serca i dinozaury
Tsukishima, wbrew ogólnemu wrażeniu jakie sprawiał, miał w sobie bardzo niewiele pewności siebie. Ukrywał ten brak za maską obojętności i sarkastycznego uśmieszku, ale nie wszystkich zdołał oszukać. Jego przyjaciel z dzieciństwa na przykład ani razu nie nabrał się na te podchody, od razu zrozumiał jak to wszystko działa. Tsukishima nie spodziewał by się tego po nim, Yamaguchi zawsze wyglądał na raczej zbyt szczęśliwego by zawracać sobie głowę zbyt dużą ilością myślenia. A może nie o to tu chodziło, może to jakiegoś rodzaju instynkt... Nigdy się tak naprawdę nie dowiedział, ale Yamaguchi odkąd się spotkali zawsze przy nim był i bezgranicznie go podziwiał. Kei zachodził w głowę: dlaczego? Sam nie uważał siebie za niesamowitą osobę, mimo miny jaka widniała często na jego twarzy, a jaką niektórzy zaczęli nazywać miną arystokraty. Tak, jeszcze bogatych rodziców mu do tego wszystkiego brakowało.
- Tsukki, to jest świetne – powiedział z zachwytem Tadashi, przyglądając się małemu dinozaurowi, narysowanemu na marginesie zeszytu z matematyki.
- Uh – także zwrócił swój wzrok na rysunek – Ty go narysowałeś, nie pamiętasz?
- Że co, że ja? – zdziwił się wyraźnie i wskazał palcem na siebie.
Wtedy Tsukishima parsknął cicho, ale zaraz się opanował.
- Nie mów, że nie pamiętasz własnego rysunku.
- Ale Tsukki, on jest zbyt ładny, żebym to ja mógł go narysować – upierał się przy swoim. Chyba zbytnio zapatrzony był w swojego przyjaciela, żeby uwierzyć w prawdziwą wersję zdarzeń. Wtedy Kei zdał sobie sprawę jak ten piegowaty dzieciak go podziwia. Praktycznie byli w tym samym wieku, ale Yamaguchi posiadał w sobie tyle prostoduszności i beztroski, że ciężko było ich w ogóle porównywać. Tsukishimie niełatwo było uwierzyć w siebie i swoje umiejętności, ale kiedy widział jak bardzo Yamaguchi w niego wierzy nie mógł nie starać się wykrzesać z siebie choć odrobiny starań. Niższy nastolatek bardzo go motywował, chociaż sam chyba nie miał o tym bladego pojęcia.
- Bredzisz – mruknął w końcu i narysował ołówkiem swoją wersję dinozaura. – mój jest zupełnie inny. – dodał na potwierdzenie swoich słów. Nie był dumny z wyniku swojej pracy, ale miał nadzieję, że przynajmniej udowodni coś przyjacielowi.
- Śliczny! – wykrzyknął niegłośno zauroczony Tadashi. Tsukishima przewrócił tylko oczami, ale wewnętrznie miał wrażenie, że policzki mu się rumienią.
- Nie prawda – zaprzeczył odrobinę napastliwie – Patrz, wcale nie mam do tego ręki – westchnął z niecierpliwością i narysował kolejną kreaturę.
- Słodki Jezu, jakie to o mój Boże hhfhss kjaaaa – ostatnie słowo wypiszczał, wpatrując się natarczywie w dinozaury.
Tsukishima siedział jak spetryfikowany i wlepiał niedowierzające spojrzenie w przyjaciela. Czy jemu spodoba się dosłownie wszystko, co stworzy Kei? W takim tempie mógł układać kółka z patyków, a i tak podbiłby serce piegusa.
- Nadal mi nie wierzysz, co? – westchnął z rozbawieniem, spoglądając na pokrytą piegami rękę Yamguchiego, która tworzyła coś w jego zeszycie. – co robisz?
- Ozdabiam zeszyt serduszkami – odparł niezwykle dumny z siebie.
- Yamaguchi... - Nie wiedział, czy ma się śmiać, czy płakać. Przecież nie pokaże nauczycielowi zeszytu z serduszkami. Jakby tego było mało, Tadashi postanowił użyć do tego różnokolorowych pisaków, które zawsze przy sobie nosił - jak to zwykł mawiać - na wszelki wypadek. Nie przerwał mu jednak, aż do końca.
Och, jaki on był dla niego słaby. Pozwoliłby mu na wszystko i jeszcze by mu podziękował. Doprawdy...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro