część 3
Złota poświata a wyszedł z niej nie kto inny jak Natsu.
-Stary co cie tu sprowadza ? -zapytał lodowy mag.
-Słyszałem, że idziecie na misje mogę was podrzucić będzie szybciej. -odpowiedział.
Przemienił się w smoka i położył się na ziemi żebyśmy mogli wejść mu na grzbiet a gdy to zrobiliśmy Salamander wzbił się do lotu. Lecieliśmy już parę godzin zaczęło się już ściemniać, spojrzałam na Erze i zapytałam:
-Morze powinniśmy wylądować i odpocząć ?.
-Jestem za ale trzeba się spytać jego czy wyląduje i odpocznie.-odparła szkarłatno-włosa.
-Natsu.
-Tak. Co się stało ?
-Czy mógł byś wylądować ?
-No dobrze przygotujcie się na lądowanie.
Po chwili byliśmy na ziemi zeszliśmy z grzbietu smoka i rozłożyliśmy namioty. Spojrzałam na ukochanego który leżał na ziemi :
-Czemu nie zmienisz formy na ludzką ?-zapytałam.
-Nie zmienię się bo będę czuwał.-odpowiedział a potem dodał tak żebym tylko ja usłyszała.
-Zostań ze mną. Ogrzeje cie.
-Dobrze.-odpowiedziałam.
Wzięłam śpiwór i położyłam go pomiędzy jego łapą a głową która położył na ziemi. Obdarzyłam go całusem i poszłam spać.
Rano. (Lucy)
Gdy się obudziłam zobaczyłam, że Natsu śpi. Podeszłam bliżej zaczynając głaskać go po jego twardych czerwonych łuskach. Nagle jego głowa poruszyła się i otworzył oczy. Ja jednak nie zabrałam ręki. Zauważyłam, że na ciele mojego gwiezdnego duch pojawia się ogień a po chwili staje przede mną mój ukochany w formie człowieka.
-Lucy możemy się przejść puki oni śpią ? -zapytał.
-Dobrze.-odpowiedziałam.
Złapani za ręce poszliśmy w głąb lasu. Szliśmy tak przez las gdy nagle usłyszeliśmy szum wody a po chwili ujrzeliśmy małe jeziorko z wodospadem. Usiedliśmy nad brzegiem:
-Natsu.
-Tak.
-Kocham cie.
-Ja ciebie też i już nigdy nie pozwolę cie skrzywdzić.
-Wiem.-odpowiedziałam.
Różowo-włosy odwrócił się do mnie, położył dłoń na policzku, przybliżył się i złożył na moich ustach pocałunek który odwzajemniłam. Po oderwaniu się od siebie przytuleni siedzieliśmy i podziwialiśmy piękny wschód słońca. 30 min. później wróciliśmy do reszty, ruszając w dalszą drogę. Gdy dotarliśmy na miejsce poszliśmy do zleceniodawcy a był nim burmistrz miasteczka. Opowiedział nam o kłopocie a my po wysłuchaniu jego problemu, ruszyliśmy do pobliskiego lasu gdzie ponoć ukrywają się bandyci. Natsu nie musząc wracać do świata duchów bo mógł zostać w naszym ile chce. Szliśmy tak przez gęsty las ja rozmawiałam z Erzą i Wendy, Happy z Charlą lecieli tuż nad nami a mój kochany głupek sprzeczał się z Grey 'em. Nagle coś nas otoczyło, wszyscy przybraliśmy pozycje obronne i w jednej chwili...
c.d.n
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro