Rozdział 7
Plan utłuczenia Halvora i Andi'ego dodatkową energią sprawdził się.
Niby chłopaki marudzili, że jak się ich trenerzy dowiedzą, to ich zabiją, ale Ola zrobiła szczenięce oczka i słodką minkę, pytając się, czy widzą gdzieś tutaj trenerów, chłopaki pokręcili sprzecznie głowami, po czym upewniając, że drzwi są zamknięte na klucz, zaczęli pochłaniać pizzę, którą się podzielili z Markusem, który obiecał ich kryć. Potem oczywiście wszyscy mieliśmy wyrzuty sumienia, co spowodowało to, że zrobiliśmy sobie cztery treningi turbo odchudzania, aby jak najszybciej pozbyć się zbędnych kilogramów. Oczywiście plusem było to, że sosy typu ketchup czy czosnkowy zamieniłyśmy na przyśpieszającą trawienie oliwę czosnkową i pikantną oliwę oregano, przez co nie czuliśmy się ciężko.
Po czterech godzinach Andi pod pretekstem prośby o pomoc wyciągnął Olę z pokoju, Markus też się ulotnił twierdząc,.że idzie jeszcze potrenować przed jutrzejszym konkursem, przez co zostaliśmy z Halvorem sami w pokoju.
Co ciekawe, wcale nie było sztywno i niezręcznie, jak na początku się spodziewałam, szybko znaleźliśmy wspólne tematy do rozmów.
W głębi serca cieszyłam się, że moje relacje z Halvorem polepszyły się, tak samo jak relacje Halvora z Olą. Teraz już możemy się częściej spotykać we czwórkę, piątkę, szóstkę czy ilu nas tam będzie.
Poza tym przyłapałam się na tym, że gdy Halvor się uśmiecha i śmieje, moje serce zaczyna bić szybciej.
Rozmawialiśmy jeszcze chwilę, po czym postanowiliśmy, że urządzimy małą imprezkę, po czym napisaliśmy SMS-y do Oli, Andi'ego i Markusa. Eisenbiśla wpadł od razu, jednak Ola z Wellinger'em coś długo się spóźniali dlatego rad nie rad zaczęliśmy imprezkę bez nich.
Po około dwudziestu minutach dostałam SMS-a od Norweżki, która poinformowała nas, że się spóźnią, ponieważ blondyn wyciągnął ją na pierwszą randkę.
Uśmiechnęłam się do telefonu, po czym zauważyłam uważnie obserwującego mnie Halvora.
- Co tak się uśmiechasz? Nie żeby coś, ale po prostu wyglądasz ślicznie gdy się uśmiechasz.
Zarumieniłam się na słowa Norwega.
- Dostałam wiadomość od Oli.
- I gdzie są? Czemu ich tyle czasu nie ma?
Dopytywał Granerud.
- I raczej długo nie będzie.
Na moje słowa dwudziesto-cztero latek zmrużył brwi w niezrozumieniu.
- Andi zabrał ją na pierwszą randkę.
Zachichotałam cicho, nie będąc pewna, jak na tą wiadomość zareaguje brat mojej przyjaciółki.
- Chłopak jedynie spojrzał na mnie, a kiedy przeczytał wiadomość którą mu pokazałam co do jego upewnienia się, odezwał się, wcale nie będąc złym. Wręcz przeciwnie.
- I bardzo dobrze. Niech Tande widzi co stracił. Przynajmniej mam pewność, że Wellinger jest z nią szczery.
- On ją zna?
Zapytałam zaciekawiona.
- Widział ją tylko na zdzięciach. W realu wcześniej nie mieli okazji się poznać, chociaż z perspektywy czasu, że wcześniej nie brałem jej ze sobą. Zawsze mnie wkurzało jej zachowanie - zgrywała samowystarczalną zimną sukę, która wszystko i wszystkich ma w dupie. Udawała, że nic ją nie boli, nie rani i że że wszystkim radzi sobie sama, szalona wariatka z niewyparzonym językiem i sercem buntownika z kamienia. A ona jest tylko kruchą i delikatną istotną, która ukrywa swoje prawdziwe "ja" przed wszelkim złem tego świata. Tak samo jak ja. Nie raz okłamywałem ją, że robię coś czego wcale nie robiłem tylko po to, aby nie dociekiwała moich problemów. Nie chciałem jej narzucać moich problemów, kiedy miała nadmiar swoich. Poza tym jako starszy brat potrafię sobie radzić sam.
Ona też dawała. Widziałem to po niej.
Mama widziałem tego, że jest taka sama jak ja - bardziej męska niż kobieca. Nigdy nie latała po galeriach z koleżankami. A jak już to bardzo rzadko. Zazwyczaj trzymała się samych chłopaków. Tylko tobie zaufała na tyle, aby pokazać ci swoją prawdziwą stronę. Nigdy wcześniej tego nie robiła, nawet przede mną czy rodzicami. Ale co się dziwić? Pewnie teraz mnie nienawidzi...
- Nie mów tak. Ola cię kocha. Sama mi to mówiła. Ona po prostu wkurza się, że ją wyzywasz i dokuczasz jej za każdym razem gdy chce ci pomóc lub po prostu spędzić z tobą czas jak siostra z bratem. Nawet cieszyła się, że ma ciebie obok, po tym feralnym zdarzeniu z Danielem. Mówiła, że cieszy się, że doszliście do porozumienia i najchętniej nie wypuszczałaby cię z ramion.
Chłopak był zaskoczony moimi słowami, jednak słuchał ich uważnie.
- Chyba jednak lepiej, że mnie przy niej teraz nie ma, bo pewnie zrobiłoby się niezręcznie i oboje by się wkurwiali o to, że im randkę psuję.
Zaśmiał się chłopak, a ja mu zawturowałam.
- Przynajmniej tutaj zrobiłeś coś pożytecznego.
Powiedział Markus, a po chwili całą trójką wybuchnęliśmy śmiechem.
//Kolejny rozdzialik między lekcjami.
Mam nadzieję, że wam się spodoba WorldCup18 i Winter_-_Falcon ♥️
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro