12- Niezręczna/zawstydzająca sytuacja
Musiałam pisać ten rozdział od nowa, bo wattpad mi wszystko usunął :))
Wybaczcie jeżeli teraz rozdziały będą rzadziej, ale szkoła itp.
Hinata Shoyo
Hinata przez treningi znowu zaniedbał oceny, więc po lekcjach poszłaś z nim do domu uczyć się na sprawdzian z biologii.
- Wyjimij już książki, a ja pójdę po coś do jedzenia - powiedziałaś i zeszłaś do kuchni.
Po chwili wróciłaś z talerzem ciastek i usiadłaś na przeciw cicho siedzącego chłopaka, co było do niego nie podobne. Zmierzyłaś go podejrzliwie wzrokiem i zauważyłaś, że rumieni się i krzywi, patrząc w książkę.
- To z jakiego działu jest ten sprawdzian? - spytałaś, wyjmując ksiażkę.
Mieliście tyle sprawdzianów, że sama nie nadążałaś już za tematami.
- Z tego na osiemdziesiątej drugiej stronie...
- Jakbyś czegoś nie rozumiał, to pytaj śmiało.
Przekartkowałaś podręcznik i trafiając na odpowiednią stronę zachowanie Hinaty stało się jasne.
Układ rozrodczy i te sprawy...
Przełknęłaś ślinę i starałaś się zachować obojętny wyraz twarzy.
,,Pytaj śmiało", brawo [T/I].
Przecież to normalny dział, taki jak każdy... Mimo to Shoyo wyglądał jakby widział takie obrazki pierwszy raz.
W całkowitej ciszy czytaliście książki, aż w końcu chłopak odezwał się.
- To... Przepytujemy się... czy coś, [T/I]-san...?
- W-wiesz co, niezbyt lubię przepytywanie - odpowiedziałaś szybko - Wtedy się stresuję i wymyślam jakieś głupoty... No wiesz...
- Też tak mam...
Wcale nie miałaś ochoty pytać chłopaka o funkcje układu rozrodczego ani o budowę jego narządów. Szykuje się kolejna jedynka.
Kageyama Tobio
Piątkowy wieczór spędzaliście siedząc na kanapie i oglądając jakiś romans. Wciągnęła was dość ciekawa fabuła, dlatego oboje nie odrywaliście wzroku od telewizora ani na sekundę.
Chwilę później jak to w romansach, główni bohaterowie zaczęli się namiętnie całować. Z początku z uśmiechem oglądałaś jak dwójka bohaterów w końcu wyznała swoje uczucia, ale z chwilą, kiedy na ekranie zaczęło robić się trochę poważniej, zaczęłaś czuć się niezręcznie. Starałaś się patrzeć na ekran by nie dać oznak skrępowania, ale obecność Kageyamy powodowała, że cokolwiek byś w tym momencie nie zrobiła, wyszłoby to nienaturalnie. Gdy główna para zaczęła pozbawiać się ubrań, Kageyama odchrząknął głośno i udał, że się krztusi.
- Pójdę po coś do picia - powiedział i pobiegł do kuchni.
Odetchnęłaś z ulgą i miałaś nadzieję, że zanim chłopak wróci scena dobiegnie końca.
Tsukishima Kei
Pojechałaś z Tsukishimą do kina, a ponieważ seans skończył się wyjątkowo późno, zamówiliście taksówkę. Zajeliście miejsca z tyłu. Był to jeden z tych wieczorów, gdzie Kei był milszy niż zazwyczaj, a tematy do rozmów ciągnęły się dłużej niż pięć minut. Trzymałaś blondyna za rękę i patrzyliście sobie w oczy. Zbliżał się powoli do Ciebie. Przymknęłaś powieki, czekając na pocałunek, gdy nagle samochód gwałtownie skręcił i oboje zderzyliście się głowami.
- Ała... Przepraszam...- chciałaś się odsunąć, ale twoje włosy się w czymś zaklinowały.
- Nie ruszaj się - powiedział chłopak i zdjął okulary - Wyjmij stąd te włosy.
Próbowałaś wyciągnąć swoje włosy, które zaplątały się w okularach Keia, ale to nic nie dawało.
- Nie mogę ich wyciągnąć...!
- To wyrwij!
- Nie ma mowy!
Tsukishima nie chciał robić awantury przed kierowcą, dlatego po prostu ubrał okulary z powrotem.
- Co ty robisz? Zdejmij je!
- Nie. Chcę widzieć co jest za oknem.
- Tsukishima!
- Zamknij się!
Siedziałaś przysunięta z opartą głową o jego, byleby tylko przez zakręty nie wyrwało ci włosów, ani co gorsza nie strąciło chłopakowi okularów z nosa.
- Urocza z was para- zaśmiał się taksówkarz, patrząc na was wtulonych w siebie.
Gdyby tylko znał okoliczności.
Yamaguchi Tadashi
W weekend była beznadziejna pogoda, dlatego Yamaguchi zaprosił cię na maraton filmowy. Od rana bolał Cię brzuch, ale nie chciałaś przez to rezygnować ze spotkania z chłopakiem.
Usiedliście więc na kanapie i zaczęliście oglądanie. Nie minęło kilka minut a musiałaś pilnie udać się do toalety.
Yamaguchi zatrzymał film i zaczekał aż wrócisz, jednak ty wcale nie czułaś się lepiej.
- [T/I]-san, jesteś głodna? - spytał, kiedy usłyszał dziwne dźwięki dochodzące z twojego żołądka.
- N-nie, to raczej nie to...
Odczekałaś aż minie trochę filmu i oznajmiłaś, że znowu musisz wyjść. Że też akurat dzisiaj musiałaś zjeść coś niestrawnego. Twój pobyt w łazience trochę się przedłużył, a mama chłopaka pukała już parę razy w drzwi, że musi pilnie skorzystać.
- [T/I]-san, wszystko w porządku? - spytał, kiedy wróciłaś po długim czasie.
- Taak... Oglądajmy dalej.
- Zrobiłem popcorn w tym czasie - położył miskę na środku.
- Fajnie... - przełknęłaś ślinę na widok jedzenia, ale nie z powodu głodu, tylko dlatego, że w obecnym stanie nie chciałaś nawet myśleć o jakimkolwiek posiłku.
- Um... Ja... Muszę iść jeszcze raz. Daj mi chwilkę.
Zrobiło Ci się głupio z powodu ciągłego latania do łazienki, ale nie miałaś wyjścia. Chciałaś uwinąć się szybko, ale spostrzegłaś, że nie ma papieru.
- Nie, proszę, tylko nie to...
Rozglądałaś się po całej łazience w poszukiwaniu rolek, ale nigdzie nie było ani śladu.
Westchnęłaś załamana i zdecydowałaś się na najgorsze środki.
- Ya...Yamaguchi-kun! - zawołałaś go i czekałaś wkurzona i zawstydzona aż odpowie.
- [T/I]-san...? - odezwał się zza drzwi.
- Masz może chusteczki...?
Nishinoya Yuu
Ty, Nishinoya poszliście do domu Ryu na wspólną naukę. Twoim zadaniem było dopilnowanie ich by jakimś cudem zdali nadchodzący egzamin.
Siedzieliście nad książkami w skupieniu, kiedy otworzyły się drzwi.
- Hejka! Pomóc wam w czymś?
- Cześć, nee-san!
Jak zwykle pogodna siostra Tanaki usiadła obok was.
- Narazie dajemy sobie radę. Jakoś...
- Powiedz, Yuu - zaczęła z cwany uśmiechem - Jak daleko zaszliście już z [T/I]-chan, hm?
- Słucham...?
- Na pewno poszliście już trochę dalej nie? - zaśmiała się.
- N-nieprawda! - zarumienił się, a Ty siedziałaś cicho speszona.
- Czy ty w ogóle jesteś gotowy na związek z dziewczyną?
- Co masz na myśli?
- No nie wiem... Wiesz kiedy ma okres, żeby kupić jej podpaski?
- Nee-san! - krzyknął Ryu, a Ty zakryłaś poduszką twarz.
- Stop, stop, stoooop! - próbował przekrzyczeć ją Noya, kiedy kontynuowała swoją wypowiedź pełną krepujących rzeczy.
Rzuciłaś poduszką w ich stronę i wyszłaś z pokoju.
- Nie będę was uczyć w takich warunkach. Baka!
Sugawara Koushi
Suga zabrał Cię w niedzielę do restauracji. Powiedział, że możesz zamawiać co chcesz i ile chcesz. Zamówiłaś małą porcję sushi i jakąś rybę.
Zjedliście rozmawiając w najlepsze, choć co chwilę musiałaś popijać wodę przez duże ilości wasabi w twoich daniach.
Potem wybraliście się na wieczorny, romantyczny spacer. Oparłaś się o barierkę na małym moście i z uśmiechem słuchałaś opowieści Sugi.
Gdy skończył, dostrzegłaś, że nachyla się w twoją stronę, a ty przymknęłaś powieki, czekając na pocałunek. Zaraz jednak odsunęłaś się jak poparzona, gdy do głowy przyszła Ci pewna myśl. Po tych wszystkich daniach miałaś naprawdę nieświeży oddech.
- Um... Suga, patrz! - krzyknęłaś i pokazałaś w dal.
- Hm? - zdezorientowany chłopak popatrzył w miejsce, które wskazywałaś- Nic nie widzę...
- Eee... Widziałam coś tam dużego. Ale już poszło.
- Aha...
- W ogóle to robi się późno...
- Masz rację. Powinniśmy wracać.
Podążyłaś za Koushim, obszukując wszystkie swoje kieszenie w nadziei, że znajdziesz jakieś miętówki bądź gumę, jednak nic tam nie było.
Sugawara próbował Cię jeszcze raz pocałować w autobusie, ale udało Ci się jakoś wywinąć, chociaż czułaś się z tym okropnie.
Gdy już odprowadził Cię pod sam dom, podziękowałaś za wspaniały wieczór i chciałaś szybko wejść do środka, ale rozgrywający Cię zatrzymał i przyciągnął do siebie. Wiedziałaś, że ma zamiar Cię pocałować. Zacisnęłaś wargi i rozglądnęłaś się w okół, szukając pomocy. Kiedy nic nie wymyśliłaś, położyłaś dłoń na jego piersi i delikatnie go odsunęłaś.
- [T/I]? Coś nie tak?
- Suga, ja... Nie mogę cię teraz pocałować... - wyznałaś speszona.
- Słucham?
- Mój oddech jest... - pokręciłaś głową, szybko stwierdzając, że nie będziesz o tym mówić- Ostatnio czułam się nienajlepiej i nie chcę byś się zaraził czy coś...
- A więc o to chodzi- odetchnął - Już zaczynałem się martwić.
Przytuliłaś się mocno do niego, gdy to usłyszałaś.
Sawamura Daichi
Stwierdziłaś, że w twojej szafie brakuje sukienek, co oznaczało zakupy. A żeby było ciekawiej zaciągnęłaś ze sobą swojego chłopaka.
- Pomożesz mi w wyborze, okej?
- Dobrze, dobrze. Ale ty we wszystkim wyglądasz pięknie.
Długo chodziliście po sklepach, ale żadna sukienka nie przypadła Ci do gustu. W końcu dostrzegłaś tą perfekcyjną.
- Chyba nie ma mojego rozmiaru... - westchnęłaś, ale mimo wszystko wzięłaś jedną, by przymierzyć.
Daichi czekał na Ciebie przed przymierzalnią, a Ty zaczęłaś siłować się z zamkami sukienki. Ledwo dałaś radę ją na siebie włożyć, okazała się naprawdę obcisła, co było pewnie kwestią rozmiaru. Była zbyt krótka, obcisła, wyzywającą i przede wszystkim za mała. Pokręciłaś załamana głową, gdy spojrzałaś w lustro i czym prędzej zaczęłaś się z niej rozbierać.
- [T/I], mogę zoba... - Daichi odsłonął firankę, a Ty dostrzegając jego spojrzenie w lustrze pisnęłaś i zasłoniłaś się rękami.
- D-Daichi!
- Przepraszam! - zawołał i szybko wycofał się, zasłaniając zasłonę z powrotem.
Iwaizumi Hajime
Dzisiaj chłopacy mieli luźniejszy trening i zdecydowali sobie pograć dla zabawy. Zaprosili Cię byś uczestniczyła w grze. Oczywiście byłaś w drużynie ze swoim chłopakiem.
W sumie na boisku panował chaos, bo każdy grał na różne dziwne sposoby, których dotąd jeszcze nie próbował.
Kindaichi odbił piłkę w górę, a ty z utkwionym w niej wzrokiem popędziłaś by ją odbić. Ale nie Ty jedna.
- Moja! - Ty i Hajime krzyknęliście w tym samym momencie.
Zanim zdąrzyliście się zatrzymać, zderzyłaś się z nim z impetem i przewróciliście się razem na podłogę, zderzając głowami.
- Ała... - podniosłaś się powoli, zaciskając powieki i rozmasowując czoło- W porządku, Iwai...
- [T/I]... - zaczął speszony nadal leżąc na ziemi- Zejdziesz proszę ze mnie?
- Łuhuuu Iwa-chan, [T/I]-chan, ale żeby tak przy wszytskich? - zasłonił teatralnie ręką usta Oikawa, a ty dopiero teraz zdałaś sobie sprawę, że od jakiegoś już czasu siedzisz swojemu chłopakowi na biodrach.
- Prze...Przepraszam! - odskoczyłaś i spróbowałaś ukryć rumieniec.
- Nic ci się nie stało? - przyjrzał się Twojemu czołu nadal lekko zaróżowiony na twarzy.
- Jest okej! Gramy dalej?
Już do końca meczu uważałaś gdzie biegniesz.
Oikawa Tooru
Wieczorem, kiedy wszyscy już zbierali się z sali, układałaś w schowku wszystkie rzeczy na miejsca. Myślałaś, że cała drużyna już poszła, ale usłyszałaś rozmowę.
- Jesteś pewien, Oikawa? - spytał nieprzekonany Iwaizumi.
- Tak. Chcę to zrobić. Razem z nią. Jestem tego pewien.
- Ale... Myślisz, że jest gotowa? Nie za wcześnie?
- Nie, Iwa-chan. Już daleko razem zaszliśmy. Co prawda ona nie ma jeszcze doświadczenia... Ale będzie dobrze.
Zamarłaś bez ruchu, przysłuchując się dialogowi i do głowy przyszła Ci myśl, przez którą miałaś ochotę zapaść się pod ziemię. To przecież niemożliwe...
Następnego dnia, w piątek, Tooru powiedział ci, że po lekcjach zabiera cię na randkę.
- Gdzie idziemy...? - spytałaś niepewnie.
- Zobaczysz - uśmiechnął się- Wieczorem czeka cię niespodzianka.
- Słucham?
- To będzie dla nas niezapomniany wieczór- mrugnął do ciebie, a ty już sama nie wiedziałaś jak masz na to reagować.
Najpierw poszliście do kina, potem na zakupy. Chłopak nie dawał żadnych oznak stresu, w przeciwieństwie do Ciebie.
- Ziemia do [T/I]-chan!
- Eh...?
- Pytałem się, która bluzka lepsza?
- Ta druga...
Wyszliście z centrum handlowego, gdy na dworze było już ciemno.
- Pójdziemy tędy, na skróty - wskazał mało oświetloną uliczkę.
- Jesteś pewien...? Wolałabym wrócić tamtą drogą...
- Tędy będzie szybciej. No chodź- złapał twoją rękę i pociągnął cię za sobą. Rozglądałaś się na boki, pierwszy raz idąc tą uliczką.
- Czekaj, rozwiązał mi się but - chłopak schylił się by zawiązać sznurówki.
Westchnęłaś i spojrzałaś w bok. Gdy twój wzrok przez przypadek wylądował na tabliczce ze znakiem wskazującym ,, hotel miłosny", przęłknęłaś głośno ślinę.
- O-Oikawa...
- Hm?- podniósł się.
- Nie sądzisz... Że to za wcześnie?
- Co?
- No wiesz... To o czym rozmawiałeś z Iwaizumim.
- Nie. Chciałbm to z tobą zrobić.
- A-ale...
- Raczej szybko nie nadarzy się taka okazja. A już zwłaszcza, żebyśmy zrobili to we dwójkę.
- Czekaj co...
- Ten turniej to będzie świetna zabawa, nie sądzisz?
- T...Turniej...?
- Tak. Raz na jakiś czas jest organizowany turniej siatkówki w parach. Chłopak i dziewczyna. Myślę, że jesteś na to gotowa.
Otworzyłaś szeroko oczy i zrobiłaś się cała czerwona. Miałaś ochotę przywalić sobie w czoło. Czyli cały ten czas chodziło o turniej?
- Co jest, [T/I]-chan?
- N-no bo... Ja myślałam, że... Co miałeś na myśli mówiąc, że to będzie nie zapomniany wieczór?
- Zaraz się przekonasz.
- Powiedz teraz. Proszę.
Oikawa westchnął, gdy zobaczył twoją zaniepokojoną i zdeterminowaną minę.
- Dzisiaj mija dwieście dni odkąd jesteśmy razem dlatego chciałem zabrać cię w pewne miejsce. Chwila, [T/I]-chan... - zobaczył, że co jakiś czas spoglądasz zaniepokojona na tabliczkę z napisem - Ty chyba nie myślałaś, że...
- C-co?!
- Myślałaś, że ja chce iść z tobą do... - parsknął niepohamowanym śmiechem.
- W-wcale nie! Nie wyobrażaj sobie za dużo!
Ale to sprawiło, że chłopak tylko bardziej dusił się ze śmiechu.
- Oikawa!
- Nie wierzę!
- Sam tak to wszystko ująłeś idioto! Zamknij się już!
Nawet okładanie pięściami nic nie pomogło. Dopiero, kiedy przestałaś i na poważnie się obraziłaś, Tooru objął Cię od tyłu i przeprosił.
- To dlatego byłaś dzisiaj taka zestresowana, hm?
- Może...
- No chodź. Chciałem cię zabrać w bardziej romantyczne miejsce.
Oikawa poprowadził cię na dach jakiegoś budynku, gdzie był przygotowany stolik dla dwojga. Widok rozciągał się na całe miasto, a zamówione wcześniej jedzenie czekało już na miejscu.
- To chyba lepsze niż hotel miłosny, nie?
- Proszę, zamilcz.
Akaashi Keiji
Akaashi po lekcjach zaprosił cię do domu. Jednak gdy tylko drzwi się otworzyły, pożałował tej decyzji.
- Keiji-chan! Przyprowadziłeś swoją narzeczoną?
- Babciu... Nie wiedziałem, że nas odwiedzisz w tym tygodniu...
- Wchodźcie, wchodźcie! Musisz mi ją przedstawić.
- Jest mama? - spytał w nadziei, że ta może jakoś uratuje sytuację.
- Wyjechała na zakupy, zaraz powinna być. Siadajcie!
Zajęłaś niepewnie miejsce przy stole obok swojego chłopaka. Czas przedstawiania się rodzinie nadszedł zdecydowanie za szybko.
- A więc babciu, przedstawiam ci, [T/N] [T/I].
- Jaka ślicznotka! To wspaniale, że zainteresowałaś się naszym Keijim. Chociaż nigdy nie martwiliśmy się o niego w końcu co jak co, ale przystojniak z niego, nieprawdaż?
Pokiwałaś głową i zmusiłaś się do uśmiechu.
- To dobrze, że [T/I]-chan do nas wpadła, dzisiaj przygotowałam mój speciał na obiad.
Akaashi, gdy to usłyszał prawie opluł się wodą i odchrząknął.
- Nie trzeba babciu, już jedliśmy- powiedział chociaż burczało Ci w brzuchu.
Jednak szybko zrozumiałaś intencję chłopaka, gdy doszedł do Ciebie zapach potraw.
- Ależ zjedzcie trochę, tak się napracowałam. Będzie mi smutno jak coś zostanie- powiedziała i położyła przed wami talerze.
- Sma... Smacznego- powiedziałaś cicho i nabrałaś rybę pałeczkami.
- To ile dzieci planujecie mieć? - zadała pytanie niespodziewanie, na którego dźwięk suchy kawałek dania utknął Ci w gardle.
- Babciu!
- Przecież żartuję! - zachichotała staruszka.
- Akaashi-kun...Wody...
Kozume Kenma
- Zaraz wrócę, tylko pójdę się napić - powiedział Kenma i wyszedł z pokoju.
Przyszłaś do niego by odrobić z nim lekcje i teraz zostałaś sama.
Zapomniałaś zabrać podręcznika od matmy więc podeszłaś do biurka chłopaka i zaczęłaś przeglądać sterty papierów i książek. W oczy rzuciło Ci się plastikowe pudełko z dość wyzywającą okładką.
- To chyba nie jest to o czym myślę... - obejrzałaś grę z wszystkich stron i włożyłaś płytę do urządzenia pod telewizorem. Na ekranie pojawiło się menu. Wybrałaś start starając się zignorować skąpo ubrane dziewczyny po bokach napisów.
Twoim oczom ukazała się czołówka i wstęp do fabuły gry. Siedziałaś przed telewizorem osłupiała, nie mogąc uwierzyć w to co oglądasz. Z tego transu wyrwał Cię dźwięk stłuczonej szklanki i gwałtownie się obruciłaś. Chłopak z otwartymi ustami wpatrywał się w ekran.
- Co masz na swoje usprawiedliwienie, Kenma? - odezwałaś się jako pierwsza.
- J-j-ja... To nie tak jak myślisz! - krzyknął i zalał się rumieńcem.
- A jak?!
- No bo... Dostałem tę grę... Jako próbkę! Za darmo! Nie zamawiałem jej!
- Ta jasne! - fuknęłaś i spojrzałaś na ekran za nim wyłączyłaś urządzenie - Kręcą cię dziewczyny w kocich uszkach...?
- Przysięgam, że w to nie grałem, [T/I]!
Żeby udowodnić swoje intencje, Kenma na twoich oczach wyrzucił grę do śmieci. Ale kto tam wie jaka jest prawda.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro