Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

12- Niezręczna/zawstydzająca sytuacja

Musiałam pisać ten rozdział od nowa, bo wattpad mi wszystko usunął  :))
Wybaczcie jeżeli teraz rozdziały będą rzadziej, ale szkoła itp.

Hinata Shoyo

Hinata przez treningi znowu zaniedbał oceny, więc po lekcjach poszłaś z nim do domu uczyć się na sprawdzian z biologii.
- Wyjimij już książki, a ja pójdę po coś do jedzenia - powiedziałaś i zeszłaś do kuchni.
Po chwili wróciłaś z talerzem ciastek i usiadłaś na przeciw cicho siedzącego chłopaka, co było do niego nie podobne. Zmierzyłaś go podejrzliwie wzrokiem i zauważyłaś, że rumieni się i krzywi, patrząc w książkę.
- To z jakiego działu jest ten sprawdzian? - spytałaś, wyjmując ksiażkę.
Mieliście tyle sprawdzianów, że sama nie nadążałaś już za tematami.
- Z tego na osiemdziesiątej drugiej stronie...
- Jakbyś czegoś nie rozumiał, to pytaj śmiało.
Przekartkowałaś podręcznik i trafiając na odpowiednią stronę zachowanie Hinaty stało się jasne.
Układ rozrodczy i te sprawy...
Przełknęłaś ślinę i starałaś się zachować obojętny wyraz twarzy.
,,Pytaj śmiało", brawo [T/I].
Przecież to normalny dział, taki jak każdy... Mimo to Shoyo wyglądał jakby widział takie obrazki pierwszy raz.
W całkowitej ciszy czytaliście książki, aż w końcu chłopak odezwał się.
- To... Przepytujemy się... czy coś, [T/I]-san...?
- W-wiesz co, niezbyt lubię przepytywanie - odpowiedziałaś szybko - Wtedy się stresuję i wymyślam jakieś głupoty... No wiesz...
- Też tak mam...
Wcale nie miałaś ochoty pytać chłopaka o funkcje układu rozrodczego ani o budowę jego narządów. Szykuje się kolejna jedynka.

Kageyama Tobio

Piątkowy wieczór spędzaliście siedząc na kanapie i oglądając jakiś romans. Wciągnęła was dość ciekawa fabuła, dlatego oboje nie odrywaliście wzroku od telewizora ani na sekundę.
Chwilę później jak to w romansach, główni bohaterowie zaczęli się namiętnie całować. Z początku z uśmiechem oglądałaś jak dwójka bohaterów w końcu wyznała swoje uczucia, ale z chwilą, kiedy na ekranie zaczęło robić się trochę poważniej, zaczęłaś czuć się niezręcznie. Starałaś się patrzeć na ekran by nie dać oznak skrępowania, ale obecność Kageyamy powodowała, że cokolwiek byś w tym momencie nie zrobiła, wyszłoby to nienaturalnie. Gdy główna para zaczęła pozbawiać się ubrań, Kageyama odchrząknął głośno i udał, że się krztusi.
- Pójdę po coś do picia - powiedział i pobiegł do kuchni.
Odetchnęłaś z ulgą i miałaś nadzieję, że zanim chłopak wróci scena dobiegnie końca.

Tsukishima Kei

Pojechałaś z Tsukishimą do kina, a ponieważ seans skończył się wyjątkowo późno, zamówiliście taksówkę. Zajeliście miejsca z tyłu. Był to jeden z tych wieczorów, gdzie Kei był milszy niż zazwyczaj, a tematy do rozmów ciągnęły się dłużej niż pięć minut. Trzymałaś blondyna za rękę i patrzyliście sobie w oczy. Zbliżał się powoli do Ciebie. Przymknęłaś powieki, czekając na pocałunek, gdy nagle samochód gwałtownie skręcił i oboje zderzyliście się głowami.
- Ała... Przepraszam...- chciałaś się odsunąć, ale twoje włosy się w czymś zaklinowały.
- Nie ruszaj się - powiedział chłopak i zdjął okulary - Wyjmij stąd te włosy.
Próbowałaś wyciągnąć swoje włosy, które zaplątały się w okularach Keia, ale to nic nie dawało.
- Nie mogę ich wyciągnąć...!
- To wyrwij!
- Nie ma mowy!
Tsukishima nie chciał robić awantury przed kierowcą, dlatego po prostu ubrał okulary z powrotem.
- Co ty robisz? Zdejmij je!
- Nie. Chcę widzieć co jest za oknem.
- Tsukishima!
- Zamknij się!
Siedziałaś przysunięta z opartą głową o jego, byleby tylko przez zakręty nie wyrwało ci włosów, ani co gorsza nie strąciło chłopakowi okularów z nosa.
- Urocza z was para- zaśmiał się taksówkarz, patrząc na was wtulonych w siebie.
Gdyby tylko znał okoliczności.

Yamaguchi Tadashi

  W weekend była beznadziejna pogoda, dlatego Yamaguchi zaprosił cię na maraton filmowy. Od rana bolał Cię brzuch, ale nie chciałaś przez to rezygnować ze spotkania z chłopakiem.
Usiedliście więc na kanapie i zaczęliście oglądanie.  Nie minęło kilka minut a musiałaś pilnie udać się do toalety.
Yamaguchi zatrzymał film i zaczekał aż wrócisz, jednak ty wcale nie czułaś się lepiej.
- [T/I]-san, jesteś głodna? - spytał, kiedy usłyszał dziwne dźwięki dochodzące z twojego żołądka.
- N-nie, to raczej nie to...
Odczekałaś aż minie trochę filmu i oznajmiłaś, że znowu musisz wyjść. Że też akurat dzisiaj musiałaś zjeść coś niestrawnego. Twój pobyt w łazience trochę się przedłużył, a mama chłopaka pukała już parę razy w drzwi, że musi pilnie skorzystać.
- [T/I]-san, wszystko w porządku? - spytał, kiedy wróciłaś po długim czasie.
- Taak... Oglądajmy dalej.
- Zrobiłem popcorn w tym czasie - położył miskę na środku.
- Fajnie... - przełknęłaś ślinę na widok jedzenia, ale nie z powodu głodu, tylko dlatego, że w obecnym stanie nie chciałaś nawet myśleć o jakimkolwiek posiłku.
- Um... Ja... Muszę iść jeszcze raz. Daj mi chwilkę.
Zrobiło Ci się głupio z powodu ciągłego latania do łazienki, ale nie miałaś wyjścia. Chciałaś uwinąć się szybko, ale spostrzegłaś, że nie ma papieru.
- Nie, proszę, tylko nie to...
Rozglądałaś się po całej łazience w poszukiwaniu rolek, ale nigdzie nie było ani śladu.
Westchnęłaś załamana i zdecydowałaś się na najgorsze środki.
- Ya...Yamaguchi-kun! - zawołałaś go i czekałaś wkurzona i zawstydzona aż odpowie.
- [T/I]-san...? - odezwał się zza drzwi.
- Masz może chusteczki...?

Nishinoya Yuu

Ty, Nishinoya poszliście do domu Ryu na wspólną naukę. Twoim zadaniem było dopilnowanie ich by jakimś cudem zdali nadchodzący egzamin.
Siedzieliście nad książkami w skupieniu, kiedy otworzyły się drzwi.
- Hejka! Pomóc wam w czymś?
- Cześć, nee-san!
Jak zwykle pogodna siostra Tanaki usiadła obok was.
- Narazie dajemy sobie radę. Jakoś...
- Powiedz, Yuu - zaczęła z cwany uśmiechem - Jak daleko zaszliście już z [T/I]-chan, hm?
- Słucham...?
- Na pewno poszliście już trochę dalej nie? - zaśmiała się.
- N-nieprawda! - zarumienił się, a Ty siedziałaś cicho speszona.
- Czy ty w ogóle jesteś gotowy na związek z dziewczyną?
- Co masz na myśli?
- No nie wiem... Wiesz kiedy ma okres, żeby kupić jej podpaski?
- Nee-san! - krzyknął Ryu, a Ty zakryłaś poduszką twarz.
- Stop, stop, stoooop! - próbował przekrzyczeć ją Noya, kiedy kontynuowała swoją wypowiedź pełną krepujących rzeczy.
Rzuciłaś poduszką w ich stronę i wyszłaś z pokoju.
- Nie będę was uczyć w takich warunkach. Baka!

Sugawara Koushi

Suga zabrał Cię w niedzielę do restauracji. Powiedział, że możesz zamawiać co chcesz i ile chcesz. Zamówiłaś małą porcję sushi i jakąś rybę.
Zjedliście rozmawiając w najlepsze, choć co chwilę musiałaś popijać wodę przez duże ilości wasabi w twoich daniach.
Potem wybraliście się na wieczorny, romantyczny spacer. Oparłaś się o barierkę na małym moście i z uśmiechem słuchałaś opowieści Sugi.
Gdy skończył, dostrzegłaś, że nachyla się w twoją stronę, a ty przymknęłaś powieki, czekając na pocałunek. Zaraz jednak odsunęłaś się jak poparzona, gdy do głowy przyszła Ci pewna myśl. Po tych wszystkich daniach miałaś naprawdę nieświeży oddech.
- Um... Suga, patrz! - krzyknęłaś i pokazałaś w dal.
- Hm? - zdezorientowany chłopak popatrzył w miejsce, które wskazywałaś- Nic nie widzę...
- Eee... Widziałam coś tam dużego. Ale już poszło.
- Aha...
- W ogóle to robi się późno...
- Masz rację. Powinniśmy wracać.
Podążyłaś za Koushim, obszukując wszystkie swoje kieszenie w nadziei, że znajdziesz jakieś miętówki bądź gumę, jednak nic tam nie było.
Sugawara próbował Cię jeszcze raz pocałować w autobusie, ale udało Ci się jakoś wywinąć, chociaż czułaś się z tym okropnie.
Gdy już odprowadził Cię pod sam dom, podziękowałaś za wspaniały wieczór i chciałaś szybko wejść do środka, ale rozgrywający Cię zatrzymał i przyciągnął do siebie. Wiedziałaś, że ma zamiar Cię pocałować. Zacisnęłaś wargi i rozglądnęłaś się w okół, szukając pomocy. Kiedy nic nie wymyśliłaś, położyłaś dłoń na jego piersi i delikatnie go odsunęłaś.
- [T/I]? Coś nie tak?
- Suga, ja... Nie mogę cię teraz pocałować... - wyznałaś speszona.
- Słucham?
-  Mój oddech jest... - pokręciłaś głową, szybko stwierdzając, że nie będziesz o tym mówić- Ostatnio czułam się nienajlepiej i nie chcę byś się zaraził czy coś...
- A więc o to chodzi- odetchnął - Już zaczynałem się martwić.
Przytuliłaś się mocno do niego, gdy to usłyszałaś.

Sawamura Daichi

Stwierdziłaś, że w twojej szafie brakuje sukienek, co oznaczało zakupy. A żeby było ciekawiej zaciągnęłaś ze sobą swojego chłopaka.
- Pomożesz mi w wyborze, okej?
- Dobrze, dobrze. Ale ty we wszystkim wyglądasz pięknie.
Długo chodziliście po sklepach, ale żadna sukienka nie przypadła Ci do gustu. W końcu dostrzegłaś tą perfekcyjną.
- Chyba nie ma mojego rozmiaru... - westchnęłaś, ale mimo wszystko wzięłaś jedną, by przymierzyć.
Daichi czekał na Ciebie przed przymierzalnią, a Ty zaczęłaś siłować się z zamkami sukienki. Ledwo dałaś radę ją na siebie włożyć, okazała się naprawdę obcisła, co było pewnie kwestią rozmiaru. Była zbyt krótka, obcisła, wyzywającą i przede wszystkim za mała. Pokręciłaś załamana głową, gdy spojrzałaś w lustro i czym prędzej zaczęłaś się z niej rozbierać.
- [T/I], mogę zoba... - Daichi odsłonął firankę, a Ty dostrzegając jego spojrzenie w lustrze pisnęłaś i zasłoniłaś się rękami.
- D-Daichi!
- Przepraszam! - zawołał i szybko wycofał się, zasłaniając zasłonę z powrotem.

Iwaizumi Hajime

Dzisiaj chłopacy mieli luźniejszy trening i zdecydowali sobie pograć dla zabawy. Zaprosili Cię byś uczestniczyła w grze. Oczywiście byłaś w drużynie ze swoim chłopakiem.
W sumie na boisku panował chaos, bo każdy grał na różne dziwne sposoby, których dotąd jeszcze nie próbował.
Kindaichi odbił piłkę w górę, a ty z utkwionym w niej wzrokiem popędziłaś by ją odbić. Ale nie Ty jedna.
- Moja! - Ty i Hajime krzyknęliście w tym samym momencie.
Zanim zdąrzyliście się zatrzymać, zderzyłaś się z nim z impetem i przewróciliście się razem na podłogę, zderzając głowami.
- Ała... - podniosłaś się powoli, zaciskając powieki i rozmasowując czoło-  W porządku, Iwai...
- [T/I]... - zaczął speszony nadal leżąc na ziemi- Zejdziesz proszę ze mnie?
- Łuhuuu Iwa-chan, [T/I]-chan, ale żeby tak przy wszytskich? - zasłonił teatralnie ręką usta Oikawa, a ty dopiero teraz zdałaś sobie sprawę, że od jakiegoś już czasu siedzisz swojemu chłopakowi na biodrach.
- Prze...Przepraszam! - odskoczyłaś i spróbowałaś ukryć rumieniec.
- Nic ci się nie stało? - przyjrzał się Twojemu czołu nadal lekko zaróżowiony na twarzy.
- Jest okej! Gramy dalej?
Już do końca meczu uważałaś gdzie biegniesz.

Oikawa Tooru

Wieczorem, kiedy wszyscy już zbierali się z sali, układałaś w schowku wszystkie rzeczy na miejsca. Myślałaś, że cała drużyna już poszła, ale usłyszałaś rozmowę.
- Jesteś pewien, Oikawa? - spytał nieprzekonany Iwaizumi.
- Tak. Chcę to zrobić. Razem z nią. Jestem tego pewien.
- Ale... Myślisz, że jest gotowa? Nie za wcześnie?
- Nie, Iwa-chan. Już daleko razem zaszliśmy. Co prawda ona nie ma jeszcze doświadczenia... Ale będzie dobrze.
Zamarłaś bez ruchu, przysłuchując się dialogowi i do głowy przyszła Ci myśl, przez którą miałaś ochotę zapaść się pod ziemię. To przecież niemożliwe...
Następnego dnia, w piątek, Tooru powiedział ci, że po lekcjach zabiera cię na randkę.
- Gdzie idziemy...? - spytałaś niepewnie.
- Zobaczysz - uśmiechnął się- Wieczorem czeka cię niespodzianka.
- Słucham?
- To będzie dla nas niezapomniany wieczór- mrugnął do ciebie, a ty już sama nie wiedziałaś jak masz na to reagować.
Najpierw poszliście do kina, potem na zakupy. Chłopak nie dawał żadnych oznak stresu, w przeciwieństwie do Ciebie.
- Ziemia do [T/I]-chan!
- Eh...?
- Pytałem się, która bluzka lepsza?
- Ta druga...
Wyszliście z centrum handlowego, gdy na dworze było już ciemno.
- Pójdziemy tędy, na skróty - wskazał mało oświetloną uliczkę.
- Jesteś pewien...? Wolałabym wrócić tamtą drogą...
- Tędy będzie szybciej. No chodź- złapał twoją rękę i pociągnął cię za sobą. Rozglądałaś się na boki, pierwszy raz idąc tą uliczką.
- Czekaj, rozwiązał mi się but - chłopak schylił się by zawiązać sznurówki.
Westchnęłaś i spojrzałaś w bok. Gdy twój wzrok przez przypadek wylądował na tabliczce ze znakiem wskazującym ,, hotel miłosny", przęłknęłaś głośno ślinę.
- O-Oikawa...
- Hm?- podniósł się.
- Nie sądzisz... Że to za wcześnie?
- Co?
- No wiesz... To o czym rozmawiałeś z Iwaizumim.
- Nie. Chciałbm to z tobą zrobić.
- A-ale...
- Raczej szybko nie nadarzy się taka okazja. A już zwłaszcza, żebyśmy zrobili to we dwójkę.
- Czekaj co...
- Ten turniej to będzie świetna zabawa, nie sądzisz?
- T...Turniej...?
- Tak. Raz na jakiś czas jest organizowany turniej siatkówki w parach. Chłopak i dziewczyna. Myślę, że jesteś na to gotowa.
Otworzyłaś szeroko oczy i zrobiłaś się cała czerwona. Miałaś ochotę przywalić sobie w czoło. Czyli cały ten czas chodziło o turniej?
- Co jest, [T/I]-chan?
- N-no bo... Ja myślałam, że... Co miałeś na myśli mówiąc, że to będzie nie zapomniany wieczór?
- Zaraz się przekonasz.
- Powiedz teraz. Proszę.
Oikawa westchnął, gdy zobaczył twoją zaniepokojoną i zdeterminowaną minę.
- Dzisiaj mija dwieście dni odkąd jesteśmy razem dlatego chciałem zabrać cię w pewne miejsce. Chwila, [T/I]-chan... - zobaczył, że co jakiś czas spoglądasz zaniepokojona na tabliczkę z napisem - Ty chyba nie myślałaś, że...
- C-co?!
- Myślałaś, że ja chce iść z tobą do... - parsknął niepohamowanym śmiechem.
- W-wcale nie! Nie wyobrażaj sobie za dużo!
Ale to sprawiło, że chłopak tylko bardziej dusił się ze śmiechu.
- Oikawa!
- Nie wierzę!
- Sam tak to wszystko ująłeś idioto! Zamknij się już!
Nawet okładanie pięściami nic nie pomogło. Dopiero, kiedy przestałaś i na poważnie się obraziłaś, Tooru objął Cię od tyłu i przeprosił.
- To dlatego byłaś dzisiaj taka zestresowana, hm?
- Może...
- No chodź. Chciałem cię zabrać w bardziej romantyczne miejsce.
Oikawa poprowadził cię na dach jakiegoś budynku, gdzie był przygotowany stolik dla dwojga. Widok rozciągał się na całe miasto, a zamówione wcześniej jedzenie czekało już na miejscu.
- To chyba lepsze niż hotel miłosny, nie?
- Proszę, zamilcz.

Akaashi Keiji

Akaashi po lekcjach zaprosił cię do domu. Jednak gdy tylko drzwi się otworzyły, pożałował tej decyzji.
- Keiji-chan! Przyprowadziłeś swoją narzeczoną?
- Babciu... Nie wiedziałem, że nas odwiedzisz w tym tygodniu...
- Wchodźcie, wchodźcie!  Musisz mi ją przedstawić.
- Jest mama? - spytał w nadziei, że ta może jakoś uratuje sytuację.
- Wyjechała na zakupy, zaraz powinna być. Siadajcie!
Zajęłaś niepewnie miejsce przy stole obok swojego chłopaka. Czas przedstawiania się rodzinie nadszedł zdecydowanie za szybko.
- A więc babciu, przedstawiam ci, [T/N] [T/I].
- Jaka ślicznotka! To wspaniale, że zainteresowałaś się naszym Keijim. Chociaż nigdy nie martwiliśmy się o niego w końcu co jak co, ale przystojniak z niego, nieprawdaż?

Pokiwałaś głową i zmusiłaś się do uśmiechu.
- To dobrze, że [T/I]-chan do nas wpadła, dzisiaj przygotowałam mój speciał na obiad.
Akaashi, gdy to usłyszał prawie opluł się wodą i odchrząknął.
- Nie trzeba babciu, już jedliśmy- powiedział chociaż burczało Ci w brzuchu.
Jednak szybko zrozumiałaś intencję chłopaka, gdy doszedł do Ciebie zapach potraw.
- Ależ zjedzcie trochę, tak się napracowałam. Będzie mi smutno jak coś zostanie-  powiedziała i położyła przed wami talerze.
- Sma... Smacznego- powiedziałaś cicho i nabrałaś rybę pałeczkami.
- To ile dzieci planujecie mieć? - zadała pytanie niespodziewanie, na którego dźwięk suchy kawałek dania utknął Ci w gardle.
- Babciu!
- Przecież żartuję! - zachichotała staruszka.
- Akaashi-kun...Wody...

Kozume Kenma

- Zaraz wrócę, tylko pójdę się napić - powiedział Kenma i wyszedł z pokoju.
Przyszłaś do niego by odrobić z nim lekcje i teraz zostałaś sama.
Zapomniałaś zabrać podręcznika od matmy więc podeszłaś do biurka chłopaka i zaczęłaś przeglądać sterty papierów i książek. W oczy rzuciło Ci się plastikowe pudełko z dość wyzywającą okładką.
- To chyba nie jest to o czym myślę... - obejrzałaś grę z wszystkich stron i włożyłaś płytę do urządzenia pod telewizorem. Na ekranie pojawiło się menu. Wybrałaś start starając się zignorować skąpo ubrane dziewczyny po bokach napisów.
Twoim oczom ukazała się czołówka i wstęp do fabuły gry. Siedziałaś przed telewizorem osłupiała, nie mogąc uwierzyć w to co oglądasz. Z tego transu wyrwał Cię dźwięk stłuczonej szklanki i gwałtownie się obruciłaś. Chłopak z otwartymi ustami wpatrywał się w ekran.
- Co masz na swoje usprawiedliwienie, Kenma? - odezwałaś się jako pierwsza.
- J-j-ja... To nie tak jak myślisz! - krzyknął i zalał się rumieńcem.
- A jak?!
- No bo... Dostałem tę grę... Jako próbkę! Za darmo! Nie zamawiałem jej!
- Ta jasne! - fuknęłaś i spojrzałaś na ekran za nim wyłączyłaś urządzenie - Kręcą cię dziewczyny w kocich uszkach...?
- Przysięgam, że w to nie grałem, [T/I]!
Żeby udowodnić swoje intencje, Kenma na twoich oczach wyrzucił grę do śmieci. Ale kto tam wie jaka jest prawda.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro