Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

myśli

Był w świecie dość zagubiony, a mimo to wyglądał zupełnie jakby miał pełną kontrolę nad tym co robi. Nikt mu nie zarzuci dokładnie rozplanowanego życia, lecz zdawał się wyłapywać z każdej chwili co najlepsze i wyciskać z mijanych dni tyle radości ile to możliwe, a sok który zyskiwał spijał do ostatniej kropelki. Wykorzystywał skrzętnie, co było mu dane, ale nie mógł powiedzieć, że jest ze wszystkiego w pełni zadowolony. Brakowało mu jednej drobnej drobniuteńkiej drobnostki.

Drobnostki mierzącej przeszło sto osiemdziesiąt centymetrów wzrostu. A zauważyć należy, że drobnostka nadal rosła.

Cóż, dogłębnie analizując sprawę, nie pragnął dosłownie Tsukkiego. W jakimś tam stopniu chciał go mieć, ale nie w tym rzecz, zresztą pamiętał pouczającą gadkę blondyna o uprzedmiotowianiu ludzi, toteż nie używał już więcej słów „mieć" i „mój" w odniesieniu do osób. Choć gdyby tak mieć przez chwilę w dłoni dłoń Tsukkiego. Albo posiadać odrobinę jego uwagi. Nie przeszkadzało by to chyba?

W każdym razie jego uczucie, cokolwiek wszechstronne, nie dotyczyło jedynie, a nawet głównie ciała Tsukishimy. Nie wyrzekłby się seksualnego pociągu, lecz to w romantyzmie tkwiła rzecz. Bo gdyby tak podobało mu się dobrze zbudowane ciało chłopaka i w głowie miał tylko jedno, to nie byłoby z tym większego problemu. Fizyczne zainteresowanie w tak młodym ciele nie tylko prędko się pojawia, ale i prędko znika.

Tak, problem Yamaguchiego zdecydowanie leżał w romantyzmie.

Nie samo uczucie było winne i zawsze to w swojej głowie podkreślał. To, co psuło całe piękno zdarzenia okazało się być samym obiektem tego raczej dłuższego zauroczenia.

Dlaczego Tsukishima?

Oczywiście był cudowny i niesamowity i jeszcze bardziej cudowny, ale to nie wystarczy do napisania nawet tandetnego romansu. Do napisania jakiegokolwiek romansu, Tadashi potrzebował uczucia obustronnego. Tsukki zaś, zatopiony w swoim świecie, gapiący się w okno i ignorujący każdą - uprzejmą czy nie - zaczepkę, bynajmniej na zainteresowanego Tadashim nie wyglądał. Ba! Nie wyglądał na zainteresowanego czymkolwiek, kimkolwiek. Może jedynie samym sobą lub tymi nieznanymi nikomu rytami wiecznie towarzyszącymi mu w założonych na uszy słuchawkach.

Yamaguchi jednak pamiętał, że ludzie się zmieniają, dlatego od pewnego czasu tkwił w złudnej nadziei, że Tsukki jeszcze się na niego obejrzy. Gdzieś tam wiedział, że to nierealne, ale w teorii pewna szansa istniała.
I tak trwał w swojej ułudzie, otoczony pięknymi marzeniami, że Tsukishima choć raz, przez krótką ulotną chwilę, o nim pomyślał.

Nie prosił o zbyt wiele, bo wiedział, że Kei nie jest osobą, która faktycznie zwróci na niego uwagę, ale może przypadkiem, głupim trafem znajdzie się w umyśle wysokiego blondyna.

Na momencik. By pozwiedzać.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro