Rozdział 4
Gdy nastało już wysokie słońce, koty przydzielone do podróży gromadziły się przed wyjściem z obozu. Przepychali się i żegnali, a gdy wszyscy skończyli, koty ruszyły, a na ich czele biała przywódczyni. Gdy doszli do czterech drzew, był tam tylko Klan Nieba.
– Inni się spóźniają... – rzekła niepewnie Liliowa Gwiazda
– Na pewno przyjdą. Przecież muszą, prawda...?
– Mhm... Mam nadzieję, Niebiańska Gwiazdo.
Dwójka klanów czekała jeszcze krótką chwilę, aż zjawił się Klan Ziemi.
– Witaj, Kawowa Gwiazdo. – miauknęła poważnie.
– Witajcie. Czyżby nadal nie było Klanu Iskry?
– Nie. Spóźniają się, zresztą jak widać, i to dosyć długo.
– Poczekajmy jeszcze chwilę.
– No dobrze.
Po dłuższej chwili zjawił się i Klan Iskry z jego dumnym przywódcą, Iskrzącą Gwiazdą.
– Przepraszamy za spóźnienie. – rzekł chłodno.
– Jeśli jesteśmy już w komplecie, wyruszajmy. – wymamrotała Liliowa Gwiazda, ignorując słowa kocura.
– Tylko, gdzie mamy się kierować? – spytał Kawowa Gwiazda
– Na wschód. – wskazała łapą.
– To co, ruszamy? – dobiegł do niej zniecierpliwiony głos Niebiańskiej Gwiazdy.
– Tak. Może ja i mój klan poprowadzimy?
– A dlaczego nie my? Uważasz, że Klan Liścia jest najlepszy? – warknął Kawowa Gwiazda
– Tak, uważam tak, a ponadto, czy ty znasz drogę i tobie Klan Gwiazdy zesłał sen? – uśmiechnęła się chłodno i zwycięsko na co Kawowa Gwiazda złowrogo machnął ogonem.
Liliowa Gwiazda zaś ruszyła. Obejrzała się za siebie po chwili. Za nią szedł jej klan, a za Klanem Liścia pozostałe klany.
Tylko, czy ja na pewno znam drogę? – zapytała siebie w myślach.
Koty przeszły przez terytorium Klanu Nieba, a następnie wkroczyły na terytorium Klanu Ziemi. Droga zaczynała być nużąca i się dłużyła. Słońce które było już coraz niżej, oświetlało kotom drogę. Gdy byli mniejwięcej na końcu terytorium Klanu Ziemi, zaczynało się już powoli ściemniać.
– Czy nie powinniśmy się zatrzymać?
– Nie. Nie będziemy zatrzymywać się na terytorium wrogiego klanu!
Szli dalej, a było już zupełnie ciemno...
– Daleko jeszcze? Jest już ciemno, bardzo ciemno...
– Nie. Patrz, tam są chyba ostatnie oznaczenia zapachowe. – odparła Liliowa Gwiazda z nadzieją, że to prawda.
– Tak, to prawda, to już koniec naszego terytorium. – potwierdził brązowy przywódca.
Koty sprawnie pokonały ostatnie kroki na terytorium Klanu Ziemi i przeszły trochę za oznaczenia zapachowe.
– Możemy się już zatrzymać?
– Tak. Ale, trzeba ustalić, kto będzie czuwał w nocy. Może nas coś, lub ktoś, zaatakować
– Ja mogę pierwszy – zaproponował pospiesznie Iskrząca Gwiazda
– Na pewno? – zastrzygła uchem Liliowa Gwiazda
– Ja mogłabym druga. – zgłosiła Niebiańska Gwiazda
– Dobrze. To chyba starczy na całą noc.
Wszystkie koty prócz Iskrzącej Gwiazdy, ułożyły się na zimnej trawie. Wszystkie koty po kilku chwilach zasnęły, oprócz Liliowej Gwiazdy i rzecz jasna wartownika. Blask księżyca padał na kotkę, która wpatrywała się w srebrną skórę z nadzieją, że Liściasty Piorun jeszcze się tam nie znajduje. Po dłuższych kilku chwilach wkońcu zasnęła.
436 słów.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro