Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

XXIII

Po około dziesięciu minutach przyjechała policja wezwana przez Hale'a. Funkcjonariusze skuli moich oprawców i wpakowali ich do jednego z radiowozów, zaś ja i Derek pojechaliśmy drugim. Przez całą drogę mężczyzna trzymał mnie mocno w swoich ramionach najwyraźniej chcąc przez to przekazać, że jestem bezpieczny i już nic złego mi nie grozi. Wtedy zrozumiałem, że Hale to ten jedyny, który będzie przy mnie gdy jest dobrze jak i źle.

Na posterunek dojechaliśmy bez żadnych przeszkód. Kiedy tylko przeszliśmy przez drzwi wejściowe rozdzielono nas i udaliśmy się na przesłuchania.

Po dokładnych zeznaniach, które trwały bite dwie godziny zostałem wypuszczony. Tata, Melissa, Scott i Isaac, których poinformowano o całym zajściu czekali już na mnie w poczekalni. Gdy tylko przekroczyłem próg pomieszczenia w którym byłem przesłuchiwany, wszyscy rzucili się w moją stronę. Najpierw każdy z osobna mnie przytulił, a później zalali mnie masą pytań.

Opowiedziałem im całą historię, po czym kolejne dwie godziny czekaliśmy na Dereka. Mężczyzna wyszedł z pomieszczenia obok nas z roztrzepanimy włosami i śladami krwi na dłoniach. Jego oczy były ledwo otwarte, a ubranie brudne i poprzecieranie na kolanach i łokciach. Krawat luźno zwisał przewieszony przez jego szyje, a koszule miał do połowy rozpiętą. Spojrzałem szybko na siebie i wyglądałem podobnie.

Chwile porozmawialiśmy, po czym tata zabrał nas do mieszkania Lahey'ów, ponieważ znajdowało się ono najbliżej, a my już po dwóch minutach jazdy zasnęliśmy wtuleni w siebie na tylnich siedzeniach jego samochodu.

W chwili, gdy wjeżdżaliśmy na parking przed blokiem moich przyjaciół obudził mnie łagodny głos Isaaca.

-Stili wstawaj jesteśmy na miejscu. -powiedział blondyn lekko ściskając moje kolano. Kiedy otworzyłem powoli jedno oko uśmiechnął się do mnie, po czym przeniósł wzrok na wciąż śpiącego Hale'a.

-Stary wstawaj. W łóżku będzie wam wygodniej. -powiedział ciepło chłopak klepiąc delikatnie mojego chłopaka po przedramieniu. Czekaliśmy chwile aż się obudzi, jednak on ani drgnął.

-Der, musisz wstać kochanie. -wyszeptałem gładząc go po policzku, ale wciąż żadnej reakcji. - No dalej Derek, wstajemy. -powiedziałem już nieco głośniej i znowu nic.

Zacząłem głaskać go po głowie cały czas powtarzając to samo zdanie i wtedy wyczułem coś lepkiego pod palcami. Szybko spojrzałem na swoją dłoń i zamarłem.

- Isaac! -pisknąłem przerażony i wyciągnąłem zakrwawioną dłoń w jego strone.

- Co do cholery?! Derek obudź się! Derek, wstawaj w tej chwili!- blondyn zaczął uderzać go w udo, ale ten wciąż się nie ruszał.

-Hale co jest? Isaac co się dzieje?- zapytał mój tata przekręcając się szybko na siedzeniu w naszą stronę. Spojrzał zaciekawiony na mojego chłopaka, a później na moją dłoń i odwrócił się z powrotem odpalając na nowo silnik. -Musimy jechać do szpitala. W tej chwili!- krzyknął i odjechał z piskiem.

Droga zajęła nam jakieś piętnaście minut podczas których mój tata złamał chyba każdy możliwy przepis drogowy. Przez cały ten cały czas mocno ściskałem dłoń Hale'a i nawet nie zauważyłem kiedy zacząłem płakać. Po mojej głowie krążyła wciąż tylko jedna myśl "to wszystko moja wina", którą jak się okazało z czasem zacząłem powtarzać na głos.

-Nic nie jest twoją winą Stili, nic!-powtarzał natomiast Lahey ściskając moją dłoń.

***
Witajcie moi drodzy. Wiem, znowu długo mnie nie było i chyba przyzwyczailiście się do tego, że rozdziały rzadko się pojawiają, ale tak jakoś wyszło. Ogólnie miał to być ostatni rozdział i po nim prolog, ale troszkę się zmieniło i nie wiem jak to będzie. Przepraszam, że tak krótko tym razem, ale koniecznie chciałam coś dodać. Mam nadzieje, że się spodobało. Dajcie znać co i jak. Dziękuje. xx

SZEWII

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro