2. Naznaczeni
Oczami Joe'go:
Będąc pewni, że nikt za nami nie podąża zapukaliśmy do drzwi. Otworzyła nam zmartwiona matka Ave, która najwyraźniej była zmęczona pilnowaniem córki o czym świadczyły jej sińce pod oczami.
- Jak dobrze, że jesteście - powiedziała przygaszona wpuszczając nas do środka.
- Może nam Pani powiedzieć co tak właściwie się dzieje ? - zapytał Chris stając tuż obok mnie.
- Lepiej jak sami zobaczycie - Zaprowadziła nas schodami do góry, do pokoju Ave. Ostrożnie uchyliła drzwi ukazując nam swoja chora córkę. Ave w popłochu biegała po całym pokoju w porywie bazgrząc coś po ścianach, które były przepełnione przeróżnymi rysunkami. Jej wyraz twarzy był przerażający. Miała odchyloną głowę lekko w tył, a jej oczy stanowiły same białka. Chris już porwał się żeby złapać ją za ramie, natychmiast go powstrzymałem swoim silnym ramieniem.
- Co Ty robisz?, przecież trzeba jej pomóc ! - zaprotestował.
- Zwariowałeś?, nie widzisz w jakim jest stanie?, nawet Cie nie usłyszy. - powiedziałem całkiem opanowany.
- To co teraz zrobimy? - zapytała Dage, która stanęła między nami.
Zastanawiając się nad odpowiedzią przyglądałem się rysunka na ścianie, niestety żaden mi nic nie mówił oprócz jednego namalowanego nad łóżkiem, miałem wrażenie, że gdzieś go już widziałem. Znak przedstawiał igrek z dwoma kreskami (¥). Patrząc na ten znak jakbym widział go w głowie, lecz nie mogłem przypomnieć sobie gdzie go widziałem po raz pierwszy. Ostrożnie zbliżając się do namalowanego znaku, cały czas uważnie mu się przyglądałem, wyciągnąłem dłoń i jej wierzchem przejechałem po nim. Ave odwróciła głowę w moja stronę ze swoimi upiornymi białkami sycząc:
- Sssstrażnicy Pokoju,
Odskoczyłem przerażony, wtedy przyjaciele spojrzeli na mnie zdezorientowani.
- Co się stało? - zapytał Chris patrząc na mnie.
- Nie słyszeliście? - przeszedłem obok niej ostrożnie.
- Czego? - Chris spojrzał na mnie zaniepokojony.
- No przecież mówiła do mnie!
- Masz halucynacje Joe -zaśmiała się Dage ewidentnie rozbawiona, a ja zastanawiałem się, czy na prawdę miałem halucynacje, czy to moi przyjaciele nie dostrzegli tego co ja.
- Możliwe -bąknąłem, nie chcąc już dłużej roztrząsać sprawy.
- Ten znak któremu się przyglądałeś, znasz go? - Chris spoglądał przez moje ramie na znak, który wcześniej oglądałem.
- Mam wrażenie, że go gdzieś już widziałem. - wzruszyłem ramionami.
Po czym zacząłem zastanawiać się jak pomóc Ave, i jak to wszystko rozwiązać. Po chwili przyszedł mi do głowy pewien pomysł.
- Dage, mówiłaś kiedyś, że twój brat interesuje się prehistorią, symbolami, i że się trochę na tym zna. Może on by wiedział co one znaczą?
- Bruno? - prychnęła, jeśli zna się na czymkolwiek, to na pewno to nie ma związku z nauka. - wywróciła oczami.
- Musimy spróbować wszystkiego, dzwoń do niego i powiedz żeby przyszedł do Ave, i że to bardzo ważne. - powiedziałem stanowczo wyciągając dłoń ze swoją komórką w stronę Dage.
- Po co marnować czas? - nie dawała za wygraną.
- Dzwoń! - krzyknąłem.
Przyjaciółka zaszokowana moim zachowaniem wzięła komórkę z mojej ręki, i szybko wykręciła numer do swojego brata.
Kiedy Dage tłumaczyła cała sprawę Brunowi, ja i Chris przechadzaliśmy się po pokoju Ave, szukając jeszcze innych poszlak. Stałem przy regale z jej książkami ostrożnie je przeglądając.
- I jak? Masz coś? - zapytałem przyjaciela przeglądając jedną z książek.
- Czekaj, coś jest - odwróciłem się odkładając książkę.
- Co tam masz? - Podszedłem do niego spoglądając na biała kartkę, na której najwyraźniej coś pisało.
- Yahvi Yashodhara/Korywen - przeczytał powoli Chris.
- Jakieś bzdury - machnąłem ręką.
- Poczekaj - podszedł z kartką do znaku, który mnie zainteresował.
- Co Ty robisz? - spojrzałem na niego.
- Spójrz, na igreku na ścianie są dwie kreski. Tutaj na tej kartce jest imię i nazwisko z dwoma igrekami, może to ma jakiś związek.
- Wygadujesz jakieś głupoty - pokręciłem głową nie wierząc przyjacielowi.
- Bruno zaraz będzie - dołączyła do nas Dage, która skończyła rozmowę.
- Poczekajmy na Bruna, może on coś będzie wiedział. - spojrzałem na przyjaciół zastanawiając się nad koncepcją Chrisa.
Ave przez ten cały czas była nieobecna, nie przestawała rysować. Na jej ścianach w kółko pojawiały się te same znaki, które najwyraźniej miały jakieś istotne znaczenie.
- Myślicie, że ona kiedyś przestanie? - Dage spojrzała przez ramie na przyjaciółkę.
- Zakładając, że człowiek długo nie wytrzyma bez picia i jedzenia to tak - powiedział nasz naukowiec Chris.
- Wydaje mi się, że i bez tego się obejdzie - odpowiedziałem przechodząc się jeszcze po pokoju.
- Myślę, że można by było to jakoś naukowo wytłumaczyć. - Chris zaczął drapać się po brodzie w zamyśleniu
- Nie wszystko da się wytłumaczyć nauką Chris, tu nauka nie ma nic wspólnego - powiedziałem nieco szorstko, kiedy mina mojego kumpla zrzedła.
- Mówiłeś, że trzeba wziąć każdą ewentualność pod uwagę. - poprawił okulary łapiąc mnie za moje poprzednie słowa.
- Miałem na myśli logiczne ewentualności Chris. - Zerknąłem na niego, po czym na jednej z półek zobaczyłem nasze wspólne zdjęcie z wypadu do Europy. Patrząc na nie czułem, że już nie jest tak samo jak kiedyś i nigdy już nie będzie.
- To był super wypad, do dziś go wspominam - powiedział Chris, który nawet nie wiem, kiedy znalazł się tuż obok mnie.
Kiedy my sentymentalnie wspominaliśmy nasz wspólnie spędzony beztrosko czas, Bruno stanął w drzwiach.
- To o co chodzi ? Co takiego ważnego jest, że ściągacie mnie z próby ? - powiedział rozgniewanym tonem głosu. Bruno razem z moim przyrodnim bratem Joshua grali w zespole, poznali się dzięki mnie i Dage.
Podszedłem do chłopaka, obejmując go moim silnym ramieniem prowadząc do ściany, na której roiło się wiele symboli.
- Tak właściwie chcieliśmy się dowiedzieć, czy potrafisz rozszyfrować te znaki. - wskazałem mu na ścianę próbując cały czas podążać za jego spojrzeniem.
Chrząknął w zamyśleniu najwyraźniej próbując się skupić.
- Trochę czytałem o starożytnych znakach, niektóre z nich już widziałem - powiedział pewnie spoglądając na nas.
- No to powiedz nam co znaczą, musimy wiedzieć, chcemy pomóc Ave. - wtrącił Chris.
- Te pierwsze dwa znaki symbolizują siłę i moc, używano ich już w starożytnym Egipcie - wskazał na dwa koślawe zawijasy.
- Jesteś pewny ? - zapytałem, nie będąc do końca przekonany.
- Wiem co mówię, znam się na tym - powiedział nieco poirytowany moją wątpliwością.
- Coś jeszcze potrafisz odczytać ? - do rozmowy włączyła się w końcu Dage.
- Dwa kolejne znaki przedstawiają czarną, niszczącą siłę, zło, a znak pośrodku opisuje cztery jednostki, które są zaczątkiem dobra i pokonają zło. - powiedział w skupieniu.
- Niezły jesteś - pokiwał głową zadowolony Chris.
- Trochę czytałem co nieco na ten temat - wzruszył ramionami
- A wiesz może jeszcze co oznacza ten symbol ? - wskazałem na igreka z dwoma kreskami.
- Niestety nie, widzę ten znak po raz pierwszy, nie spotkałem się z nim nigdzie. Prawdopodobnie to indywidualny znak i nowo utworzony, dlatego mogą odczytać go tylko wybrani.
Chris podszedł do niego z karteczką, z dziwnym imieniem i nazwiskiem.
- Myślisz, że ten symbol może mieć związek z tymi danymi. - podał karteczkę Brunowi.
- To możliwe, ale nie jestem w stanie nic powiedzieć.
- No nic, i tak nam pomogłeś. Dzięki, że wpadłeś. - Uścisnąłem sobie dłoń z chłopakiem, kiedy wychodził złapałem go jeszcze za ramie i szepnąłem.
- Pilnuj Joshua - spojrzałem poważnie w jego oczy, na co on skinął głową i wyszedł.
- Co o tym myślicie ? Ktoś nam grozi ? - zapytał lekko przerażony Chris.
- Nie sądzę. To ukryta wiadomość dla naszej czwórki przekazywana przez Ave. - Oparłem się o ścianę czując już pewien trop.
- W bibliotece na Broday Cast znajdują się książki, które mogą nam jeszcze nieco pomóc w rozwikłaniu sprawy. Może będzie coś o tym Yashvi, czy jakkolwiek mu było. - Pomyślał zadumany Chris.
- Skąd wiesz, że akurat tam ? - uniosłem jedną brew wpatrując się niego. W New York było kilka wielkich bibliotek z rozmaitą zawartością.
- Może dlatego, że Ave namalowała w rogu ściany gmach biblioteki na Broday Cast ?
Chris miał racje, w rogu ściany namalowany został gmach biblioteki, na pewno nie bez powodu.
Wiedziałem, że to kolejna wskazówka dla nas.
- No to Chodźcie - rzuciłem ruszając do wyjścia.
- A co z nią ? - zapytała Dage.
- W takim stanie raczej nam się nie przyda, nie możemy na razie jej pomóc,
jeszcze tu wrócimy - spojrzałem na Ave, a później na zatroskaną Dage.
Opuściliśmy dom przyjaciółki, nie tłumacząc po drodze nic jej matce. Nasza wędrówka skierowała się tym razem na Broday Cast. Może kolejne wskazówki na nas czekają i niebawem uda się odnaleźć właściwą drogę.
Czy Joe, Dage i Chris odnajdą kolejne wskazówki ?
Czy będą potrafili ułożyć je w całość ?
Czy uda im się wybudzić z transu przyjaciółkę ?
Co jeszcze czeka czwórkę przyjaciół ?
Tego dowiedzie się w kolejnym rozdziale na który już serdecznie was zapraszam :)
Mam nadzieję, że wam się podoba, jeśli tak zostawcie coś po sobie :)
Bardzo proszę o wyrozumiałość jeśli są gdzieś błędy, dopiero zaczynam i jeszcze nad sobą pracuje :)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro