Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Tatuś w PD


Pov Erwin

Ponad miesiąc bez mojego kochanego miasta jak większość ludzi wyjechałem, by odpocząć od swojej codzienności.

Najbardziej się cieszyłem, że znów zobaczę bliskie mi osoby, bo choć często rozmawialiśmy z niewieloma miałem okazje spotkać się twarzą w twarz.

Czekałem na peronie po opuszczeniu pociągu, gdy nagle poczułem jak ktoś skacze mi na plecy.

-Siema Siwy matko, ale się stęskniłem już nigdy takiej długiej przerwy-Usłyszałem głos Carbo kurwa gościu kręgosłup mi zaraz połamiesz.

Zrzuciłem go, a potem przytuliłem no tęskniłem przyznam to sam przed sobą.

-O widzę ze misiaki już się znalazły cześć chłopaki-Usłyszeliśmy głos kochanego Vaskiego i przyciągnęliśmy go do uścisku.

-To co czekamy tu na resztę czy wyjebane -Zaśmialiśmy się i tak staliśmy aż w końcu Zakszot był znowu razem cały.

-Ojjj kolejne miesiące Labo dalej nie oddycha pewne rzeczy nigdy się nie zmienią-Powiedział Carbo a zaraz potem dostał w zebro od tego którego imienia nikt nie używa.

-Ej co jest Vaski jakiś przygnębiony jesteś?-Spytałem widząc że chłopak patrzy smutno na swój telefon.

-Po prostu Speedo przyjeżdża jutro dopiero a już tydzień się nie widzieliśmy tęsknię za tym moim chłopem.

Tak w końcu ship się stal prawda panowie niedawno zostali para i rzadko kiedy bywali osobno.

-Spokojnie Vaski jutro się spotkacie dzisiaj masz chwile dla przyjaciół to co chodźcie trzeba odebrać nasz kochany warsztat.-Powiedziałem i wspólnie ruszyliśmy pod budynek urzędu gdzie mieliśmy spotkanie z sędzią głównym który miał nam przekazać wszystkie dokumenty.

To będzie piękny dziennic mi go nie zepsuje.

Pov Grzechu

Dobrze znów tu być siedziałem na kodzie 8 i jak zwykle był ogromny hałas, ale brakowało mi tego.

Byliśmy w pełnym składzie każdy wypoczęty jedno schudli drudzy przytyli każdy opowiadał co wyrabiał w tym czasie.

Każdy był ciekawy jednego kto będzie naszym nowym szefem wiedzieliśmy tylko, że nie będzie to Pisiciela i tyle.

-Ok dzieciaczki słuchajcie dość przerwy wracamy do pracy za chwile poznacie swojego nowego przełożonego. I naprawdę wam radze być spokojniejszymi, bo on największego przystępce ustawi do pionu.-Powiedział szef Sonny i ustąpił miejsca na mównicy.

I wtedy wszedł do pomieszczenia około 60-letni człowiek siwe włosy zaczesane do tylu.

Dobrze zbudowany mężczyzna przywitał się z Sonnym i zajął miejsce które mu wcześniej ustąpił.

-Dzień dobry funkcjonariusze i funkcjonariuszki mam nadzieje, że wszyscy są gotowi do pracy i będziecie wykonywać ją z należytą starannością. Mamy tu perełki, ale i wielu którzy często łamią regulamin i mam zamiar to zmienić.

Jego wzrok był przeszywający i potrafił przerazić każdego co widziałem po reakcjach.

Znalem skądś to spojrzenie wydawało się takie codzienne nie mam pojęcia z kim mi się kojarzyło, ale wiedziałem, że znam osobę o takich oczach tylko o innym kolorze.

Jego oczy były prawie że czarne jak u ducha normalnie zjawa w ludzkiej postaci.

-Dobrze skoro już umówiliśmy kilka najważniejszych spraw to teraz czas na pytania-Powiedział nowy szef a ja znów zacząłem go słuchać.

-Takie najprostsze pytanie, czy szef się przedstawi, bo to dość ważny element poznania.-Powiedział Bazyl no w sumie fakt lepiej wiedzieć z kim mamy do czynienia.

-Oczywiście gdzie moje maniery jestem Edward Knuckles.

I wtedy już wiedziałem skąd znam to spojrzenie takie nazwisko nie może być przypadkiem .Stał przed nami człowiek który jest spokrewniony z największym przestępcą tego miasta.

-Tak widzę te spojrzenia i wiem kto tu grasuje mogę być Państwo pewni to, że jestem ojcem jednego z przestępców nic nie zmieni. Jestem w stu procentach lojalny wobec służby i oddzielam to od życia prywatnego.

Ciekawiło mnie jedno czy Erwin wiedział kto jest teraz szefem czy był tego nieświadomy.

Pov Erwin

-Czyli to tu zaczynasz swoje legalne życie no ładnie kotek-Powiedziała Heidi przytulając się do mnie w końcu w czasie wakacji wszystko uporządkowaliśmy i teraz już oficjalnie mieszkamy razem a ja tej kobiety nie oddam już nigdy.

-No moja pani adwokatko myślisz, że długo tak wytrzymamy na drodze sprawiedliwości.

-Ty nie za nudno dla ciebie zaraz zaczną się napady i będziesz ciągle zajęty.

Jak ona dobrze mnie znała no nie powiesz, że nie.

-Ktoś musi być tym złym w mieście jak nie ja to przyjdzie ktoś inny życie nie lubi luk w miejscach, gdzie kiedyś był przepych.

Z chłopakami ogarnialiśmy pojazdy które podjeżdżały i było naprawdę zajebiście i pojawił się on.

-No nie Grzegorz witam cie u mnie na mechaniku-Podszedłem do radiowozu i przytuliłem mężczyznę który z niego wyszedł no kurwa jak ja tęskniłem za tą kurwą.

-Nieźle cie widzieć kapitanie Jezu jakieś operacje sobie strzeliłeś no wolałem poprzedniego ciebie.

-Mam sprawę do ciebie możemy pogadać na osobności?

Nie wiedziałem o co chodzi, ale zgodziłem się i poszliśmy do mojego gabinetu on był zbyt poważny.

-Co się dzieje Grzesiu ktoś umiera czy ducha zobaczyłeś-Zaśmiałem się a on dalej był poważny zaczynam się martwic.

-Wiedziałeś że twój ojciec będzie szefem policji

Kurwa co on brał, ale niech bierze następnym razem pól, bo za mocno mu weszło na fazę.

-Grzesiek co ty gadasz mój ojciec siedzi w małym miasteczku jako szeryf i mu pasuje.

-Erwin na komendzie jest Edward Knuckles który przedstawił się jako twój ojciec.

NO KURWA TATUSIU CO TY ODPIERDALASZ

-Podwieziesz mnie na komendę proszę muszę z nim porozmawiać i to w miarę szybko.

-Nie możesz do niego zadzwonić jak człowiek?

-Z chęcią tylko nie gadaliśmy od 3 lat więc raczej wątpię że odbierze więc podrzucisz proszę.

Zrobiłem oczka kota ze shreka więc już musi się zgodzić.

-Dobra, ale sprężaj się i nie wszedłeś za moja wiedza.

Kocham cie Grzegorz naprawdę.

I tak udaliśmy się na komendę a Grzesiu nawet mnie wpuścił na jej teren a ja poleciałem do gabinetu szefa.

Zacząłem walić do drzwi, bo były zamknięte no oczywiście zawsze wszystko musza zamykać.

-No kto się dobija i otworzył mi mężczyzna który 3 lata temu wyrzucił mnie za drzwi i powiedział że już nie jestem jego synem.

-Widzę ze plotki szybko się rozchodzą byłem pewny że to zajmie z 2h, ale już tu jesteś więc witam.-Powiedział i rozsiadł się na swoim krześle tak o zero reakcji że tu jestem.

-Co ty tutaj robisz z tego, co słyszałem to nie chciało ci się opuszczać miasteczka a teraz jesteś tu.

-Wiesz mój dawny przyjaciel zadzwonił i przyjechałem w końcu poznam miasto które sprawiło ze sąsiedzi o nas plotkują, że mamy syna kryminalistę.

Jak zwykle ludzie tylko to cie interesuje cale moje życie tak jest.

-Nie wiedziałem, że znasz się z samym Sonnym zawsze umiesz mnie czymś zaskoczyć.

-Oj Erwin nie pamiętasz kiedyś na Sonnego mówiłeś wujek son zawsze dawał ci cukierki nieźle się zdziwił, gdy go nie poznałeś ahhh ta dziecięca pamięć.

-Mama nie mówiła, że będziesz tu pracować-Spojrzałem na niego z chłodem w oczach nasze relacje nigdy nie były idealne, ale kiedy wróciłem na święta 3 lata temu do domu a on mnie wpuścił stało się jasne, że nie traktuje mnie jak syna.

-Nie chciała cie denerwować i tak ciężko znosi, że w święta tylko zadzwoniłeś

-A MIAŁEM PRZYJECHAĆ JUZ KIEDYŚ MNIE WYRZUCILES-Wydarłem się i patrzyłem na jego twarz bez żadnych emocji.

Wyszedłem trzaskając drzwiami ten człowiek nigdy się nie zmieni zawsze wszystko będzie ważniejsze od własnego syna.

Nawet nie zauważyłem jak po moim policzku spływa samotna łza wybiegłem z komendy i zamknąłem się w mieszkaniu miałem w dupie wszystkie sprawy musiałem być sam.

Pov Narrator

I tak mijały dni tygodnie w końcu po 3 miesiącach cos się musiało zjebać nieudany napad i wpadli.

Syn patrzył na ojca ze złością że akurat on musiał go przesłuchiwać, bo oczywiście wszyscy inni są zajęci.

Erwin obserwował swojego ojca który w ciągu tych paru miesiącach zmienił się nie do poznania.

Mężczyzna schudł, ale w ten niezdrowy sposób stracił siły był blady a jego twarz była wyraźnie zmęczona.

-Czyli przyznajesz się do wszystkiego zero wymyślania historii, że to nie ty a wina sąsiada-Jego ojciec zaśmiał się i zaraz potem zaczął się dusić zdziwiło to Erwina, ale milczał.

-Taa daj mi wyrok czas to pieniądz jak to mówią a mi się spieszy

Gdyby tylko spojrzał mu w oczy zobaczyłby niesamowity ból tłumiony lekami.

Edward odprowadził syna pod cele gdzie służba więzienna zabrała go na odbycie wyroku.

-Kiedy mu powiesz?-Spytał się Sonny który tego dnia był obecny na komendzie.

Widział jak jego przyjaciel się męczy, ale dalej chce pracować i zbliżyć się do syna by ten mu wybaczył.

Jednak z każdym dniem miał coraz mniej czasu a postępy były zerowe jeśli nie minusowe.

-Uwierz ze chciałbym, ale nie mam odwagi co mam zadzwonić i powiedzieć Erwin mam nowotwór płuc i kończy mi się czas codziennie pluje krwią i przyjechałem tylko po to byś mi wybaczył.

-Jeśli odejdziesz nim on się pożegna nie wybaczy sobie do końca życia w końcu jesteś jego ojcem mimo wszystko.

-Tylko on chyba nawet wolałby żebym był już w piachu za dużo w życiu nagrzeszyłem bym liczył na wybaczenie.

Knuckles zachwiał się i gdyby nie jego przyjaciel opadłby bez sil na podłogę.

Jego czas się kończył powinien być w domu w łóżku a dalej pracował by być w ostatnich dniach blisko syna.

Bał się że już nigdy nie będzie miał szans na szczera rozmowę na szczęście Bóg okazał się miłosierny i pozwolił im się pogodzić.

Pov Erwin

Napad jebany napad który miał być jak każdy inny zakończył się strzelaniną cale szczęście byłem zakładnikiem więc nie wjebali mnie na wyrok.

Inaczej nie mógłbym być tu z ojcem który w czasie napadu będąc negocjatorem nagle padł nieprzytomny nie wiedziałem co się dzieje ojciec zawsze był okazem zdrowia.

Siedziałem przy jego łóżku nawet się do siebie nie odzywaliśmy nic zero aż w końcu przyszedł lekarz.

-Panie Knuckles w Pana stanie nie może pan już pracować organizm jest skrajnie wycieńczony.

-Panie doktorze, ale co jest z moim ojcem nie rozumiem.

Prawda którą miałem zaraz usłyszeć była niczym lodowata woda którą ktoś mnie oblał w czasie snu.

-Doktorze ja powiem mam nowotwór płuc są przerzuty tak naprawdę to moje ostatnie chwile życia.-Powiedział i słychać było ulgę tłumił to w sobie odkąd tylko przyjechał czemu nic nie powiedział przecież jestem jego synem.

-Ale przecież na pewno da się cos zrobić jakaś kosztowna terapia ja wszystko opłacę -Mówiłem szybko szukałem każdej możliwości że mój ojciec jeszcze pożyje.

-Erwin szukaliśmy z mamą wszystkiego już nie ma dla mnie szans, ale pogodziłem się z tym.

-Nie możesz kurwa umrzeć nie możesz -Krzyczałem a ja zacząłem płakać tyle lat skłóceni i co ot tak ma umrzeć.

-Przykro mi Panie Erwinie na ten moment możemy tylko podawać leki przeciwbólowe i pozwolić by mógł pan odejść w spokoju.

Lekarz zostawił nas samych pierwszy raz widziałem w oczach ojca bol i słabość zdjął maskę.

-Od kiedy wiesz?

-8 miesięcy już wtedy nie dali mi dużych szans że wygram z tym dziadostwem

-Czemu nic nie powiedzieliście razem byśmy cos wymyślili -Miałem wyjebane że tak naprawdę od lat jesteśmy sobie obcy teraz był moim ojcem.

-Erwin ja nie chce żyć jakbym nie żył chce odejść jako zwykły człowiek bez tej całej chemii.

Przybliżyłem się do niego i wtuliłem obaj zaczęliśmy płakać czemu w takich chwilach musimy się godzić.

-Cieszę się że mogę się z tobą godzić tylko po to tu przyjechałem synku-Głaskał mnie po głowie a ja cichutko płakałem.

-Kocham cie tato uwierz mi

-Wybaczysz mi te wszystkie lata proszę-Jego głos był smutny a mi się serce łamało.

-Wybaczam ci tato wszystko a ty wybacz mi błagam

-Już dawno ci synku wybaczyłem nie popełniaj moich błędów pamiętaj rodzina zawsze jest na pierwszym miejscu.

-Kocham cie tato-Wtuliłem się w niego i błagałem Boga by mi go teraz nie zabierał nie gdy mamy przed sobą nowe szanse.

Pov Narrator

Cóż Bóg daje i odbiera tu był łaskawy zdążyli się pogodzić porozmawiać mieli całe dwa tygodnie na to.

W tym czasie Edward mógł poznać partnerkę swojego syna upewnić się że jest dobra osoba i nie zrani jego jedynaka.

Zrobili ostatnie zdjęcie rodzinne, pozamykali wszystkie sprawy które przez lata pozostawały otwarte.

Rany się zagoiły i każdy był gotowy że to już niedługo, ale byli spokojni.

Edward Knuckles odszedł w nocy we śnie z uśmiechem na ustach i spokojem.

Na uroczystości pogrzebowej zjawili się wszyscy jego bliscy każdy z jednostki która dowodził w swoich ostatnich miesiącach.

-Strzeż nas tato kiedyś się spotkamy-Powiedział Erwin kładąc na grobie wieniec i tuląc swoja matkę i partnerkę.

Czy ich strzegł tak był ich aniołem stróżem, a gdy urodził się jego wnuk Edward, bo jak inaczej był jeszcze bliżej aż w końcu po wielu latach wszyscy byli razem już na wieki.

Dziękuje za przeczytanie shocika tego, jak i wcześniejszych.

Mam plan od czasu do czasu dawać shoty z 77RP piszcie co o tym sądzicie.

Życzę wam miłego dnia ranka popołudnia czy wieczora zależy, kiedy czytacie to moje dzieło.

I powiem wam jedno jesteście cudownymi ludźmi bez względu na wszystko nie pozwólcie sobie wmówić inaczej.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro