Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Nasz gwiezdny los

Był chłodny wieczór. W pokoju rodziców paliło się jeszcze światło. Cały dom ogarnęła błoga cisza. W milczeniu przysłuchiwałam się brzęczeniu muchy, która już od dwóch miesięcy nie pozwalała mi zasnąć. Mając nadzieję, że nikt mnie nie zauważy, niepostrzeżenie wymknęłam się z domu. Nie był to jednak przejaw zmęczenia czy halucynacji. Trwało to już kilka dobrych miesięcy. Nikt oprócz mnie nie znał tej tajemnicy, nie wiedział, co się ze mną dzieje. To była tylko moja misja, wyznaczona przez Gwiazdę Losu. Czułam się z tym dumnie. Wiedziałam, że w przeciwieństwie do moich przewrotnych koleżanek, dbających jedynie o swój wygląd, zostałam powołana do wyższych celów.
Podążając mrocznymi zaułkami miasta, czułam lęk i niepokój w sercu. Jedynie moja wiara dodawała mi otuchy. Jak każdej nocy znów trafiłam przed oblicze Gwiazdy.
-Witaj Megan- rzekła że stoickim spokojem- Czy jesteś gotowa podjąć się kolejnego wyzwania?
-Jestem- odpowiedziałam dumnie.
-Oto wiedz, że tej nocy moja władza będzie u szczytu. Ten świat nie ujrzy więcej promieni słonecznych. Nastanie wieczna noc. To ja pozostanę jedynym światłem! Słońce i Księżyc usunę w cień. Jak niegdyś one zbeszcześciły moją potęgę, tak teraz zrzucę je w ciemną otchłań niepamięci.
- Ależ,...
-Nie przerywaj mi. Nie będę się powtarzać. Twoim zadaniem jest jedynie słuchanie i wypełnianie moich rozkazów. Nie toleruję sprzeciwów. Zapamiętaj to sobie.
-Oczywiście- odpowiedziałam jakby z przyzwyczajenia, nie zdając sobie sprawy z tego, co się stało.
Ze spuszczoną głową opuściłam tamto miejsce. Czułam się okropnie. Nie byłam w stanie spojrzeć sobie w twarz. Moje myśli sunące się żalem i goryczą nie pozwalały mi spokojnie odetchnąć. Wbiegłam po schodach na samą górę. Leciutko uchyliłam drzwi i w milczeniu przypatrywałam się moim rodzicom. Spali tak spokojnie, że nie miałam serca ich obudzić. Jednocześnie wiedziałam, że ich los spoczywa teraz w moich rękach. Ich, a także wszystkich stworzeń żyjących na tym pełnym okrucieństwa świecie.
-Ja to zaczęłam i ja to muszę zakończyć. Nie pozwolę wam zginąć. Obiecuję!-szepnęłam cicho, po czym w milczeniu zamknęłam za sobą drzwi.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro