Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

VI

Po niecałych trzech godzinach dojechaliśmy na miejsce. Scott wyciągał z bagażnika torbę, podczas gdy ja udałem się w stronę domu. Nacisnąłem klamkę i popchnąłem drzwi, jednak te ani drgnęły. Postanowiłem sprawdzić czy tata nadal trzyma klucz w doniczce. W tym celu zatopiłem dłoń w ziemi i chwile później wyciągnąłem z niej klucz. Lekko go otrzepałem i wsadziłem do zamka. Przekręciłem klucz i popchnąłem drzwi, które tym razem się otworzyły. Przepuściłem Scotta w drzwiach, gdyż ta torba trochę ważyła. Chłopak skierował się w stronę salonu i tam odłożył torbę oraz rozsiadł się na kanapie, co także zrobiłem.

-Dobrze Stil, możesz mi proszę powiedzieć, co się dzisiaj wydarzyło?-zapytał patrząc na mnie zmartwiony.
Moje policzki w parę chwil zrobiły się mokre. Tak bardzo chciałem zapomnieć o dzisiejszej nocy, ale wiedziałem, że nie mogę tak tego zostawić. Gdy Scott zauważył, że jestem w opłakanym stanie przytulił mnie mocno i zaczął głaskać po głowie.-Spokojnie Stiles, jestem przy tobie, możesz mi zaufać.-szeptał w moje włosy.

-Ja.. wiem. Po prostu...-rozpłakałem się już do reszty. Po dwóch minutach nieco uspokoiłem oddech i kontynuowałem.-Został.. zostałem zgwałcony.-powiedziałem ostatnie słowo najciszej, jak tylko się dało.

Scott odsunął mnie od siebie i spojrzał niezrozumiale. Z pewnością niedosłyszał końcówki, albo pomyślał że się przesłyszał.

-Jeszcze raz. Co się stało?- zapytał.

-Zostałem zgwałcony.-powiedziałem patrząc mu prosto w oczy. Chłopak od razu przyciągnął mnie do swojej piersi i zaczął głaskać po plecach, a ja tylko płakałem, kurczowo trzymając się jego koszulki.

- Kiedy to dokładnie było? Jak to się stało? Kto Ci to zrobił? Jak znajdę gnoja to przysięgam, że go zabiję. -zaczął wyrzucać z siebie słowa z prędkością karabinu maszynowego. Był wściekły, jak nigdy dotąd.

Opowiedziałem Scottowi wszystko przerywając co jakiś czas nie mogąc powstrzymać płaczu, a on za każdym razem przytulał mnie mocno i mówił, że już nic mi nie grozi. Cieszyłem się, że mam przy sobie takiego przyjaciela jak McCall. Chłopak zawsze był przy mnie nie ważne co się działo i choć czasem zdarzały się kłótnie to wiedziałem, że będziemy przyjaciółmi do samego końca.

-Stil ja.. ja przepraszam. To.. to wszystko moja wina.-powiedział płaczliwie, gdy tylko skończyłem swoją opowieść.

- Nie przepraszaj, to nie jest twoja wina.-powiedziałem kładąc dłoń na jego ramieniu.

- Tak, to moja wina. Gdybym przyszedł nic by się nie stało. Przepraszam, że cię wystawiłem. Musiałem odebrać Isaaca z pracy, ale niestety został dłużej.-powiedział i schował twarz w dłoniach.- Stil, ale dlaczego nie chciałeś wrócić do Theo?- zapytał po jakimś czasie.

-Wróciłem do niego.-powiedziałem smutno

-Ale jak to? Przecież przyjechałem po ciebie.-powiedział nie rozumiejąc sytuacji.

-Przybiegłem do domu i się rozpłakałem. Wtedy podszedł do mnie i zapytał o co chodzi, a ja nie odpowiadałem. Po chwili zauważył ranę na moim ramieniu i sposób w jaki chodzę i nie zgadniesz co mi powiedział.-na samo wspomnienie słów ukochanego pokręciłem głową z niedowierzaniem i smutkiem.- Zapytał czy go zdradziłem, ba on to stwierdził. Rozumiesz? Oskarżył mnie o zdradę. To mnie bardziej zabolało niż ten gwałt.-powiedziałem szczerze.

-Co za dupek. Jak go zobaczę to mu przywalę.-powiedział wściekły McCall.-A próbowałeś mu wytłumaczyć, że to nie było tak? -zapytał chłopak.

-Nakrzyczałem na niego i powiedziałem co się dokładnie stało, a on po prostu stał i patrzył na mnie. Widziałem w jego oczach, że mi nie uwierzył. Jak tylko próbował mnie przytulić, wyrwałem się mu i uciekałem. Resztę historii znasz.-powiedziałem smutno.

-Zachował się jak dupek. Nie sądziłem, że jest aż tak głupi.-powiedział Scott kręcąc głową.

-Ja też, ale to nie ważne. Nie chcę go już więcej widzieć. -mój rozum tak mi podpowiadał, jednak serce mówiło coś innego.

-Stiles.- powiedział nerwowo McCall.

-Tak?-zapytałem spoglądając w jego stronę.

-Wiesz, że musisz zgłosić to na policje?- spojrzał mi głęboko w oczy.

-Tak, wiem. Pójdę dzisiaj, ale najpierw chcę odpocząć.-powiedziałem zmęczony.

-Dobrze. To pójdę z tobą.-zaoferował swoje towarzystwo, na co tylko kiwnąłem głową i skierowałem się w stronę mojego starego pokoju.


***

Dzień dobry, bądź dobry wieczór kurczaczki. Wstawiam wam dzisiaj dwa rozdziały, ponieważ jutro nie będę miała dostępu do internetu więc macie wcześniej i więcej. Tak wiem jestem za dobra 😂 Rozdział, jest jednym z najdłuższych, jak do tej pory. Pewnie strasznie was nim zanudziłam, ale jakoś tak mi się pisało i pisało i nie potrafiłam przestać. Kurcze tak czasami myślę, że Scott by pasował do Stilesa, a wy co o tym sądzicie? No nic, mam nadzieję, że dotrwaliście do końca tego rozdziału i choć trochę się podobał. Dajcie znać. Dziękuję i do następnego, czyli dzisiaj. xx

SZEWII

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro