Poeto śnij
I znów tu jestem i zaglądam w bursztynowe szkło
Gorzkie szczęście wlewam w gardło bez niczyjej pomocy
Dziewięć i pół barwa gorycz a radości procent sto
Wybaczcie bełkoty wynurzenia i objawienia supermocy
Ale szczerość pozostaje jak umysł trzeźwy cholera
Tylko odwaga by ją wyjawić zniknie nim zapieje kur
Znów zastanawiam się co gdyby gdzie jak i co doskwiera
Ta niemoc bezradność wobec życia jako i śmierci zarazem
Lecz who care i don't pozostańmy po tej stronie mocy
Nie barwmy mowy nie naciągajmy języka nie plątajmy wyrazem
Bardziej niż potrzeba niż przyswoim tej gorącej dusznej nocy
Pijmy i śnijmy na jawie kolorowo holywoodzko i przaśnie
O powodzeniu radości miłości orgazmów pełnej zmysłów
Póki bursztyn w butelce złotem mieni się w niej nim zgaśnie
Karmmy się upajajmy rozkoszą wolności umysłów
Nim pójdziesz spać i prześpisz żywota trzy czwarte
Roześnisz na dobre odpłyniesz w przestworza odmęty
Pozostaw drzwi ciężkie siermiężne w jawę rozwarte
I powróć tu do mnie bezpieczny i cały tułaczu przeklęty.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro