[SATOSUGU] Za blisko...
Tego dnia ulice zasypał gęsty śnieg, a mimo to lekcji wcale nie odwołano, chociaż była ku temu świetna okazja, bo akurat wypadał piątek... Niewyspani uczniowie już od jakiegoś czasu kręcili się po korytarzach szkolnych, szukając swoich klas lub ogólnie chęci do życia... Każdy też plotkował o najnowszych trendach lub o tym, co się ostatnio wydarzyło. Za to największą popularnością cieszyła się wieść o nadchodzącej imprezie u jednej z uczennic, a konkretniej miała odbyć się już dzisiaj... Zaproszony był każdy, kto tylko wiedział o zabawie. No, oprócz nauczycieli, rzecz jasna...
Ale wyglądało na to, że jednak nie wszystkich umysły skupiały się na codziennych sprawach większości nastolatków, bowiem gdzieś dalej siedział pewien brunet i obserwował towarzystwo z boku... Chłopak cynicznie spoglądał na swoich rówieśników, a myślał o nich jeszcze gorzej... Dla niego wszyscy byli mało ciekawi, ale przede wszystkim zwyczajnie za głupi. Kiedy oni dyskutowali o czymś zupełnie błahym, on wolał czytać podręcznik od fizyki... Nie, żeby był specjalnie uzdolniony, choć uczył się dobrze... Po prostu jego nie interesowało byle co. W dodatku cenił sobie własny spokój i komfort... To dlatego do pomysłu o imprezie podchodził z dużą niechęcią, bo to w jego własnym domu miała się odbywać... Na jego nieszczęście, musiał znosić obecność kuzynki, którą rodzice bruneta przygarnęli na czas szkoły... Ona była inna niż on. Kiedy ta przyjaźniła się ze wszystkimi i kochała skupiać wokół siebie uwagę, chłopakowi wystarczył jeden lub dwóch przyjaciół, do których mógłby przyjść z każdą sprawą, a choćby razem posiedzieć w ciszy...
- Suguru! - odruchowo uniósł wzrok, słysząc znajomy dziewczęcy głos - Gdzie ty znowu się chowasz? - spytała brunetka, gdy podeszła do śniadoskórego.
- Źle się czuję - rzekł zdecydowanie, z pewnym chłodem w głosie, a przy tym powrócił do swojej lektury.
- Zawsze się źle czujesz... - stwierdziła z oburzeniem, robiąc naburmuszoną minę. - Czy to znowu przeze mnie?
- Co? Nie... - odpowiedział nieco łagodniej, po czym westchnął ciężko - To przez szkołę... Wiesz, że nie lubię takich tłumów...
- Jesteś jeszcze na mnie zły za tę imprezę? - spojrzała na niego smutnymi oczami.
- Skądże... - posłał jej subtelny, za to ciepły uśmiech, a przy tym wyciągnął dłoń, którą ułożył na jej głowie, po czym pogłaskał ją po niej - Jesteś młoda, chcesz się bawić. To zrozumiałe...
- To zabrzmiało tak, jakbyś sam był staruchem... - burknęła z wyrzutem, szturchając go w ramię - To moje urodziny. Chcę, żebyś też na nich był.
- Oj no... Będę, będę... - westchnął. - Już przestań się tak boczyć... Bo się rozmyślę...
- Wiesz, Suguru... - uśmiechnęła się nieśmiało - Chciałabym, żeby przyszedł też ten wysoki chłopak z twojej klasy...
- Który? Jest ich kilku...
- Ten jest wyjątkowy...
- Masz na myśli Gojo? - nagle rzucił jej zdziwione spojrzenie.
- Mhm... - zawstydzona spojrzała w bok.
- Musiałaś się zakochać akurat w nim? - westchnął, przesuwając dłonią po twarzy.
- Suguru..! - wrzasnęła, znów go szturchając - Nie tak głośno! Jeszcze usłyszy... - zaśmiała się nerwowo.
- Nie chcesz, żeby wiedział?
- Co, jeśli mnie wyśmieje... - posmutniała.
- Okej, rozumiem - pokiwał głową. - W każdym razie jestem pewien, że przyjdzie. Każdy gada o tej imprezie, wszyscy chcą na niej być...
- Mam nadzieję. O, zobacz, idzie! Zapytam go!
Brunet nie zdążył jej nawet odpowiedzieć, bo ta już wybiegła prosto w stronę starszego kolegi. Ale źle wyliczyła odległość, czego nie zauważyła, ale Suguru tak... On już wiedział, że to się skończy źle...
Nagle brunetka wylądowała na wysokim jasnowłosym chłopaku, a konkretniej jej twarz trafiła w jego tors. Zdezorientowana natychmiast odskoczyła, spotykając się z niewinnym, a zarazem zaskoczonym wzrokiem wyższego, którego błękitne tęczówki momentalnie ją unieruchomiły... Ta niczym zaklęta stała z powiekami wysoko uniesionymi. Nagle Satoru ułożył usta z przyjazny uśmiech i zaczął:
- Wszystko dobrze? Nic sobie nie zrobiłaś?
- Ja... - natychmiast otrzeźwiała i zaczęła poprawiać ubranie, a przy tym odwzajemniła uśmiech - Tak, wszystko dobrze! Przepraszam...
- To nic - zaśmiał się - Czy to u ciebie dzisiaj jest impreza?
- Tak! - odpowiedziała szybko - Znasz mnie?!
- Jesteś od Geto, prawda?
- Tak!
- To nawet widać... - przyznał z ciepłym uśmiechem - Jesteście do siebie całkiem podobni...
- Naprawdę? To znaczy?
- Cóż... - zamyślił się, spoglądając w górę.
Nagle zadzwonił dzwonek, na co Gojo zareagował śmiechem i rzekł na szybko:
- Wybacz, czas na mnie. Widzimy się wieczorem - po czym poklepał ją po ramieniu i poszedł przed siebie.
Brunetka obejrzała się za nim i sama nie wiedziała, co o tym sądzić. Została porównana do swojego kuzyna przez crusha, ale ten nie wyjaśnił, co chciał przez to powiedzieć, a to było istotne... Mimo wszystko dziewczyna musiała odpuścić, bo zaczęły się lekcje...
Około dwudziestej, gdy mrok dawno ogarnął ulice, w domu Geto już panował nastrój zabawy i radości. Wszędzie słychać było tematyczną muzykę, a do tego nie brakowało przekąsek pozostawionych w odpowiednich miejscach, nie mówiąc o napojach... Ale najgorsze, że już zdążyło przyjść całkiem sporo ludzi gotowych świętować razem z solenizantką jej wyjątkowy dzień... Choć wiadomo, że bardziej chodziło o samą zabawę, ale jedno nie wykluczało się z drugim...
Czas mijał, a ludzi tylko przybywało, co także oznaczało większy hałas i generalnie tłok, jakie niespecjalnie podobały się Suguru. Teraz chłopak także stał gdzieś z boku, podpierając ścianę, choć był we własnym domu. Tak naprawdę miał ochotę już iść spać, ale nie dałby rady w takiej sytuacji, a przede wszystkim obiecał swojej małej siostrze być... Co prawda nie takiej małej, ale dla niego ona pewnie nigdy nie przestanie być dziewczynką... I dlatego właśnie, aby wytrwać, próbował umilić sobie czas trzecią butelką piwa, która szła mu opornie... Pierwsze dwie wypił całkiem szybko jak na niego, próbując oszukać samego siebie, że dla niego to nic i że to go nie ruszy bardziej niż by potrzebował dla rozluźnienia... Ale teraz, gdy był w połowie kolejnej butelki, zaczynał rozumieć, że popełnił wielki błąd... Złe samopoczucie, które męczyło go cały dzień, teraz zaatakowało jego głowę, a przy tym było mu trochę słabo... Mimo to on zignorował to, nabierając upartego wyrazu twarzy. Postanowił to rozchodzić, dlatego też wyszedł ze swojej kryjówki i zaczął badać otoczenie bardziej otwarcie... Gdzieś tam mignął mu już nawet gość specjalny aka Gojo Satoru, co z jakiegoś powodu wywołało w nim pewien impuls złości... W końcu to był chłopak, do którego wzdychała jego mała siostrzyczka, a ten miał opinię gigantycznego flirciarza... Być może brunet przestraszył się, że Satoru poniesie zabawa i nawet zacznie odpowiadać na jednoznaczne zachowanie brunetki wobec niego, może da jej możliwość zauroczenia go sobą, a w końcu... Suguru zobaczy ich razem całujących się gdzieś w jakimś kącie. Aż otworzył szerzej oczy na tę wizję, ale zaraz zmarszczył brwi i postanowił temu zapobiec... Jego siostra zasługiwała na coś lepszego niż ten beztroski idiota, który z lekkością odpowiadał na każdą zaczepkę, bo generalnie był miły... Dziewczyny uwielbiały z nim flirtować, bo robił to odruchowo, a jednocześnie sprawiał wrażenie zainteresowanego... Przy tym wszystkim był doskonałym partnerem do rozmowy, zwłaszcza dla płci przeciwnej. Błyskotliwy, zabawny, na swój sposób inteligentny... To trochę irytowało Geto, ale ignorował to, dopóki to nie dotyczyło kogoś jemu bliskiemu...
Brunet bojowym krokiem ruszył przed siebie w poszukiwaniu kuzynki, krzywiąc się ze złości, a alkohol w organizmie tylko podgrzewał jego zapał... Ale mimo jego szczerych chęci, nigdzie nie mógł znaleźć dziewczyny, w dodatku robiło mu się coraz gorzej... Aż nagle zakręciło mu się w głowie, a on zachwiał się, w pędzie łapiąc najbliższą ścianę... Za chwilę uznał, że to jednak był beznadziejny pomysł. Nie samo szukanie siostry, ale... Impreza i picie. Zirytowany chłopak ze zrezygnowaniem postanowił rzucić wszystko i po prostu iść do siebie. Sprawnie przecisnął się przez tłum, dochodząc w końcu do drzwi swojego pokoju, które zachłannie otworzył, a następnie wszedł do środka. Niezgrabnym krokiem zatoczył się prosto do swojego łóżka, na którym wylądował i od razu przekręcił się na plecy, przerzucając zamglony wzrok na sufit. Głowa mu pulsowała tak beznadziejnie mocno, że aż złapał się za skronie, a przy tym marszczył brwi oraz mrużył powieki, czując jak duszno mu się robi... Leżał tak dłuższą chwilę, gdy usłyszał kroki w swoim pokoju, na co odruchowo uniósł głowę w kierunku drzwi. A wtedy aż skrzywił się ze zdziwienia, bo ostatnie, czego się spodziewał, to ten idiotyczny uśmiech Gojo...
- Czego? - warknął brunet, podnosząc się na rękach - Nie powinieneś teraz ganiać za moją siostrą?
- Gdzieś się kręciłeś i nagle zniknąłeś... - wyjaśnił jasnowłosy z uprzejmym uśmiechem, zajmując miejsce obok chłopaka - Chciałem sprawdzić, czy wszystko z tobą okej. Ale... - zaczął się zastanawiać - Ganiać za twoją siostrą? Po co?
- Wiesz, ma urodziny i w ogóle... - burknął, odwracając wzrok. Specjalnie zmienił kierunek rozmowy ze wstydu za swoją reakcję.
- Już jej złożyłem życzenia i dałem prezent... - stwierdził bez zastanowienia, przyglądając się śniadoskóremu uważnie - Ale z tobą na pewno wszystko dobrze? Nie wyglądasz...
- Co cię to obchodzi? - wrzasnął z grymasem, łapiąc mocniej skroń i zasyczał z bólu - Nic mi nie jest...
- Nie czujesz tego? - posłał mu dobroduszny uśmiech - Masz na twarzy wypieki, pachnie od ciebie alkoholem... Nie masz mocnej głowy, co?
- Nie twoja sprawa... I nie zmieniaj tematu! Wiem wszystko!
- Co wiesz? - zaśmiał się.
- Ze wszystkimi tak jawnie flirtujesz... Z nią też chcesz to robić, a później zaczniesz jej wpychać język do ust!
- Po co miałbym to robić?
- Bo ona tego chce... Podobasz się jej, na pewno już to zauważyłeś... - westchnął.
- To zabawne... - rzekł nieco ciszej, unosząc kąciki ust z zaciekawieniem, a przy tym przysunął się bliżej, a wtedy spojrzał brunetowi głęboko w oczy - Bo mi się podobasz ty.
Suguru przeszedł dreszcz przez ciasną, niekomfortową odległość między nim a drugim chłopakiem, w której zrobiło mu się jeszcze goręcej, ale w ten nieprzyjemny sposób, bo znów ogarnęła go duchota... Dopiero po tym wrażeniu, doszły do niego słowa jasnowłosego, który właśnie bezwstydnie pożerał go wzrokiem, a przy tym nie zabrakło mu ani grama uroku, jakim raczył te wszystkie dziewczyny. Tylko, że on teraz skupiał pełnię swojej uwagi właśnie na Geto, nie na żadnej koleżance. To on był jego celem, jeśli można to tak nazwać... Na tę świadomość chłopak uniósł powieki, ale równie szybko je zmarszczył, nie zamierzając ulegać... Uparcie odwzajemniał spojrzenie, choć z każdą chwilą tracił pewność, błądząc po jasnych tęczówkach chłopaka...
W końcu nie wytrzymał i nerwowo spuścił wzrok, za to w tym samym czasie odruchowo, mocno odepchnął od siebie jasnowłosego, który wyciągnął ręce za siebie, aby nie opaść plecami na materiale pościeli. Z rozbawieniem zapytał:
- Czy mam rozumieć, że dajesz mi kosza?
- Jak to ja... - szepnął do siebie, ciut oszołomiony - Ty jesteś ciepły?
- Oj, przy tobie bardzo... - uśmiechnął się, prostując ciało z powrotem - Ale nie tylko ja, patrząc na twoje policzki...
- Przestań... - westchnął - To nie czas na żarty...
- Przecież ja nie żartuję, Suguru... Naprawdę podoba mi się, kiedy tak wyglądasz... Chociaż wolałbym sam być powodem, przez który tracisz zmysły...
- Przestań, Satoru - rzekł stanowczo, spoglądając na niego.
- Denerwujesz się... - przyznał, gdy śmiało odwzajemniał wzrok ciemnookiego.
- Jesteś wyjątkowo wkurzający.
- Daj mi chwilę - nagle przysunął się niebezpiecznie blisko uwrażliwionej twarzy bruneta, a wtedy wyszeptał ciepło - a udowodnię ci, że się mylisz.
Geto zawahał się, czując, że wypełnia go dziwne uczucie gorąca gdzieś wewnątrz, gdy był tak blisko wyższego. Doznawał niewiarygodnie przyjemnego ukojenia, które otulało go całego i osiadało na ciężkich powiekach, które same mu opadały coraz niżej, im mocniej czuł obecność Satoru przy sobie. Aż złapał go gdzieś za ramię, kiedy ręka tego delikatnie objęła szyję śniadoskórego, powodując, że po ciele niższego przeszła cała seria dreszczy powodująca jego drgnięcie... Gojo lekko przechylił głowę w bok, układając usta w rozmarzony uśmiech, czując wewnętrzną satysfakcję i zadowolenie... Jeszcze przygryzł wargę, spoglądając ostatni raz na cudowny widok przed sobą, po czym oddał się chwili... Jego wargi dotknęły gorących warg bruneta, które od razu zaczął pieścić własnym pragnieniem, jakie ogarniało go coraz mocniej z każdą sekundą pocałunku, a Suguru na ślepo podążał za własnym spełnieniem, ignorując głos rozsądku... Teraz słuchał serca, a ono biło przyjemnym, szybszym rytmem, prawdopodobnie pobudzone przez adrenalinę, a zwłaszcza, gdy rozchylił wargi, co Gojo wykorzystał natychmiast, wsuwając do środka język. Ale nie był nachalny ani agresywny, wszystkie ruchy prowadził z wyjątkową delikatnością, jakby ostrożnie... Tym jednak pobudzał bruneta, który odruchowo zaczął mocniej naciskać na język bladoskórego, a ten o dziwo wcale nie wycofał się, a wręcz odwzajemniał nieco namiętniejszy pocałunek...
- Co?!
Geto gwałtownie oderwał się od chłopaka, słysząc dobrze sobie znany głos, jaki należał do... Jego siostry. Otworzył szerzej oczy, spotykając się z równie zszokowanym wzrokiem dziewczyny.
- To... - zaczął niepewnie - To nie tak...
Brunetka chwilę spoglądała na Geto, potem jeszcze zerknęła na równie zaskoczonego Gojo, po czym wybiegła z pokoju. Wtedy śniadoskóry również posłał wyższemu zagubiony wzrok i beznadziejnie opadł na łóżko, wzdychając ciężko:
- Co ja zrobiłem...
- Nic - odpowiedział beznamiętnie drugi - Nie mogłeś tego przewidzieć...
- Wiedziałem, że jej się podobasz! Wstydziła się o tym ci powiedzieć... A ja jeszcze całowałem się z tobą na jej własnej imprezie...
- Wiesz, że nie mógłbym odwzajemnić jej uczuć...
- Tak, ale ja mogłem uszanować to co czuje...
- Najpierw pomyśl o tym, co ty czujesz. Prawdę mówiąc, czy zrobiliśmy coś złego? Nie. Czy ktoś na tym ucierpiał? Być może, ale ona by cierpiała bardziej, gdybym to ja ją odrzucił... - nagle podniósł się - No nic... Zostałbym jeszcze, ale podejrzewam, że nie powinienem, zresztą może być niezręcznie... Może chciałbyś przejść się ze mną?
- Co? - spojrzał na niego z dołu ze zdziwieniem - Ty tak poważnie?
- Jak najbardziej. Twoja siostra to jedno, ale nasza relacja drugie. Skoro już wiesz, że mi się podobasz, nie muszę niczego ukrywać... Na przykład tego, że bardzo chciałbym cię zabrać na randkę.
- Teraz?
- Obojętne mi to - zaśmiał się - Ale teraz jest doskonała okazja. Dobra, więc... Będę czekać na zewnątrz, a ty porozmawiaj z nią, bo widzę, że tego chcesz.
- Kto powiedział, że się zgodziłem?
- Mam nadzieję, że się zgodziłeś - posłał mu jeszcze uroczy uśmiech i wyszedł z pokoju.
Zaraz po tym brunet automatycznie spojrzał za siebie, próbując stłumić silny impuls, który przez niego przeszedł, wywołując w nim falę gorąca. Aż nieznacznie uniósł kąciki ust w lekkim onieśmieleniu, czując jakiś rodzaj speszenia... Nie oczekiwał nawet, że ten wieczór skończy się jakkolwiek dobrze, chciał jedynie, byle było znośnie... Tymczasem on zdążył już się zauroczyć zwykłym pocałunkiem i chłopakiem, od którego go dostał... Momentalnie zmienił zdanie na temat Gojo, oczywiście na lepsze. Zaraz pobiegł do swojej siostry prosić o wybaczenie, ale ta nie chciała go nawet widzieć na oczy, dlatego postanowił narazie zostawić dziewczynę w spokoju i z coraz mocniejszą ekscytacją dołączył do swojego nowego obiektu westchnień, który nie mógł wyjść z zachwytu na widok bruneta... Był naprawdę szczęśliwy, że ten się zgodził, a brunet nawet uraczył do swoim nieśmiałym uśmiechem. I w takim stanie dwójka udała się na wcześniej zapowiadaną randkę.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro