Chronos Kairos Aion
Z nadejściem wiosny znów mi odebrali twą cenną godzinę
Oddadzą mi zimą złodzieje jeśli dotrwam i jeszcze nie minę
Zamknięty w strefach w karatach i złocie atomy mu odmierzają
Geniusze snują teorie jego splątanie kwantowe i iluzję badają
A ja mam swoją miarę raz go mam raz go nie mam wcale
Zastanawiam się w międzyczasie gdy dopadną mnie żale
Czy jutro nadejdzie kiedy uporczywie tkwię w przeszłości
Rozpamiętuję wybieram z pamięci chwile jak z ryby ości
Czy płynie gdy chwytam go w rozpacz i marazmu przestoje
Spowalniam tkwiąc w nudzie bezczynności i stale się boję
Że czasem gdy chcę mu zatrzymać wskazówki bezradnie
On mi złośliwie każdy sen serca bicie i ciebie wciąż kradnie
W dobrym towarzystwie w radości tyka ustrojstwo ścienne
Kiedy tworzę kiedy tonę w zapomnieniu zabiera minuty cenne
Te chwile wytykają mi że to nie sztuka to wieczności trwonienie
A rzeczywistość czyha by wyrwać minuty jak z płuc tchnienie
Wszak wszystko muszę szybko na już za sekundę za mamonę
Ręce zajęte głowa pełna i czoło wysiłkiem ciągłym zroszone
Jak zatrzymać świat co pędzi i ja dziś cały trzymam mobilnie w dłoni
Biegnę za nim nie zwalniam tempa bo tyka bo mierzy bo nas goni
Czas ten najmądrzejszy doradca czas pieniądz i ponoć leczy rany
Ale minie i go nie zawrócisz straconego nigdy już nie odzyskamy.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro