Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

IV

Następny dzień był pełen mieszanych emocji dla Sony. Zagnieździło się w niej poczucie winy i strach, ponieważ wiedziała, że ​​łamie kodeks, którego przysięgała przestrzegać, i to tuż pod nosem Rady. Jednocześnie nie mogła powstrzymać się od uśmiechu na każdą wzmiankę, każdą myśl o Anakinie, która pojawiała się w jej głowie, a to poczucie ciągłego szczęścia uzależniało. Wreszcie pojawił się gniew, palący jeszcze bardziej niż dzień wcześniej - gniew, że musiała ukrywać coś tak czystego jak miłość, podczas gdy Mistrzowie oczekiwali, że będzie walczyć na śmierć i życie za Republikę.

Nie miała pojęcia, że ​​kiedy ona o tym wszystkim myślała, Anakin też o niej myślał, a nawet rozmawiał o niej z samym kanclerzem.

- Jesteś zbyt utalentowany, Anakinie. Dlatego się ciebie boją - powiedział głośno Palpatine. - Jeśli jednak pójdziesz za mną... To znajdzie się sposób na to, byś został z najbliższą ci osobą.

Anakin spojrzał na kanclerza w całkowitym szoku.

- Ma na imię Sona, prawda?

- Skąd pan wiedział? - zapytał z niedowierzaniem.

- Wiem wszystko, co powinienem wiedzieć, Anakinie - odpowiedział Palpatine oczywistym tonem. - Poza tym ja również ją znam.

- Sona też pana szanuje.

- W takim razie przyprowadź ją do mnie, jeśli ona również rozumie, że decyzje Rady Jedi są dla ciebie złe.

Przez chwilę Anakin nie reagował, aż w końcu skinął głową. Postanowił, że przyprowadzi ją do kanclerza. Może to będzie dla nich szansa na bycie razem?

⭐️

Anakin chciał mieć pewność, że tej nocy nikt nie będzie przeszkadzał jemu ani jego ukochanej, więc zaprosił ją do swojego mieszkania na Coruscant.

Jakiż był to błogi moment - ​​oboje jedli kolację obok ogromnego, otwartego balkonu z zapierającym dech w piersiach widokiem na panoramę miasta. Anakin nawet nie wiedział, jak bardzo chciał tego doświadczyć, dopóki się to nie wydarzyło.

- Uwielbiam twój uśmiech - powiedział, nie mogąc przestać na nią patrzeć. Sona uśmiechnęła się na to jeszcze szerzej, po czym westchnęła.

- Chciałabym powiedzieć ci to samo, ale wydajesz się zrezygnowany, odkąd przyszłam. Co się dzieje?

Anakin wziął głęboki wdech.

- Tak, bo... jestem skonfliktowany.

- Dlaczego?

Anakin całkowicie jej ufał, więc zdecydował się opowiedzieć jej o rozmowie, którą odbył z Obi-Wanem... Którą miał zachować w tajemnicy, nie potrafił z nią żyć sam. Niestety ta historia sprawiła, że ​​Sona straciła uśmiech, który tak bardzo uwielbiał.

- Poprosili cię o szpiegowanie na kanclerzu? - szepnęła z niedowierzaniem. - To jest... brak mi słów. Oni mogą łamać zasady, a my nie? A my nawet nie robimy nic złego! - Uderzyła dłonią w stół, nie mogąc powstrzymać emocji.

- Ja też nie jestem z tego zadowolony, a z drugiej strony... jestem taki zagubiony, Sona.

- Wcale cię nie winię, Anakin. Nawet nie wiem, co ci poradzić - powiedziała cicho, dotykając jego ręki leżącej na stole. - Ale to jest dla mnie naprawdę oburzające. Nawet Sithowie nie mają takich zasad.

Anakin uniósł głowę. Sithowie?  Dlaczego nagle o nich wspomniała?

- O czym ty mówisz?

- Nic. Ja po prostu... jestem taka wściekła. - Westchnęła ponownie. - To nie jest Zakon Jedi, który przedstawił mi Yoda.

Anakin ścisnął jej dłoń, próbując pocieszyć ich oboje, lecz potem zdał sobie sprawę, że o czymś zapomniał.

- Och, właśnie sobie przypomniałem... Kanclerz chce się z tobą jutro zobaczyć.

- Naprawdę? - Uniosła brwi, szczerze zaskoczona. - W porządku, spotkam się z nim. Ale będziesz mnie krył? Jeśli go podejrzewają, to... Gdyby Yoda się dowiedział o tym spotkaniu, miałabym kłopoty.

- Jasne, nie martw się - odpowiedział bez wahania, po czym nagle wstał, zapominając o swoich sztućcach. - Ale na razie... myślę, że możemy przestać rozmawiać o innych.

- Tak? A co sugerujesz?

Zanim zdążyła powiedzieć cokolwiek więcej, Anakin użył Mocy, aby podnieść Sone z krzesła, a następnie wziął ją w ramiona.

- Anakin! - krzyknęła, trzymając go mocno. - Znowu używamy Mocy nie tak, jak trzeba, co?

- Być może... - Pocałował ją, czując, jak nerwy całego dnia całkowicie opadły, po czym oparł swoje czoło o jej. - Dziś wieczorem jesteśmy tylko ty i ja. I nikt nie może nam mówić, co mamy robić.

Zaniósł ją do sypialni, położył na łóżku i zaczął całować bez pamięci, jakby nic innego się nie liczyło. Jedi, kanclerz, cały Coruscant - to wszystko zniknęło... Nie było nic poza gorącem ich ciał, wilgocią pocałunków i mrowieniem Mocy...

Anakin był zręczny w posługiwaniu się nią i miał zamiar to wykorzystać. Całując Sonę, zaczął ściskać jej uda Mocą, ale szybko go to znudziło.  Skierował ją w stronę jej piersi, a następnie stwardniałych już sutków, przez co westchnęła.

- Dziś wieczorem będę się z tobą kochać - szepnął jej prosto do ucha pomiędzy pocałunkami, wywołując u niej dreszcze. - Albo, jeśli chcesz, mogę cię po prostu przelecieć.

- Noc jest długa... - Oddychała ciężko, już czując wilgoć między nogami, gdy on jednocześnie stymulował jej piersi i uda. - Dlaczego nie oba?

Anakin spojrzał jej w oczy, a te jego ​​płonęły pożądaniem.  Kochający chłopak, którego znała, tuż przed nią zmieniał się w spragnionego kochanka, a ona już rozkoszowała się każdą sekundą, choć jeszcze wiele się nie wydarzyło.

- W takim razie ubrania na podłogę.

⭐️

Następnego dnia Sona poszła spotkać się z kanclerzem w jego kwaterze, tak jak jej polecił Anakin. Była trochę śpiąca, wciąż odczuwała absolutną błogość po wydarzeniach ostatniej nocy i kołysała się z boku na bok, a z drugiej strony czuła wściekłość z powodu tego, co powiedział jej Skywalker.

- Dzień dobry, kanclerzu. Anakin powiedział mi, że chciał się pan ze mną spotkać - przywitała go uprzejmie. Spotkanie z nim było dość stresującym przeżyciem - w końcu był człowiekiem o wielkich wpływach. Uspokajała ją tylko myśl o tym, że Anakin ją krył.

- Tak, zgadza się - odpowiedział Palpatine. - Opowiadał mi o tobie... I o dotyczącej ciebie wizji.

Sona przełknęła ślinę. Nie na to przygotował ją Anakin.

- O czym pan mówi?

- Nie opowiadał ci o swoich snach?

- Tak, ale...

- Powiedzmy to wprost - przerwał jej. - Twoim przeznaczeniem jest ciemna strona mocy, Sono. To dlatego Anakin widzi takie obrazy w swoich snach.

Ta wiadomość uderzyła ją w twarz. Nigdy nie myślała o sobie w ten sposób i nie spodziewała się usłyszeć takich słów. Ciemna strona? Przecież była Jedi, wybraną przez samego Yodę, jak mogłaby...

- Nie... To nie może być prawda.

- Ależ - stwierdził kanclerz tak spokojnie, jakby komentował pogodę. - Powiedz mi, Sono... Czy kiedykolwiek próbowałaś odkrywać ciemną stronę?

Dlaczego od razu poczuła się winna?

Ponieważ w głębi duszy wiedziała, że ​​tego chce, odkąd tylko się dowiedziała, czym jest Moc.

- Chciałam - przyznała, ponieważ miała przeczucie, że i tak znał już odpowiedź. - Ale Rada Jedi tego zabrania, więc...

- Tak jak zabraniają twojego związku z Anakinem?

Sona ponownie przełknęła ślinę.  Wiedział więc o wszystkim i potrafił czytać z niej jak z otwartej księgi.

- Wiesz, że Anakin jest Wybrańcem - ciągnął, wyraźnie zadowolony z jej reakcji. - Jest bardzo potężny, o wiele bardziej, niż może sobie wyobrazić... Lecz nie może pokazać swojego pełnego potencjału bez ciemnej strony Mocy.

- Ale co to ma wspólnego ze mną? - zapytała, oddychając ciężko.

- Przyprowadź go do mnie, Sono. Ciebie posłucha chętniej niż kogokolwiek innego... I będziecie mogli być razem.

- Ale przysięgliśmy naszą lojalność Jedi.

- A Jedi was zdradzili, czyż nie?

Zabrakło jej słów, bo miał rację.  Nienawidziła tego, że się z nim zgadzała, lecz jednocześnie zakaz nałożony na jej miłość do Anakina bardzo ją frustrował...

- Rozważ moje słowa, Sono. Tak czy inaczej dołączysz do ciemnej strony. Zależy od ciebie, czy chcesz, żeby Anakin też się tam znalazł.

- Pomyślę o tym, kanclerzu.

Skinął głową z dumnym uśmiechem.

- Dobry wybór.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro