13 - Kiedy się kłócicie
Hinata Shoyo
Hinata nawet jeśli nie grał w siatkówkę, spędzał czas z kolegami z drużyny. Miałaś wrażenie, że miał ochotę spędzać z nimi więcej czasu niż z Tobą. Każdą wolną chwilę spędzał z nimi lub grając.
- Hina...
- Nie mogę teraz rozmawiać, [T/I]-san! - zawiązał buty i popędził na boisko.
Zdawałaś sobie sprawę ile radości mu to daje i jak bardzo to kocha, ale miałaś nieodparte wrażenie, że kocha to bardziej niż Ciebie. To bolało widząc jak oczy mu błyszczą na widok piłki, a Ty zeszłaś na dalszy plan.
Któregoś razu przed treningiem chwyciłaś go za nadgarstek i spojrzałaś w oczy.
- [T/I]-san? Spóźnię się na...
- Hinata - przerwałaś mu - Czy ty... W ogóle kochasz mnie jeszcze...?
- Słucham...?
- Wydaję mi się, że zupełnie o mnie zapomniałeś...
- Ah, to nie tak... To po prostu przez Inter-High. Potem będę miał...
- Co potem? Jeśli wygracie mecz to będziesz trenował do kolejnego. I tak w kółko.
- Na tym przecież polega gra - odpowiedział pewnie.
- A wiesz na czym polega związek? Wiesz w ogóle, że masz dziewczynę.
- O co ci chodzi? - odsunął się i obrzucił Cię pretensjonalnym spojrzeniem.
- Naprawdę nie wiesz? - pokręciłaś z niedowierzaniem głową, widząc skołowaną minę chłopaka - Wolisz siatkówkę czy mnie, Hinata?
Nie sądziłaś, że zadasz mu to pytanie. Naprawdę chciałaś tego uniknąć, ale samo Ci się wyrwało. Ale skoro już do tego doszło, chciałaś poznać odpowiedź.
- Naprawdę się zastanawiasz? - spytałaś z wyrzutem, czując jak powieki Ci wilgotnieją.
Shoyo spuścił tylko wzrok, a ty po chwili milczenia zacisnęłaś pięści i odeszłaś bez słowa.
Kageyama Tobio
Ostatnio zastanawiałaś się czy ty w ogóle masz chłopaka. Z Kageyamą widziałaś się jedynie na przerwach, ale wtedy siedział z nosem w jakichś analizach meczów lub strategiach.
- Kageyama, wrócimy dzisiaj razem do domu? - spytałaś.
- Mam trening- odparł, nawet na Ciebie nie patrząc.
- A zjemy chociaż razem na długiej przerwie?
- Mam wtedy spotkanie z drużyną.
- Kiedy będziesz miał czas?
- Po eliminacjach.
- To znaczy, za miesiąc?
- Yhm.
Wiedziałaś jak bardzo chłopak kocha ten sport dlatego trzymałaś wszystkie swoje negatywne emocje na wodzy. Do pewnego czasu. Siedziałaś na ławce na sali, reszta drużyny już wyszła. Zdecydowałaś się poczekać na Tobio, by mieć choć parę minut sam na sam. Ale to nic nie dało. Podjęłaś parę razy próbę rozpoczęcia jakiegokolwiek tematu, ale on tylko Cię zbywał w nieprzyjemny sposób.
- Kageyama, ostatnio w ogóle ze sobą nie rozmawiamy. Ignorujesz mnie, zlewasz. Kiedy ostatnio gdzieś wyszliśmy? Kiedy ostatnio zamieniłeś ze mną więcej niż parę słów?
- Mówiłem przecież, że to przez Inter-High - powiedział i podrzucił piłkę do serwu.
- Ja wiem, ale... Chwilę dziennie mógłbyś mi poświęcić - podążyłaś wzrokiem za piłką, która nie trafiła w butelkę.
- Jestem zajęty. Idź lepiej do domu.
- Kageyama, ja...
- Nie rozumiesz, że muszę się skupić?! Musimy pokonać Seijoh!
- Ale...
- Kiedy w końcu zrozumiesz, że to siatkówka jest dla mnie najważniejsza?!
- A co ze mną?!
- Mecz jest ważniejszy! A jak narazie ty mi wszystko utrudniasz!
Otworzyłaś usta by coś dodać, ale sama już nie wiedziałaś co powiedzieć. Przygryzłaś wargę by zapanować nad jej drżeniem i zacisnęłaś pięści.
- W takim razie teraz będziesz miał więcej czasu na tą swoją siatkówkę. Od teraz już nie masz dziewczyny - odwróciłaś się i wyszłaś z sali.
Gdy zniknęłaś z jego pola widzenia rzuciłaś się biegiem przed siebie, nie wierząc, że te słowa przeszły ci przez gardło.
Tsukishima Kei
Z Tsukishimą kłóciłaś się praktycznie cały czas. Ale niektóre z kłótni były poważniejsze.
Miała dzisiaj wyjątkowo dobry nastrój, do tego dowiedziałaś się, że konkurs, w którym brałaś udział ogłosił wyniki i zajęłaś drugie miejsce.
- Tsukki! - wpadłaś do klasy i przytuliłaś go, jednak on niemal natychmiast Cię odtrącił w dość brutalny sposób.
Zmarszczyłaś brwi i trochę się zniechęciłaś, ale pomyślałś, że przecież często mu się zdarza tak zachowywać.
- Zajęłam drugie miejsce w tym konkursie, o którym ci mówiłam! - uśmiechnęłaś się szeroko.
- No i? Brały udział dwie osoby?
- Co? Przecież wiesz, że długo się przygotowywałam...
- Mam teraz skakać z radości, czy co? - burknął i usiadł, wyciągając książkę.
- Czemu jesteś taki wredny?
- Próbuje się uczyć.
- A ja z tobą porozmawiać.
- Możesz nie robić scen w szkole?
Wyrwałaś mu książkę, by na Ciebie spojrzał.
- Z natury jesteś wredny i staram się to akceptować, ale nie myślisz, że czasem przesadzasz?
- Nie udawaj, że ty niby jesteś jakaś perfekcyjna. Też mi trudno z tobą wytrzymać- podniósł głos, przez co dziewczyny z twojej klasy zaczęły słyszeć.
- Aha? Czy ty w ogóle czujesz do mnie coś więcej niż znudzenie mną?
- A jak myślisz?
- Ja myślę, że nie.
- No i masz rację.
Parsknęłaś kpiącym śmiechem i spojrzałaś na chłopaka wzrokiem pełnym wyrzutów.
- W takim razie to koniec - uśmiechnęłaś się z politowaniem i wyszłaś z klasy.
Yamaguchi Tadashi
Ostatnio często gdzieś wychodziłaś. Dużo znajomych z twojej startej szkoły organizowało imprezy i różne inne przyjęcia, które zazwyczaj kończyły się późno. A ten fakt niezwykle martwił Twojego chłopaka.
- [T/I]-san, pouczymy się dzisiaj razem?
- Dzisiaj nie mogę. Idę na imprezę do koleżanki.
- Znowu?
- Yhm- mruknęłaś, wysyłając wiadomość swojej koleżance, że przyjdziesz.
- Ostatnio często wychodzisz...
- No jakoś tak się składa.
- Wracasz też bardzo późno do domu, twoja mama się martwi. No i ja też...
- Nie macie przecież o co. Nie jestem dzieckiem.
- Nie odbierasz telefonów i nie odpisujesz na wiadomości - podniósł trochę ton głosu.
- A czy to mój obowiązek? Nie muszę ci odpisywać, w ogóle nie muszę z tobą rozmawiać.
- [T/I]-san, proszę nie idź - zignorował twoje ostatnie zdanie - Jutro mamy sprawdzian, a mówiłaś, że nie uczyłaś się jeszcze, prawda?
- Nie mów mi co mam robić. Nie lubisz takich klimatów, chcesz się trzymać na uboczu, spoko, ale ja nie chce być taka nudna jak ty - powiedziałaś i zaraz tego pożałowałaś.
Yamaguchi zatrzymał się i spuścił głowę, a ty szłaś dalej, chociaż ochota na imprezę już Ci przeszła.
Nishinoya Yuu
Dzisiaj miałaś zły dzień i naprawdę nie miałaś ochoty na wyjście z Nishinoyą i Tanaką. Ale Twój chłopak nalegał i nie potrafiłaś mu odmówić.
Poszliście do galerii handlowej.
Głowa bolała Cię dzisiaj wyjątkowo mocno, a przyjaciele zachowywali się jak zwykle głośno. Gdy chciałaś wziąć tabletkę, ostatnia pigułka wypadła Ci z rąk przez przepychanki tej dwójki.
Potem gdy poszliście na jedzenie, cały czas się wygłupiali co zaczęło działać Ci na nerwy, zwłaszcza w obecnym stanie. Do tego ciągle gadali i dziewczynach, a Ty zastanawiałaś się, czy Yuu pamięta, że siedzisz tuż obok.
- Ej... Ogarnijcie się trochę, dobra? Drzecie się na pół galerii i robicie w sklepach zamieszanie. Nie idę dalej z wami.
- Wstydzisz się mnie, [T/I]-san? - spytał Noya z pretensją w głosie.
- Tak. Wiem, że jesteś energiczny, ale czasem po prostu przesadzasz. Nie widzisz tego?
- Cóż przykro mi, że tego nie akceptujesz. Taki już jestem.
- Nie akceptuję? To jak niby wytrzymałam z tobą ten cały czas?
- Aha, czyli musiałaś ze mną ,,wytrzymywać"?
- Jeny o co ci chodzi? Prosiłam, żebyś tylko zachowywał się ciszej.
- Chyba powinnaś już iść do domu, [T/I]-san. Chodź Ryu - odwrócił się od Ciebie i odszedł z przyjacielem.
Sugawara Koushi
- Skończyłam. Jest dobrze? - podałaś chłopakowi zeszyt z znienawidzonego przedmiotu.
Przejrzał zapiski i westchnął.
- Nie. Znowu te same błędy - wyglądał na nieco zirytowanego, co tylko zniechęciło Cię do dalszej nauki.
- Nie rozumiem- jęknęłaś - To bez sensu.
- Może gdybyś przestała w kółko powtarzać, że to bez sensu i skupiła się to coś by z tego wyszło.
- Wybacz ja...
- Jak w ogóle dostałaś się do liceum, nie potrafiąc tak łatwych rzeczy?
- Słucham...?
- Każdy głupi umie to zrobić.
- Czy ty uważasz, że jestem głupia? A właściwe skoro mi to nie wychodzi to nawet jeszcze gorzej. Naprawdę, Suga?
- Nie wiem jak można tego nie rozumieć, kiedy tłumaczyłem ci to ze sto razy.
Świetnie, nawet nie zaprzeczył.
- Nie spodziewałam się tego po tobie - powiedziałaś, pakując swoje rzeczy do torby i skierowałaś się do wyjścia- Narazie.
Sawamura Daichi
- Jesteś pewna? - spytałaś swojej koleżanki, która potaknęła.
- Sawamura spotkał się w weekend z Michimiyą. Myślicie, że to była randka?
- Aiko, przestań! Dobrze wiemy, że on kocha [T/I], ne?
- Spokojnie, oni są dobrymi przyjaciółmi - zaśmiałaś się zakłopotana.
Rzeczywiście nigdy nie przeszkadzał Ci ten fakt gdyby nie to, że chciałaś się spotkać w weekend z Daichim, a on powiedział, że jest zajęty.
- Daichi! - podbiegłaś do niego zanim wyszedł ze szkoły.
To było do niego niepodobne, żeby opuszczać budynek bez przedniego skosultowania z Tobą w którą stronę idziesz.
- Gdzie idziesz? - spytałaś.
- Na obiad z Michimiyą.
- Na obiad...?
- Chciałaby parę wskazówek o byciu kapitanem, omówienie taktyk i takie tam.
- Ale... To już któryś raz kiedy z nią wychodzisz... Słyszałam, że w weekend też się z nią widziałeś, a podobno nie miałeś czasu.
Chłopak westchnął i pokręcił głową.
- Masz z tym jakiś problem? - uraziło Cię trochę to jakim tonem zadał to pytanie.
- Eee tak? Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to, że wymyślasz jakieś wymówki zamiast po prostu mi powiedzieć.
- Tylko, że wtedy robiłabyś zamieszanie, którego chciałem uniknąć.
- Jaka szkoda, że ci się nie udało - prychnęłaś.
- Sorki, że musiałeś czekać! - odwróciłaś się na dźwięk znajomego głosu, należącego do osoby, której tak bardzo nie chciałaś teraz widzieć.
- Nie ma sprawy, Michimiya - uśmiechnął się do niej jakby zupełnie zapomniał, że stoisz obok.
- Przeszkodziłam wam...?
Chciałaś odburknąć, że tak, ale ugryzłaś się w język.
- Nie, nie, chodźmy już. Jak tam lekcje?- objął ją ramieniem i ruszył przed siebie, nawet się z Tobą nie żegnając.
Iwaizumi Hajime
- [T/I]-chan, błagam cię zrób coś i nas uratuj - stanął w drzwiach do klasy Oikawa.
Odłożyłaś miotłę i przyjrzałaś się zaczerwienionej od jakiegoś wypadku twarzy szatyna.
- Co się dzieje?
- Iwa-chan jest jeszcze bardziej wkurzony niż zwykle. I myślę, że to coś poważnego.
- On ci to zrobił?
- Ta... Dostałem piłką w twarz z całej siły. Wyżywa się na nas wszystkich, a gdy pytamy o co chodzi, robi się tylko gorzej.
- Już idę. Ale lepiej, żebym została z nim sam na sam.
♡
Dowiedziałaś się, że za swoje niekontrolowane wybuchy złości, Hajime musiał zostać i posprzątać całą salę sam.
- Iwaizumi...? - odezwałaś się niepewnie, wchodząc do sali, jednak nie otrzymałaś odpowiedzi - Wszystko... W porządku?
- Nic nie jest w porządku.
- Co się dzieje...? - podeszłaś.
- Idź stąd. Chcę być sam.
- Ale Iwa...
- Wyjdź.
- Przecież możesz mi powiedzieć. Od tego tu jestem.
- I co z tego, że ci powiem? Nie rozwiążesz tego problemu.
- Możemy rozwiązać go razem - położyłaś mu rękę na ramieniu, ale on Cię odepchnął.
- Nie. Nie możemy. To, że jeszcze jedna osoba dowie się o moich zmartwieniach nic nie zmieni.
- Co ci się stało? - spytałaś z niedowierzaniem. Nie pamiętałaś kiedy ostatnio widziałaś chłopaka w takim stanie.
- Wyjdź stąd, nie chcę cię teraz widzieć.
- Iwaizumi - nie dawałaś za wygraną- Po prostu powie...
- Nienawidzę osób, które myślą, że jakaś pogadanka wszystko rozwiąże!
- Czyli może chcesz powiedzieć, że nienawidzisz mnie? - spytałaś z wyrzutem i ku twojemu zdziwieniu, siatkarz nie odpowiedział, tylko odwrócił się - Świetnie. Dobrze wiedzieć.
Wyszłaś z sali, czując jak powieki zaczynają Cię szczypać.
Oikawa Tooru
- Oikawa, czemu nie było cię wczoraj na treningu? - spytałaś zaniepokojona, że nikogo o tym nie powiadomił.
- Wczoraj był trening? Wybaczcie! Byłem z koleżankami w kawiarni.
- Aha... - przygnębiło cię to, co usłyszałaś- Mimo to jesteś kapitanem, a niedługo eliminacje. Chyba nie powinieneś się zajmować takimi rzeczami.
- Ale jak wychodzę gdzieś z tobą to nie ma problemu, tak? - spytał pretensjonalnie.
- Co...? O czym ty...
- Przecież ty też zabierasz mi czas.
- Tylko, że nie robię tego w trakcie twoich treningów? Do tego jestem twoją dziewczyną i to chyba oczywiste, że spędzam z tobą czas.
- Przyznaj, że po prostu jesteś zazdrosna.
Zaśmiałaś się krótko z politowaniem i zmierzyłaś go wzrokiem.
Nie zdążyłaś odpowiedzieć, bo koleżanki Twojego chłopaka przyszły do niego, zupełnie ignorując fakt, że jesteście w trakcie rozmowy. Oczywiście Tooru nie wydawał się mieć nic przeciwko.
- Oikawa-san! Możemy przyjść na trening?
- Mamy zakaz wpuszczania do sali kogokolwiek podczas treningów, ale... Może ten jeden raz zrobimy wyjątek.
Kiedy to usłyszałaś, niemal poczułaś jak krew zagotowała Ci się w żyłach.
- Przepraszam, muszę was rozczarować- odchrząknęłaś - Ale obowiązuje bezwzględny zakaz wchodzenia na salę osób z poza klubu, zwłaszcza dziewczyn.
- A ty? Wchodzisz tam, a jesteś dziewczyną - powiedział rozgrywający, znów denerwując Cię głupim pytaniem.
- Nie wiem czy zauważyłeś, ale jestem menedżerką twojej drużyny.
- W takim razie twoim zadaniem jest wpuszczenie ich na salę i zapewnienia bezpieczeństwa im i drużynie. Wtedy będziecie mogły oglądać treningi - uśmiechnął się do nich.
- Żartujesz sobie ze mnie? - spytałaś, obniżając ton głosu.
- Rozumiem, że jesteś zazdrosna, ale nie możesz mnie ograniczać. Mogę chodzić z kim chcę i gdzie chcę.
Fakt, że mówił to wszystko przed dziewczynami, które uśmiechały się zwycięsko z twoją stronę, doprowadzał Cię do granic twoich nerwów.
- Okej. Tylko nie wracaj już do mnie, kiedy znudzi ci się ich towarzystwo.
Mam nadzieję, że twoje fanki będą przygotowane jeśli na ich ślicznych twarzyczkach wyląduje piłka. Osobiście o to zadbam.
Akaashi Keiji
Ty i Keiji praktycznie nigdy się nie kłóciliście. Chłopak był rozsądny i zawsze starał się rozwiązywać problemy tak by obyło się bez kłótni. Jednak czasem i on ma gorsze dni.
-[T/I]-san...? Co ty tu robisz? - spytał, kiedy stanęłaś w jego drzwiach.
- Mówiłam ci, że dzisiaj przyjdę. To znaczy pytałam się, a ty coś odmruknąłeś, że mogę.
Akaashi starał się przypomnieć sobie tą sytuację, ale ostatnio nie zwracał uwagi na to co się w okół niego dzieje przez naukę do egzaminów. Tłumaczył już wielokrotnie, że jego rodzice mają względem niego duże oczekiwania i ostatnio zaniedbał naukę przez treningi. Dlatego teraz każda chwilę wolnego czasu spędzał z nosem w książce.
Niezbyt podobało mu się, że przyszłaś go odwiedzić, zwłaszcza, że dawno nie rozmawialiście ze sobą w cztery oczy i miałaś naprawdę dużo do opowiedzenia.
- [T/I]-san...- przerwał twoją opowieść- Słuchaj, wybacz mi, że nie słuchałem co mówiłaś i zgodziłem się, żebyś dzisiaj przyszła... Ja naprawdę nie mam teraz czasu.
- Co...?
- Muszę się uczyć, ty też powinnaś.
- Ale Akaashi-kun... Bez przerwy się uczysz. Przecież możesz zrobić sobie przerwę, żeby ze mną porozmawiać, prawda?
- Nie, [T/I]-san. Nie mogę. Proszę wróć już do domu.
- Czy ty mnie wypraszasz...? - spytałaś, zasmucona tym, że przyszłaś tu na piechotę w burzę, szczęśliwa, że spędzisz trochę czasu ze swoim chłopakiem.
Rozgrywający przewrócił oczami i westchnął głośno.
- Kulturalnie proszę cię byś wyszła, czemu nie możesz zrozumieć, że nie mam czasu?
- Mam wracać w tą pogodę do domu? Teraz?
- Jakoś tu przyszłaś więc chyba nie będzie problemu z drogą powrotną - odpowiedział chłodno.
- Poważnie, Akaashi? Nie mogę chociaż zostać i w czymś ci pomóc?
- Jak narazie tylko mi przeszkadzasz, potrzebuje ciszy, żeby się skupić.
Zapadła chwila milczenia, po czym wstałaś z siedzenia.
- Widać, że tylko ja za tobą tęskniłam przez ten cały czas, kiedy nie rozmawialiśmy - zabrałaś swoje rzeczy- Mam nadzieję, że napiszesz te egzaminy najlepiej z klasy.
Powiedziałaś to smutnym głosem i wyszłaś, zapominając zabrać parasolki z domu chłopaka w efekcie czego wróciłaś cała przemoczona.
Kozume Kenma
Życie Kenmy od jakiegoś czasu wyglądało dosyć monotonnie. Szkoła, siatkówka, gry. I w tym wszystkim brakowało miejsca na Ciebie. Do tego nie mogłaś oderwać go od gier, bo robił się naprawdę nerwowy.
- Hej, Kenma...- dotknęłaś delikatnie jego ramienia, jednak on momentalnie się odsunął.
- Zostaw mnie - powiedział krótko.
- Ale...
- Cicho. Ostatni level.
- Wiesz co się dzisiaj stało na przerwie? Sam dyrektor musiał przychodzić.
Rozgrywający jednak nie pokazał żadnej oznaki słuchania Ciebie. Czułaś się jak powietrze.
- Serio to jest takie ważne? Mógłbyś w końcu przestać?
- Mogłabyś się zamknąć?
To pytanie całkowicie Cię zaskoczyło i zabrakło Ci słów. W końcu nie wytrzymałaś i wyrwałaś kontroler z ręki chłopaka.
-Ej...!
- Ile można grać?! Masz już wory pod oczami i cały czas mnie ignorujesz! Naprawdę wolisz gry od wspólnego spędzenia czasu?
- Tak - odpowiedział bez wahania, co naprawdę Cię zabolało.
Potem bez słowa zabrał Ci kontroler i powrócił do gry jakby cała ta sytuacja nie miała miejsca.
-----------
Nie sprawdzałam, a rozdział pisany późnym wieczorem więc wybaczcie błędy.
Jak tam szkoła?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro