3
Wszyscy którzy byli na pokładzie okrętu tłumnie zaczynali go opuszczać. Było to powodowane względami bezpieczeństwa. Nie wiadomo było w jakim dokładnie stanie jest statek więc lepiej było dmuchać na zimno. Generał Unabo stała na jednej z wielu wysepek a przed sobą miała swój statek. Cały kompletnie zniszczony i nienadający się do dalszej używalności. Westchnęła ciężko. To będą trudne dni. Do generał podszedł jeden z oficerów klonów niosąc ze sobą wstępny raport.
- Generale - Unabo spojrzała na niego wzięła od niego raport lecz wisząc ile tego jest oddała mu go
- Proszę mi to streścić - Poprosiła
- Tak jest - Odpowiedział żołnierz i na szybko przejrzał raport - Statek nie nadaje się do lotów kosmicznych - Zaczął - Przetrwała niewielka ilość dział i tylko jedno główne, skanery działają jak i komunikacja lecz próby połączenia się teraz z Republiką mogą być ryzykowne - Przerwał na chwile po czym kontynuował - Broń i zapasy w zasadzie nienaruszone, wiele mniejszych maszyn powietrznych przetrwała tak jak wszystkie nasze czołgi lecz z dział zostało tylko jedno - Przewiną część raportu i kontynuował - W momencie zderzenia załoga ogółem liczyła ok. 10000 ludzi lecz teraz liczba ta spada do ledwie 6000 i niestety ciągle spada - Generał ledwo by wetchnęła ciężko lecz w porę się powstrzymała - Ogółem sytuacja nie jest najlepsza Generale - Zakończył raport
- Za ile moglibyśmy spróbować połączyć się z dowództwem? - Spytała
- Za 6-7 dni, to najlepszy termin - Wyjaśnił
- Starczy zapasów?
- Starczy aż nad to - Generał westchnęła z ulgą
- To dobrze - Przyznała - A gdzie mój padawan?
- A waśnie - Lekko się ożywił - Komandor meldował że nawiązał kontakt z miejscowymi - Spojrzała na niego zainteresowana - Jednym z nich był syn wodza tutejszego plemienia, obecnie leci tutaj - Dodał
- Hm, czy mówił może jacy oni mniej więcej są? - Spytała
- Syn wodza jest podobno najbardziej przyjazny i bardzo zainteresowany nami ale reszta zachowywała się z dość sporą rezerwą - Powiedział
- Ciekawe - Przyznała zamyślona
- A i proszę się nie zdziwić jak dziwnie zareaguje na pani wygląd - Podkreślił
- A to czemu? - Zdziwiła się Generał
- Okazuje się że mieszkańcy tej planety jeszcze nigdy nie mieli styczności z... nieludźmi - Wyjaśnił
- A więc to tak - Zrozumiała - Dziękuje - Chciała już iść ale podszedł do niej żołnierz w zbroi
- Sir, komandor Ima już przybył - Wskazał palcem na statki wyłaniające się z za niewielkiego klifu niedaleko ich pozycji a w śród nich dziwne zwierzę
Generał natychmiast ruszyła w ich stronę. Troszkę przy tym zamoczyła buty ale nie przejmowała się tym. Statki , i zwierze, wylądowały na brzegu największej wyspy w okolicy na której było kilka drzew i niewielka polanka. Widziała jak jej padawan wychodzi ze swojego myśliwca. Jednak szybko jej uwagę przykuł młodzieniec o brązowych włosach i zielonych oczach a który jak się okazuje przyleciał na tym zwierzęciu. Od razu kierował się do Ima lecz kiedy mnie Ima zobaczył od razu wyskoczył ze statku by pewnie nie przedstawić.
- Mistrzyni - Krzykną na powitanie i dopiero teraz tubylec mnie zobaczył i lekko pobladł, no na pewno uśmiech zszedł mu z ust - Mistrzyni - Ima do mnie podszedł a za nim tubylec - To jest Czkawka Ważki - Żołnierz z tyły ledwo zdławił chichot - Syn wodza Vandali - Chłopak lekko się ukłonił tak jak ja - Czkawka... - Żołnierz po raz kolejny o mało się nie roześmiał - To jest moja mistrzyni, Unabo i jest z rasy Mikkianka - Chłopiec wyglądał na całkiem zagubionego i zakłopotanego
- Spokojnie chłopcze - Odezwałam się - Wiem że nasz wygląd może u was wzbudzać wiele... - Szukałam odpowiedniego słowa - Emocji - Tak to dobre słowo - Jednak zapewniam że nie mamy złych zamiarów - Chłopiec lekko się rozluźnił
- Ja... proszę pani w to nie wądpie... ale mój ojciec morze być co do tego bardziej... sceptyczny - Przestrzegł
- Oczywiście rozumiem ale wierzę że ostatecznie dojdziemy do porozumienia jak tylko się spotkamy - Powiedziałam po czym po zastanowieniu dodałam - Bo spotkamy się, prawda?
- Nie ma innej opcji - Przyznał a do niego podeszła przerośnięta jaszczurka - Szczerbatek
- Jeśli mogę, co to? - Spytałam
- To - Wskazał palcem na zwierzę - To Szczerbatek, Smok znany bardziej jako Nocna Furia - Wyjaśnił
- Smok mówisz - Zastanowiłam się - A czemu Nocna Furia?
- Nocna bo zwykle atakują Nocą a Furia bo mogą być na tyle szybkie że nie da się ich dostrzec gołym okiem - Wyjaśnił
- Imponujące - Przyznałam
- Wszyscy takie macie? - Spytał Ima
- Nie, tylko nasze plemię ma smoki a ten jest jedynym z gatunku - Przyznał
- Tylko? - Zdziwił się Ima - A inne plemiona?
- Nadal z nimi walczą jak my do niedawna - Wyjaśnił
- Czyli to całkowita nowość jak rozumiem - Zauważyłam a ten mi przytakną
- Pani Generał - Podszedł do mnie Kapitan w zbroi - Admirał prosi by przybyła pani na mostek
- Przekaż że zaraz będę - Spojrzałam na padawana - Zaopiekuj się nim i oprowadź - Kiwną głową na znak że rozumie - Jeżeli twój ojciec przybędzie to proszę powiedz Imie i przyjdźcie od razu do mnie
- Oczywiście - Zgodził się Vandal
- No to choć! - Powiedział energicznie Ima - Mam ci sporo do pokazania!
Pobiegli wraz ze smokiem w stronę głównego obozowiska gdzie zbieramy wszystkich ocalałych. Przynajmniej Ima znalazł sobie przyjaciela. Zawsze to jakaś pociech w tej jakże trudnej sytuacji. A jeżeli uda się osiągnąć sojusz z tym jego plemieniem może uda się nam to przetrwać. Z takimi właśnie myślami ruszyłam na mostek.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro