Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

9

Z Nadprzestrzeni wyłonił się trzy okręty Separatystów. Tylko Fregaty typu Munificent. Przed sobą miały błękitny glob w większości pokryty wodom. Istniały nieliczne kontynenty. Planetę okrążał 1 księżyc.

Droid Dowódca obserwował ów glob i analizował zebrane przez siebie dane. Wszystko wskazywało na to że statek Republiki powinien znajdować się gdzieś na tej planecie.

- Brak w odczytach -Zameldował Droid B1 patrząc na monitor komputera

- Zapewne się maskują - Stwierdził Droid Dowódca - Wysłać eskadry myśliwców, powinny ich szybko znaleźć

Droid B1 przytakną i wysłał rozkazy do hangarów. Już po chwili w stronę planety poleciała chmara myśliwców.

Tym czasem Czkawka po początkowej radości z powodu możliwości odzyskania nogi teraz siedział że smutną miną w gabinecie medyka. Wyjaśniono mu na czym to będzie polegać ale i konsekwencje tego wyboru. Wielkim minusem, jak się okazało, było to iż posiadając taką mogę musiałby stawiać się do specjalisty co najmniej raz na 5 lat. A to raczej nie było możliwe. Do tego istniało ryzyko awarii co również wiązało się z wizytą u specjalisty. Nie miał przecież jak się do takiego dostać a Republikanie cały czas deklarował że opuszczą ich gdy tylko będą mogli.

- Czyli... nici z nogi? - Spytała zmartwiona Astrid stojąca obok Czkawki

- No... Nie tak całkiem nici - Stwierdził medyk przeglądając coś na tablecie - Zawsze możemy wszczepić ci tą poprzednią nogę tyle że... Lepiej - Oznajmił lekarz 

Czkawka z lekka się ożywił. Przynajmniej będzie mógł chodzić ale nie trzeba być geniuszem by stwierdzić że zrobił sobie chłopak nadzieję na lepszą wersję nogi. Nie zamierzał jednak wybrzydzać. W życiu trzeba brać co dają i czerpać z tego jak najwięcej. 

- A kiedy byśmy mogli ją mi założyć? - Spytał tym razem już patrząc na lekarza gdyż wcześniej wzrok miał utkwiony w podłodze 

- Myślę że moglibyśmy zacząć już jutro - Powiedział

- Byłbym wdzięczny


W między czasie na Berk życie toczyło się zwykłym torem. No może nie do końca. Nowością byli żołnierze Republiki wysłani tu przez Generał Unabo. Mieli oni pomagać tutejszym w ich codziennych zadaniach w ramach utrzymania z nimi ciepłych stosunków. Początkowo żołnierzom przychodziło to jednak trudno. Musieli bowiem używać prymitywnych narzędzi co szybko doprowadziło do kilku lekkich kontuzji. A to zbity kciuk, a to ktoś spadł z dachu, a to jakieś małe smoki kogoś napadły gdy niósł naprawdę ciężkie przedmioty, itp. 

Temu wszystkiemu przyglądał się Ima, Padawan Mistrzyni Unabo. Wysłała go tu z prostego powodu. By poznał miejscowych. Nawet nie musiała zbytnio go namawiać gdyż on sam był ciekaw ludzi z tego świata. Jedynie martwił się o syna Wodza, Czkawkę, którego zdążył polubić. Sama wyspa była według niego interesująca. Ludzie tu żyjący mieli fascynującą kulturę i zwyczaje. Ich wierzenia bardzo zaskoczyły Ime ale również rozumiał dlaczego zostali przyjęci z początku z takim strachem. Myśleli że to sami Bogowie do nich przybyli. Nie mógł ich za to winić. To dosyć normalne u tego typu ludów. Ich czas jeszcze nadejdzie by dołączyć do Galaktycznej społeczności ale to wymaga czasu. Jednak najbardziej Ime zainteresowały smoki. Początkowo dziwił się że ludzie się z nimi przyjaźnią. Osobiście gdyby takiego spotkał od razu wyją by miecz do obrony. W tedy wyjaśniono mu że faktycznie tak było ale zmieniło się to raptem pół roku temu i to dzięki Czkawce i jego smokowi. Zaprowadził pokój między Ludźmi a Smokami i stworzył pewnego rodzaju więź między nimi. Ima był pod wielkim wrażeniem. Nabrał do Czkawki respektu. Bardzo chciał znowu z nim pogadać. Mieli dużo do tego tematów a po za tym Ima większość ostatniego czasu spędza na wojnie i nie ma czasu na rozmowy czy zabawy z rówieśnikami a teraz ma do tego wspaniałą okazje.

Jednak do jego uszu doleciał dobrze mu znany i znienawidzony dźwięk. Początkowo myślał że to po prostu jego wyobraźnia ale gdy dźwięk się nasilał spojrzał w górę i zaczął się rozglądać zaniepokojony. Kilkoro przechodniów spojrzało na niego z lekką obawą. Jeden z nich postanowił do niego podejść. 

- Hej, wszystko w porządku? - Spytał ale Ima tylko przyłożył palec do ust prosząc o cisze 

Wiking początkowo zdziwiony po  chwili również usłyszał ów dźwięk. Nagle kilka metrów nad nimi przeleciało coś dużego i na pewno nie był to smok ani żaden statek Republiki!

- Droidy-Sępy! - Krzykną Ima i szybko dorwał się do komunikatora - Poruczniku Ned!

- Tak Komandorze!? - Odpowiedział

- Droidy! Znaleźli nas! 

- Tak, też to zauważyłem - Odpowiedział - Niech wszyscy mieszkańcy zbiorą się w twierdzy

- Okej! - Spojrzał na zdezorientowanych mieszkańców - Szybko do twierdzy, to nie są żarty! - Mówił całkiem poważnie

- Aaaa Ale co się dzieję? - Spytał ktoś

- Wojna... Wojna dotarła i tutaj!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro