westchnęłaś i powoli ruszyłaś w stronę klasy Oikawy, gdzie zostałaś go rozmawiającego z przyjaciółmi.
Podeszłaś niepewnie i spojrzałaś na niego.
- Proszę- wyciągnęłaś przed siebie pakunek.
Zdziwiony odebrał je.
- Zrobiłam dla ciebie czekoladki, chociaż na pewno nie wyglądają tak dobrze jak inne, które dostałeś. Chcę po prostu, żebyś wiedział, że naprawdę się starałam i...
- W porządku, [T/I]-chan - uśmiechnął się i pocałował Cię w policzek - To zdecydowanie najlepsze czekoladki, jakie dzisiaj otrzymałem.
Akaashi Keiji
- Jeszcze tylko to i... Gotowe! - obejrzałaś swoje dzieło.
Twoja koleżanka, która ma talent do robienia słodyczy pomagała Ci w przygotowaniach i nie mogłaś doczekać się aż Akaashi ich spróbuje.
Z powodu Walentynek w szkole panowało zamieszanie, dlatego stwierdziłaś, że dasz swój upominek przed treningiem, kiedy wszystko się już uspokoi.
Weszłaś na salę i wyjęłaś pakunek z torby.
- [T/I]-san, pomogłabyś mi z piłkami? - spytał Keiji, wyłaniając się zza drzwi schowka.
- Już idę! - wstałaś szybko, zostawiając swoje pudełko na ławce.
Poszłaś w stronę kosza z piłkami, kiedy Twój chłopak Cię zatrzymał.
- Może to nie jest odpowiednia pora, ale... Proszę- wyjął zza pleców ozdobną folię przewiązaną wstążka, w której znajdowały się przeróżne słodycze.
- Akaashi-kun! - oczy zaświeciły Ci się na widok prezentu - Nie musiałeś! I gdzie sprzedają takie śliczne czekoladki?
- Sam je zrobiłem.
- Poważnie?!
- Zajęło to naprawdę dużo czasu, ale było warto - uśmiechnął się, a ty przytuliłaś się do niego mocno.
- A właśnie! Ja też mam dla ciebie czekoladki. I też sama robiłam.
Wyszliście ze schowka, dyskutując na temat swoich przygód z robieniem czekoladek i zatrzymałaś się gwałtownie, kiedy twoim oczom ukazał się nieciekawy w tej sytuacji widok.
Na ławce siedział Bokuto, który uśmiechnięty od ucha do ucha zajadał się czekoladkami, które miałaś dać rozgrywającemu.
- Ej, Bokuto!-krzyknęłaś oburzona - To nie było dla ciebie!
- Co? A dla kogo niby? Przecież leżały tu... - zamilkł nagle, gdy dostrzegł piorunujący wzrok przyjaciela.
- No nie, a tak się starałam...
- Nie szkodzi, [T/I]-san, na pewno były pyszne - zmarszczył brwi, a Bokuto przełknął ślinę- A ty, Bokuto-san nie liczy na żadne wystawy ode mnie w najbliższym czasie.
Kozume Kenma
- [T/I] - zaczął Kenma, gdy wracaliście ze szkoły.
- Hm?
- Jutro Walentynki.
- No wiem.
- Robisz dla mnie czekoladki?
- Em no może...? - odparłaś, nie wiedząc do czego zmierza.
- Prześle ci listę składników, których nie lubię, albo na które jestem uczulony.
- Co...? No okej, ale...
- Jest tego kilka.
Westchnęłaś i pokręciłaś głową. Myślałaś, że choć trochę zdziwi się ręcznie robionymi czekoladkami, ale cóż. Gdy tylko dotarłaś do domu otrzymałaś wiadomość od Kenmy. Kliknęłaś na nią i oczy prawie wyszły ci na wierzch. Lista była tak długa i wybredna, że zaczęłaś zastanawiać się czy w ogóle da się zrobić z tego czekoladę. Podjęłaś się jednak tego wyzwania i całe południe eksperymentowałaś ze składnikami.
Z Twoich starań nie było żadnych rezultatów więc zarwałaś noc by upichcić coś, co zadowoli Kenmę.
Następnego dnia, ledwo trzymając się na nogach, z worami pod oczami poczłapałaś do klasy i podeszłaś do jak zwykle zajętego grami chłopaka.
- Proszę- podałaś mu pakunek.
Kozume niepewnie przyjął opakowanie i spojrzał na Ciebie pytająco.
- Ciastka?
- Tak. Ze sklepiku szkolnego.
- Ale...
- Spróbuj zrobić czekoladę bez 80% jej składników, wtedy pogadamy.
_______________
Ja was bardzo przepraszam, ale wena strzeliła focha i raczej nie ma zamiaru prędko do mnie wracać :')
Btw już ponad 20 tyś??!??
Dziękuję wszystkim, którzy to czytają i zostawiają coś po sobie💜
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro