rozdział 4
- Y-yoongi... - kolejne westchnienie uszło z wilgotnych ust Jimina pod wpływem ruchów znajdującego się nad nim bruneta.
Młodszy nie miał pojęcia na czyim łóżku aktualnie leżał, ani jak się na nim znalazł. Nie miało to teraz dla niego większego znaczenia. W sumie, nic nie miało, dopóki miał przy sobie Yoongiego. Obecna sytuacja sprawiała, że czuł się jak w innym świecie. Duże i smukłe dłonie starszego, błądzące po całym ciele blondyna. Język, który malował mokre ślady na pięknie wyrzeźbionym torsie. Pełno czerwono-sinych znaków, które ozdabiały szyje Jimina, oznajmiając tym samym, że młodszy należał teraz do Mina. Wszystko doprowadzało go do czystego szaleństwa, każdy dotyk starszego zostawiał po sobie przyjemnie płonące uczucie na skórze młodszego.
Jimin nawet nie zauważył, kiedy dolna część jego garderoby znalazła się na podłodze. Swój wzrok utkwił w Yoongim, który swoim językiem i dłońmi niebezpiecznie zjeżdżał coraz niżej. Gdy znalazł się już blisko podbrzusza młodszego uniósł głowę, ale przydługa grzywka skutecznie uniemożliwiała Jiminowi zobaczenie jego pięknych oczu. Udało mu się jednak zobaczyć malujący się na twarzy Mina złowieszczy uśmiech.
- T-ty chyba nie zamierzasz... - blondyn ledwo wysapał, będąc lekko przestraszonym ilością przyjemności, jaką oferował mu starszy.
Pomimo próśb młodszego Min zignorował to, sprawiając, że po chwili Jimin poczuł jak zasysa się swoimi pełnymi ustami na jego męskości.
- H-hyung! - jęknął, szeroko otwierając oczy i wyginając swoje ciało w łuk, tym samym budząc się ze snu...
Cały zdyszany rozglądnął się wokół siebie, po chwili uderzając się ręką w czoło. Nie mógł uwierzyć, że to był tylko sen. W sumie, co gorsza sen, w którym bezwstydnie pozwalał na dotykanie się przez dopiero poznaną osobą. Po uspokojeniu swojego oddechu i z lekka ogarnięciu tego, gdzie się znajdował, poczuł pulsujący dyskomfort w swoich bokserkach. Podciągnął kołdrę do góry i ujrzał całkiem spore wybrzuszenie.
- No chyba kurwa nie - westchnął ponownie nie dowierzając, jak wielkim idiotą czasami potrafił być.
Po załatwieniu swojego problemu, spojrzał wreszcie na zegarek i przeraził go fakt, że była dopiero 7:30. Marudząc pod nosem wziął czyste ubrania z szafy i poszedł do łazienki. Po jakiejś godzinie blondyn wyszedł i ruszył do kuchni z zamiarem zrobienia sobie śniadania. Nigdy się do niego jakoś specjalnie nie przykładał, zawsze jadł coś prostego i lekkiego, jak np. jogurt. Nie rozumiał, jak niektórzy potrafią z samego rana jeść dania, które zajmują cały stół, podczas gdy jemu nawet zjedzenie tego cholernego jogurtu przychodziło z trudnością. Wolał jednak coś zjeść, niż narazić się na burczenie brzucha w miejscach publicznych.
Oprócz jogurtu wziął kilka tabletek przeciwbólowych, bo pulsujący łeb nie dawał mu spokoju. Jak zwykle przesadził wczoraj z alkoholem, jednak nadal wszystko dokładnie pamiętał. Subtelnie krążąca na jego udzie dłoń Mina, który z każdą milisekundą był coraz bliżej twarzy Jimina i cholerny telefon, który ukrócił im obu wieczór. Szybkie zniknięcie Mina z lekka go rozczarowało i spowodowało, że po powrocie do chłopaków nie umiał przystopować z piciem, a natomiast oni zamiast go powstrzymać, to jeszcze się dołączyli.
Park usiadł sobie wygodnie na sofie i zaczął skakać po kanałach, po chwili poddając się i zostawiając program, który zupełnie go nie obchodził, ale przynajmniej nie irytował. Sięgnął po swój telefon i widząc, że jeszcze nikt nie zaczął rozmowy na ich grupie, sam postanowił to zrobić.
Chimmy zmienił nazwę konwersacji na Imprezowe Wraki.
Chimmy: Jak się trzymacie, mordy?
Chimmy: Haaalooo
Chimmy: HAAAALOOOO
WorlwideHandsome: Kurwa Jimin, wiesz jaką mamy godzinę?
Chimmy: Hmm no nie wiem, może 9:20?
WorldwideHandsome: Dokładnie! Dajże mi jeszcze pospać!!!
Chimmy: Nie, ktoś musi ze mną pisać, inaczej umrę z nudów!
WorlwideHandsome: To pa :^))
Chimmy: *udaję, że napisałeś coś miłego, a nie że znowu zachowałeś się jak chuj* Jak tam Joonie?
WorlwideHandsome: Nie ma go ze mną...
Chimmy: Dzisiaj pracuje?
WorlwideHandsome: Nie, niedziele zawsze ma wolne. Czekaj...
WorlwideHandsome: JPRD A CO JAK POZMIENIAŁO MU SIĘ W GŁOWIE I ZOSTAWIŁ MNIE DLA JAKIEJŚ LOCHY?
Chimmy: Cóż, byliście uroczą parą!
WorlwideHandsome: NIE MÓW O NAS W FORMIE PRZESZŁEJ! DLACZEGO WGL MYŚLISZ, ŻE ZERWALIŚMY?!?!!!
Chimmy: Bo może sam tak napisałeś?
WorlwideHandsome: WIEM CO NAPISAŁEM!!!
BigDestroy: ZAMKNIJ JAPĘ! WYDZIERASZ SIĘ NA CAŁE MIESZKANIE!
BigDestroy: Jestem w kuchni, żeby ci zrobić śniadanie, pajacu...
WorlwideHandsome: Oh, w takim razie nie było tematu.
WorlwideHandsome: Jimin niepotrzebnie narobił tylko dramy.
Chimmy:
Childrensloveme: Ej, ludzie...
WorlwideHandsome: ???
Childrensloveme: Bo ja chyba nie jestem w swoim mieszkaniu...
BigDestroy: Przybij sobie z Jinem piątke. On też myślał, że nie jestem w swoim mieszkaniu.
Childrensloveme: Ale ja mówię teraz poważnie!
Chimmy: Hmm, czemu nie jestem tym zdziwiony? Jakaś ładna przynajmniej?
Childrensloveme: No właśnie problem w tym, że to nie jest laska...
WorlwideHandsome:
Chimmy:
DrunkFace: To już nie pamiętasz tego, co się działo wczoraj?
Childrensloveme: Nie, możesz mnie oświecić?
DrunkFace: Hyung, przecież przez pół wieczora obczajałeś tego kolesia!
DrunkFace: Jak możesz tego nie pamiętać?
BigDestroy: Aaa, ja już pamiętam! Hyungwon mu było, co nie?
Childrensloveme: JAPIERDZIELE
Chimmy: Jak wygląda? Dobra dupa przynajmniej?
Childrensloveme: No muszę przyznać, że całkiem słodki...
WorlwideHandsome: Czyli jednak wyszedłeś na ludzi
Childrensloveme: Ej, to wcale nie czyni mnie gejem!
Childrensloveme: O jezu, budzi się!!!!
DrunkFace: Zmieniając temat, czy twój przystojny adorator się odezwał, ChimChim?
Czytając wiadomość od Hyojonga, Jimin zszokowany, zaczął krztusić się zimna kawą. "Jak mogłem o tym zapomnieć!?" zbeształ sam siebie w głowie. W pośpiechu wyszedł z chatu, nie przejmując się swoimi znajomymi i przeszedł do smsów. Było ich aż pięć.
7:20
Numer nieznajomy: Witaj, maluchu!
7:59
Numer nieznajomy: Czemu nie odpisujesz? Czyżbyś próbował ode mnie uciec?
Numer nieznajomy: O mój słodki boże, dopiero teraz zauważyłem godzinę.
Numer nieznajomy: Chyba tylko ja nie potrafię długo spać w weekend.
Numer nieznajomy: Napisz od razu jak się obudzisz, Yoongi.
Jimin uśmiechnął się sam do siebie, kiedy przeczytał już wszystkie wiadomości od starszego. Uznał, że jego sposób pisania był całkiem uroczy. Od razu zapisał sobie jego numer do kontaktów, podpisując go jako "Niebezpieczny mężczyzna".
9:45
Ty: Hej, właśnie się obudziłem.
Ty: Właściwie to trochę wcześniej, ale nie sprawdzałem wiadomości. Przepraszam!
Blondyn odłożył telefon na blat, aby móc wbić się w leżący stos poduszek na sofie. Nie chciał zachowywać się jak cholerna nastolatka i już na drugi dzień wariować na punkcie uprzednio poznanego przystojnego mężczyzny. Jednak właśnie tak było. Jimin leżał teraz z wielkim bananem na twarzy, czując się jakby był zakochany. Po kilku minutach usłyszał dźwięk przyjścia nowej wiadomości, na co od razu się podniósł i znowu wziął telefon do swoich drobnych rączek.
9:52
Niebezpieczny mężczyzna: Całe szczęście odpisałeś!
Niebezpieczny mężczyzna: Jak się czujesz? Coś się działo, kiedy poszedłem?
Ty: Mogło być lepiej. Po tym jak poszedłeś wróciłem do znajomych i trochę przesadziliśmy z alkoholem, więc napierdziela mnie dziś głowa...
Niebezpieczny mężczyzna: Oj to nie ładnie. Czyli dziś umierasz przez kacyk...
Niebezpieczny mężczyzna: A ja chciałem Cię już spotkać.
Niebezpieczny mężczyzna: No chyba, że chciałbyś, żebym się Tobą dziś zaopiekował.
Jimin podniósł się na równe nogi i z niedowierzeniem wpatrywał się w swój ekran telefonu. Podobnie było z Yoongim, który wpatrywał się w swojego dobrego przyjaciela, trzymającego przed jego nosem jego telefon. Czasami naprawdę żałował, że nadal zadawał się z tym rudzielcem.
- Nie mogę uwierzyć, że naprawdę to wysłałeś, Hoseok!
//
nie zabijajcie mnie za ten beznadziejny początek
nie potrafię ładnie pisać smutów :"))))
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro