zima
I znowu nadeszła ta mroźna, śnieżna zima, a Tsukishima nie miał absolutnie nic przeciwko. Wszak blondwłosy wysoki chłopak darzył ową porę roku sympatią na tyle, na ile osoba jego pokroju mogła cokolwiek darzyć sympatią.
Może tylko Yamaguchi różnił się od innych spraw w tym przypadku, ale Yamaguchi zawsze przydzielany był do innej, specjalnie dla niego stworzonej, kategorii. Z bardziej romantyczną otoczką, ale to już dość intymna sprawa. Tsukishima był bardzo skryty w swoich uczuciach, nawet, a może szczególnie przed samym sobą. Rzadko przyznawał się jednoznacznie do myśli lubię go, nie wspominając już o całym tłoku innych drobnych i przelotnych niuansów.
Do zimy z kolei mógł się przyznać, co mu szkodziło. Dlatego, gdy rankiem spotkał Tadashiego w drodze do szkoły, a ten szczękał zębami, pocierał ramiona i po cichu narzekał na zimę, Kei odparł:
- Zima jest fajna. Musisz tylko zacząć się ciepło ubierać.
Opatulony szalikiem, w puchowej kurtce i z rękawiczkami na dłoniach spojrzał zbity z tropu na Tsukkiego, który ledwo zmienił kurtkę na ciut grubszą.
- Jasne, Tsukki.
Nie pojmował, jak jego przyjaciel może iść spokojnie przed siebie w tak skąpym komplecie ubrań. Nie zadrżał ani razu, nawet się nie wzdrygnął. To strasznie, wręcz nieludzkie.
- Jakim cudem nie jest ci zimno? – spytał zza ciepłego materiału szalika.
- Hmm? - mruknął, zwracając powoli swoje chłodne spojrzenie na Yamaguchiego - Och, nie udawaj. Twój uśmiech potrafiłby odgonić całą zimę. Wystarczy na jednego marnego chłopaka.
Piegusa zatkało po tej wypowiedzi.
- To nie jest wyjaśnienie! - odpowiedział obruszony, nie mając pojęcia jak odebrać słowa Keia.
W tym momencie Tsukki zaczął cicho chichotać, aż musiał zakryć usta dłonią. Nie chciał przecież, by ktokolwiek widział jego - powiedzmy - mniej okropną stronę.
- Och, czemu taki jesteś. - odburknął Yamaguchi, lecz słysząc szczery śmiech towarzysza nie potrafił długo się dąsać. W końcu nieczęsto zdarza mu się zobaczyć Tsukkiego tak odsłoniętego, bezbronnego. Szczerość sprawiała, że człowieka łatwiej zranić, toteż fakt, że Tsukishima pozwalał sobie na szczerość w jego towarzystwie było najlepszym kompletementem jaki w życiu otrzymał.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro