Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Część 5

-Natsu !!!

-Nie zamykaj oczu, patrz na mnie!- krzyczałam.

Ale on i tak nie otwierał oczu. Spojrzałam na Wendy która uklękła obok mnie i zaczęła leczenie różowo -włosego.

-Przepraszam ale moja magia nie działa.- mówiąc to po jej policzkach pociekły łzy, ja też nie wytrzymałam i rozpłakałam się. Podeszła do nas Erza i powiedziała:

-Musimy zabrać go do szpitala. Grey weź go na barana i biegniemy.

Biegliśmy ile sił w nogach gdy dotarliśmy do szpitala lekarze od razu zajęli się rannym. Kazali nam poczekać przed drzwiami na sale operacyjną. Siedzieliśmy już tak kilka godzin i nic się nie działo myślałam, że umrę ze zmartwienia. Ale po dwóch godzinach drzwi na sale otworzyły się a z nich wyszedł mężczyzna o zielonych włosach i brązowych oczach. Wszyscy staliśmy i czekaliśmy na diagnozę doktora.

-Stracił dużą ilość krwi i ma uszkodzonych parę organów wewnętrznych, jego stan jest krytyczny ale stabilny. Nie wiemy kiedy się obudzi morze dziś, morze jutro albo za tydzień. A i jeszcze jedno która z pań to Lucy ?-zapytał brązowo-oki.

-To ja. A co się stało? -zapytałam.

-Cały czas mówił panienki imię.

-Możemy go zobaczyć ?-zapytałam.

-Tak jest w sali 210.

-Dziękujemy.- powiedziała Skarlet.

Weszliśmy do pokoju w którym leżał Salamander ja usiadłam na stołku obok łóżka a inni tam gdzie były wolne miejsca. Zauważyłam, że jego brzuch jest cały w bandażach leżał spokojnie a twarzy miał spokojną pogrążoną we śnie. Złapałam go za dłoń robiąc na niej kółka kciukiem.

-"Proszę obudź się "-pomyślałam, zaciskając dłoń mocniej.  

Siedziałam przy ukochanym cały czas Erza i inni poszli do zleceniodawcy odebrać nagrodę i wynająć pokoje w hotelu ja, że nie chciałam zostawiać Natsu więc zostałam z nim. Nawet nie wiem kiedy a odpłynęłam w objęcia Morfeusza.

Następnego dnia rano.

Obudziłam się około godziny 9:00 i automatycznie spojrzałam na różowo-włosego dalej spał.

-Kochanie obuć się, nawet nie wiesz jak mi smutno bo nie widzę twojego uśmiechu.-powiedziałam.

Nagle poczułam jak ktoś ściska moją rękę podniosłam wzrok a tam zobaczyłam uśmiechniętą twarz...



                                                                            c.d.n           

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro