Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

[ERERI] Impreza u Reinera

Sierpień. Coraz bliższy koniec wakacji, a wraz z tym powrót większości podróżujących.

Zeke właśnie siedział gdzieś na białym lotnisku, a tuż obok niego naburmuszony brunet. Znaczy na pierwszy rzut oka wydawał się być po prostu oschły w sposobie bycia, za to po głębszej analizie było jasne, że  marszczy brwi w charakterystyczny sposób, a do tego miminalnie wysuwa dolną wargę do przodu. Oprócz tego trzymał nogę na nodze oraz krzyżował ręce na torsie, co już szczególnie potwierdzało jego aktualne emocje. Wszystko przez to, że Levi niechętnie przyszedł z blondynem, a jeszcze musiał czekać. Właśnie obserwował jak wyższy chłopak rozmawia przez telefon ze swoim bratem, a przy tym nie krył braku cierpliwości, co okazywał częstym wzdychaniem i dręczeniem młodszego spojrzeniem.

- To gdzie jesteście? - pytał Jaeger.
- Noo... - przez telefon - Właśnie dochodzimy  do tego wielkiego zegara...
- Eren, gdzie ty idziesz?!
- Powiedziałem przecież - zabrzmiał, jakby się zirytował.
- Dobra - westchnął starszy brat - Zostańcie przy tym zegarze. Zaraz do was dojdziemy.
- Dojdziemy? - zainteresował się. Brzmiał, jakby ta informacja go miło zaskoczyła.
- Tak, jestem z kimś.
- Uuu, z kiiim? - mówił przerysowanym głosem - Ładna jest?
- EREN! - w słuchawce zabrzmiał głos jakiejś dziewczyny.

Tymczasem blondyn spojrzał na chłopaka obok siebie, który z kolei patrzył na niego jak na dziwaka. Wyższy obejrzał go od góry do dołu, po czym odpowiedział do telefonu:

- Bardzo.
- Może się wymienimy? - teraz znów dopuścił do głosu irytację, już wyraźniejszą - Bo moja laska ma okres i jej coś odwaliło.
- Co zrobiłeś znowu?
- Przysięgam, nic!
- Dobra, pogadamy zaraz - po czym rozłączył się.

Zeke ciut na siłę pociągnął Levi'a, aby ten wstał z krzesła, a następnie wyjaśnił aktualny plan, jakby brunet nie słyszał rozmowy, przynajmniej od strony blondyna. Ale Ackermann wcale nie chciał iść na spotkanie z jakże wspaniałą parą. Do tego stopnia, że im bliżej byli, tym bardziej utrudniał. Na ile się dało, bo Zeke nie mógł wiedzieć, o co tak naprawdę mu chodzi...

Wreszcie dwójka zaczęła dochodzić do wielkiego zegara, gdzie już czekali wysoka brunetka w sukience o kolorze brudnego różu oraz jeszcze wyższy szatyn ubrany dość luźno, zwyczajny biały t-shirt oraz jakieś dżinsowe spodnie z dziurami na kolanach. Koszulka wyjątkowo dobrze na nim leżała, a dodatkowo idealnie kontrastowała z jego śniadą skórą. Obok nich walizki. To co w tym momencie łączyło parę to z pewnością wyraźna irytacja na twarzy, chociaż dziewczyna ukrywała ją za delikatnym makijażem i neutralną mimiką. Jedynie drobne zmarszczki mogły zdradzić, co aktualnie czuje.

Zeke wraz z Levi'em podeszli do dwójki, chociaż wyższy wyszedł na przód, drugi wolał trzymał się z boku.

- Wciąż nie umiesz się poruszać po tym lotnisku - przyznał blondyn, rozkładając ręce.
- Bo mnie Mikasa rozprasza - odpowiedział szatyn, marszcząc brwi. Przy okazji zbliżył się do brata, wykonując uścisk na powitanie.

Kiedy śniadoskóry obejmował starszego Jaegera, zza jego ramienia zauważył znajomą sobie twarz, przez co najpierw otworzył szerzej oczy w lekkim szoku. Zaraz jednak ciekawsko uniósł kąciki ust w górę, zmuszając niepewnego Levi'a do kontaktu wzrokowego. Trwało to chwilę, kiedy w końcu bracia skończyli się przytulać, co uratowało Ackermanna przed dalszymi męczarniami.

Potem jeszcze Zeke uścisnął brunetkę, po czym przeszedł do przedstawiania, co nieco bawiło samego szatyna. Patrzył z niewinnym uśmiechem w stronę brata i jego towarzysza, udając, że pierwszy raz widzi go na oczy.

- To Eren, mój brat - blondyn wskazał na młodszego, potem na bruneta - A to Levi, chodzimy ze sobą.
- Oh, chodzicie ze sobą? - zaśmiał się śniadoskóry z jakże bardzo naturalnym szokiem - Cóż... Miło poznać, Levi'u - podał rękę niższemu, z głupim uśmiechem.
- Eh, daj spokój... - burknął, odpychając dłoń chłopaka, po czym spojrzał w bok zażenowany.
- Coś nie tak, Levi? - spytał blondyn z troską.
- Nieważne...
- Chodziliśmy ze sobą - wyznał szatyn, nie mogąc pozbyć się dobrego humoru.
- Co? - z ust blondyna wyszedł nerwowy śmiech - Wkręcasz mnie?

Eren zaśmiał się uroczo, po czym zbliżył usta do ucha brata, zakrywając się dłonią. Kiedy wyszeptał coś starszemu, ten otworzył szerzej oczy, nie mogąc uwierzyć. Tymczasem Levi nabierał jeszcze więcej zażenowania, nawet poczuł wstyd, przez co coraz aktywniej próbował odwrócić wzrok.

- Skąd to o nim wiesz?! - spytał Zeke.
- Przecież byłem jego chłopakiem. Wiem o nim baaardzo dużo - wyjaśnił Eren.
- To było dawno temu - nagle warknął Levi, patrząc szatynowi prosto w oczy, co ten dzielnie znosił i odwzajemniał ze swoim zadziornym uśmiechem - Teraz ja jestem z tobą, Zeke, a Eren jest z Mikasą.
- Eren, chcę mi się pić - do ramienia szatyna przyczepiła się brunetka, czego ten o dziwo nie zignorował, za to objął mocno ręką jej bok.

Ten gest równał się z zakończeniem rozmowy oraz powrotem. Jeszcze po drodze weszli do jakiegoś mega drogiego sklepu na lotnisku, gdzie szatyn kupił swojej dziewczynie sok, a pamiętając o ulubionym smaku Levi'a, wybrał brzoskwiniowy. Jeszcze spojrzał znacząco na bruneta, ale wtedy ten przewrócił oczami i sam sobie kupił najzwyklejszą wodę, chociaż blondyn proponował, że zapłaci.

Kiedy wyszli już na otwartą przestrzeń, jeszcze chwilę stali. W tym czasie Mikasa wzięła łyk soku, a następnie objęła Erena i rzekła z uśmiechem:

- Dziękuję.
- O, widzisz - odpowiedział szatyn - Jak chcesz, to możesz być miła - ułożył dłoń na potylicy dziewczyny, po czym pocałował ją w czoło.
- Przepraszam, Eren... - zaśmiała się nieśmiało - Wiesz czemu taka jestem...
- Taa... Wiem, wiem... - wtulił ją w siebie, ustawiając usta gdzieś nad jej ciemnymi włosami - Będziesz już dla mnie miła?
- Postaram się... - zawołała.
- Dobra - przelotnie cmoknął ją w usta, łapiąc jej dłoń - Możemy iść.

Brunet tylko westchnął, kręcąc głową na ten obrazek, po czym poszedł na przodzie, krzyżujac ręce na klatce piersiowej, a przy tym ignorując próby Zeke'a w byciu dobrym chłopakiem.

Szybko doszli do czarnego, klasycznego samochodu blondyna, gdzie Levi jako pierwszy wsiadł. Zaraz po nim weszli Eren, Mikasa i na końcu starszy Jaeger na miejscu kierowcy. Nie zdążyli nawet wyjechać z parkingu, a Eren już zaczął te swoje zaloty względem Mikasy, jakby jeszcze musiał to robić. Tak jak brunetka przyjmowała to z aprobatą, tak Levi doskonale wiedział, że chłopak robi to z nudów. Niekoniecznie musiał coś czuć do osoby, którą podrywał, bo nie miał problemu z adorowaniem nawet przypadkowej osoby. A może Mikasę serio kochał... W końcu był taki czuły w stosunku do niej... Na szczęście para równie szybko uspokoiła swoje miłosne sprawy, na co Ackermann odetchnął z ulgą. W końcu nie miał ochoty tego słuchać i oglądać przez lusterko. Zamiast tego brunetka dość szybko usnęła prosto w ramionach swojego chłopaka, a ten wcale jej nie odpychał. Za to sam obojętnie spoglądał w okno, niekiedy przejeżdżając dłonią po ramieniu dziewczyny. Ale zdażyło mu się spojrzeć w lusterko, co od razu zwracało uwagę bruneta, lecz kiedy ten patrzył, wtedy młodszy od razu odwracał wzrok, jak gdyby nic. To wyraźnie irytowało Ackermanna i miał ochotę wyjaśnić szatyna. Lecz za każdym razem przypominał sobie o obecności swojego chłopaka, więc natychmiast uspokajał zapał i wzdychał bezradnie.

Jakieś pół godziny później wreszcie dotarli pod dom Jaegerów. Eren pieszczotliwie obudził Mikasę, uśmiechając się przy tym niewinnie i używając ciepłych słów. Levi znów przewrócił oczami, po czym wyszedł z samochodu, nie czekając nawet na Zeke'a. Za to ten zaraz pobiegł za nim i zapytał, czy wszystko dobrze. Ten tylko pokiwał na odczepnego głową i ruszył dalej. Tymczasem szatyn właśnie otwierał drzwi swojej dziewczynie niczym idealny chłopak, na co ta z uśmiechem wysiadła, trzymając się jego ręki. Kiedy obydwoje byli już na chodniku, szatyn objął brunetkę czule, nie hamując się przy pieszczeniu jej szyi w miejscu publicznym. Robił to przez chwilę, kiedy jego usta zawędrowały blisko jej ucha. Wtedy coś wyszeptał, na co ta reagowała niepewnością. Ale chłopak nie odpuszczał i ta finalnie uległa. Zaraz obydwoje poszli w stronę domu, trzymając się za ręce.

- A bagaże?! - wrzasnął Zeke.
- Zabiorę później - oznajmił Eren. Średnio go w tym momencie obchodziły jakieś bagaże, on myślał o czym innym.

Ledwo przekroczyli próg domu, a szatyn już pocałował dziewczynę mocno, a przy tym objął ją o równym nacisku. Zupełnie zignorował fakt, że gdzieś tam siedzi zawsze obrażony Levi, a zdążył go zauważyć. Mimo to chłopak szybko zaprowadził Mikasę do swojego pokoju, przy czym trzasnął drzwiami.

W tym samym momencie wrócił również blondyn. Widząc swojego samotnego chłopaka, od razu rzucił gdzieś kluczyki od samochodu i pobiegł do bruneta. Usiadł obok, rozkładając ręce tak, że jedną trzymał za głową Levi'a. Jednocześnie chwycił jego dłoń, masując ją jak najdelikatniej.

- Od rana masz jakiś zły humor, Levi...
- Wydaje ci się - odpowiedział oschle, patrząc w bok.
- Wiem, że może być ci teraz ciężko z tym, że wrócił mój brat i prawdopodobnie może nam utrudniać spotkania tu, ale przecież to nie koniec świata... - mówił z troską - Zresztą... Może powinienem się wyprowadzić...
- Gdzie? - nagle spojrzał na niego zaskoczony.
- Do własnego mieszkania - uśmiechnął się w jego stronę - Z tobą.
- Ze mną?!
- Dlaczego nie? Jesteśmy już dorośli...
- To... Za szybko, Zeke... - spojrzał w bok zawstydzony - Spotykamy się dopiero dwa miesiące...
- Jakbyśmy razem zamieszkali, zbliżylibyśmy się do siebie...
- Zeke... Muszę to przemyśleć.
- Oczywiście, oczywiście! - nagle wstał - A narazie... Napijesz się czegoś?
- Wodę z cytryną - odpowiedział już łagodniej.
- Jasne! Zaraz wracam!

Kiedy blondyn zniknął za drzwiami kuchni, brunet pozwolił sobie na wewnętrzną panikę, aż otworzył szerzej oczy. Zupełnie nie spodziewał się czegoś takiego po swoim chłopaku. Wprawdzie wiedział, że ten jest ciut niecierpliwy i narwany... Na tę myśl westchnął ciężko, uznając, że to chyba rodzinne. Zresztą tych braci łączył podobny temperament, chociaż blondyn był dojrzalszy w porównaniu do chłopięcego Erena. I gdyby Levi miał układać sobie życie, Zeke zapewniał większe bezpieczeństwo i stabilność. To właśnie przez brak odpowiedzialności szatyna, brunet z nim zerwał. A chłopak jeszcze zareagował na ten fakt, jakby nic się nie stało. Nie, żeby Ackermanna to jakoś ruszyło... Nawet nie był zaskoczony. Zdziwiłby się, gdyby młodszy Jaeger płakał za nim czy coś... W końcu to nie ten typ. Dla niego świat był pełen osób, które zastąpiłyby Levi'a. I takim kimś miała być Mikasa... Lecz tak czy siak bladoskóry nie był gotowy na tworzenie tego typu relacji, szczególnie po dwóch miesiącach związku. Rozumiał, że Zeke chciałby się już ustatkować i wiele razy o tym wspominał, ale Levi nie chciał jeszcze podejmować tak poważnych decyzji. Wprawdzie on już mieszkał sam, ale samemu a z kimś, szczególnie ze swoim chłopakiem, to była inna kwestia. Ackermann lubił też swoją własną przestrzeń, a mieszkając z kimś, straciłby ją. To w jego wyobraźni było okropne albo wszystkie te poważne sprawy...

Z rozmyślań wyrwał go głos Zeke'a, na co brunet oprzytomniał. Narwanie przyjął od blondyna szklankę, po czym napił się zimnego napoju. Ten przyjemnie podrażnił jego gardło, a przy okazji ugasił pragnienie. Teraz para przez dłuższą chwilę siedziała w wyjątkowo naturalnej ciszy, która nikogo nie raziła, jakby ci dobrze czuli się w swoim towarzystwie. Jednak Jaeger nagle rzekł:

- Idziemy dzisiaj do Reinera, pamiętasz?
- Nie lubię go... - burknął brunet.
- Wiem, wiem... - objął go ramieniem - Ale musimy. Obiecałem mu! A każdy będzie ze swoją połówką. Chyba mnie nie zawiedziesz?
- Nie no, skądże... - westchnął, przewracając oczami - Jak mógłbym nie iść do kolegi mojego chłopaka, który go zaraz upije...
- Oj, Levi... - zaśmiał się blondyn - Przecież wcale tyle nie piję...
- Ty nie. Ale jak z nim jesteś, zawsze dużo pijecie...
- Mam mocną głowę - zapewniał go z czułym uśmiechem.
- No właśnie. Dlatego będziesz chlać i chlać... - teraz wyszeptał - Może nawet więcej niż twój brat jest w stanie...
- Co?
- Nic! - warknął, odsuwając się gwałtownie.
- Levi... - posmutniał - Będę grzeczny, naprawdę! To pójdziemy?

Brunet tylko kiwnął głową, będąc wciąż naburmuszonym. Zeke jeszcze próbował go udobruchać, ale jak narazie nie szło mu.

Tymczasem ze schodów zaczęli schodzić Eren wraz z Mikasą, która jeszcze miała wyraźne wypieki na twarzy. Kiedy dwójka zeszła na dół, od razu zwróciła na siebie uwagę. Levi natychmiast poznał stan pary, a szczególnie ten zadziorny, a jednocześnie niewinny uśmiech Erena, za którym kryły się wielkie grzechy. Chłopak już doskonale wiedział, jak je popełniać i wcale się tego nie wstydził, wręcz robił to z pełną satysfakcją na twarzy. A to akurat Levi znał już na pamięć. Zresztą już patrząc na Erena Jaegera, wszystko było jasne. Aż brunet był zdziwiony, że kiedyś byli razem...

- Masz źle założoną koszulkę - zauważył blondyn.
- Co? - Eren spojrzał na siebie - Ach, tak... Faktycznie.

Chłopak zwyczajnie ściągnął górną odzież, odsłaniając swoje ładne ciało, na co brunet zwrócił uwagę. Lecz ledwo spojrzał, a szybko odwrócił wzrok, dzięki czemu nikt nawet nie zauważył.

Kiedy Eren poprawił koszulkę, zaczął:

- Słyszałem, że idziecie na imprezę...
- Może... - odpowiedział blondyn niechętnie.
- Mogę z wami? - uśmiechnął się uroczo niczym mały chłopiec.
- Eren...
- No proszę! Będę grzeczny!
- Ta, jak Zeke... - burknął Levi.
- Co? - wciąż uśmiechnięty chłopak spojrzał na bruneta.

Ackermann znów przewrócił oczami, odwracając się do nich plecami. Tymczasem Zeke patrzył na brata poważnie:

- Nie możesz.
- Dlaczego nie?! - oburzył się Eren - Beze mnie ta impreza będzie beznadziejna!
- Trzeba mieć parę... - szukał wymówek.
- Mam! - złapał Mikasę za ramiona.
- Noo.... - jęknął nieprzyjemnie - Dobra, możesz iść...
- Dobra, kiedy? - spytał podekscytowany.
- Dam ci znać.

Minęło trochę czasu, podczas którego Eren i Mikasa zdążyli się na nowo kilka razy pokłócić, a zaraz pogodzić. Szatyn oczywiście nie widział w sobie żadnego problemu, za to dziewczyna tłumaczyła swoje zachowanie okresem. Jaeger przyjmował przeprosiny i znowu był dobrym chłopakiem, żeby zaraz znowu zalewać się irytacją. Nawet próbował nie reagować, ale Ackermann działała mu na nerwy i nie potrafił.

W końcu Eren dostał wiadomość od Zeke'a, żeby już schodzili. Wtedy szatyn uśmiechnął się do telefonu, po czym przytulił dziewczynę kolejny raz i spojrzał na nią oczami szczeniaczka:

- Przeszło ci już?
- Nie wiem.
- Błagam, Mikasa... - zabrzmiał, jakby miał płakać - Musimy już iść... Wiesz, że to dla mnie bardzo ważne!
- No wiem... - nagle zmieniła ton na bardzo łagodny.
- Więc... - uniósł kąciki ust w górę - Wiesz, jest trochę chłodno już... Może przebierz się tak, żeby było ci cieplej, a my będziemy czekać na dole. Dobrze?

Mikasa pokiwała głową z niepewnym uśmiechem. Za to śniadoskóry złapał jeszcze bluzę w locie, puścił oczko do dziewczyny i wyszedł, zamykając drzwi od pokoju.

Kiedy zszedł na dół, zauważył na sobie zyirytowane spojrzenie Zeke'a. Uśmiechnął się i spojrzał pytająco:

- Coś nie tak?
- Długo będziemy czekać? - spytał blondyn nieprzyjemnym tonem.
- Wiesz, dziewczyny potrzebują czasu i takie tam... - odpowiedział Eren.
- Ekspert od kobiet się znalazł... - znów dodał od siebie Levi.
- Cóż, trochę ich miałem... - zaśmiał się szatyn - Nie tylko kobiet...
- Nawet sobą się nie umie zająć, a miałby kimś... Śmieszne.
- Kiedy byliśmy razem...
- Ciągle narzekałem.
- Jesteś pewny, że to zawsze było narzekanie, a nie coś innego? - spytał chłopak już trochę zirytowany.
- Starczy - przerwał im Zeke.

Zaraz spojrzał nieprzyjemnie na brata, po czym wyszeptał coś Levi'owi do ucha, a wtedy ten oburzył się, patrząc blondynowi w twarz i wskazując na wyższego chłopaka. Starszy Jaeger pomógł mu opuścić rękę, po czym poklepał go po ramieniu, dając do zrozumienia, żeby już odpuścił. Zresztą chwilę później Mikasa zaczęła powoli schodzić ze schodów, roznosząc zapach perfum o mocnym zapachu, co dobiegło do nosa Erena. To go od razu zauroczyło, dlatego szczególnie nie mógł oderwać wzroku od dziewczyny. Szczerze mówiąc Levi i Zeke również byli pod wrażeniem, jak pięknie prezentuje się brunetka, ale w kwestii piękna. W końcu każdy z trójki miał poczucie estetyki i jeśli coś było ładne, oni to zauważyli. Bez względu czy to ich pociąga, czy nie. Aż Mikasa była zawstydzona i nie wiedziała, co powiedzieć... W tym wyręczył ją Eren, bo wyciągnął do niej dłoń i rzekł z czarującym uśmiechem:

- Wyglądasz przepięknie, Mikasa.
- Dziękuję, Eren... Czyli podoba ci się?
- Jeśli komuś się nie podoba, to jest ślepy.

Eren znowu słodził brunetce, na co już Zeke i Levi westchnęli ciężko. Eren na to zaśmiał się cicho, po czym poprowadził swoją dziewczynę do drzwi. I tutaj o dziwo Levi dał się poprowadzić Zeke'owi, co samego blondyna dziwiło, ale brunet zachowywał się, jakby to Jaeger dziwnie reagował, bo przecież są parą i to normalne, że mają iść razem. Tak naprawdę Ackermann miał w tym swój ukryty motyw, chociaż sam do końca tego nie rozumiał. Po prostu nagle zachciało mu się udowadniać, że on też wcale nie jest sam i nie potrzebuje nikogo ze swoich byłych.
Eren również zauważył nagłą zmianę bruneta, ale zupełnie nie wiedział, czemu ten tak się zachowuje. Nie domyślał się nawet. Za to postanowił wykorzystać czas, kiedy jego dziewczynie jeszcze nie odbija od nowa.

Reiner mieszkał niezbyt daleko, dlatego za jakieś dziesięć minut stali przed jego domem. Impreza już trwała w najlepsze i nawet wpuścił ich ktoś inny niż sam gospodarz, bo widocznie był zajęty czymś innym. Mimo to czwórka weszła.

Eren szybko wszedł w otoczenie, a Mikasa tylko podążała za nim. Jeszcze za nią pognało wiele spojrzeń, co w jakiś sposób satysfakcjonowało samego Jaegera, ponieważ wiedział, że posiada coś, czego pragnie wielu innych. Jednocześnie ci sami ludzie wiedzieli, że z Erenem Jaegerem się nie zaczyna, więc o odbiciu dziewczyny mogą pomarzyć. Dwójka przeszła kawałek, dochodząc do stołu z piciem, gdzie szatyn podał coś brunetce i sam się napił pewnego trunku. Zaraz po tym z czarującym uśmiechem pociągnął dziewczynę do miejsca, gdzie tańczyło najwięcej ludzi. Tam objął ją mocno i tak zaczęli poruszać się w rytm muzyki. Wszyscy dookoła podziwiali ich, jakby obserwowali najpiękniejszą parę w mieście. W końcu była to bardzo piękna i wysoka brunetka, a do tego jeszcze wyższy chłopak o ogromnym uroku osobistym, nie mówiąc już o jego równie zadawalającej aparycji.

Tymczasem Levi siedział gdzieś z boku, a jego dłoń podtrzymywała szklankę opróżnioną prawie do zera. Brunet zdążył już trochę wypić, przez co promile powolutku przejmowały nad nim kontrolę. To przez to, że w ogóle nie mógł się odnaleźć, a Zeke, przeciwnie od jego słów, angażował się w picie z Reinerem. Ackermannowi dokuczało osamotnienie połączone z irytacją i bezradnością. Jeszcze podniósł naczynię do ust, aby wydobyć z niego ostatnie krople trunku, po czym odłożył szklankę na stół. Teraz wstał i ciut chwiejnym krokiem przeszedł na kanapę, gdzie po prostu opadł, a chwilę później już zasnął.
***

Brunet otworzył oczy niepewnie, przykładając dłoń do czoła, pod grzywką. Zdziwiony i zdezorientowany obejrzał się po całym pomieszczeniu, gdzie jedynym źródłem światła był blask księżyca za oknem. Wtedy od razu przypomniał sobie, co działo się zanim zasnął i gdzie tak właściwie jest teraz. Ciut zmęczony spaniem na siedząco na kanapie zamiast w łóżku westchnął ciężko, marszcząc brwi w zastanowieniu. Przynajmniej był przykryty bordowym kocem, o którym nie potrafił sobie przypomnieć. Widocznie ktoś musiał go nim okryć z dobroci serca.

Brunet sięgnął do kieszeni spodni, skąd wyciągnął telefon, na którym sprawdził godzinę. Kiedy wyświetlacz uświadomił go, że dochodzi 4:00, od razu zrozumiał aktualny stan rzeczy. Pewnie teraz każdy leżał wycieńczony przez alkohol, jakiego nie brakowało. Skołowany Levi chwilę się przyglądał wszystkiemu, po czym postanowił samemu pogrążyć się we śnie, tym razem na trzeźwo, z braku innych zajęć. Wprawdzie dobrze mu się spało i nie tęsknił do tego, ale nie potrafił znaleźć dla siebie zajęcia o tej porze i to w jakimś obcym domu. Mógł spędzić czas ze swoim chłopakiem, ale Zeke również spał gdzieś pod stołem. Także zdegustowany i pozbawiony rozrywki Levi, ułożył się wygodniej tuż pod kocem, przymknął oczy i od tej pory próbował już zasnąć.

Za to chyba nie było mu to dane, ponieważ zaraz wyczuł na kanapie drugi ciężar. Przelotnie spojrzał na nieznajomego obok siebie, po czym wrócił do usypiania. Za chwilę znów spojrzał, już szczerze zdziwiony. Właśnie patrzył na Erena, który przygryzał wargę w charakterystyczny dla siebie sposób i patrzył gdzieś przed siebie, marszcząc brwi z irytacji. Jeszcze siedział w ten swój sposób, pochylając się i opierając łokcie na kolanach. Ackermann doskonale znał taką postawę, chłopaka ktoś musiał naprawdę wkurzyć. Ten aż dyszał, hamując prawdziwy wybuch gniewu.

- Czemu nie śpisz? - spytał Levi po cichu, kontynuując usypianie mimo wszystko.
- Nie chce mi się - odpowiedział szatyn dość oschle - Mikasa ciągle ma te swoje humorki... Już mam jej dość! Zresztą... Co ciebie to obchodzi?
- Właściwie nic - teraz on użył tonu dość obojętnego - Najlepiej w ogóle się przesuń, bo mi przeszkadzasz w spaniu.

Chłopak chwilę myślał, po czym postanowił wykonać prośbę. Z tym, że specjalnie przesunał się w drugą stronę, tą bliżej Levi'a. Starszy automatycznie poszedł w tył, ale szatyn z butną miną przekornie przesuwał ciało do przodu, jakby chciał pokazać, że nikt nie będzie mu mówił, co ma robić. Jeszcze patrzył brunetowi w oczy tak pewnie i nawet buntowniczo. Levi odpowiadał neutralnie, bo w tym momencie badał mimikę młodszego. Nie obawiał się go ani nic z tych rzeczy, przez co jego opanowanie dręczyło Jaegera, a miało być odwrotnie. Im dłużej odwzajemniał spojrzenie, tym bardziej się gubił w tym wyjątkowym kolorze tęczówek, jakiego nie widział u nikogo innego. Mimo, że Eren znał to badawcze spojrzenie, oczy Ackermanna ani drgnęły, wciąż leżały w jednym miejscu. Ale sam spokój widoczny na twarzy starszego budził poczucie bezpieczeństwa, o jakie mogłaby poprosić każda zbłąkana dusza.

Nagle Eren otworzył szerzej oczy, uświadamiając sobie, że jego oddech jest cięższy, a on gwałtowniej porusza klatką piersiową, chociaż nie tak zachłannie. To samo drgnięcie wraz z nieznacznym podniesieniem powiek zauważył u Levi'a, którego twarz momentalnie przeszła metamorfozę. W ciągu sekundy ta badawcza mimika zmieniła się w zagubioną na doskonale znanych wodach. Jej opary zabarwiały policzki bladoskórego na rumiany kolor, co oznaczało wypieki.

Między dwójką rodziło się źródło ciepła, które w tym momencie pociągało ich i kusiło jak nigdy nic. Obydwaj lgnęli do niego jak w transie, a ich powieki samoczynnie, powoli opadały coraz niżej. Do tego przechylali głowy, jakby doskonale wiedzieli, w którym kierunku. Im bliżej byli, tym mocniejsze doznania uderzały w ich rozjuszone już ciała i dusze, które pieściły szybciej bijące serca. Brunet i szatyn wreszcie dotarli do centrum, a chwilę później ich wargi dotknęły się. Wtedy po ich ciałach przeszły dreszcze każące być jeszcze bliżej, przez co dwójka zaczęła wymieniać coraz to gorętsze muśnięcia, jakby nie mogli się opanować. Przy tym wszystkim brunet ułożył ciut drżącą dłoń na ciepłym policzku śniadoskórego, skąd swobodnie wędrował na jego szyję i z powrotem. Za to Jaeger nad wyraz subtelnie błądził równie narwaną ręką po boku starszego, dokładnie badając opuszkami palców każdy jego fragment. Naciskał tak mocno, że Levi mimowolnie poruszał ciałem, jakby w rytm dłoni młodszego. Zresztą sam Eren podświadomie szukał ciałem innego zbliżenia z brunetem.

Byli kochankowie narazie wymieniali tylko gorący oddech i namiętnie ocierali wargi o siebie, łapiąc je równie mocno. Cała ta ceremonia rozpalała ich zmysły, a ich układy nerwowe doznawały onieśmielającej rozkoszy. Zresztą wszystko w nich już szalało, pobudzając ich do większego zaangażowania. Przez to też w pewnym momencie otarli się już językami, co przeszło w stałą czynność. Gdzieś pomiędzy aż zastękali, co pocałunek przytłumił, ale to nieistotne. Oni wkręcali się w ten taniec bez sekundy zwątpienia, przyłączając swoje ciała do zabawy. Teraz już na zmianę błądzili  dłońmi po swoich policzkach, ramionach, szyi, karku, łopatkach, plecach i w ogóle wszystkim, co było akurat w zasięgu rąk. Doszli nawet do stanu, w którym wyglądało to tak, jakby próbowali się zjeść. Ich charakterystycznie głośna wymiana śliny tylko ich rozpalała, a oni nie mogli przestać. Właśnie ulegali gorącemu przyciąganiu, jakie przejmowały ciała dwójki. Zresztą ich skóra od dawna prawie płonęła, a to doskonale uzupełniało całą ceremonię.

Eren samoczynnie zszedł ciężką dłonią po tułowiu Levi'a, po czym zmysłowo zawędrował prosto na jego krocze, czemu brunet oddał się w całości. Nawet poruszył ciałem tak, jakby czynność powodowała w nim źródło przyjemności. Wtedy też szatyn zabrał język od bruneta, płynnie przesuwając się ustami po jego dolnej, pulsującej wardze, potem brodzie, przechodząc przez grdykę, gdzie zdążył chwilę zagościć wraz ze swoim gorącym, nierównym oddechem. Z wyczuciem chwytał fragment ciepłej, bladej skóry starszego, oddając jej przyjemne muśnięcia, aż ten trochę odchylił głowę do tyłu, wciąż nie podnosząc powiek, a przy tym zatrzymał dłoń na gorącym karku młodszego, czasami wchodząc w jego włosy. Czasem też nie mógł zatrzymać gwałtowniejszego stęknięcia, co podświadomie podniecało Erena. Następnie młodszy wyruszył muśnięciami w kierunku zgięcia szyi Ackermanna bez odrywania się od niego. Dla wygody sam spoczął dłonią po drugiej stronie jego szyi, na co ten przesunął rękę na przyjemnie umięśnione ramię szatyna, po którym z ciekawością jeździł. Wtedy śniadoskóry wargami zmysłowo przechodził w górę, aż pod żuchwę starszego. Między dwójką powstawało gorące uczucie, jakiemu również obydwaj nie mogli się oprzeć.

Nagle Levi otworzył szeroko oczy, pojmując, co się właściwie dzieje. Natychmiast odepchnął od siebie pobudzonego chłopaka, co ze wstydem przypisywał także sobie. Kiedy ujrzał zdezorientowaną i zszokowaną twarz chłopaka, na której malowało się wyraźne podniecenie, natychmiast zmarszczył brwi i już miał go ochrzanić, za to Jaeger zdążył przyłożyć dłoń do jego ust. Następnie spojrzał poważniej i też zmarszczył brwi, wskazując wzrokiem i brodą śpiące towarzystwo. Kiedy zauważył, że brunet odpuścił, zabrał rękę, po czym wyszeptał:

- O co ci chodzi? Sam zacząłeś...
- Ja... - odpowiedział szeptem, patrząc z zawstydzeniem w bok w poszukiwaniu wymówki - Ja nic nie zaczynałem...
- Załóżmy, że ja zacząłem - przewrócił oczami, biorąc "winę na siebie" dla świętego pokoju - Czemu przerwałeś?
- Co my właściwie robimy...
- To, czego chcemy - rzekł twardo, przysuwając rękę do rozporka Levi'a. Szybko go rozpiął, że nawet brunet nie zauważył, po czym narwanym ruchem wsunął dłoń pod spód jego spodni, gdzie zaczął zachłannie poruszać ręką, aż zaczerwieniony brunet samoczynnie jęknął, na co od razu złapał się za usta. Przy tym jednak nie potrafił opanować na nowo podnieconego ciała, które tańczyło jak grał mu Eren oraz na wpół przymkniętych powiek. Na to wszystko zielonooki przyjął cholernie pewną siebie mimikę - Widzisz, jak się wijesz tylko od mojej ręki... Nie zaprzeczaj, chcesz się ze mną pieprzyć. Mój brat nie jest tak dobry jak ja, prawda? Może za naszym ruchaniem tęskniłeś najbardziej?
- Eren... - zastękał, zachłannie poruszając torsem, a przy tym ostatkiem sił chwytał o wiele silniejszy nadgarstek chłopaka, przy czym patrzył w bok cały zaczerwieniony, próbując złapać ciężki oddech - Wcale nie tęskniłem...
- Przestań, przestań... - Levi'owi wydawało się, że ten głos Jaegera robi się coraz seksowniejszy, co go przerażało, ale nic nie mógł zrobić, poza nieskutecznymi próbami zapanowania nad pożądaniem - Jesteś tak napalony, że nie możesz nawet zamknąć ust. Zaraz zaczniesz się ślinić, wystawiając język, na którym pewnie wciąż przeżywasz moją obecność, nie mylę się? W tym również Zeke nie mógł cię zadowolić. Nie lepiej niż ja... Och, czy ja czuję, że jesteś już twardy? O cholera, twardy jak skała - specjalnie dotykał najczulszych punktów bruneta, przez co ten marszczył twarz, drżąc ulegle, ale wciąż nie chciał się poddać - I co, wciąż będziesz zaprzeczał, słowiczku? Pewnie chciałbyś mi pięknie zaśpiewać jak to zwykle robiłeś, ale dzisiaj musimy być cichutko, wiesz?
- Zamknij mordę, zjebie! - nagle warknął, nie mogąc pozbyć się swojego podnieconego tonu.

Zaraz otworzył szeroko oczy, ponownie zakrywając usta dłonią. Eren spojrzał na niego znacząco, kiedy zauważyli, że ktoś się przebudza. Wtedy brunet zamarł, czując, jak gwałtownie przyśpieszyło jego serce i odruchowo okrył krocze kocykiem, za to szatyn wcale nie wyjął ze spodni starszego ręki, jedynie ruszał nią wolniej, przez co brunet wewnętrznie już umierał z rozkoszy, ale musiał udawać, że młodszy wcale nie doprowadza go do seksualnego szaleństwa. Mimo wszystko trząsł się niespokojnie, chociaż pełną prędkość tłumił. Tymczasem Jaeger patrzył spokojnie w stronę przebudzającej się osoby, chociaż w środku sam przeżywał moment grozy. W końcu ryzyko bycia przyłapanym a bycie przyłapanym to dwie różne kwestie... Za to jego serce chyba lubiło ten skok adrenaliny, bo na myśl o tym, że ten ktoś może zaraz ich zobaczyć, ono radośnie biło, dając znak podnieceniu. Chłopak na chwilę stracił kontakt z rzeczywistością, zastanawiając się, o co mu właściwie chodzi... Chce być przyłapany czy nie chce... Lecz na takie przemyślenia nie było czasu, dlatego, kiedy nieznajomy znów zapadł w sen, wtedy szatyn zachłannie złapał starszego w żuchwie, przekręcając jego głowę w swoją stronę, a przy tym wyjął dłoń z jego spodni i wszedł nią pod bluzkę bruneta. Teraz pocałował go mocno, nie skąpiąc śliny, co odwróciło uwagę starszego od tego, co młodszy kombinował.

Levi powoli przyjmował do wiadomości, że już nie ucieknie, bo nawet z własnej woli ułożył dłoń na policzku Jaegera mimo ich nietypowej pozycji, ponieważ Levi był na wpół odwrócony od chłopaka, do tego siedział z łydkami pod sobą. Przy tym odwzajemniał gorący pocałunek, układając wolną dłoń na ręce młodszego, która szukała rozrywek pod koszulką Ackermanna.

Eren zachłannie rozpiął swój rozporek, a w tym samym czasie wszedł palcem na sutek Levi'a, na co ten mruknął w usta młodszego. Mimo tego szatyn zaczął drażniący, kolisty ruch, przez co brunet wysuwał tors do przodu, czasami wyjękując coś nieśmiało, również podczas pocałunku. Wtedy też Jaeger szybko ściągnął spodnie, zostawiając je gdzieś w połowie ud. Następnie zdecydowanym ruchem ścisnął sutek starszego, na co ten gwałtownie wstał, odrywając się od ust chłopaka. Dzięki temu Eren mógł sprawnie i szybko usunąć ze starszego zbędne spodnie wraz z bokserkami, czując, że od tego nagłą falę podniecenia wraz z pobudzeniem. Levi nie zdążył zareagować, a śniadoskóry posadził go na swoim nabrzmiałym kroczu. Nie tylko to było istotne, Jaeger bezczelnie manipulował odczuciami Ackermanna, błądząc palcami po jego biodrach, prawie w zgięciach. Jeszcze sam decydował, jak ma się ruszać brunet, co już było zbyt irytujące.

Levi chwycił dłonie młodszego i poprowadził na swoje ciało, które odkrywał poprzez trzymanie podwiniętej bluzki, co zrobił tuż przed zaczęciem planu. Sam przykrywał ręce chłopaka swoimi, aby pomóc mu się wczuć, co wywołało na twarzy Erena ciekawski uśmiech w trakcie jego podziwiania bladych pleców Ackermanna. Był naprawdę podekscytowany, zastanawiając się, co ten pozornie poukładany chłopak planuje.

Nie musiał czekać długo. Wkrótce Levi wprowadził swój zmysłowy taniec, który momentalnie zauroczył młodszego. Przede wszystkim przy nim ciało bruneta poruszało się w niesamowicie podniecający sposób i samo to już nakręcało Jaegera. Ale oprócz tego, szatyn momentalnie wyczuł różnicę tarcia. On robił to porywczo i niedokładnie, za to starszy dokładnie wiedział, co robi. Zmysłowo cierał pośladki o wypukły materiał bokserek Erena, wiedząc, gdzie robić to mocniej, gdzie dłużej, gdzie lżej... Doskonale znał się na swoim zadaniu, aż Eren przygryzł wargę, mimowolnie poruszając biodrami w rytm starszego. Do tego marszczył nieco twarz, odczuwając podniecenie rozchodzące się po jego całym ciele, a jeszcze ponownie zjechał dłońmi po gorącym ciele bruneta, zatrzymając się na jego biodrach. Znów zacisnął na nich dłonie, ale teraz dawał starszemu pełną kontrolę, szczególnie, że ten radził sobie o wiele lepiej.

Nagle Levi nacisnął mocniej na krocze szatyna, ocierając się właśnie z takim naciskiem, przez co ten aż przymrużył powieki, odchylając głowę do tyłu, również jego ucisk był już słabszy. Chłopak cicho pomrukiwał czy nawet zastękał, czując się wewnętrznie jak topniejąca świeca. On był parafiną, a biodra Levi'a wraz z jego gorącymi i przyjemnie delikatnymi pośladkami, płomieniem poruszającym się po knocie. Również czuł się jak ten knot, bo miał wrażenie, że to sam Levi płynie w jego żyłach, decydując o jego doznaniach. Poczuł nieokiełznaną potrzebę sprawdzenia, czy brunet w środku jest równie gorący, co na zewnątrz. Odsunął go od siebie, a wtedy, próbując zapanować nad oddechem, wyciągnął ze spodni saszetkę z wiadomą zawartością. Zaskoczony Levi spojrzał na chłopaka i zapytał, oczywiście w tym całym stanie podniecenia:

- Po co nosisz ze sobą to?
- Myślisz, że chciałbym się ruchać, gdybym tego nie miał? - mimo, że zabrzmiał oschle i cynicznie, dla Levi'a ten głos był jeszcze gorętszy niż wcześniej - Uwierz mi, przydaje się w wielu sytuacjach...

Eren dość spokojnie jak na swój stan i okoliczności otworzył opakowanie, po czym zaczął wylewać żel na swoje palce, ale wtedy niespodziewanie brunet zbliżył wargi do jego ucha i coś wyszeptał. Kiedy szatyn to usłyszał, aż poczuł nagłą falę gorąca, ale pokiwał głową na znak, że się zgadza.

Także zgodnie z planem, Levi rozpoczął od zmysłowego pieszczenia szyi szatyna, na co ten reagował tak jak zwykle, czyli przymknął powieki, oddając się przyjemnym muśnięciom. Ale brunet nie zagościł tam na długo, ponieważ za chwilę jego usta wspięły się aż do ciepłych i miękkich warg młodszego, z czego jedną zaczepił. Wtedy Eren złapał mocno starszego w pasie, odwzajemniając pocałunek i tym samym rozpoczynając jeden z tych gorętszych spotkań ich ust. W tym czasie szatyn dotknął dłoni bruneta, oddając mu trochę mazi ze swojej ręki. Tutaj przez chwilę ocierali o siebie palce dla najprostszego podrażnienia się, ale zaraz przeszli prosto na przyrodzenie Jaegera po uprzednim ściągnięciu jego bokserek. Tam zaczęli aktywnie rozprowadzać płyn, co z wiadomych powodów pobudzało chłopaka. Sam szybko zaczął mocno zaciskać dłoń, oddając ciało w ręce rozkoszy. Levi to wyczuł i uznał, że pora już na główne danie tego wieczoru - na niego. Apetyt Erena urósł już do takiego stopnia, że ten mógłby chcieć sam skończyć, byle już skończyć. Ale to nieprawda, bo szatyn przede wszystkim chciał poczuć to, czego nie czuł od tak dawna. Sam wewnętrznie tęsknił za brunetem i nie tylko za ich wspólnym seksem, ogólnie, za byciem razem. Choć nie mógł ukryć, ich stosunek należał do tych najlepszych. Chłopak z nikim nie umierał z rozkoszy, nikt nie potrafił go tak pobudzić... Levi mógł jedynie pokazać ciut więcej niż powinien, a ciało szatyna szalało z podniecenia.

Eren właśnie przypomniał sobie coś bardzo ważnego, ale teraz nie chciał o tym pamiętać. Liczyło się tylko to, że teraz popełnia grzech ze swoim ex... I tak myśl jeszcze bardziej go rozpalała, aż niegrzecznie uniósł kąciki ust w górę. Zrobił to jednak na tyle delikatnie, że starszy niczego nie zauważył. Za to ten teraz wydał się Jaegerowi tak przepiękny, z tymi wypiekami... Jego przymrużone powieki, lekko potargane włosy, rozchylone wargi, z których narazie wychodził jedynie gorący oddech przez podniecenie, a tej nocy mogłoby coś więcej...

Eren chwycił mocniej kocyk, okrywając ich, szczególnie w okolicach krocza. Wtedy chwycił Levi'a jedną dłonią w biodrze, a drugą ułożył na jego torsie. Brunet sam odwrócił się w drugą stronę, rozsuwając nieco nogi dla lepszego dostępu, a przy tym chwycił obydwiema rękoma nadgarstek Jaegera, następnie przysunął jego palce do ust. Zaraz zaczął je lizać i wsuwać do ust, żeby podrażnić trochę chłopaka, bo robił to bardzo wulgarnie. Wtedy jedną dłoń zdjął z jego ręki, a ułożył ją na biodrze, a dokładnie na dłoni śniadoskórego. Postanowił nią pojeździć po swoim nagrzanym ciele, zaczynając od podbrzusza, tors, następnie blisko krocza, potem pupa... Erena przechodziły ciarki, kiedy starszy sam spacerował jego ręką po swoim ciele, a jeszcze pieścił jego palce, którymi chłopak dla zabawy poruszał i ocierał o język bruneta. Przez to wszystko podniecenie w nim znów rosło. Sama świadomość, że robią to przy tylu ludziach, a szczególnie, że wstydliwy Levi jest taki bezwstydny w tym momencie... Aż poczuł nową serię wypieków, ale to chyba nie przez pobudzenie...

Szatyn uśmiechnął się przebiegle, kiedy obserwował zabawę swojego byłego. Pozwolił mu na to jeszcze przez chwilę, kiedy nagle szybkim ruchem ponownie ułożył dłoń na torsie starszego, drugą na jego biodrze, a w następnym etapie mocno pociągnął starszego wprost na swoje krocze, na co obydwaj gwałtownie spięli mięśnie wraz z krótkim stękiem, a do tego odchylili głowy do tyłu. Po ich ciałach przeszedł płomień zawierający niesamowicie przyjemne drgnięcia, przez co chwilę oswajali się z nim przy maksymalnie spokojnych ruchach. Ale te budziły ich podniecenie już kolejny raz. Drażniły ich pożądanie tak okropnie mocno, choć to były lekkie otarcia. Levi ruszał się kanciasto, przygryzając wargę i marszcząc brwi, czując nacisk poprzez doznania, a oprócz tego w końcu miał na sobie kogoś. Na szczęście narazie potrafił zapanować nad swoim głosem i jedynie oddychał szybciej, gdzie brunetowi szło gorzej. On także ruszał się już ciut mocniej, przez co ich obydwu wprawiał w cięższy stan. Eren aż opuścił nieco powieki, oddając się przyjemności. Sam też zaraz zaczął bardziej angażować swoje biodra, od razu odczuwając to, aż zasyczał. Za to Ackermann jeszcze bardziej napiął mięśnie, marszcząc całą twarz i opuszczając powieki całkowicie. Jego wargi pozostawały rozchylone, przez co można było usłyszeć jak głośno i szybko oddycha, ale niekiedy nie mógł już zatrzymać nacichszego jęku... Dwójka używała ciał odważnie, zadając sobie coraz więcej rozkoszy uderzającą w nich jak gorące dreszcze... Jednocześnie dążyli do utrzymującego się podniecenia, jakie co jakiś czas urosło. A fakt, że wciąż istniało ryzyko bycia nakrytym, nakręcał ich serca, co jeszcze budowało przejęcie. Sami nie zauważyli jak ich biodra poszły w konkretny ruch, przez co Levi aż zaczął się prężyć niczym kot, co swoją drogą podobało się szatynowi. Sam złapał mocniej bruneta, wciągając się w czynność. Teraz obydwaj już opuścili powieki, synchronizując swój oddech wraz ze stękami jedno po drugim, na zmianę. Również niedbale poruszali ciałami, po których przechodziły iskierki satysfakcji. Te jednak pozostawiały po sobie frustrację, bo tylko pobudzały. Także Levi i Eren dalej biegli za rozkoszą, która była tak blisko, a jednak tak daleko... Ich gorące policzki tak przyjemnie dopełniały cały stosunek, że obydwaj już uciekali do krainy pełnego zadowolenia.

Nagle usłyszeli dźwięki budzącej się chyba dwójki lub trójki osób, na co gwałtownie otworzyli szeroko oczy, przestając poruszać biodrami, ledwie powstrzymując orgazmy. Natychmiast oderwali się od siebie, jeszcze oddychając masakrycznie ciężko. Szybko pozakrywali swoje buzujące wciąż krocza, chcąc się jak najszybciej uspokoić, ale serc nie mogli. Te były tak rozjuszone jak jeszcze nie nigdy tej nocy... Mieli szczęście, że wciąż było ciemno, co wykorzystali. Prawie, że na palcach przeszli obok najciemniejszej ściany, szybko przechodząc do najbliższego pokoju. Mieli szczęście, bo trafili na sypialnię.

Eren pociągnął Levi'a do środka za rękę, a następnie zamknął pokój, popychając bruneta na drzwi. Jego popęd nagle gwałtownie przyśpieszył albo wrócił do poprzedniego stanu, przez co znów zachowywał się w sposób narwany. Chwilę spoglądał na tę prześliczną twarz swojego ex, przejeżdżając dłonią po jego wciąż ciepłym policzku, po czym wpił się w jego wargi mocno, co brunet odwzajemnił. Sam łapczywie dotykał Erena gdzie tylko mógł, a przy okazji rozpiął mu rozporek, uwalniając chłopaka od dyskomfortu. Za to szatyn gwałtownie przeszedł wargami na szyję bruneta, zaczynając od stworzenia mocnej malinki, na co Levi przechylił głowę do tyłu z przymkniętymi powiekami, dając młodszemu lepszy dostęp. Ale niepotrzebnie, bo ten równie szybko oderwał się, zaraz pozbawiając bruneta bluzki. Teraz zaczął językiem zostawiać mokre ślady na jego tułowiu, na co ten tylko się przyglądał, czując pogłębienie koloru wypieków, ale jeszcze błądził dłonią we włosach chłopaka. Nagle odchylił głowę do tyłu, czując, jak odpływa, kiedy Jaeger zaczął pieścić sutki starszego, robiąc to w swój sposób, wiadomo jaki... Jednocześnie ciut agresywnie ściągnął z Ackermanna spodnie wraz z bielizną, przez co ten był już całkiem nagi. Kiedy Eren to zobaczył, oniemiał... Jego serce znów zaczęło bić szybciej, a on znów musiał wypraszać z głowy jakąś głupią myśl... Żeby o niej zapomnieć, porywczo ściągnął koszulkę z siebie, pokazując starszemu swoje umięśnione ciało. Teraz to Levi zdezorientowany spoglądał na młodszego, czując, że coś chyba go ruszyło... Nie miał czasu myśleć, bo zaraz Eren zbliżył swoje piękne ciało i mocno chwycił starszego pod kolanem, przykładając jego nogę do swojego gorącego boku, na co sam drgnął.

- Levi... - wyszeptał Eren prosto w szyję starszego - Tutaj możemy to robić swobodniej.
- Więc - zaczął ściągać z młodszego spodnie, a bokserki razem z nimi - Wyruchaj mnie tak, żebym tego nigdy nie zapomniał.
- Zrobię to.

Po czym chłopak oderwał się od niego, ściągnął ubranie do końca, po czym pociągnął starszego za sobą. Rzucił go na łóżko, a następnie zawisł nad nim, spoglądając brunetowi prosto w oczy. Jednocześnie jego dłoń szła prosto przez ciepły bok bladoskórego, aż trafiła na jego wciąż nabrzmiałe przyrodzenie. Chwycił je mocno i zaczął je pieścić, przez co Levi momentalnie zmienił wyraz na uległy, marszcząc uroczo twarz pełną wypieków, jeszcze zgiął nogi. To usatysfakcjonowało Erena, aż uniósł kąciki ust w górę. Zaraz jednak przelotnie przeszedł gorącymi muśnięciami poprzez całe ciało bruneta, zatrzymując się na jego kroczu. Wtedy też przykrył się bordową kołdrą tak, aby Ackermann go nie widział.

Levi pokręcił głową, widząc jakieś dziwne wyczyny Erena. Zaraz jednak wygiął ciało w łuk, odchylając głowę do tyłu, stękając przeciągle. Jeszcze ułożył dłoń na głowie szatyna schowanej pod kołdrą. Teraz aktywnie zwijał się z przyjemności, poruszając ciałem porywczo, jakby nie mógł wytrzymać. Wszystko, co robił Eren pod kołdrą, było tajemnicą, a świadomość, że brunet nie mógł patrzeć, tylko podbijało jego doznania. Szybko zaczął czuć, że dochodzi, ale w tym momencie język szatyn zniknął, pojawiły się same wargi w ruchu masakrycznie delikatnym, co znów doprowadzało bruneta do szaleństwa. Wkrótce nawet to zniknęło, a Eren wyszedł spod kołdry, prosto między nogi bruneta. Minęła chwila, a Levi znów poczuł na swoim kroczu jakąś okupację. Tym razem krocze Erena chciało pozbawić go nasienia, czego proces był bardzo przyjemny. Szatyn ruszał się niczym fala, która cię pobudza z każdym dotknięciem, ale sam musiał także to odczuwać, bo już dyszał ciężej i marszczył brwi, ale miał minę, jakby nie chciał wcale przyznać, że już kończy. Nagle chłopak oderwał się, wstając na kolanach przed brunetem. Oddychał bardzo ciężko, a nawet miał wyraźne wypieki na twarzy. Patrzył gdzieś w bok z mylącym wstydem i brunet to także znał. Wiedział, że taka postawa była ciszą przed burzą... Levi patrzył na chłopaka już lekko zmęczony przerywaniem orgazmów i liczył, że kolejny raz skończy się już tak jak brunet oczekiwał.

Chwilę obserwował jeszcze te zagadkową minę Erena, aż ten lekko uniósł kąciki ust w górę niczym rabuś.

- Levi... - zaczął chłopak.
- Co...? - spojrzał na niego, marszcząc brwi w zastanowieniu.
- Jak to jest być ruchanym przez swojego byłego? - uśmiechnął się niewinnie.
- Nie wiem, zapomniałem - przewrócił oczami.
- Och, nie! - znów zawisł nad nim, po czym wyszeptał mu do ucha gorąco - Jak śmiałeś zapomnieć co przed chwilą robiliśmy, ptaszku?
- Za mało się starałeś, mistrzu niskich lotów.
- Zaczynam podejrzewać, że mnie prowokujesz, maluszku - zaśmiał się cynicznie, kręcąc głową.
- Nie no, co ty... Wydaje ci się, MALUSZKU...

W czasie ich krótkiej wymiany słów brunet wciąż błądził gdzieś po ciele chłopaka, a nawet schodził na dół. Przy tym wszystkim patrzył mu odważnie w oczy, jakby nic nie było... Kiedy brunet zaczął mocniej dotykać łopatki śniadoskórego, wtedy ten sprawnie chwycił jego nadgarstek i przyparł do łóżka, na co serce Levi'a zaczęło szybciej bić, a sam on poczuł przypływ adrenaliny. W dodatku ten mocny chwyt chłopaka sprawił, że brunet na nowo zapragnął bycia z nim. Chwila co... Levi otworzył szerzej oczy, uświadamiając sobie, co przed chwilą się stało w jego głowie. A widząc zdecydowane i pewne, zielone oczy Erena, nagle zupełnie niespodziewanie speszył się, odwracając wzrok, co rozczuliło Jaegera. Znów wyszeptał Ackermannowi do ucha:

- Ależ ty jesteś wredny, Levi - zaśmiał się, a w tym czasie zaczął się ocierać o ciało starszego, chcąc go na nowo rozbudzić i siebie przy okazji - Wiem przecież o co ci chodzi. A ja serio pytałem jak to jest...
- Dopóki nie dojdę... - zaczął mówić ciężej, czując nagły napływ podniecenia, który uderzał w niego gwałtownie i nierówno, ale było to bardzo przyjemne - nie zaliczę tego jako ruchanie.
- W jakiej sytuacji mnie stawiasz, Levi? - udał zmartwienie - Co jeśli, nie będziesz mógł dojść?
- Przy tobie zawsze dochodziłem. Co teraz miałoby pójść nie tak? Już prawie dochodziłem...
- Żartowałem, Levi - teraz zmienił ton na poważny, a przy tym ten, który podniecał Levi'a - Oczywiście, że przy mnie dojdziesz. Pamiętasz, ile razy robiliśmy to w ciągu jednego dnia... - zaczął pieścić bruneta za uchem, na co ten przymknął oczy i ułożył dłoń na karku chłopaka - Tylko ze mną mogłeś się tak pieprzyć. - Nagle jego głos zabrzmiał ciszej - I ja tylko z tobą... Mikasa mi nie wystarcza, ciągle próbuję się zmusić i żyć z nią, jakbym coś do niej czuł...

Nagle Levi przyciągnął chłopaka do swoich ust, od razu wpychając mu język do środka. Ciut zaskoczony Eren bez wahania zaczął odwzajemniać, zmieniając miejsce ręki z nadgarstka bruneta, na jego dłoń, którą złączył ze swoją. Przy tym dwójka ocierała się ciałami, na nowo budując między sobą jakieś napięcie, dzięki któremu mogliby doznać tego jednego cudownego uczucia. Jeszcze Levi zmienił miejsce ręki na wciąż ciepłe plecy Erena, co było bardzo miłe dla chłopaka, aż zdażyło mu się pomruczeć, szczególnie, gdy brunet go drapał. Kiedy dwójce znudziło się całowanie, szatyn sprawnie przeszedł ustami na szyję starszego, gdzie zaczął go pieścić czułymi muśnięciami. W tym samym momencie zdecydował, że to już czas, więc sprawnie wszedł w bruneta, ma co ten objął chłopaka rękoma i nogami, odchylając głowę do tyłu. Do tego westchnął głośno, czując w sobie Erena, co jednak było uczuciem innym niż wcześniej. Nie to, że było lepiej czy gorzej, ale inaczej. Eren również zauważył różnicę, co jednak go nie zniechęciło. Wręcz w nim zawrzało. Nawet dość szybko przeszedł z delikatnych pchnięć na te gwałtowniejsze, czując, że to go momentalnie rozpala. Levi dopasowywał się do bioder Erena, czując na twarzy wypieki, a na ciele fale podniecenia. Wszystko tak gwałtownie w niego uderzało, łącznie z Erenem. On jedynie oddawał się, pozwalając sobie co jakiś czas na stęknięcie. Również prowadził swoje ciało zgodnie z rytmem młodszego, dając mu się wykazać. Nawet, jeśli znał umiejętności chłopaka i nie miał co do nich wątpliwości, to Eren wciąż uwielbiał coś udowadniać. Zawsze tak miał i prawdopodobnie zostanie mu to na zawsze.

W końcu Levi poczuł gwałtownie zbliżający się koniec, a Eren podzielał jego stan. Ruszał się chaotycznie, próbując złapać oddech. Wszystko już w nim buzowało, a podniecenie sięgało zenitu. Brunet czuł, że uczucie w nim wychodzi spod jego kontroli, a jednak dalej je trzymał. To go osłabiało, już nie mógł wytrzymać...

- Eren... - zastękał, ledwo otwierając oczy z całym gorącem na twarzy - To takie cholernie... Cholernie przyjemne...
- Wiem - odpowiedział szatyn zasapanym głosem - Już odlatujesz, ptaszyno? To te twoje niskie loty? - uśmiechnął się uroczo, co totalnie zniszczyło starszego.
- Zamknij się... - burknął, patrząc w bok zawstydzony, maksymalnie marszcząc twarz.
- Lubię rozmawiać, kiedy jesteśmy na końcu...
- Zajebiście... - nagle zrobił charakterystyczną minę - Eren..! Ja już...

Nagle szatyn maksymalnie zwolnił, przez co Levi znów nie zdążył. Mimo to ledwo żył, wszystko w nim buzowało, wciąż czuł się jak przed orgazmem, a to jeszcze w nim rosło. Zaczął odczuwać frustrację...

- Eren, jesteś potworem - stwierdził brunet prawie rozpaczliwym głosem.
- Już nie mistrzem niskich lotów?
- Tak niskich, że nawet nie poleciałeś dobrze, a już się rozbiliśmy o drzewa!
- Zaraz zobaczysz gwiazdy - wyszeptał całkiem poważnie do ucha bruneta.

Levi nie rozumiał, o co chodzi chłopakowi. Ten czerpał jakąś niesamowitą satysfakcję z odbierania brunetowi każdego jednego orgazmu, jakby to miało coś zmieniać... Ten aż marszczył twarz w niezadowoleniu, bojąc się, że już nigdy nie wyleje z siebie tego zalegającego płynu.

Nagle poczuł, że Eren znów zaczyna poruszać biodrami, ale już w ogóle na to nie reagował, chociaż coś tam czuł. Za to nie chciał się wczuwać, bo przestał ufać Erenowi... On czarował, czarował, a na końcu przerywał. Levi nie mógł tego znieść. On chciał dojść! Mimo to w jego ciało zaczęło uderzać silne podniecenie, jakie ciężko było ignorować, więc obojętnie ułożył dłonie na ramionach szatyna, wyrażając na twarzy słabość wobec odczuć. Jeszcze Eren gwałtownie przyśpieszał, zadając Levi'owi wyjątkowo mocnych doznań, aż ten zaczął samoczynnie poruszać biodrami i przymykał oczy, oddając ciało młodszemu. Znów szybko poczuł, że jest już bardzo blisko, ale doznania były jeszcze mocniejsze. Nawet szatyn ledwo wytrzymywał, bo brunet to czuł, widział i słyszał. Sam nie mógł w pewnym momencie się powstrzymać przez ciężar doznań. Zapomniał się i zaczął bezsilnie wystękiwać imię chłopaka i nie tylko:

- Ah... Ach... Ah! E... Eren! Proszę... Daj mi wreszcie dojść! - wraz z tym niespokojnie błądził po plecach młodszego rękoma i nogami.
- Sam zaraz dojdę... - wystękał chłopak na granicy sił - Teraz dojdziesz, Levi... Ah...

Brunet wił się pod szatynem, ledwo wytrzymując. Teraz już czuł wszystko, co możliwe, a najbardziej Erena w sobie. Chłopak przebijał się przez jakieś wcześniej nieznane Levi'owi granice, a to było dziwne. Przecież byli kiedyś ze sobą... Jak mogli to robić na nowo, jakby robili to pierwszy raz. Za to Levi teraz tak się czuł. Eren potrafił go doprowadzić na naprawdę wysokie szczyty, ale nigdy tu, gdzie byli teraz. Prawdopodobnie sam Jaeger nigdy jeszcze nie dotarł tu...

Levi czuł jak jego męskość już nie daje rady, ta wariowała od ciężaru podniecenia. Gubiła się i nie miała tyle siły, by to wszystko znieść. Wreszcie brunet westchnął głęboko i z ulgą, czując, że wypływa z niego cały ocean. Orgazm jeszcze chwilę przepływał przez jego ciało, kiedy zamarł, słysząc otwierające się drzwi, na które nie zwrócił uwagi prawie kończący szatyn. Za chwilę Levi przez ramię Erena zauważył obrazek, jakiego najmniej się spodziewał. W drzwiach stali zszokowani Zeke wraz z Mikasą, która równie szybko uciekła z płaczem, a blondyn za nią, rzucając brunetowi jednoznaczne spojrzenie i trzaskając drzwiami. Levi westchnął głęboko, patrząc w sufit i czując już, że mają kłopoty, kiedy Eren właśnie w nim skończył, wydając z siebie głośny stęk, po czym opadł na ciało Levi'a. Chłopak odruchowo zaczął się bawić włosami młodszego, co ten natychmiast skojarzył z nawykiem, jaki miał Levi, kiedy byli razem. Szybko wysedł z bruneta, po czym położył się obok i zapytał:

- Czym się martwisz?
- Co? - spojrzał zaskoczony.
- Zacząłeś się bawić moimi włosami... Zawsze to robiłeś, gdy się martwiłeś, kiedy byliśmy razem.
- Ech... Widzieli nas... - spojrzał w bok zawstydzony.
- Kto?!
- Zeke i Mikasa.
- Co?! Kiedy?!
- Nie słyszałeś, bo byłeś zajęty dochodzeniem...
- Cóż... - wstał do siadu. Oparł łokcie o kolana - Myślisz, że kochałem Mikasę?
- Nie, ale...
- Ty Zeke'a też nie kochałeś - zaśmiał się cynicznie - Nie wiem w ogóle jak zostaliście parą... To nie jest typ dla ciebie.
- Skąd możesz to wiedzieć? - zmarszczył brwi.
- Bo ja nim jestem.
- Co?
- No przyznaj, wcale nie przestałeś mnie kochać... Myślałeś, że Zeke zastąpi mnie, bo to mój brat. Ale ja jestem dla ciebie lepszy, dlatego poszedłeś ze mną do łóżka, chociaż jesteś zajęty przez niego.
- Nie... - warknął z naburmuszoną miną.
- Głupotę zrobiłeś, że ze mną zerwałeś. Wcale nie chciałeś tego robić...
- Chciałem! Wkurzasz mnie! Nawet teraz!
- Tak, ale wciąż mnie kochasz, ptaszku.
- Trudno, to przeszłość...
- Wcale nie - zaśmiał się - Nie widzisz, jak nas do siebie ciągnie? Nieważne z kim będziesz, zawsze pójdziesz ze mną do łóżka, jeśli będziesz miał okazję. Ale byłoby ci głupio mnie zdradzić, bo mnie kochasz - mówiąc to uśmiechał się niewinnie, ale pewny swojej racji.
- Nie! Zamknij się! Jesteś beznadziejny!

Levi wkurzył się jeszcze bardziej, przez co szybko wyskoczył z łóżka, ubrał się i wyszedł, trzaskając drzwiami. Co z tego, że z pośpiechu ukradł ciuchy swojego byłego, a zostawił swoje. To naprawdę nic.
***

Czwórka umówiła się w parku, gdzie Levi i Eren pierwszy raz się pocałowali. To było dosyć dawno, ale szatyn doskonale pamiętał ten dzień. I o dziwo to brunet zrobił pierwszy krok, tłumacząc młodszemu co i jak. Zeke jednak nie wiedział o tym, dlatego nie rozumiał głupiego uśmiechu swojego brata, na którego był wściekły. Ale może to lepiej. Gdyby znał powód, natychmiast kazałby zmienić lokalizację. A już byli wszyscy poza Levi'em. Chociaż ten też przyszedł wkrótce.
Podszedł do grupy i patrzył pytająco.

- Dobra, to po co właściwie mieliśmy tu przyjść? - spytał Eren obojętnie.
- Naprawdę nie wiesz? - odpowiedział Zeke szczerze zaskoczony, a przy tym bardzo  zawiedziony. Spojrzał na Erena - Ty ruchałeś mi chłopaka! - spojrzał na Levi'a - Ty ruchałeś się z moim bratem! Naprawdę nie widzicie w tym nic dziwnego?
- Ja nie widzę - przyznał Eren wciąż obojętnie.
- Co?
- Ja i Levi wciąż coś do siebie czujemy. To twoja wina. Gdybyś był lepszym chłopakiem, zapomniałby o mnie i nie zdradziłby ciebie.
- Eren! - wrzasnęła Mikasa - A ty dlaczego mi to zrobiłeś?!
- Z tego samego powodu. Wciąż coś czuję do Levi'a, a ty nie byłaś dobrą dziewczyną. Nie potrafiłem o nim zapomnieć przy tobie. Bo za każdym razem zastanawiałem się, co powiedziałby Levi, gdy ciebie słyszałem.
- Eren! - rozpłakała się, po czym uciekła.
- Eren, co ty odwalasz?! - wrzasnął Zeke - Tak się dziewczyn nie traktuje!
- Weź ją sobie jak ci jej szkoda.
- A ty weź się jebnij w łeb - warknął, po czym pobiegł za dziewczyną.

Eren zaczął powoli iść w swoją stronę, kiedy zobaczył na swojej drodze wyjątkowo niskiego ptaszka. Był też wyjątkowo naburmuszony. Chociaż w jego przypadku to normalne.

- O, dzień dobry - uśmiechnął się Eren figlarnie - Dokąd dzisiaj lecisz, ptaszku?

Brunet stanął na palcach, po czym trzepnął młodszego w głowę, aż ten się złapał za miejsce uderzenia.

- Za co?! - wrzasnął szatyn.
- Masz szanować kobiety.
- Nic nie mam do kobiet. Nawet sza.... - chciał zażartować, ale przez straszne spojrzenie starszego zmienił zdanie - Szanuję kobiety!
- Masz przeprosić Mikasę.
- Ta, powiem jej: Przepraszam, że ruchałem Levi'a. To tak odruchowo.

Levi spojrzał na niego jeszcze raz groźnie, po czym odszedł. Zdziwiony chłopak nie wiedział jak to czytać. Na wszelki wypadek pobiegł za starszym, ale ten go olewać na wszelkie sposoby. Dopiero jak Eren powiedział ,,przepraszam", Levi dopał mu rękę, a Jaeger od razu ją złapał.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Chciałabym Wam tylko powiedzieć, że zachęcam do wsparcia mnie (link w bio), bo warto xddddd

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro