Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

[MINSUNG] Zauroczenie

Pewna rodzina w większości stawiająca na tradycje, tego wieczoru szykowała kolacje dla innej zaprzyjaźnionej rodziny. Jedna i druga posiadała w swoim składzie ucznia płci męskiej, z tym że jeden był jeszcze starszym licealistą, za to drugi studiował na dosyć prestiżowej uczelni. Państwo Lee byli dumni z syna i przypominali o tym na każdym spotkaniu po cichu wbijając szpilkę rodzinie Han, a zwłaszcza matki walczyły między sobą o to czyj syn jest lepszy i w czym.

Gdy gospodyni już kończyła swoje dania, jej syn pomagał obojętnie rozkładając sztuczce i talerze na wielkim stole w jasnej jadalni, a wręcz siedział na miękkim krześle, jakby szedł na skazanie na myśl o dzisiejszej kolacji. I wcale nie obawiał się bycia tematem rozmowy, drugi syn zresztą pewnie też miał to gdzieś, bo obydwaj dawno się przyzwyczaili, a i tak robili swoje... Chodziło konkretnie o relacje dwójki, a właściwie jej brak... Jisung już od kilku lat na każdym takim spotkaniu częściej zerkał na ciemnowłosego studenta, a wcześniej licealistę, niż patrzył w talerz, a przy tym wzdychał niemal teatralnie za to matce tłumaczył, że to ze zmęczenia od nauki. Ale kłamał. Tak naprawdę zawsze musiał odetchnąć, gdy przez jego wnętrze przechodziły dzikie motyle podwyższające mu temperaturę na widok Minho, a szczególnie na wspomnienie tego, gdy obydwaj pod wpływem chwili i w momencie słabości dali się ponieść, a wtedy doszło między nimi do pocałunku. Był bardzo niewinny i dość niezgrabny, a wręcz odrzucający przez niedoświadczone wargi dopiero wchodzących w wiek dorastania chłopców, a przynajmniej w przypadku jeszcze chłopięcego Jisunga, wszak miał wtedy zaledwie 13 lat, za to Minho prawie 16, ale także niewielką wiedzę na temat fizyczności. Co prawda skradł Hanowi jego pierwszy pocałunek, ale sam taki przeżył nieco wcześniej, a właściwie rok przedtem. Mimo wszystko ten wybryk mocno wpłynął na zaczynającego dorastać nastolatka, a przy każdej nowej relacji nie mógł się skupić, bo w jego wyobraźni wciąż istniał starszy kolega, dlatego też żaden związek nie przetrwał długo. Tak naprawdę nigdy się nie zakochał, stąd też nie widział sensu ciągnięcia tego dalej, ale uparcie szukał "bratniej duszy", dlatego miał wielu partnerów, tych nieco poważniejszych już mniej, chociaż i tak nie wychodziło z tego nic więcej niż zwykły pociąg fizyczny. Jisung zresztą nie potrafił się w pełni zaangażować i rzadko kiedy był zadowolony z bliskości, nieważne jak niewinnej czy tej bardziej intymnej. Wszystko dlatego, że nie potrafił zapomnieć o swoim pierwszym zauroczeniu, z którym ciągle musiał siedzieć przy jednym stole i fikcyjnie konkurować o to który jest w czym lepszy. Zdawało się, że żadnego z nich w ogóle to nie interesuje. Hana ze względów oczywistych, za to Minho był wiecznie zajęty, zresztą nawet przy stole wyglądał na jakiegoś zamyślonego i niewiele jadł, chociaż jego ciało nawet przez ubranie wydawało się w bardzo dobrym stanie, co również nie umykało uwadze Jisunga.

Za mniej niż godzinę po eleganckim domy rozniósł się dźwięk dzwonka do drzwi, a matka poprosiła syna o wpuszczenie gości. Chłopak leniwie podniósł się z miejsca i ze zmarnowaniem podszedł do drzwi, po czym chwycił klamkę, nacisnął, a następnie pociągnął do siebie, tym samym zapraszając rodzinę Lee do wejścia. Pierwsza weszła uśmiechnięta kobieta witając się i dziękując za zaproszenie, a Jisung już nawet nie udając po prostu przewrócił oczami z jakąś lekceważącą postawą, na co ta pokręciła głową rzucając pod nosem: Ta dzisiejsza młodzież... Potem wszedł mężczyzna po prostu lekko przechylając głowę z szacunkiem, na co licealista mimowolnie odpowiedział tym samym, choć z równą niechęcią. I wreszcie wszedł on, student weterynarii o tym swoim delikatnym spojrzeniu, a taką miał również twarz, taką łagodną i troskliwą... Minho zawsze martwił się losem zwierząt i z taką czułością im pomagał bądź po prostu się z nimi bawił, a Hanowi robiło się słabo na ten widok. Teraz mierząc się ze spojrzeniem chłopaka, z którym przeżył swój pierwszy pocałunek, doznał nagłego wzrostu adrenaliny oraz lawiny gorąca zalewającej go całego aż rozszerzył onieśmielone powieki.

- Cześć - rzekł łagodnie Minho z taką gracją, jakby w życiu nie powiedział nikomu nic złego.

- Hej - odpowiedział na jednym tchu.

Na szczęście Lee nie kontynuował rozmowy, a zamiast tego po prostu poszedł przed siebie. A gdy Jisung tylko zamknął drzwi, opadł na nie plecami i złapał się w klatce piersiowej wzdychając ciężko. Serce mu zaczęło pędzić, a jego zalewały fale gorąca, z którymi nawet nie chciał walczyć, wszak samo uczucie było niezwykle przyjemne... Gorsza była frustracja związana z brakiem możliwości wyznania swoich uczuć studentowi, bo niby jak miał to zrobić... Oni byli tylko kolegami, których rodzice się przyjaźnią i dlatego musieli się razem bawić, potem dorastać i tak dalej... Ale tak naprawdę każdy z nich miał swoje życie, które wcale ich do siebie nie zbliżało. Zresztą Minho na pewno był bardzo zajęty studiami, a oprócz tego pewnie jeszcze znajomi, może chłopak... Na tę myśl serce licealisty na chwilę się zatrzymło, a on nie chciał nawet dopuszczać do siebie myśli, że jego pierwsza miłość może z kimś teraz być... Nie mógł się z tym pogodzić.

Gdy nieco ochłonął, dołączył do jadalni, gdzie już wszyscy siedzieli i zaczynali jeść, a przy tym rozmawiali na różne tematy. Pech chciał, że ostatnie miejsce zostało tuż naprzeciwko Minho. Han nie chciał, ale musiał, zatem po prostu usiadł w tamtym miejscu starając się tylko nie myśleć o tym, że jest tak blisko brązowowłosego, zwłaszcza gdy niechcący dotknęli się nogą czy coś...

Czas mijał, goście jedli, gospodarze również, a tematy schodziły z jednego na drugi, aż doszło do ulubionej części wszystkich, czyli walka o zaradność syna. Pani Han zaczęła wymieniać wszystkie atuty swojego syna, a pani Lee używała kontrataku pod postacią wszystkiego, co wychodziło Minho. Nagle użyła argumentu:

- ...zamierza się oświadczyć swojej dziewczynie.

Minho natychmiast spojrzał w stronę swojej matki unosząc powieki ze zdziwienia, a nawet lekko się zdenerwował, gdy nieznacznie ściągnął brwi. Jisung jednak na te słowa w ciągu sekundy stracił jakąkolwiek nadzieję, że coś z tego jeszcze może być... A więc ten nie dość, że już kogoś miał, to jeszcze poszedł jednak w stronę heteroseksualności pomimo tego jednego incydentu parę lat temu. Han zacisnął wargi, aby powstrzymać jakiekolwiek emocje, bo sam nie wiedział czego się może po sobie spodziewać - płaczu, złości czy może jeszcze czegoś innego... Po prostu czuł się z tym źle i nie chciał wcale tego zaakceptować, wręcz wypierał taką możliwość. Miał ochotę teraz ukraść ciemnego szatyna i uciec z nim gdzieś daleko, aby mu wyznać swoje uczucia i liczyć na odwzajemnienie... Zwłaszcza, gdy ten odruchowo zerknął na ciut zestresowanego Jisunga. Wtedy Han drugi raz przepadł. Zaraz bez słowa opuścił stół i pobiegł w tylko sobie znanym kierunku, a tak naprawdę do swojego pokoju.

Później kolacja w końcu dobiegała końca, nadszedł również czas, żeby się pożegnać i tak też się stało. Te same jeszcze nie tak dawno konkurujące ze sobą kobiety teraz posyłały sobie życzliwe uśmiechy i zaczynały żałować, że to już ta pora... Nagle wszyscy dostali powiadomienie, na co odruchowo chwycili za telefony. Przyszło ostrzeżenie o niebezpiecznej ulewie i ostrzeżono, aby nie wychodzić z domu oraz aby powstrzymać się od ewentualnych podróży.

Pani Lee natychmiast wpadła w szał, a raczej panikę wymyślając już w głowie tragiczne, choć iracjonalne scenariusze, ale pani Han próbowała ją jakoś wesprzeć i uspokoić. Minho szczerze mówiąc jedynie westchnął, wszak było mu naprawdę obojętne wszystko, zresztą myślami był zupełnie gdzie indziej. W umyśle utrwalił mu się widok Jisunga i jego reakcje podczas całego czasu, w którym przyszli goście. Chłopakowi wcale nie umykały te drobne sekundy, w których Han ulegał emocjom... Przypominając sobie to i snująć pewną teorię aż czuł delikatny powiew gorąca drażniący jego wnętrze, zwłaszcza w okolicy splotu słonecznego, ale było to na tyle subtelne, że nie przeszkadzało mu zbytnio. Wraz z tymi myślami spoglądał na starszych próbując wywnioskować coś z ich rozmowy i dostosować się.

Tymczasem ojciec studenta na szybko wyszedł sprawdzić faktyczny stan pogody, a pan Han mu towarzyszył. Gdy mężczyźni wrócili, nie przynieśli dobrych wieści. Zdążyli jeszcze przestawić samochód w bezpieczniejsze miejsce, a konkretnie do garażu rodziny, ale deszcz zalewał ulicę tak intensywnie, że ta powoli zaczynała pływać.

- Możecie przecież przenocować u nas - przyznała czule pani Han.

- Nie chcemy robić problemu... - przyznała druga kobieta ze speszeniem.

- Kochana, to żaden problem! Na spokojnie możecie zostać w naszym pokoju gościnnym...

- Ja pójdę do Jisunga - oznajmił student.

- A co z rzeczami na zmianę? - przeraziła się pani Lee.

- Mamy zapasowe rzeczy, a ubrania też się znajdą...

- Dziękujemy wam bardzo. Tak mi głupio...

Gdy kobiety dalej rozmawiały, mężczyźni także, Minho nie pozostało nic innego jak faktyczne dołączenie do młodszego chłopaka w jego pokoju, co też uczynił. Zajęło mu to chwilę aż ujrzał otwarte drzwi, w które delikatnie zapukał, a następnie wyjrzał przez framugę... Na łóżku właśnie leżał licealista opierając się na boku wraz z łokciem, korzystając z telefonu. Ponieważ miał na sobie luźną koszulkę oraz krótkie spodenki, prawdopodobnie już brał przysznic, zresztą świadczyły o tym jego lekko wilgotne, nieznacznie pofalowane włosy.
Han odruchowo zerknął na miejsce pukania, a wtedy wręcz zabrakło mu słów oraz reakcji, choć przeżył pewien rodzaj onieśmielenia...

- Muszę dzisiaj spać z tobą. Nie masz nic przeciwko? - spytał student z pewną gracją, ale bez nieśmiałości.

- Nie... - rzekł bez zastanowienia od razu zmieniając pozycję na bardziej odpowiednią - Jasne, nie ma problemu. Nie możecie jechać przez ulewę?

- Dokładnie - przyznał z lekkim uśmiechem siadając obok młodszego - Będę musiał pożyczyć od ciebie coś na zmianę...

- Jasne. Szafa jest dla ciebie otwarta. Bierz co potrzebujesz.

Minho pokiwał głową z tym wdzięcznym uśmiechem, po czym faktycznie wstał i podszedł do ciemnej szafy, którą zaczął powoli otwierać. W tym czasie Han już miał wrócić do telefonu, gdy nagle otworzył szerzej oczy, a następnie wstał gwałtownie i wyprzedził starszego uniemożliwiając mu dalszą czynność.

- Jisung... - zaczął zdezorientowany Minho - Co jest?

- Nie możesz otwierać tej szafy... - przyznał z lekkim zażenowaniem.

- Dlaczego..?

- Bo... Nie.

Lee przez chwilę przyglądał się niedorzecznemu zachowaniu chłopaka, a po chwili westchnął ciężko i szybkim ruchem przesunął go w drugą stronę, po czym po prostu otworzył drzwi od mebla. Jego oczom od razu ukazała się półka, na której leżał organizer, a w nim produkty o jednoznacznym zastosowaniu. Jisung aż poczuł speszenie, za to na Minho nie zrobiło to najmniejszego wrażenia. Zerknął na zmieszanego bruneta i rzekł spokojnie:

- Naprawdę?

- No co? - burknął z niezadowoleniem.

- Wstydzisz się przede mną lubrykantów i paru prezerwatyw?

- Nie o to chodzi... Ale nie chcę, żeby zobaczyła to moja matka, jakby miała tu nagle wejść albo ty coś niechcący powiesz...

- Co? - prychnął w uśmiechu - Po co? Zresztą... To tak naturalna sprawa, że nie wiem co miałbym o tym nawet powiedzieć...

- Nie chcę, żeby mi zaczęła gadać o wpadkach i takich podobnych... - przewrócił oczami. - Zwłaszcza, że ja nigdy nie wpadnę...

- Fakt, to dosyć irytujące... Też musiałem już o tym słuchać, chociaż u mnie niczego nie znalazła ani nic. Po prostu oczekuje ode mnie, że zaraz się ożenię, a najlepiej już zacznę się starać o dziecko...

- Więc ty jednak... - rozbawiony Minho mu przerwał.

- Nie, Jisung. Nie mam dziewczyny i nigdy w życiu żadnej nie miałem ani nie będę mieć. Zauważyłem, że przejąłeś się tym, gdy moja matka to mówiła. Dlaczego?

- Po prostu... Zaskoczyło mnie to.

- Zawsze mogłem zostać bi - zaśmiał się.

- Tak, ale tamten pocałunek...

- Daj spokój, Jisung. Byłeś dzieciakiem, ja zresztą też... To nawet nie było na poważnie. Co mogliśmy wtedy o tym wiedzieć...

- Tak... - przyznał cicho - Chyba masz rację...

Dwójka skończyła rozmowę, a potem każdy zajął się sobą. Han wrócił do łóżka, a Lee poszedł się umyć. Po dziesięciu minutach jednak wrócił z ręcznikiem wokół bioder, gdy po jego torsie spływały jeszcze nieliczne krople, a te również spływały z jego lekko wilgotnych włosów. Gdy zamknął drzwi, Han zorientował się i odruchowo zerknął, a wtedy drgnął unosząc wyżej powieki, przy czym wstrzymał oddech, następnie przełknął powoli ślinę na widok pół nagiego szatyna. Był onieśmielony takim widokiem z samego faktu, że to Lee Minho. Ten sam, z którym całował się pierwszy raz i który wręcz poszedł na studia, aby móc pomagać niewinnym stworzeniom zależnym od człowieka... Zapatrzenie Jisunga przerwał obiekt jego westchnień:

- Zapomniałem ciuchów... - przyznał starszy z mimowolnym, lekkim rozbawieniem.

- Możesz się przebrać tu, jeśli chcesz - przybrał obojętny wyraz twarzy wracając znów do telefonu. Musiał udawać.

- Nie będzie cię to krępować?

- Mnie nie, a ciebie?

- Przecież to tylko ciało... - westchnął - Gdybyś był dziewczyną, może miałbym lekkie opory...

Han odpowiedział wzruszeniem ramion, jakby nie robiło to na nim żadnego wrażenia. W rzeczywistości serce biło mu szybciej na myśl, że w jego pokoju przez chwilę będzie stał całkiem nagi Minho, a on nawet nie będzie mógł spojrzeć, bo wyda się to podejrzane... Tymczasem szatyn bez oporu znów zajrzał do szafy, w której szybko znalazł jakąś luźną i zużytą koszulkę, a za chwilę w ręce wpadły mu bokserki jeszcze z metką, więc nieużywane, co nawet było wygodniejsze, bo zawsze lepiej tak niż się dzielić bielizną. Gdy wyciągnął ubranie, odłożył je na brzeg łóżka, a następnie bez żadnego oporu po prostu rozwiązał ręcznik i ułożył go obok ubrań. Wtedy zaczął się ubierać... Han nerwowo sunął palcem po ekranie, aby tylko odwrócić uwagę od widoku za telefonem, albo rzucał wzrok gdzieś na boki, lecz w końcu niechcący dostrzegł kątem oka Minho właśnie zakładającego na siebie bieliznę, a przez to przez parę sekund widział studenta poniżej pasa bez żadnego zakrycia... Od razu odwrócił speszony wzrok i przygryzł wargę z grymasem na wskutek zawstydzenia. Nie chodziło o zobaczenie nagiego mężczyzny, ale że był to właśnie Minho...

Myślał nad tym na tyle długo, że starszy w końcu się ubrał, a potem usiadł tuż obok licealisty i znów zaczął:

- Masz jeszcze jedną kołdrę?

- W sumie... - zaczął odruchowo, ale zaraz zrozumiał i stanowczo odpowiedział - Nie!

- Nie? - spytał ciut zaskoczony - No to mam nadzieję, że wytrzymasz ze mną pod jedną kołdrą.

- No jasne... - prychnął niby wyluzowany.

- Tylko, że ja... - zerknął w bok - Mam skłonność do przytulania tego co mam obok siebie...

- Przytulaj mnie! - zaśmiał się nerwowo - Nie przeszkadza mi to!

- Tak? - uśmiechnął się - To dobrze.

Niedługo potem Jisung zgasił światło, a potem położył się pod kołdrę, gdzie już był Minho. To mogło być normalne nocowanie, gdyby nie to, że ciało Hana nie chciało się uspokoić... Nie mógł po prostu zasnąć z myślą, że obok jest uosobienie jego marzeń w postaci przystojnego młodego mężczyzny, któremu jeszcze było bliżej do chłopaka. Światło z okna idealnie padało na jego profil, dlatego Han mógł teraz lustrować śpiącą twarz szatyna, wszak ten usnął niemal momentalnie, a wyglądał wtedy tak niewinnie i jeszcze łagodniej niż w ciągu dnia, co tylko spotęgowało w młodszym frustrację. Poczuł jak w jego ciepłym wnętrzu rozkwitają kolejne jeszcze żywsze motyle, które tylko pogłębiały jego słabość wobec studenta.

Nagle Minho się poruszył, na co Han spanikował i natychmiast odwrócił się do niego plecami. Teraz tylko zaciskał powieki byle zasnąć i mieć tę noc już z głowy... Nagle poczuł na plecach ciało starszego, na karku jego oddech, a silną rękę na swojej wąskiej talii aż napiął mięśnie, a jego serce znów przyśpieszyło głównie pod wpływem ciepła Lee, ale również przez sam dotyk, a raczej jego ciężar. Teraz Han musiał jeszcze zapanować nad sobą, bo Minho wyczuje, że coś jest nie tak... Sam teraz nie wiedział czy ma próbować uspokoić oddech, czy odepchnąć od siebie chłopaka, a może poddać się po prostu...

- Przepraszam, Jisung... - wymamrotał Minho powoli odsuwając się od młodszego.

- Co..? - wciąż onieśmielony jedynie spytał odwracając się niepewnie do niego.

- Nie wiedziałem, że to cię tak zestresuje, że zaczniesz się trząść i tak reagować...

- Nie o to chodzi, Minho... - westchnął.

- Nie? Więc co się stało?

- Wiesz... Wtedy, gdy się całowaliśmy... - odwrócił wzrok - Chyba się wtedy zakochałem...

- Jisung... - zaśmiał się pobłażliwie, choć łagodnie - Ale to było parę lat temu... Co to ma do tego teraz?

- Bo mi wcale nie przeszło od tamtego momentu...

- Czekaj, Jisung... - aż wstał i usiadł spoglądając na chłopaka poważniej - Jeszcze raz... Zakochałeś się we mnie parę lat temu i...

- Wciąż coś do ciebie czuję... - dokończył niepewnie.

- Ale jak... To był jeden pocałunek i to beznadziejny...

- Wiesz... Od tego czasu nauczyłem się trochę całować...

- I co? - westchnął.

- Teraz nie będzie beznadziejny... - aż zacisnął wargi i patrzył na wszystkie strony wiedząc co planuje.

- Jisung... - rzekł z podejrzliwością - Co ty chcesz zrobić...

Minho poczuł jak chłopak łapie go za pożyczoną koszulkę jedną dłonią i agresywnie przyciąga do siebie, aby wpić się mocno w wargi starszego. Nawet nie czekał na odpowiedź, a natychmiast zaczął szukać tylko okazji, aby mu język w usta, czego dokonał stosunkowo szybko. Jisung był tak zachłanny w swoich ruchach, że Minho był o krok od uduszenia się próbując ledwo złapać płytki oddech, a mimo to odruchowo podążał za młodszym, a do tego złapał go mocno za policzki. Dwójka teraz bezwstydnie i z pewną ciężkością oddawała sobie namiętny pocałunek, który był dosyć głośny i dobrze widoczny, a rozpalona dwójka wciągnęła się do tego stopnia, że ciało Minho płynnie wpełzło na Jisunga, a tak zaczęli się o siebie ocierać intynuicyjnie... Jeszcze Lee przesunął jedną z rąk po żuchwie, szyi i torsie młodszego, aby ostatecznie przechwycić nią dłoń bruneta i przycisnąć ją do poduszki pod ciężarem swojej dłoni. Wtedy jeszcze przygryzł dolną wargę chłopaka i oderwał się dysząc zachłannie, a sam oblizał usta i spojrzał w lśniące teraz ciemne tęczówki Hana.

- Jesteś szalony, Jisung... - wyszeptał na wydechu starszy.

- Kocham cię, Minho - rozanielony i onieśmielony wyszeptał na jednym tchu jak to miał w zwyczaju, odwzajemniając pewniejsze spojrzenie szatyna.

- Skąd wiesz, że to kochanie? - mrużył powieki próbując dojść do siebie - Po prostu twoje serce jest pobudzone przez nasz kontakt fizyczny...

- Czuję to całym sobą, Minho, nie tylko sercem...

- To nie smakowało jak miłość... - przyznał z nieufnością. - Jesteś podniecony, dlatego myślisz, że mnie kochasz... - spojrzał w bok.

Jisung aż doznał zdezorientowania pomimo swojego stanu aż otworzył nieco szerzej oczy, a gdy chwilę się zastanowił, w końcu zapytał poważnie:

- Czy ciebie ktoś skrzywdził, Minho?

- Nieważne... - powoli odsunął się od chłopaka, a sam usiadł tuż przy oknie.

- Chciałbym, żebyś mi opowiedział... - westchnął mimowolnie - Chciałbym wiedzieć co czujesz...

- Ktoś kiedyś dał mi myśleć, że mnie kocha, a tak naprawdę po prostu podobało mu się to jaki jestem w łóżku. Nic specjalnego...

- Ja nawet nie wiedziałem, że tak dobrze całujesz... - speszony zerknął w drugą stronę - Zakochałem się w tobie na ślepo po tym beznadziejnym pocałunku... - zaśmiał się gorzko.

- Nie możesz wiedzieć czy to zakochanie czy zwykły pociąg do mnie...

- Podobasz mi się, więc to naturalne, że czuję pociąg... Tak, jestem podniecony... Ale gdybyś to nie był ty, nie miałbym nawet ochoty zaczynać...

- Jestem jednym z wielu...

- Nigdy nie byłem w naprawdę poważnym związku, bo nie potrafiłem się zaangażować... - westchnął - Każde moje: ''kocham cię" było fałszywe, bo tak wypadało...

- Co jeśli teraz też było fałszywe?

- Zaryzykuj, Minho... - wyszeptał z ciepłym uśmiechem. - Swoją drogą... Poprawiły się moje umiejętności?

- Jisung... - spojrzał mu w oczy z powagą - Cholernie mi się podobasz...

Po czym chwycił chłopaka pod żuchwą i sam zaatakował go gorącym pocałunkiem, pod wpływem którego Han wylądował plecami na pościeli, a Lee na jego ciele. Brunet zdążył tylko wsunąć dłoń w miękkie włosy szatyna, a wtedy ten przerwał pocałunek i przeniósł usta na wrażliwą szyję kochanka, którą zaczął pieścić z pasją. Niższy aż napiął mięśnie wraz z odchyleniem głowy, a przy tym odruchowo przycisnął studenta do siebie i wznowił tarcie. Wręcz przymykał oczy i przygryzał wargę próbując nie odpłynąć jeszcze do końca, chociaż w ciepłych i silnych ramionach Minho było mu wyjątkowo trudno...

- Ilu ich było, że tak dobrze to robisz? - wyszeptał natchniony Lee, nie przerywając swojej czynności.

- W każdym szukałem ciebie... - westchnął - Nie pytaj o ilość...

- Aż tak?

- Przez te wszystkie lata marzyłem tylko o tym, żeby znaleźć kogoś lepszego od ciebie, żeby móc o tobie zapomnieć... Ale wszystkie spotkania naszych rodzin spędzałem spoglądając na ciebie i tylko sobie wyobrażałem jak uciekamy z jednej z nich, żeby sobie w końcu wyznać uczucia...

- Jisung - nagle podniósł się i zawisł nad nim, żeby rzec mu poważnie - Chciałbym być z tobą szczery... Nie czuję tego samego co ty na ten moment...

- Wiem... - odpowiedział cicho i niepewnie.

- Ale chciałbym spróbować. I nie mam na myśli tego co teraz robimy, tylko ogólnie tę relację...

- To mi wystarczy - posłał mu szczery uśmiech.

Minho odwzajemnił, a wtedy dwójka znów padła sobie w ramiona i tym razem połączyli się w czułym pocałunku...
***

Miesiąc później po jednym z parków szła urocza para trzymająca się za ręce, a przy tym posyłali sobie podobne uśmiechy. Właśnie zachwycali się przyrodą, a raczej jeden z nich, bo drugi bardziej był skupiony na tym pierwszym. Finalnie Jisung i Minho zaczęli chodzić ze sobą.

Możliwe, że to usunę, bo jest głupie, ale napisałam to dla własnej potrzeby i też dla kogoś, więc to w ogóle nieistotne jest xddddd

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro