Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

4

Ja chyba jeszcze nigdy nie byłem tak podekscytowany! To wszystko...! Te cudeńka...! Bogowie! To wszystko jest wspaniałe! Dlaczego nie urodziłem się u nich? Nie wiem czy to wszystko robią za pomocą magii czy nie ale nie obchodzi mnie to! Ja chce wiedzieć jak to wszystko działa! Jak to w ogóle możliwe bo patrzę, widzę ale dalej tego nie pojmuję! Jak metal może latać! Za sobą usłyszałem czyjś cichy chichot. Należał do mojego przewodnika. Był cały rozbawiony.

- Z czego się śmiejesz? - Spytałem 

- Latasz w kółko jak małe dziecko na placu zabaw - Stwierdził z rozbawieniem

- Na czym? - Otarł ręką twarz i westchną dalej rozbawiony

- Wy naprawdę żyjecie w innym świecie - Stwierdził z odrobiną powagi 

- To że jesteśmy gorzej rozwinięci nie znaczy że jesteśmy gorsi - Odpowiedziałem mu zdenerwowany 

- Nic przecież takiego nie powiedziałem! - Tylko na to fuknąłem i postanowiłem zmienić temat

- To ile w zasadzie jest ras w tej... jak to nazwałeś? 

- Galaktyce - Podszedł do mnie na kilka kroków - I szczerze to nikt nie wie - Oznajmił i spojrzał w niebo gdzie zaczynało się pojawiać coraz więcej gwiazd - Ciągle są odkrywane nowe światy nawet w regionach najbardziej znanych - Skrzyżował ręce na piersi - A po za tym nie znamy jej zachodnich regionów gdzie może myć z nawet milion ras - Stwierdził w zadumie

- To czemu ich nie zbadacie? - Spytałem a ten lekko zachichotał co niespecjalnie mi pasowało

- To nie takie proste jak się wydaje - Wskazał na skrzynię i zaproponował by usiąść na co się zgodziłem 

- To może mi wytłumaczysz - Poprosiłem

- Nie mam nic przeciwko temu ale nie obiecuje że zrozumiesz za pierwszym razem - Stwierdził 

- Nie spodziewam się tego - Odpowiedziałem z chytrym uśmiechem i podrapałem Szczerbatka za uchem

- Hehe, w porządku - Wyprostował się - Więc zacznijmy, widzisz... wszystkie statki podróżujące po galaktyce potrzebują czegoś co nazywamy Hipernapędem - Kiwnąłem niepewnie głową - Jest to urządzenie dzięki któremu statki zaczynają się przemieszczać szybciej niż światło - Sprecyzował co nie za bardzo mnie przekonało

- Nie rozumiem - Stwierdziłem - Co w tym takiego... niezwykłego? - Spojrzał na mnie jak nauczyciel na młodego ucznia który dopiero zaczyna odkrywać świat

- To że nic nie porusza się szybciej od światła a my to potrafimy - To już zrobiło na mnie wrażenie

- Nic nie jest szybsze? - Spytałem dla pewności

- Nic... no oprócz nas ale wracając do tematu to właśnie dzięki temu urządzeniu podróżujemy po galaktyce 

- To jaki jest problem? - Spytałem naprawdę zainteresowany

- A widzisz, istnieje też coś takiego jak trasy nadprzestrzenne - Oznajmił

- A co to? - Spytałem bo gdzieś się zawiesił

- Dzięki ni możemy jeszcze szybciej przemieszczać się z jednego końca galaktyki do drugiego - Wyjaśnił - Istnieją takie jak np.: Szlak Koreliański, Rimmański Szlak Handlowy, Droga Hydiańska i wiele innych....

- Ale dalej nie rozumiem... - Przerwał mi

 - Proszę daj skończyć - Poprosił - Problem polega na tym że do zachodnich regionów nie prowadzą żadne szlaki a po drodze jest istenę pustkowie a skakanie w nadprzestrzeni z miejsca na miejsce jest bardzo ryzykowne - Wyjaśnił 

- Boicie się że się zgubicie? - Spytałem

- Nie, komputery nawigacyjne zapisują trasę jaką przebył statek więc z powrotem nie było by problemów - Wyjaśnił i spojrzał na mnie - Ale kosmos to nie tylko planety ale i asteroidy, burze słoneczne, piraci, i najgorsze, czarne dziury - Powiedział z nutką grozy

- Czym są te dziury i burze? - Spytałem jak w transie

- Burze słoneczne, na słońcu co jakiś czas następują wybuchy plazmy, bo tym właśnie ono jest, co jest niebezpieczne dla elektroniki ale i dla ludzi - Wytłumaczył już bardziej poważnie - Natomiast Czarne Dziury to... byty które wsysają wszystko, światło, dźwięk, energie i nie da się z niej wydostać - Wzdrygnąłem się

- Jak nie da! Na pewno się da! - Protestowałem

- No jak na razie nie mamy do tego tak zaawansowanej technologii a po za tym niektórzy uważają że wyrwać się sile Czarnej Dziury to jak złamać prawa fizyki - Powiedział z rozbawieniem

- Prawa czego? - Westchną i się zgarbił a następnie wstał i podał mi rękę

- Wszystkiego na raz ci nie wyjaśnię - Stwierdził 

- Serio - Podałem mu rękę - A myślałem.. - Nagle poczułem ból w mojej lewej nodze tak mocy że aż się przewróciłem na kolano co przestraszyło Ime

- Wszystko w porządku? - Spytał zaniepokojony i złapał mnie za ramiona - Jakim cudem nie zauważyłem że masz protezę? - Spytał z ironią no co mimo bólu prychnąłem

Już chciałem powiedzieć że tak ale w tedy poczułem jeszcze silniejszy ścisk w kości. Co to ma być!? Jeszcze nigdy czegoś takiego nie czułem!

- Co się dzieje? - Spytało dwóch żołnierzy w żółtych uniformach 

- Wezwijcie medyka, SZYBKO! - Rozkazał Ima

- TAK JEST! - I pobiegli 

Chciałem go powstrzymać by tego nie robił ale ból odebrał mi mowę. Szczerbatek po tym jak pozbył się nerwowych drgawek zaczął mnie lizać po twarzy. Chyba chciał mi tym dodać otuchy co faktycznie pomogło ale tyko troszeczkę. W końcu przybiegli żołnierze w białych strojach z noszami. 

- Szybko, zabierzcie go do centrum medycznego! - Ci szybko zaczęli wykonywać polecenie 

Gdy chcieli mnie zabrać Szczerbatek zaczął na nich warczeć.

- Szczerbatek.. nie! - Rozkazałem mu i szybko mnie posłuchał a żołnierze mnie zabrali jak najszybciej

Zanieśli mnie do tego jednego z latających gigantów. Poczułem jak wzbijamy się w powietrze i gdzieś się kierujemy. Zanim straciłem przytomność usłyszałem tylko ryk Szczerbatka.


Astrid

Nie wiem ile lecieliśmy ale zapada już niemal noc. Jednak w końcu dotarliśmy do naszego celu. Nikt w tym i ja nie mógł być w szoku tym co widzi. Ogromna metalowa konstrukcja która spadła z nieba! Powiedziała bym że już nic mnie dzisiaj nie zdziwi ale lepiej nie chwalić dnia przed końcem. Wokół tego statku były rozpalone światła. To jednak nie były ogniska. Było tego setki. Dzięki temu dziwnemu oświetleniu mimo późnej pory mogliśmy zobaczyć setki nie tysiące osób kręcących się tu i tam a także ich.... broń? Nie wiem naprawdę co to. 

Usłyszałam jakiś dziwny hałas z mojej lewej. Spojrzałam w bok i sobaczyłam dwa tamte dziwne... obiekty latające w kształcie odwróconego krzyża które leciały w naszą stronę. Wódz już chciał wydać jakiś rozkaz ale statki nagle zmieniły kierunek i w rezultacie zrównały z nami tor lotu. Wszyscy byli w szoku że w środku monstrum siedzi człowiek w białej zbroi. Spojrzał na nas i zaczął pokazywać coś palcami na dole. Spojrzałam się tam i zobaczyłam jakieś migające poruszające się małe światła. 

- Wodzu! - Spojrzał na mnie - Chyba chce byśmy tam się udali - Przez chwilę się zastanawiał po czym przytakną

- Uwaga! Lecimy tam gdzie nam pokazują ale nie tracić czujności - Wszyscy przytaknęli

Spojrzałam na dwójkę przybyszu na którą natknęli się nasi po drodze. Machali temu w metalowej maszynie a ten im odmachał za nim przyśpieszył i odleciał z towarzyszącą maszyną.

- Kto to był!? - Spytał Śledzik na granicy podekscytowania i strachu

- Eskadra Łobuzów - Odpowiedział mu jeden z przybyszów - Jednak z najlepszych eskadr Myśliwskich w Wielkiej Armii - Dodał

- Sorry ale nic prawie nie zrozumieliśmy - Oświadczył Mieczyk

- Mógłbyś mówić po ludzku - Zażądała Szpadka 

- Mówię najprościej jak tylko mogę - Stwierdził a po tym rozmowy ucichły

Szybko dotarliśmy do miejsca nam wskazanego. Wikingowie natychmiast chwycili za broń gotowi do ewentualnej walki. Mieliśmy prawo się bać. To wszystko było zbyt nowe i dziwne. Wokół stała chyba z setka ludzi w białych zbrojach z Fioletowymi jednolitymi znakami a w rękach trzymali jakieś czarne rurki. Wyglądali jakby też byli gotowi do ewentualnej walki. Tylko gdzie mieli miecze? Walczą bez nich?

Podszedł do nas jeden z nich tylko że akurat ten nie maił zbroi tylko ubranie z szarego materiału a nagłowię nie maił Chełmu tylko coś o wiele mniejszego ale też szarego. Ciężko jest opisać coś co się pierwszy raz na oczy widzi. 

- Witajcie, Porucznik Ned - Przedstawił się - Czy mam przyjemność z wodzem ...Plemienia? 

- Tak, jestem Stoik Ważki, czy to pan tu dowodzi? - Zaprzeczył

- Pani Generał poprosiła mnie bym pana przywitał i zaprowadził do niej - Oświadczył żołnierz i spojrzał na dwójkę którą znaleźliśmy - A wy biegiem do swoich oddziałów! - Rozkazał

- Tak jest! - I pobiegli a żołnierz ponownie spojrzał na wodza

- Hm, a gdzie mój syn? - Na to pytanie żołnierz jakby zbladł

- Proszę wybaczyć ale nie posiadam osobiście informacji na ten temat - Wyjaśnił - Ale pani generał już tak

Stoik przez chwilę się zastanawiał po czym przytaknął.

- Dobrze, Pyskacz i Astrid idą ze mną reszta zostaje i nie wszczyna żadnych bójek - Rozkazał wódz za co byłam naprawę wdzięczna bo bałam się o Czkawkę

- Ale dlaczego ona!? - Spytał zdenerwowany Sączysmark

- Bo ty jesteś za głupi - Odpowiedział mu Mieczyk

- A ty niby mądry - Strzelił Focha

My jednak z wodzem i Pyskaczem ruszyliśmy przed siebie tuż za niejakim Nedem. Po drodze widzieliśmy wieli takich jak on. To znaczy bardzo podobnych do siebie ludzi. Czasami tylko różnili się fryzurą a rzadziej jakimiś bliznami a jeszcze rzadziej tatuażami. Jednak widać było że traktują siebie jak braci. Taka wielka rodzinka takich samych ludzi. 

Nagle przeszliśmy obok miejsca gdzie leżało wielu rannych. Nie którzy nie mieli rąk a inni nóg czy innych części ciała. Wokół nich oprócz ich braci, że tak ich określę, krążyły jakieś dziwne istoty z metalu! Czasami coś wbijały w ciała tych ludzi a czasami dawały coś do połknięcia. Także rozmawiali z nimi. Jednak ci się ich nie bali i nic sobie nie robili z ich obecności ani z tego że coś im robią. Może to lekarze? 

Ostatecznie doszliśmy do chyba największego namiotu. Tam wszyscy latali z jakimiś grubymi tabliczkami z metalu w rękach i żywo dyskutowali. Widać było że wykonują jakieś ważne zadania. Ned się zatrzymał i w dziwny dla mnie sposób przywitał się z kimś, przyłożył prawą rękę do czoła. Spojrzałam na tą osobę i zamarłam. Tak samo jak wódz i Pyskacz. Była to kobieta o fioletowej skórze a do tego jakimiś mackami wystającymi z głowy które nieustannie falowały. Uśmiechnęła się przyjaźnie i ukłoniła

- Witam was jestem Mistrzyni Unabo, to wielka przyjemność was poznać

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro