Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

To on!

Leżąc na skraju szerokiego łoża, utonęłam w głębokich rozmyślaniach. Chyba najbardziej byłam zła na samą siebie, na moją ufność i naiwność, którą rzadko okazywałam w swoim życiu. Na chwilę przymknęłam powieki, próbując zasnąć,chociażby na dwie godziny. Nic z tego. Zaledwie kilka minut później usłyszałam nad głową :
Megan, pora wstać do szkoły.
Zdziwiłabym się mocno, gdyby było inaczej. Z prędkością przeciętnie sunącego po ulicy ślimaka zeszłam na śniadanie. Otworzyłam lodówkę i od niechcenia wyciągnęłam z niej mleko i dwa plastry szynki drobiowej. Na odchodne złapałam jeszcze kawałek zaschniętej bułki i z marszu ruszyłam do szkoły.Pogoda była tak piękna, że postanowiłam nie czekać na wiecznie spóźniający się autobus, ale przejść się pieszo wzdłuż lawendowej alejki. Kwiaty pachniały tak dziwnie słodko, jakby ktoś posypał je kilogramami cukru. Jednocześnie, na swój sposób wydawały się lekko duszące i zgorzkniałe. Nim się obejrzałam, na mojej drodze stanął wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna, w ciemnej kurtce. Wskazywał,bym podeszła do niego. Tak bardzo się wtedy bałam. Cała się spociłam. Czułam, że tracę grunt pod nogami. Nagle postać dziwnym trafem zniknęła,jakby dosłownie zapadła się pod ziemię. Przez pewien czas stałam nieruchomo niczym wbity w ziemię słup, po czym zawróciłam. Próbowałam zapomnieć o całym zdarzeniu, na próżno. W mojej głowie wciąż krążyły myśli nie do okiełznania.
Wtem przypomniał mi się jeden z tamtych wieczorów. Ten mężczyzna nie był przypadkowy... To sługa Gwiazdy!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro