10 - Letni festiwal
Hinata Shoyo
Już od dłuższego czasu planowaliście wybrać się wspólnie na coroczny letni festiwal. Nie mogłaś się doczekać.
- Cooo? Też chce iść z wami, braciszku!- jęknęła Natsu.
- Nie ma mowy! Zostajesz w domu!
- Mamo, ja też chce ubrać yukatę i wyglądać tak pięknie jak [T/I] nee-san!
- Shoyo, może jednak byście ją zabrali? Muszę odwiedzić babcię i nie mam z kim jej zostawić... - kobieta pogłaskała córkę po głowie.
- Będzie tylko problemem... - wymamrotał.
- Oj tam. Będzie zabawniej, prawda, Natsu-chan? - uśmiechnęłaś się do małej, na co cała rozpromieniała.
- Niech już będzie... Zakładaj yukatę i wychodzimy!
- Pilnujcie się nawzajem i bawcie się dobrze! - pomachała wam mama rodzeństwa, kiedy Natsu już się przyszykowała.
Szliście w trójkę, trzymając się za rękę. Natsu szła po środku. Musiałaś pilnować nie tylko jej, ale i swojego chłopaka, który zachowaniem wcale jakoś nie różnił się od swojej siostry. Mimo to widząc tę dwójkę tak szczęśliwą, nie mogłaś powstrzymać uśmiechu. Większość pieniędzy wydaliście przy straganach z rybkami, ponieważ Natsu uparła się, że musi jedną mieć, a złapanie tego zwierzątka nie należało do najłatwiejszych zadań.
- Jeej, dziękuję siostrzyczko! - krzyknęła zadowolona, ściskając w ręku wypełniony wodą woreczek.
- Nie ma sprawy - odparłaś i posłałaś Shoyo zwycięski uśmieszek.
- Jeszcze chwila i też bym złapał!
- Byłeś do bani, braciszku!
Zachichotałaś i spostrzegłaś stragan z watą cukrową.
- Mamy jeszcze trochę pieniędzy?
- Powinno nam starczyć. Chodźmy!
Stanęliście w dość długiej kolejce. Czas oczekiwania dłużył się w nieskończoność, a temperatura na zewnątrz zaczęła spadać i zrobiło się chłodno. W końcu odebraliście trzy porcję waty i zeszliście na bok.
- Hm? Gdzie jest Natsu? - siatkarz obejrzał się dookoła.
- Co? Myślałam, że jest z tobą.
- Natsu! - zawołał, ale dziewczynki nie było nigdzie widać - Natsu!
- Poszukajmy jej, daleko nie mogła odejść.
Po chwili poszukiwań rozdzieliliście się i pobiegliście w różne strony.
- Natsu! - krzyczałaś - Natsu, odezwij się!
Pytałaś ludzi czy widzieli pomarańczowowłosą dziewczynkę w żółtej yukacie, ale wszyscy kręcili tylko głowami. Miałaś nadzieję, że Twój chłopak miał więcej szczęścia.
Do tego Twój strój uniemożliwiał Ci szybkie poruszanie się, zwłaszcza buty.
Poczułaś na sobie coś mokrego i spojrzałaś w górę. Chyba gorzej być nie mogło. Zaczęło padać, a ludzie zaczęli się zbierać do domów. Tłum parł w jednym kierunku a Ty szłaś w przeciwną stronę, przedzierając się przez setki ludzi i nieustannie wołając imię dziewczynki. A co jeśli ktoś ją porwał? Wydostałaś się na chwilę z tłumu, żeby zaczerpnąć powietrza by moment później zdjąć buty i rzucić się biegiem przez uliczkę. Nie przejmowałaś się w tamtej chwili jak będą wyglądać twoje stopy po sprincie po mokrej jezdni, ani tym, że twoja yukata będzie cała w błocie, albo tym, że niedługo zedrzesz sobie głos. Zaczęłaś tracić nadzieję, byłaś przestraszona i wściekła na siebie, że nie potrafiłaś przpilnować małej Hinaty.
Skręciłaś za róg, zatrzymałaś się i oparłaś ręce na kolanach, dysząc. Byłaś przemoczona do suchej nitki. Telefon w twojej kieszeni nie dzwonił, co znaczy, że chłopakowi też nie poszło dobrze. Przeklinałaś w myślach cały ten festiwal, bliska płaczu, gdy nagle pośród rozmów i kropel głośno uderzających o ziemię usłyszałaś cieniutki, przestraszony głos.
- Braciszku... Siostrzyczko, gdzie jesteście...?
Natychmiast uniosłaś wzrok.
- Natsu...? - zmrużyłaś oczy by przez deszczową ścianę dostrzec niewielką postać - Natsu!
Rzuciłaś się biegiem, nie wierząc, że ten koszmar w końcu dobiegł końca.
- Siostrzyczko...?
- Natsu! - przyklękłaś i mocno przytuliłaś dziewczynkę, a po twoich mokrych już od deszczu policzkach spłynęły łzy.
- Siostrzyczko... Bałam się... - powiedziała drżącym głosem, zaciskając małe ręce na materiale twojej yukaty.
- Tak się martwiłam... Już w porządku... - głaskałaś ją po włosach.
Otarłaś łzy, nie puszczając Natsu i zadzwoniłaś do Shoyo.
Chłopak wraz z parasolką przebiegł do was i przytulił bliski płaczu.
- Wracajmy- podał Ci rękę byś wstała.
Wróciliście do domu, umyliście się i usiedliście na kanapie.
Shoyo przykrył was kocem i obserwował jak dwie najważniejsze dla niego dziewczyny zasypiają w jego ramionach.
Kageyama Tobio
- Kageyama, nie ubierasz yukaty? - spytałaś zawiedziona. Naprawdę chciałaś zobaczyć chłopaka w takim stroju.
- Nie... Nie wiem gdzie jest, pewnie gdzieś na strychu. Z resztą nienawidzę nosić takich rzeczy.
- No weź! Chociaż ten jeden raz. Dla mnie- usmiechnęłaś się.
- Niech będzie... Ale musisz mi pomóc.
Kageyama podłożył drabinę pod otwór w suficie. Twoim zadaniem było trzymanie drabiny, żeby chłopak nie spadł.
Cała konstrukcja się chwiała, a Ty za wszelką cenę próbowałaś utrzymać ją w miejscu.
- No znalazłeś to w końcu?!
- Czekaj... Tam jest- wspiął się parę schodków wyżej.
- Czekaj, Kageyama nie... - zdążyłaś tylko pisnąć zanim drabina runęła w dół, a Tobio zawisł, trzymając się podłogi strychu.
- Co ty robisz?!
- Kageyama! - próbowałaś podnieść drabinę spanikowana, ale rozgrywający jakoś wgramolił się na górę. Chwilę później z otworu w suficie wypadło zakurzone pudło.
- To chyba to.
Podstawiłaś drabinę po raz drugi, a chłopak zszedł szybko by tym razem nie spaść.
Otworzyliście pudło i wyjęłaś materiał. Oboje zmarszczyliście brwi, po czym westchnęłaś.
- Dziurawa...
- Mówi się trudno. I tak nie chciałem tego ubierać.
- Ale ja tak bardzo chciałam zobaczyć cię w yukacie! - jęknęłaś.
Wyruszyliście na festiwal jeszcze za nim się ściemniło. Było więcej ludzi niż zazwyczaj. Cały czas starałaś się trzymać blisko siatkarza, ale tłum was rozdzielił.
- Kageyama! Kurde, zgubiłam go...!
Chodziłaś w tłumie rozglądając się za nim. Przeszłaś już uliczkę ze straganami z trzy razy i w końcu dostrzegłaś w tłumie czarne włosy i granatową koszulkę i poczułaś ulgę.
- Tu jesteś - chwyciłaś jego dłoń i ruszyłaś w stronę atrakcji - Chodź, jeszcze prawie z niczego nie skorzystaliśmy...
- Um... Przepraszam... - odwróciłaś się, słysząc nieznajomy głos.
Zatrzymałaś się i uchyliłaś usta na widok osoby, którą trzymałaś za rękę. To nie był Kageyama. Twój skołowany wzrok przeniósł się na wasze splecione dłonie i natychmiast go puściłaś.
- Najmocniej przepraszam! - zarumieniłaś się z zażenowania - Pomyliłam cię z kimś... Przepraszam!
- Nie szkodzi... - zaśmiał się zakłopotany.
- Już poderwałeś jakąś dziewczynę? - spytali jego koledzy.
Na ich widok przeprosiłaś ostatni raz i pobiegłaś w inną stronę.
- Jak ja mogłam go pomylić... No ale od tyłu wyglądał tak samo...! Gdzie jest ten głupek...
Zadzwoniłaś do niego, ale nie odebrał. W końcu na boku ujrzałaś zajadającego się różnymi przysmakami chłopaka, który miałaś nadzieję był tym właściwym. Przyspieszyłaś kroku i zmierzyłaś go wzrokiem od góry do dołu.
- Kageyama! To ty prawda???
- [T/I]-san, szukałem cię wsz... - nie dokończył bo przytuliłaś go mocno i nie puszczałaś przez następne parę chwil.
- Nie zostawiaj mnie już więcej- jęknęłaś, a Tobio przez resztę festiwalu zastanawiał się o co ci chodzi.
Tsukishima Kei
- Czyli nie ważne co bym zrobiła, i tak ze mną nie pójdziesz?
- Dokładnie - mruknął i wrócił do czytania książki.
Już od tygodnia robiłaś wszytsko, żeby namówić swojego chłopaka na wspólne wyjście.
Usiadłaś na krześle przy biurku, trochę przygnębiona tym, że twoje koleżanki miło spędzają czas na festiwalu ze swoimi chłopakami, a ty siedzisz tu, nudząc się.
Włączyłaś laptopa Kei i wystukałaś coś na klawiaturze.
- O... Ciekawe...
- Co znowu?
- Święto Tanabata. Festiwal ten wywodzi się z tradycji chińskiej, wedle której 7. dnia 7. miesiąca księżycowego spotykają się ze sobą gwiazdy Wega i Altair, przez resztę roku oddzielone od siebie Drogą Mleczną. W naszej prefekturze odbywa się do 8 sierpnia. Czyli do dzisiaj! Do tego jest to jeden z największych festiwalów w Japonii!
- Przecież wiem o tym... Ale jakoś nigdy się w to nie zagłębiałem.
- Do tego Sendai słynie z wyjątkowych ozdób rozwieszonych wszędzie w tym czasie. Błagam, Tsukki, chodźmy tam!
- Dojazd w tych okolicznościach może zająć więcej niż godzinę. Nie wiem czy zdążymy wrócić.
- Jest dopiero 15! Proszę.
Chłopak wypuścił powietrze i wstał z fotela, odkładając książkę.
- Niech będzie, ale musimy wyjść natychmiast. I żadnego ubierania yukat.
- No dobra, chodźmy!
Już na dworcu, na którym wysiedliście wisiało pełno ozdób, a zagłębiając się w miasto, długie wstęgi i girlandy osiągające nawet parę metrów robiły się coraz piękniejsze i kolorowsze.
Tsukishima mocno złapał twoją dłoń byś nie zgubiła się w tłumie. Zmusiłaś go do zrobienia razem zdjęcia na tle barwnych straganów, a potem coś zjedliście. Obejrzeliście występ tancerzy, a na sam koniec zawiesiliście na małych drzewach tanzaku, papierowe kolorowe paski z prośbami do pary kochanków z legendy.
Yamaguchi Tadashi
Naprawdę cieszyłaś się z tego wyjścia i już od godziny się szykowałaś. Dochodziła szesnasta. Twój telefon zawibrował, a na ekranie wyświetliła się wiadomość od Twojego chłopaka, który spytał o dokładną godzinę spotkania. Westchnęłaś i zadzwoniłaś do niego.
- Halo?
- Yamaguchi-kun? Przyszedłbyś tu i mi pomógł?
- Wszytsko w porządku?
- Tak, tak, tylko nie mogę zawiązać tego przeklętego pasa w yukacie.
- Już idę.
Rozłączył się i po chwili zjawił się w twoim mieszkaniu. Przywitałaś go buziakiem w policzek i wpuściłaś do środka. Tadashi miał na sobie ciemnozieloną yukatę w kraty, która przypominała kolor jego włosów. Wyglądał naprawdę uroczo.
Z największą starannością zawiązał twoje obi. Następnie udałaś się do łazienki, gdzie pomógł Ci wpiąć we włosy kanzashi, ozdobne szpilki.
- Jesteś w tym naprawdę dobry, Yamaguchi-kun - zaśmiałaś się- Nawet lepszy od mojej mamy, która zwykle mi z tym pomaga.
- Dziękuję. Proszę to ostatnia. Gotowe - wpiął ostatnią szpilkę i odsunął się by zobaczyć efekt końcowy.
Chłopak stanął z lekko uchylonymi ustami, wpatrując się w twoje odbicie w lustrze.
- To wygląda pięknie! Dziękuję, Yamaguchi- kun!
Siatkarz ocknął się, kiwnął głową i uśmiechnął się szeroko.
- Wyglądasz naprawdę pięknie, [T/I]-san.
- Ty też- powiedziałaś radośnie.
Chwyciłaś jego dłoń i wyszliście by cieszyć się letnim festiwalem.
Nishinoya Yuu
Nishinoya czekał na Ciebie pod drzwiami Twojego domu.
- Wooow, wyglądasz cudownie, [T/I]-san! - wykrzyknął na Twój widok, a jego oczy się zaświeciły.
- Dziękuję, Noya-kun - zarumieniłaś się- Nie mogłam znaleźć ozdób do włosów...
- E tam, dla mnie i bez nich jesteś najpiękniejsza. Chodźmy- złapał twoją rękę. Ryu już czeka.
Tanaka zaprosił was i resztę drużyny do obejrzenia występu taiko, bębniarzy. Jego siostra miała tam grać.
Gdy tylko weszliście w strefę festiwalu, od razu dało się wyczuć tą magiczną atmosferę. Muzyka, zapachy, śmiechy.
- Tu jesteście! - wpadł na was Tanaka - Już się zaczęło, chodźcie!
Podążyliście za nim przez ulicę, gdzie już z daleka było słychać bębny.
Stanęliście w tłumie obok reszty drużyny, prawie przy samej scenie.
- Saeko nee-san jest niesamowita! - krzyknął Yuu, widząc blondynkę z pasją uderzającą w bębny.
- To prawda- przytaknęłaś i dałaś się porwać energicznemu rytmowi.
- Następny kawałek jest dla mojego braciszka i jego przyjaciół z drużyny! Kocham cię Ryu! - krzyknęła i uderzyła w bęben rozpoczynając kolejny utwór.
Wszyscy z Karasuno, oprócz zażenowanego Tanaki wznieśli wiwaty.
- [T/I]-san, wyglądałabyś świetnie w takim stroju! - oznajmił Noya, a jego przyjaciel przyznał mu rację.
- Eee... No nie wiem... - zmieszałaś się patrząc na zabandażowaną klatkę piersiową Saeko i zwiewną szatę na jej ramionach.
- Wyglądałabyś super, bez dwóch zdań!
- Nie wyobrażaj sobie mnie w tym!
Występ był genialny i większość festiwalu spędziłaś z Yuu właśnie tam. Potem libero zabrał Cię na stragany z tutejszymi przysmakami i obejrzeliście pokaż fajerwerek.
Sugawara Koushi
- [T/I], zdjęcie! - zawołał Cię Sugawara.
Przybliżyłaś się do niego i zrobiliście urocze miny, trzymając lody o smaku zielonej herbaty.
Byliście ubrani w podobne yukaty i wszyscy wam powtarzali, że wyglądacie razem uroczo.
- Zaraz się zacznie. Musimy znaleźć jakieś miejsce póki nie ma jeszcze tłumów!
Ruszyliście szybko wzdłuż łagodnego wzgórza i zajeliście miejsce na miękkiej trawie tuż przy rzeczce.
Rozłożyłaś koc i jedzenie, które spakowałaś, chociaż oboje byliście już najedzeni tutejszymi przysmakami.
- Zaczyna się! - powiedziałaś, gdy pierwsza seria wystartowała.
Oglądałaś tańczące po niebie ogniki, a Suga splótł wasze palce. Położyłaś głowę na jego ramieniu, którym Cię objął.
- Nie mogłam sobie lepiej wyobrazić tego festiwalu. Dziękuję, Suga.
- To ja powinienem ci dziękować. To, że zgodziłaś się ze mną pójść naprawdę wiele znaczy.
Spojrzeliście sobie w oczy i przybliżyliście się jeszcze bardziej.
Gdy złączyliście razem usta cały festiwal, huk fajerwerek, muzyka i głośne rozmowy przestały mieć jakiekolwiek znaczenie. Liczyliście się tylko wy i ta piękna chwila wypełniona długim pocałunkiem. Przytuliłaś się do niego mocno i obejrzeliście pokaz do końca. Choć chłodny wiatr zawitał na festiwalu, od Twojego chłopaka biło ciepło, które ogrzewało twoje serce.
Sawamura Daichi
- Czy my na pewno dobrze trafiliśmy? - rozjerzał się Daichi i sprawdził lokalizację na telefonie. Nie ma tu żadnych ozdób.
- Ale są ludzie w yukatach. Chodźmy za nimi.
Podążyliście za tłumem i trafiliście do centrum miasta, gdzie grała tradycyjna muzyka, a budynki mieniły się w ozdobach.
- Daichi, zobacz! - pociagnęłaś go za rękaw.
Przez ulicę właśnie przechodziła grupa tancerzy, wykonujących awa-odori, tradycyjny letni taniec.
Zachęcali do brania udziału i nauczeniu się układu, do czego zaciągnęłaś Sawamurę.
Chłopak oddał Ci swoją bluzę, gdy zrobiło się chłodniej.
Później stanęliście z boku i zapaliliście swoje zimne ognie. Trzymałaś z uśmiechem dwie pałeczki, pokryte iskierkami i spojrzałaś na swojego chłopaka. Migoczące światełka odbijały się w jego ciemnych oczach. Za nim kapitan wziął swoje świecące patyczki, pocałował Cię czule i pochwalił twój wygląd. Potem śmiejąc się razem ruszyliście ulicą, trzymając zimne ognie.
Iwaizumi Hajime
Wystroiłaś się najbardziej jak mogłaś na to wyjście. Chciałaś, żeby było wyjątkowe. Jednak idąc na miejsce spotkania przekonałaś się, że ciągle zsuwające się z włosów ozdobne spinki i geta, drewniane klapki są strasznie niewygodne. Ledwo doszłaś na miejsce, ale nie okazałaś zmęczenia i frustracji. W końcu usłyszałaś to co chciałaś.
- Wyglądasz przepięknie, [T/I] - powiedział i musnął twoje wargi swoimi.
Ku twojemu nieszczęściu festiwal spędzaliście dosyć aktywnie. Ruszaliście od atrakcji do atrakcji i szukaliście w tłumie członków drużyny. Nie miałaś ani chwili wytchnienia. A stopy piekły Cię przez otarcia.
- [T/I], zaraz zaczyna się pokaz fajerwerek - odwrócił się do tyłu, gdyż zostałaś w tyle za nim - Chodź.
- Idźcie, dogonie was potem - westchnęłaś i usiadłaś na murku.
- [T/I]? - podszedł do Ciebie.
- Przepraszam... To przez te buty. Tak sobie poobcierałam nogi, że nie mogę chodzić...
Hajime nie odpowiedział tylko odwrócił się tyłem i schylił.
- Wskakuj.
- Hę?
- Spodziewałem się tego. Dlatego nie ubrałem yukaty, by było wygodniej mi ciebie nosić.
- Co...
- No chodź.
- Ale jestem pewnie za ciężka...
- Wątpisz we mnie?
Bez dalszych dyskusji, które i tak by nic nie dały, zaplotłaś ręce wokół szyji swojego chłopaka, który podniósł się z Tobą na plecach.
- Jak się zmęczysz to od razu mnie opuść, dobrze?
- Nie zmęczę się.
Iwaizumi podążył uliczką by odnaleźć resztę, a Ty rozglądałaś się dookoła, podziwiając wszytsko z góry.
- Wszytsko w porządku tam na górze?
- W jak najlepszym- nachyliłaś się i dałaś mu buziaka w policzek - Jesteś najlepszy, Iwa-chan.
Oikawa Tooru
- Oikawa, no ile można - czekałaś pod drzwiami jego łazienki.
- Już jestem! O, [T/I]-chan, nie ubrałaś yukaty? - wyszedł zza drzwi, wystrojony - Przyćmię cię swoją urodą.
Przesunęłaś ręką po twarzy i wzięłaś głęboki oddech.
- Tak, tak, mój chłopak jest tak piękny, że nikt nie zwróci na mnie uwagi. Właśnie dlatego nie ubrałam yukaty.
- Cieszę się, że w końcu to przyznałaś. Takeru, wychodzimy!
Ponieważ siostrzeniec Oikawy zostawał u niego w tym czasie, zabraliście go ze sobą na festiwal. Nie miałaś nic przeciwko, zwłaszcza, że mały Takeru sprawiał mnie problemów niż Tooru.
Nie zbyt długo pocieszyłaś się towarzystwem swojego chłopaka bo umówił się na spotkanie ze swoją klasą.
- Oikawa, rozumiem, że drużyna, ale cała klasa...
- Im więcej tym lepiej, [T/I]-chan!
- No nie wiem...
Dobrze wiedziałaś jak to się skończy. Oikawa natychmiast wdał się w rozmowę z dziewczynami, a Ty stałaś znudzona z boku, pilnując Takeru.
- [T/I]-san, nudzi mi się - powiedział.
- Chodźmy - westchnęłaś- Nic tu po nas.
Podeszłaś z Takeru do straganu i stanęłaś w kolejce by kupić mu jakieś słodycze.
- Cześć, [T/I].
- Cześć, Iwaizumi... - przywitałaś się z nim, nie kryjąc rozczarowania.
- Co jest?
- To - wskazałaś na swojego chłopaka.
- Ten dupek nie wie, kiedy przestać. Idź do niego.
- Ale...
- Zajmę się nim - spojrzał na Takeru, po czym krzyknął - Oikawa, [T/I] źle się czuje!
- Co? - rozgrywający natychmiast się odwrócił i do ciebie podbiegł - Wszytsko w porządku, [T/I]-chan?
- T-tak... Chodźmy- chwyciłaś go za rękę i odciągnęłaś go jak najdalej od klasy.
- Czekaj, a co z Takeru?
- Iwaizumi się nim zajmie.
- Iwa-chan? Ale cze...
- Patrz! Jaki fajny pluszak! Zdobędziesz mi go?
- Strzelanie do celu, tak? Nic prostszego.
Chłopak wykupił rundę i chwycił strzelbę. Zaraz jednak po oddaniu paru strzałów jego pewny uśmiech zniknął.
- Ale jak to?!
- Jeszcze jedną rundę proszę- wyłożyłaś pieniądze na ladę.
Uniosłaś strzelbę i zmrużyłaś powieki.
Gdy już się upewniłaś się, że dobrze wymierzyłas, pociągnęłaś za spust. Powtórzyłaś tą czynność trzy razy i wszytskie cele spadły.
Oikawa wpatrywał się w to, niedowierzając.
- Jak ty to...
- Tamtego na górze proszę- wskazałaś dużego, białego lisa.
Ścisnęłaś maskotkę w ramionach I usmiechnęłaś się dumnie.
- Gdzie teraz?
- Niedługo fajerwerki. Chodźmy zająć fajne miejsca!
Pokaz był niesamowity. Z radością obserwowałaś coraz to bardziej kolorowsze wzory na ciemnym niebie.
Poczułaś na sobie wzrok Oikawy, a gdy się odwróciłaś zobaczyłaś typowy dla niego uśmiech.
- C-co? - spytałaś, rumieniąc się.
- Jesteś piękna, wiesz?
- Oikawa...
- Piękniejsza od tych fajerwerków- powiedział, po czym przyciągnął Cię do siebie i pocałował.
- O fu, jesteście obrzydliwi- usłyszałaś głos i natychmiast się odsunęliście.
- Takeru? A gdzie Iwa-chan?
- Chyba nadal próbuje złapać dla mnie rybkę. Nie chce dać za wygraną, mimo, że to już jakiś jedenasty raz kiedy próbuje.
Akaashi Keiji
Kiedy Akaashi stanął w twoich drzwiach, dosłownie zaniemówiłaś.
Miał na sobie granatową yukatę, idealnie zgrywającą się z kolorem jego włosów. Do tego materiał był wyszywany w piękne wzory niebieską, połyskującą nicią, a pas tej samej barwy starannie związany z tyłu.
- Coś nie tak, [T/I]-san? - przekrzywił lekko głowę, kiedy wpatrywałaś się w niego z otwartymi ustami.
- N-nie, w porządku. Chodźmy.
Ty również wystroiłaś się na tą okazję, ale Twoim zdaniem nie wyglądałaś nawet w połowie tak dobrze jak Keiji. Spacerując ulicą czułaś, że wszystkie oczy skierowane są w waszą stronę. Złapałaś rozgrywającego pod ramię, by dać ludziom wyraźnie do zrozumienia, że ten piękny chłopak jest z Tobą.
Spędziliście trochę czasu z przyjaciółmi z drużyny, a potem rozdzieliliście się. Wspólnie zdecydowaliście się malować wachlarze.
Akaashi złapał delikatnie pędzel i w skupieniu z precyzją zaczął malować. Nabazgrałaś coś na swoim i stwerdzając, że nie masz do tego ręki i przyglądałaś mu się. Wyglądał pięknie. Pędzel w dłoni i znak tworzący się na wachalrzu tylko dodawały mu uroku.
- Akaashi-kun, jak ty to robisz? To jest niesamowite! - westchnęłaś, kiedy chłopak wykonał ostatnie pociągnięcie na swoim płótnie.
- To nic wielkiego - uśmiechnął się lekko i podał Ci wachlarz - Proszę. To dla ciebie.
Wzięłaś od niego przedmiot i spojrzałaś na namalowany znak.
,,愛" oznacza miłość.
- Dziękuję, Akaashi-kun... Jest cudowny. Chciałam dać ci mój, ale... Nie jest ani trochę tak ładny jak twój.
Wręczyłaś mu wachlarz ze znakiem
,,心" oznaczającym serce.
- Dla mnie jest przepiękny. Dziękuję, [T/I]-san.
-----------------------
夏休み!
Kiedy wczoraj dowiedziałam się, że Tanabata, jeden z największych letnich festiwali japońskich odbywa się od 5-8 sierpnia i to w Sendai, mieście blisko miejsca zamieszkania naszych bohaterów, popędziłam pisać ten scenariusz by dać go wam w ten ostatni dzień festiwalu (ledwo zdążyłam, lepiej późno niż wcale)
W każdym razie miałam dużo frajdy pisząc to, mam nadzieję, że przypadł wam do gustu ten rozdział.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro