Część 6
Nagle poczułam jak ktoś ściska moją rękę podniosłam wzrok a tam zobaczyłam uśmiechniętą twarz Natsu.
-Natsu nareszcie się obudziłeś !-krzyknęłam i przytuliłam go najmocniej jak umiałam.
-Przepraszam Lucy.-powiedział oddając uścisk.
-Za co przepraszasz ?
-Że musiałaś się o mnie martwić i to, że zostałaś prawie ranna.
-Natsu przecież nic mi się nie stało bo ty mnie ochroniłeś i jestem ci za to wdzięczna. A martwię się bo cie kocham i nie wyobrażam sobie życia bez ciebie.- mówiąc to obdarzyłam go namiętnym całusem.
Tydzień później.
Wyszłam ze szpitala w raz ze zdrowym już Salamandrem, przed budynkiem czekali na nas nasi przyjaciele.
-Hej stary jak się czujesz ?- zapytał Grey.
-Jak nowo narodzony. To jak ruszamy ?-zapytał zielono-oki zmieniając się w smoka.
-Tak.-odparła Erza.
Dwa dni później.
Dolecieliśmy do Magnoli wczesnym rankiem a wylądowaliśmy tuż obok gildi. Erza, Grey, Wendy i dwóch przewyższających poszli do domów odpocząć. Spojrzałam na Natsu wyglądał jakby nad czymś intensywnie myślał.
-Co się stało ?-zapytałam.
-Nic tak sobie myślałem.-odpowiedział.
(Natsu)
Podszedłem do niej położyłem jedną rękę na jej szyi a drugą na biodrze przyciągając ją do siebie, składając na jej ustach namiętny pocałunek. Gdy się od siebie odsunęliśmy powiedziałem:
-To ja wracam do Świata Gwiezdnych Duchów.
-Dobrze.-odpowiedziała.
-Na razie skarbie. Przywołuj mnie kiedy tylko będziesz mieć ochotę. Kocham cie
-Na razie. Ja ciebie też.
(Lucy)
Gdy to powiedziałam on zniknął w złotej poświacie a ja po chwili poszłam do domu. I tak mijały miesiące na misjach i innych głupotach a my z Natsu żyliśmy razem długo i szczęśliwie.
E.N.D
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro