Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział II

  Sarah jeszcze przez kilka godzin kręciła się po centrum miasta, przy czym zdążyła zgubić się kilkanaście razy, błądząc po nieznanych jej uliczkach. Ilekroć wyjmowała strzępek kartki z numerem Dominica, tylekroć ponownie wsuwała go do kieszeni swojej skórzanej kurtki. Sarah nie lubiła płaszczyć się przed facetami i dawać im do zrozumienia, że mają przed nią przewagę. Dlatego, mimo że chłopak co nieco wpadł jej w oko, postanowiła nie ukazywać mu tego za bardzo, aż go nie pozna i nie zauważy zainteresowania z jego strony. Zmęczona dziewczyna w końcu dotarła do miejsca swojego zakwaterowania. Kładąc się na łóżko, spojrzała na zegarek, który stał na nocnej szafce zaraz przy łóżku. Zegarek wskazywał na godzinę 22, Sarah tracąc poczucie czasu, nawet nie zauważyła, że jest tak późno. Przez niewielkie zagubienie w nowym mieście straciła mnóstwo czasu. Dziewczyna po chwili podniosła się i poczłapała natychmiast do łazienki, biorąc ciepły, relaksujący prysznic. Po półgodzinie opuściła zaparowaną łazienkę w swojej nocnej, granatowej koszuli, po czym wsunęła się pod puchową kołdrę, wygodnie tuląc się do snu.
Sarah wstała już skoro świt, kręcąc się niecierpliwie po apartamencie. Niespokojnie wyczekiwała na telefon od reżysera, była pewna, że ta rola jest jej, uważała, że idealnie do niej pasuję. Tak, dziewczyna nie miała za grosz skromności, a w zamian za to ogromne ego. Nie tracąc ani chwili dłużej Sarah zasiadła przy niewielkiej, hotelowej klozetce, wyjmując wszystkie swoje kosmetyki. Postanowiła być gotowa, kiedy dostanie telefon, że ma pojawić się w studiu nagraniowym.
Kiedy Panna Hyland zadbała o swój nienaganny wizerunek, w tym czasie Dominic popijał poranną kawę, kręcąc się po pokoju w poszukiwaniu ulubionej pary spodni z wytarciami na kolanach. W pokoju chłopaka panował ogromny harmider i chaos. W tym całym bałaganie trudno było znaleźć cokolwiek. Po dłuższym czasie udało mu się wreszcie zdobyć poszukiwane spodnie. Niestety, jak się okazało miały na sobie ogromną plamę z kawy.
- Cholera! – zaklną pod nosem, wpatrując się w plamę. Na zegarku dochodziła już godzina 8, o tej godzinie Dominic miał być gotowy już w studiu, a tymczasem latał po mieszkaniu w samych bokserkach. Kiedy blondyn w pośpiechu szukał jakiś innych czystych jeansów, jego telefon zaczął dzwonić. Spodziewając się okropnego ochrzanu od reżysera, odebrał nerwowo telefon, trzymając go na wszelki wypadek daleko od ucha. Ku jego zaskoczeniu reżyser nie wybuchnął gniewem ani z jego ust nie wylała się lawina przekleństw.
- Witaj Sherwood, normalnie dostałbyś teraz mega ochrzan za to, że nie ma Cię jeszcze w studiu, ale dziś akurat dobrze się składa – powiedział do słuchawki mężczyzna spokojnym tonem.
- Jak to? – zapytał nieco zdezorientowany Dominic.
- Mam dużo dzisiaj roboty na głowie i nie mam czasu odbyć dzisiaj próby. Zatem mam dla Ciebie zadanie. – powiedział tajemniczym głosem.
- Jakie? – zapytał dociekliwie chłopak.
- Zadzwonisz do Panny Hyland i powiesz jej, że ma tę rolę. Weźmiesz ją do studia i przećwiczysz z nią śpiewane kwestie, tak aby na jutro była gotowa i żebyśmy mogli zacząć nagrywać – wytłumaczył.
- Okeeej, ale nie mam do niej numeru – powiedział, zdając sobie sprawę, że nie ma z dziewczyną nawet kontaktu.
- Nie ma problemu, wyśle Ci go SMS-em, tylko jakbyśmy mógł, zrób to teraz. I jeszcze jedno, jutro masz być punktualnie i ani minuty później – powiedział dość surowo.
- Oczywiście szefie – powiedział, po czym mężczyzna się rozłączył. Dominic przetarł spocone czoło, wypuszczając powietrze z płuc. Pociągnął za nogawkę jedne ze spodni znajdujących się na stercie ubrań i założył. W tym czasie przyszedł do niego SMS z numerem do Sary. Chłopak bez wahania skopiował numer i zaraz do niej zadzwonił.
- Pan reżyser?! – odezwał się w słuchawce entuzjastyczny głos.
- Nie, Dominic Sherwood – wytłumaczył, śmiejąc się do słuchawki.
- Ach to Ty... - powiedziała zawiedziona – Ej, chwila, skąd masz mój numer?! – zapytała po chwili namysłu.
- Od reżysera — Czego chcesz? — zapytała dość arogancko.
- Mam Ci przekazać, że dostałaś te role – powiedział, wtem dziewczyna pisnęła do słuchawki.
- Jedy, dziewczyno zlituj się — zaśmiał się — Mam te role, mam te role! — wesoło podśpiewywała.
- Za 15 minut w studiu – powiedział, po czym nie czekając na odpowiedź, rozłączył się.
Przeczesał dłonią swoje blond włosy, na nogi wsunął ciężkie glany, na ramie zarzucił pokrowiec ze swoją gitarą. Wyszedł z domu, zasiadając na swój potężny, czarno-czerwony motor odjeżdżając w kierunku studia. Sarah będąc już gotowa, w pełnym makijażu oraz pudrowej, pięknej sukience, założyła na stopy szpilki w tym samym odcieniu z lekkim, połyskującym brokatem. Na ramie zarzuciła niewielką torebkę, po czym opuściła swój hotelowy pokój. Po kilku minutach udało złapać się jej taksówkę, którą ruszyła prosto do studia. Na miejscu czekał już Dominic, który siedząc na jednym z głośników, nastrajał swoją gitarę.
- Gdzie wszyscy? Gdzie Pan reżyser? – zapytała, rozglądając się po pustej sali.
- Reżyser dzisiaj nie mógł przyjść, poprosił mnie, żebym poćwiczył z Tobą śpiewane kwestie – wytłumaczy, nie patrząc w jej kierunku.
- Mam ćwiczyć z Tobą? – prychnęła.
— Mogłabyś tego nie utrudniać? To rozkaz od reżysera, więc jeśli chcesz naprawdę tę rolę, to bym tego nie kwestionował na twoim miejscu – powiedział dość spokojnie, ciągle wpatrując się w swoją gitarę. Dziewczyna przewróciła oczami, podchodząc do chłopaka.
- Zuch dziewczyna – uniósł głowę, by spojrzeć na nią.
- Dobra, róbmy, co mamy robić i wracajmy do domu. Naprawdę nie mam ochoty na twoje towarzystwo – powiedziała dość oschle, siadając na drugim głośniku.
- No niestety, ale nie wyjdziemy stąd tak szybko, jak Ci się wydaje – powiedział, odkładając gitarę, Sarah westchnęła głęboko.
- Okej, pokaż ten scenariusz – powiedział do niej, na co ta bez słowa podała mu plik kartek.
- Chciałabym zauważyć, że niektóre kwestie śpiewają dwie osoby, nie mam partnera – powiedziała, patrząc na niego.
- To nie problem, ja nim będę – wzruszył ramionami, przeglądając scenariusz.
- Ty będziesz ze mną śpiewał? – zakpiła.
- Jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz – spojrzał na nią, puszczając do niej oko.
- Możemy już zacząć? – zapytała zniecierpliwiona.
- Możemy – wstał, by podłączyć gitarę do głośników oraz przyniósł jej mikrofon.
- Na początek może ta pierwsza piosenka – pokazała mu palcem na scenariuszu.
- Będzie, jak chcesz – powiedział i zaczął powoli przygrywać na gitarze. Sarah zamknęła oczy, skupiając się na piosence, kiedy już miała zacząć, przerwała.
- Stop! — krzyknęła — Co jest? — zapytał, patrząc na nią.
- Źle to grasz, to nie tak ma być – powiedziała oburzona.
- Chyba, wiem lepiej jak to ma być.
- Grasz to za wysoko!
- To nie jest już moja wina, że nie możesz dociągnąć... - zakpił.
— Jak śmiesz tak mówić?! — krzyknęła.
— Jesteś zwykłą, zadumaną w sobie histeryczką i sorry, ale tak pracować nie będę — powiedział i odłożył gitarę, po czym zeskoczył ze sceny i ruszył do wyjścia. Dziewczyna przytupnęła głośno nogami ze złością. Zapowiadała się długa, długa męcząca próba. Czy Dominic i Sarah zdołają się dogadać?
Czy ta próba okaże się dla nich obojgu katorgą? Tego dowiecie się w następnym rozdziale, na który już serdecznie zapraszam :)  

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro