Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

XVII

Szybko wyjąłem z szafy jakąś czystą koszule i do tego czarne spodnie. Ubrałem się i siekrowałem do łazienki. Tam dokładnie wyszorowałem zęby i lekko postawiłem włosy na żelu. Gdy uznałem, że lepiej wyglądać i tak nie będę, powolnym krokiem zszedłem po schodach gdzie czekali już na mnie zakochani.

- Co ty taki smętny?- zapytał rozradowany Isaac.

Chciałem mu powiedzieć dlaczego choć doskonale to wiedział, jednak się powstrzymałem i zamiast tego lekko się uśmiechnąłem. Nie chciałem zepsuć dobrego humoru chłopaków.

- Aaa, no tak. Stil przepraszam, nie chciałem.- momemtalnie blondyn znalazł się przy mnie i mocno przytulił.

- Nic się nie stało, nie gadajmy o tym.- powiedziałem klepiąc go przy tym po plecy.- Lepiej powiedzcie mi gdzie się wybieramy.- dodałem odsuwając się lekko od Lahey'ego.

- Najpierw idziemy do tej dobrej restauracji po drugiej stronie parku, a później może jakiś spacer? -podchwycił temat rozmowy McCall łapiąc mnie i Isaaca pod rękę.

Chwilę później zmierzaliśmy w stronę wbranej przez chłopaków restauracji. Dobry humor narzeczonych nie ustępował przez co ja także go podchwyciłem.

- Pamiętacie tą dziewczyne, jak jej tam było? Ahh tak Kira. - zaczął nagle Isaac, a ja spojrzałem na niego zainteresowany.

- Tak pamiętam, świetna dziewczyna. -powiedziałem z lekkim uśmiechem.- Gdybym nie był homo na pewno bym się z nią umówił, a może nawet i był. - powiedziałem całkiem szczerze.

Bardzo lubiłem tą dziewczyne, łączyły nas wspólne seriale. Uwielbiałem rozprawiać z nią na temat nowych pairingów i tym podobnych, więc na pewno miałbym o czym z nią rozmawiać. Do tego wszystkiego była bardzo ładna.

- No co do tego bycia ze sobą bym się przyczepił.- powiedział Lahey z uśmiechem.

- A co uważasz, że jestem dla niej za brzydki?- zapytałem niby urażony.

- Stiles nie jesteś w jej typie.- wypalił nagle Scott.

- A to niby dlaczego?- zapytałem stając w miejcu.

- Przecież ja z nią chodziłem, a to już coś znaczy. Przecież ja i ty mocno się od siebie różnimy. - powiedział spokojnie McCall.

- Masz racje, ty jesteś brzydki.- powiedziałem pokazując mu język.

Scott spojrzał na mnie groźnie i z pewnością chciał coś odszczeknąć, lecz przeszkodził mu w tym Isaac.

- Chłopaki tu nie chodzi o to który z was jest w jej typie, a raczej o to, że teraz żaden chłopak w nim nie jest.- powiedział blondyn kręcąc przy tym głową.

- Ale jak to? - wykrzyknęliśmy jednocześnie z McCallem.

- A tak to. Ostatnio widziałem ją w kawiarni i nie zgadniecie z kim się całowała.- zrobił krótką przerwę jakby czekając na pytanie od nas, a my tylko ponagliliśmy go ręką.- Z Malią. Właśnie to chciałem wam przekazać matoły, ale wy jak zawsze kłócicie się o najmniejszą głupotę.- dokończył spokojnie Lahey.

Chciałem dokładnie wypytać chłopaka o całą sytuację między dziewczynami, jednak on nagle zaczął komuś machać.

- Hej!-krzyknął blondyn w momencie, gdy odwróciłem się do tyłu. Bardzo się zdziwiłem, gdy ujrzałem idącego w naszą stronę Hale'a i niemal natychmiast odwróciłem się z powrotem

- Skąd znasz Hale'a?- zapytałem jak najciszej wymawiając jego nazwisko.

- Pracowaliśmy razem. To właśnie on został zwolniony w dzień w którym zostałeś...- mówił spokojnie, jednak w pewnym momencie przerwał i spuścił głowę w dół.

- Zgwałcony.- dokończyłem za niego i zacząłem się zastanawiać nad tą całą sytuacją. To wszystko było tak pogmatwane.

Chwilę później moje rozmyślania zostały jednak przerwane przez głos Isaaca.

- Siema Derek. Co ty tutaj robisz? -zapytał blondyn z uśmiechem podając mu dłoń.

- Cześć. Postanowiłem wrócić po tym jak tamtej nocy, gdy mnie zwolnili byłem świadkiem gwałtu na młodym chłopaku. No wiesz stwierdziłem, że Chicago nie jest zbyt bezpieczne.- mówił cały czas wpatrując się we mnie.

Zaniemówiłem. Nagle wszystko zaczęło składać się w jedną logiczną całość. To Derek był tym mężczyzną, który uratował mnie tamtej nocy. To dlatego podszedł do mnie w lesie i chciał ze mną porozmawiać. To on cały czas był tym dobrym w tej historii, a ja go oskarżałem o najgorsze. Tylko jednego nie rozumiałem. Skąd wiedział gdzie mieszkam i dlaczego przyszedł do mnie akurat tego dnia, gdy Theo mnie zgwałcił.

Rozmyślałem nad tym wszystkim dopóki nie poczułem dłoni na ramieniu. Natychmiast się ocknąłem i spojrzałem na całą trójkę. Każdy z mężczyzn wpatrywał się we mnie ze zmartwioną miną.

- Stil wszystko dobrze?-zapytał McCall łapiąc mnie za dłoń.

- Tak Scotty jest okey, ale mógłbyś proszę...-powiedziałem patrząc na niego i Isaaca znacząco, po czym ścisnąłem lekko jego dłoń.

McCall jak porażony puścił moją dłoń i natychmiast złapał tą należącą do Lahey'ego.

- Ahh tak zapomniałem, mamy coś ważnego do załatwienia i to nie może długo czekać.- powiedział powoli odciągając swojego narzeczonego ode mnie i Dereka.

- Scott o czym ty...-zaczął zdezorientowany blondyn, jednak w momencie przerwał mu McCall.

- Musimy już iść.- powiedział cicho, lecz stanowczo brunet.

- Aaa no tak rzeczywiście.- zgodził się Lahey gdy zrozumiał zaistniałą sytuację.- Do zobaczenia Derek.- dodał jeszcze na odchodne.

- Na razie.-pożegnał się mężczyzna po czym przeniósł wzrok na mnie.

Wreszcie wszystko miało się wyjaśnić.

***
No kurczaczki, jak widzicie wszystko powoli się wyjaśnia. Na kolejny rozdział będziecie musieli niestety troszkę poczekać, tak jak z resztą na ten. Niestety wena nie wybiera. To tyle. Dajcie znać co o tym sądzicie. Dziękuję i do następnego. xx

SZEWII

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro