Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

IV

Biegłem przed siebie kompletnie zapominając o sytuacji, która zdarzyła się tej nocy. Dopiero, gdy zaczęło mi brakować tchu zatrzymałem się przy jakiejś ławce, na której chwilę później usiadłem. Oparłem głowę na oparciu ławki i zacząłem rozmyślać. Po jakimś czasie dotarło do mnie co zrobiłem. Byłem taki głupi, że opuściłem to mieszkanie. Bałem się, że to jeszcze nie koniec i znowu ktoś może mi zrobić krzywdę. Ukryłem twarz w dłoniach i zacząłem łkać, ponieważ tak cholernie się bałem, a nie wiedziałem gdzie dokładnie się znajduję. Chciałem do kogoś zadzwonić i poprosić o pomoc, jednak nie miałem do kogo. Scott nie odbierał ode mnie, Lydia także odpadła, ponieważ wyjechała gdzieś ze swoim chłopakiem, a do Reakena nie mogłem zadzwonić. Jakbym zadzwonił do taty, to od razu by wsiadł do samochodu, przyjechał i znając życie zabrał do domu w Beacon Hills bez mojej zgody. Po dłuższym zastanowieniu postanowiłem tak zrobić, w końcu i tak już nie miałem po co tu zostać. Szukałem w kontaktach numeru mojego ojca, gdy mój smartphone się rozdzwonił. Na ekranie widniał napis Call Call. Niechętnie przeciągnąłem zieloną słuchawkę, gdyż byłem na niego wkurzony za to, że wcześniej nie odbierał.

-Siema Stili.-powiedział niepewnie. Mogłem się domyślić, że było mu przykro, bo mnie wystawił.

-Hej Scott.-powiedziałem starając się opanować płacz. Nie chciałem żeby zaczął się martwić, jednak nie udało mi się to.

- Stiles coś się stało? -nie mogłem się
dalej powstrzymywać i zacząłem płakać do telefonu nie potrafiąc się opanować.- Stil co się dzieje? Stiles proszę powiedz mi.-mówił zmartwiony.

-Scott boję się. Nie wiem gdzie jestem. Chcę do domu.-mówiłem pocierając twarz dłonią.

-Spokojnie Stiles, wytłumacz mi gdzie mniej więcej jesteś. Szedłeś z mieszkania twojego i Theo?-zapytał.

- Tak.-załkałem głośniej, gdy usłyszałem imię być może mojego byłego.- Scott chcę do domu.

-Wróć tą samą drogą, przecież wiesz jak mniej więcej wyglądała.-powiedział zmartwiony chłopak.

-Ale ja nie chcę tam, chcę do domu w Beacon Hills.-powiedziałem zrezygnowany.

-Co? Dlaczego? Coś się stało między wami? -zapytał zdziwiony. Udawał, że się tym martwi, jednak wiedziałem, że w głębi duszy cieszy się z tego, w końcu zawsze uważał, że Reaken mnie skrzywdzi i dzisiaj do tego doszło.

-Nie chcę o tym rozmawiać. -powiedziałem krótko i pociągnąłem nosem.

-Dobra, to pogadamy o tym jak cię znajdę, okey?-zapytał.

-Okey.-przytaknąłem już nieco spokojniejszy.

Wytłumaczyłem mu gdzie mniej więcej jestem i po dwudziestu minutach zobaczyłem go biegnącego w moją stronę. Spojrzałem na telefon, dochodziła trzecia w nocy. Chłopak podbiegł do mnie i klęknął przed moimi nogami kładąc ręce na moich udach. Na ten niespodziewany dotyk wzdrygnąłem się i lekko strzepnąłem jego dłonie. McCall uniósł głowę do góry i spojrzał na mnie zdziwiony.

-Stil co jest?-zapytał zatroskany i usiadł obok mnie. Nie miałem ochoty na tłumaczenie mu tej całej sytuacji, przynajmniej nie od razu. Jedyne co zrobiłem to przytuliłem się do niego, głowę wtulając się w jego pierś. Chłopak od razu oddał uścisk i dłonią zaczął gładzić moje plecy.

-Zabierz mnie do domu. Do domu.-powiedziałem odsuwając się lekko od niego i patrząc prosto w jego piękne brązowe oczy.

-Dobrze, ale najpierw musimy pojechać do mnie i powiedzieć Isaac'owi, że wyjeżdżamy.-powiedział znowu mnie przytulając. Pokiwałem tylko głową na zgodę. Więcej nie pamiętam, chyba zasnąłem.


***

Siema kurczaczki łapcie 4 rozdział, który jakoś średnio mi się podoba, ale cóż. Mam nadzieję, że jakoś go przetrwaliście i choć trochę się spodobał. Dajcie znać co i jak. Aaa bym zapomniała, podoba się wam nowa okładka? To tyle. Dziękuję i do piątku. xx


SZEWII

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro