Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

5

Stoik

Na mą brodę! Czy to jakiś sen?! Słowo daję, bardziej bałem się tylko w tedy kiedy omal nie straciłem syna. Nie wiem nawet jak z... tym czymś rozmawiać! Mówi po naszemu, prawda, ale po za tym co? Nie, muszę być teraz spokojny i poważny! 

- Witam... panią - Odpowiedziałem wymuszając nikły uśmiech 

- Zapewne denerwuje się pan przez mój wygląd - Stwierdziła bez ogródek ale tak jakby nic sobie z tego nie rozbiła - Proszę niech pan po prostu udaje że tego nie widzi - Łatwo powiedzieć

- Chciałbym wiedzieć - Zacząłem oficjalnie - Co was do nas sprowadza

- Naturalnie choć nie ukrywam że będzie to nieco trudno wytłumaczyć ale oczywiście postaramy się odpowiedzieć na wszelkie wasze pytania - Oznajmiła co nawet mi się podobało że idzie nawet z górki to wszystko - Po pierwsze zacznijmy od tego że reprezentujemy siły zbrojne Republiki Galaktycznej i uprzedzając pana pytanie - Powstrzymała mnie gestem ręki - Republika to organizm państwowy składający się z tysięcy planet podobnych do tej i zamieszkiwanych przez setki najróżniejszych gatunków - Wyjaśniła dosyć jasno choć trudno sobie coś takiego po prostu wyobrazić

- Jednak nie panuje tam u was dobrobyt jak sądzę - Stwierdził Pyskacz jak się okazało celnie

- Niecałe dwa lata temu tysiące systemów gwiezdnych odłączyło się od Republiki i utworzyło Konfederacje Niezależnych Systemów w skrócie nazywanych Separatystami i krótko po tym pomiędzy nami wybuchła wojna - Bardzo spoważniała

Astrid

- Trudno mi sobie wyobrazić w jaki sposób walczycie - Powiedziałam choć miałam tylko o tym pomyśleć

- Możemy panience i państwu pokazać - Oznajmił żołnierz  w zbroi różniącej się nieco od reszty bo miał na hełmie coś w rodzaju daszku i jakieś metalowe...druciki wystające z prawej jego strony a do tego symbole nieco się różniły

- Z chęcią jeśli można - Zgodził się wódz 

- Myślę że to nawet dobry pomysł - Zaaprobowała pani generał

Zaprowadzili nas co wyglądało na okrągły, w jakiś niezrozumiały dla mnie sposób podświetlany na niebiesko, stół. Nie wiem co dokładnie zrobił ten w zbroi, dotykał tylko poszczególnych części stołu, i nagle ukazały nam, się jakieś obrazy na których widzieliśmy coś co chyba było bitwą. Toczyła się na jakiejś czerwonej pustyni. Po jednej stronie ludzie w całkowicie białych zbrojach trochę innych niż te co mają ci obecni tutaj a po drugiej... przedziwne chyba metalowe istoty. Wszędzie wybuchy i wszędzie latająca niebiskie i czerwone światła.

- Widzicie pierwszą bitwę tej wojny, Bitwę o Geonosis - Oświadczyła Generał - Separatyści używają w większości działań zbrojnych armii Droidów czyli metalowych istot ze stuczną inteligencją - Wódz zmarszczył czoło i westchną

- Przepraszam ale niewiele rozumiem - Żołnierz westchną

- Ważne jest to że wykonują każdy rozkaz bez zastanowienia, nawet te najokrutniejsze, to maszyny do zabijania, nie mają litości dla nikogo nawet dla dzieci - Oświadczył bardzo nerwowo żołnierz za co Generał skarciła go wzrokiem

- Przepraszam ale Komandor ma racje - Zgodziła się jakby trochę niechętnie generał - Walczył w wielu bitwach jak wielu tu obecnych i zna realia tej wojny

Obrazy zaczynały się przesuwać pokazując wiele innych bitew. Te na lądzie i te wśród gwiazd. Zniszczenie, rozpacz, śmierć, to wszystko było częścią tych obrazów. Ich przesłaniem. To trochę straszne wiedzieć że gdzieś w śród gwiazd żyją istoty z bronią znacznie potężniejszą od naszej a dla których możemy znaczyć mniej niż zwykły robak. 

- Republika walczy o wolność - Kontynuowała Generał - Separatyści to głównie skorumpowane Gildie Handlowe które zachciały zostać władcami galaktyki pod płaszczykiem walki z rzekomą "Tyranią Republiki" ...

I o czymś tam jeszcze mówiła rozmawiając z Wodzem i Pyskaczem ale ja całkowicie się zaaprobowałam w patrzeniu się na te obrazy. Na wojnę. Cierpienie. Ale i radość i ulgę. Zniszczone miasta i ludzi próbujących je odbudować. Wszystko to wyglądało nierealnie. Jakby to był tylko sen. Dziwny i nierealny... A jednak to rzeczywistość! Szara smutna rzeczywistość która napawa mnie strachem jak jeszcze nic innego w moim życiu. Boje się że ta wojna do nas zawita o ile już tego nie zrobiła. Ale nie tego się boje najbardziej. Boje się że stracę Czkawkę. Tego chudego odważnego durnia! Czasem mam wrażenie że on tego nie widzi ale ja naprawdę się o niego martwię. Może to sumienie. W końcu kiedyś, jeszcze rok temu go nie znosiłam i go dyskryminowałam a teraz? Nie wyobrażam sobie życia bez niego bo pokazał mi świat w zupełnie innych barwach niż myślałam że był.

Gdy tak sobie rozmyślałam a oni dyskutowali do Generał podszedł bardzo podenerwowany żołnierz w ubraniu z białego materiału. Na prawym przedramieniu miał jakiś czerwony symbol. Coś szeptał jej do ucha... to znaczy do miejsca gdzie by je miała jako człowiek. Ta lekko pobladła na to co jej mówił i zażądała szybkiego transportu i poprosiła byśmy poszli z nią. Nieco zdezorientowani zgodziliśmy się. Po drodze wódz spytał w końcu.

- Czy coś się stało?

- Niestety - Odpowiedziała krótko 

Weszła do ogromnego metalowego monstrum. Po lekkim wahaniu i my tam w końcu weszliśmy i tak jak generał i żołnierze złapaliśmy za jakieś haki wiszące na suficie obiektu. Nagle to coś poderwało się z ziemi i po kilku sekundach widzieliśmy cały obóz w całej okazałości mimo że zapadła już noc. Szybko zdałam sobie sprawę z tego że lecimy w stronę ich statku. Ciekawe czy Czkawka tam jest. Wlecieliśmy do środka i wylądowaliśmy. Wyszliśmy z monstrum pośpiesznie i ruszyliśmy w stronę gdzie poszła pani Generał. O czymś rozmawiała z żołnierzem bardzo żywo. Przyśpieszyłam kroku by usłyszeć trochę tej rozmowy.

- Jego stan jest krytyczny - Czyj? - Nie wiemy od jak dawna organizm jest zainfekowany ale wyleczenie tego będzie bardzo trudne - Ale o czym on mówi?

- Ale przeżyję - Przytakną 

- Tak ale może do końca życia stać się kaleką - Kaleką?

-  Co trzeba zrobić? 

- Nic nie mogę zrobić bez zgody opiekuna, takie przecież jest prawo - Chwila o kim oni mówią?!

Szybko zrównałam kroki z wodzem.

- Mam złe przeczucia 

- Dlaczego?

- Mówili o czyjejś chorobie i... o tym że nie zrobią niczego bez zgody opiekuna - Te słowy zdziwiły i wodza i Pyskacza

- Choroba? A co nas to dotyczy? - Zdziwił się Pyskacz

- Zaraz się dowiemy - Oznajmił wódz

Weszliśmy do jakiegoś pomieszczenia. Wszędzie było tam pełno ludzi w białych uniformach. Biegali jak szaleni. Żołnierz poprosił byśmy chwile zaczekali a Generał omawiała coś z kolejnym kolonem. To chyba medycy. W końcu podeszła do nas i wyglądała jakby nie wiedziała co powiedzieć.

- Coś się stało? - Spytał wódz z lekkim niepokojem

- Chodzi o pańskiego syna - Zaczęła

- Z Czkawką! Co się stało! - Powiedział z nutką złości ale bardziej ze strachem

- Według tego co mówią moi ludzie powalił go nagły silny ból nogi - Upewniła się że może kontynuować - Mój padawan który z nim był przywiózł go tutaj, do Centrum Medycznego - Westchnęła ciężko - Po wstępnych badaniach okazało się że nastąpiło zatrucie organizmu - Słuchaliśmy jej w milczeniu - Dalsze badania pokazały że zatrucie pochodzi z lewej nogi lecz proteza uniemożliwia dalsze badania więc by je kontynuować musimy prosić pana o zgodę na jej tymczasowe usunięcie - Wódz nie zastanawiał się długo

- Chce najpierw go zobaczyć - Już kierował się ku pomieszczeniu gdzie przypuszczalnie był Czkawka lecz ta go powstrzymała

- Musieliśmy mu podać środki usypiające inaczej odczuwanie samego bólu by go zabiło - Oświadczył za nią lekarz co przeraziło Wodza 

- Dobrze, zdejmijcie tą protezę - Spojrzał na nią wściekły - Ale jeśli coś mu się stanie...

- Gwarantuje że nic mu nie będzie

- Ale chce przy tym być - Zażądał wódz co niektórych zdziwiło ale w końcu Generał się zgodziła i zaprowadziła nas do jak to ujęła "Specjalnego pomieszczenia". Było tam wielka szyba dzięki której mogliśmy obserwować całą operację. Do sali po drugiej stronie weszło kilka postaci już całkowicie ubranych na biało. Czkawkę też przynieśli i położyli na specjalnym stole. Po wstępnych przygotowaniach zaczęli operacje. W operacji wspierało ich kilka metalowych istot nazywanych przez nich robotami. Czkawka miał na twarzy jakaś przezroczystą maskę. Generał wytłumaczyła nam że dostarcza ona tlen i środki usypiające. Są podawane by pacjent nie obudził się podczas operacji. 

W końcu zdjęli jego protezę. Szczerze w tamtej chwili myślałam że zemdleję ale jakoś to wytrzymałam. Jeden z lekarzy nagle wybiegł z tamtego pomieszczenia i po chwili wszedł do naszego. Popatrzył po nas niepewnie ale generał dała mu znak by mówił. 

- Skóra na kilka milimetrów od miejsca gdzie zaczynała się proteza całkiem zgniła - Zaczął - To samo kość a w kilku miejscach dostrzegliśmy małe robaki żerująca na jego ciele - Otarł czoło cały zestresowany - Pierwszy raz coś takiego widzę - Spojrzał na nas - Muszę wiedzieć jak długo ma tą protezę 

- Z około pół roku - Wódz szybko odpowiedział i to co powiedział zdziwiło lekarza

- Na pewno - Upewnił się - To i tak jest w dobrym stanie - Stwierdził

- Ale wyleczycie go? - Spytałam drżącym głosem

- Tak choć operacja będzie trudniejsza niż z początku sądziliśmy - Powiedział - Dziś pozbędziemy się zgniłej skóry i kości a także podamy mu dużą dawkę antybiotyków w celu zniszczenia zakażenia - Wytłumaczył dosyć spokojnie

- Czy będziemy mogli z nim porozmawiać? - Spytał Pyskacz ale lekarz zaprzeczył

- Pomiędzy operacjami będziemy musieli go umieszczać w zbiornikach z Bactą, to taki naturalny płyn leczniczy - Wyjaśnił - I spokojnie nie utopimy go - Przewidział nasze pytanie

Wódz podszedł do lekarza.

- Jak długo to potrwa? - Spytał

- Jakieś 3 do 4 dni - Oświadczył z lekką niepewnością a wódz spojrzał na panią Generał

- Chcę by część moich ludzi przy nim pozostała - Powiedział  - I liczę że go uratujecie 

- Nie zawiedziemy pana zaufania

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro