Ona musiała żyć ja bez niej nie chce istnieć
Pov Narrator
Zimny deszczowy poniedziałek sprawiał wrażenie jeszcze bardziej smutnego niż zazwyczaj wydawał się ten dzień. Pewna para siedziała w samolocie pośrodku plaży leciały po nich krople deszczu który złapał ich w czasie spaceru po molu. A kto myśli o wzięciu parasolki, gdy godzinne wcześniej świeciło słońce. Mimo zepsutych planów nawet nie chcieli się denerwować mogli miło spędzić czas bez gapiów obok to znaczyło więcej niż 1000 pięknych bez chmurnych dni.
-Widzę, że rana jeszcze się nie zagoiła-Powiedziała Blondynka delikatnie dotykając opatrunku siwego mężczyzny który znajdował się na jego ramieniu po kuli z ostatniego napadu.
-Mocne kule mają, ale spokojnie ja jedna trafiłem kogoś między oczy dłużej leżał niż ja wciąż nie wstał.-Rzekł mężczyzna z uśmiechem jakby opowiadał o wycieczce do kina na film rodzinny.
-Czasami się boje, że ta pewność siebie cie zgubi Erwin naprawdę się martwię co jak kiedyś stanie się cos poważnego boje się, że nas zostawisz.-Powiedziała panienka Heidi kładąc rękę na brzuszku który powoli stawiał się widoczny. Tak ona i Erwin spodziewali się swojego pierwszego dziecka mimo że był to dopiero 11 tydzień brzuch powoli robił się wyrazisty i nabierał kształtu co tak samo ich cieszyło również przerażało. Na ten moment o ciąży wiedzieli oni lekarz Heidi i tyle mimo że rodzina pewnie by się ucieszyła dawało to konkurencji przewagę w postaci słabego punktu. Wrogowie nie baliby się porwać kobiety w ciąży i robić z niej kartę przetargową chcieli dać swojemu maleństwu bezpieczna przystań. O ile taka się da w świecie strzelanin kradzieży i przemocy.
-Nigdy was nie zostawię a mały będzie jeszcze poprawiać po mnie hacki mówię ci będzie tak samo genialny
-Ej a jak to będzie dziewczynka nie bądź taki pewny swego-Zaśmiała się dziewczyna, bawiąc się swoja obrączka. Już od czterech miesięcy mogła się nazywać Panią Knuckles co robiła z przyjemnością.
-Ojoj to córkę nauczę hackować jaki problem ważne by się nie związała z policjantem żaden chyba nie ma teraz syna nie.- powiedział siwy analizując ryzyko, że jego córka mogłaby się związać z jakimś policjantem albo synem policjanta lub oczywiście córką jestem w pełni otwarci.
-Naprawdę czasem się boje, że jako prezent na któreś urodziny to ją lub jego weźmiesz na napad a wyrok jako szlaban będzie nie.
-Kochanie napad od osiemnastki legalny wyrok dostanie jedzmy lepiej ktoś zaraz mi z głodu padnie-Powiedział mężczyzna i odjechali Ferrari w stronę swojego mieszkania.
Ale jak wiemy plany jakie mamy lubią się komplikować przecież w rodzinie nie ma tajemnic prawda.
Sobota BS spotkanie całego zakszotu.
-Słuchajcie mamy zajebisty plan z Carbo- Powiedział cienkim głosem chińczyk, gdy wszyscy już się zgromadzili i wyjadali składniki ze lodówki.
-A co takiego jakiś fajny plan na zdobycie auta-Powiedział David, wpychając w siebie kolejną bułę z mięsem plamiąc swoją białą bluzę sosem.
-Otóż lepiej będzie dostawa broni dużo ładniej broni i będzie potem testowanko-Piszczał radośnie jakby mówił o dostawie cukierków do sklepu.
-A kto jedzie odebrać?-Spytał się siwy mężczyzna, tuląc jednocześnie swoją kochaną żonę trzymając ręce na jej brzuchu czego nikt nie zauważył.
-Cóż ja kochany Siwule Carbonauraaaaaaaaa, Davidek i moja córa-Głos w głosie Azjaty był wyczuwalny na kilometr. Szkoda tylko że ta radość miała we wkrótce zniknąć, ale o tym za momencik.
-Dobra teraz ogarniamy swoje sprawy jutro punkt 20 odświętnie ubrani jedziemy po broń koniec-I w ten sposób ekipa się rozeszła na swoje strony. A małżeństwo rozpoczęło swoją kłótnię o to co zawsze, kiedy Heidi zejdzie ze służby.
-Erwin kurwa tak rezygnuje z napadów skoków porwań, ale bron mogę odjechać -Krzyczała wręcz blondynka jednocześnie zajadać się czekolada cóż czekolada uspokaja prawda.
-Ale wkładasz kamizelkę pod sukienkę tak?
-Wiesz ile te kamizelki ważą plecy mi wysiada i tak już tyje mocno, bo ten mały potworek chce jeść dzień i noc.-Westchnęła i delikatnie pogładziła się po brzuszku który tylko dodawał jej uroku.
-Wiem to ja ci latam po te wszystkie słodycze i uwierz robię to z przyjemnością-Odrzekł patrząc z miłością na jej obrączkę, a potem na brzuch który formował się przez ich dzidzie.
-Ogarniamy to w sobotę a w niedziele ogłaszamy to wszystko i czekamy na prezenty od cioć i wujów.
-I w tym dużo kasy-I zaśmiali się.
Jeszcze chwila a ich śmiech miał zamienić się w strach i łzy, ale dość mówienia o tym przedstawiam wam to tu i teraz.
Sobota godzina 20.30 Molo spotkanie Zakszotu z handlarzami bronią
Pov Heidi
Czekaliśmy z grupą na handlarzy i łapiąc się za brzuch pobolewał mnie od rana, ale starałam się przeżyć z tym bólem. Według lekarza to było normalne wyniki badań miałam dobre to tylko lekki stres tylko stres.
Podjechały czarne samochody wysiedli z nich typowi mafiosy z filmu było spokojnie aż do czasu. Zza naszych pleców nagle podjechały radiowozy i nie wiem czemu, ale dostawcy, zamiast uciekać od razu zaczęli strzelać policja oddawała strzały. Staliśmy pośrodku strzelaniny bez szansy na ucieczkę nagle poczułam ten bol tak charakterystyczny nie da się go z niczym pomylić dostałam. Spojrzałam na miejsce i nim straciłam świadomość zobaczyłam strugi krwi wypływającej z rany na brzuchu Boże chroń dziecko i tyle ciemność.
Pov Erwin
Moje ciało reagowała instynktownie skuliliśmy się przez sekundę nie miałem pojęcia co się dzieje aż do momentu. Gdy zobaczyłem jak moja zona upada raniona przez tych skurwysynów doskoczyłem do niej. Już była blada jej tak cudowne oczy teraz pokazywały strach i ból. Krzyczałem błagałem o pomoc modliłem się by policja wygrałaby wjechał EMS by ja zabrali mnie aresztowali, ale niech ich ratują.
Strzały ustały a ja jak maszyna nie do zatrzymania podbiegłem do policji z Heidi na rękach z której ciągle ulatywało życie. Jej mleczna skora była cała brudna od czerwonych plam.
-Błagam cie Grzesiek błagam weźcie ja do szpitala ona jest w ciąży-Szlochałem roniłem łzy, tak że aż policjanci byli w szoku. Capela zabrał ode mnie Heidi i zaniósł ja do karetki która odjechała z zawrotną prędkością a ja padłem na kolana zalewając się łzami. Ona musiała żyć ja bez niej nie chce istnieć. Chwila moment i zostałem skuty kajdankami nie zawieźli mnie jednak na komendę a do szpitala miałem wyjebane na innych. Chciałem tylko iść do Heidi wiedzieć, że już wszystko ok.
-Nie wiedziałem, że będziecie mieć dziecko-Powiedział Grzegorz, gdy pilnował mnie pod sala Heidi.
-Nikt nie wiedział tylko ja Heidi i jej lekarz jutro mieliśmy to ogłaszać rodzinny obiad miałem dzwonić do ciebie-Moje słowa przerwał szloch ja naprawdę balem się, że więcej jej nie zobaczę.
-Erwin Heidi to mocna baba wytrzymuje z tobą nie z takich ran się wychodziło przypomnę niektórzy dostają w głowę i żyją urodzi a ja będę chrzestnym- Powiedział próbując mnie pocieszyć nie wyszło.
-Jeśli tylko to zakończy się szczęśliwie będziesz kochanym wujem obiecuję ci-Chowam twarz w dłoniach czekając na dalsze informacje.
Nie wiem ile tak siedzieliśmy zrobiło się już rano a wciąż mało informacji w końcu dostałem informacje.
HAPPY END
-Pana zona żyję stan dobry-Przerwa w jego głosie mnie przeraziła radowała mnie myśl ze Heidi już jest cała i w dobrych rękach.-Było ciężko, ale udało nam się uratować ciążę takie maluchy dużo zniosą może pan wejść, ale tylko na chwile-Uśmiechnął się do mnie i odszedł.
W zapłakałem ze szczęścia dziękuję ci Boże moje myśli już leciały w stronę ukochanych mi osób robienia pokoju dziecięcego składanie łóżeczka i zbieranie prezentów od wujostwa.
-Będę wujem siwy chuju gratulacje uwierz bycie tatą to wspaniałe doświadczenie będę go szkolić na policjanta wiesz będzie za wami latał na napad i krzyczał LSPD LECE DO GOLY-Mówił ciągiem sepleniąc naśladując dziecięcy głosik. Pozwolił mi iść do Heidi a ja wpadając do jej Sali rzuciłem się na nią tuląc ja do siebie jakbym miał ją schować nasze usta się złączyły a ja widziałem w jej oczach pewność że się nam uda musiało prawda.
-Czyli co wychodzę i świętujemy z ekipą ciąże tylko nie pakuj się w kłopoty ok
-Dobrze Bunny będę grzeczny- Zaśmiałem się szczerze
-Knuckles debilu już na zawsze-Powiedziała jednocześnie bawiąc się naszymi obrączkami. Tak byłem w raju i z niego mnie nie wyrzuca.
SAD END
Widziałem to coś było nie tak proszę nie.
-Przykro mi Panie Knuckles robiliśmy co mogliśmy operacja trwała 3h serce Pana się zatrzymało nie udało się nam jej uratować składam kondolencje będzie pan mógł pożegnać się z zoną za chwile.- Odszedł
-Nie nie nie błagam nie nie-Krzyczałem szarpiąc się z Grzesiem który mnie trzymał.
-Proszę błagam cie obudź mnie z tego koszmaru błagam cie pozwól mi się obudzić -Leżałem na podłodze z trudem łapiąc wdechy a Montana mnie trzymał.
-Jestem z tobą Erwin jestem-Gładził mnie po plecach to tylko zły sen zły sen.
Podnoszę się na nogi i kieruje się do Sali gdzie leży moja ukochana zona. I faktycznie leży tam okryta prześcieradłem widać tylko jej twarz.
-Przepraszam kochanie przepraszam to nie tak miało być pamiętasz dopóki śmierć nas nie rozłączy, ale miało to się wydarzyć za wiele lat otoczeni dziećmi i wnukami nie teraz. Jesteś z naszym aniołkiem już u góry będziecie mnie strzec a ja dołączę do was już wkrótce wiesz spij dobrze- I całowałem jej oba policzki wychodząc obiecałem sobie jedno dołączę do niej nie zostawię jej tak długo samej.
Pov Narrator
Słowa te okazały prorocze pogrzeb Heidi odbył się tydzień później wszyscy rozpaczali, ponieważ nie chowali tylko jej i nienarodzonego dziecka, ale tez Erwina. Nie umiał bez niej żyć próbowali go pilnować nie zostawiać samego nie wystarczyło trzeciego dnia po jej śmierci powiesił się w ich sypialni. W czasie gdy odbierał sobie życie na łóżku leżała JEJ suknia ślubna ich wspólne zdjęcia, obrączki, i pierwsze śpioszki które kupili dla malucha raptem tydzień przed śmiercią młodej mężatki i USG malucha którego tak wyczekiwali. Przyjaciele i rodzina stali nad wspólnym grobem wrzucając do niego ich obrączki. Mimo że według wielu mieli wrogów wśród LSPD to cała policja zjawiła się na ich pogrzebie czując się częściowo winni zaistniałej sytuacji sam Sonny Rightwill który mimo wszystko szanował Pastora a miasto bez niego straciło barwy. Mimo deszczu ludzie stali nad grobem długi czas przez kolejne lata grób był odwiedzany przez całą ekipą nawet dzieci poszczególnych członków mimo że nigdy nie poznali cioci Heidi i wujka Erwina byli nimi zafascynowani i chcieli się nimi inspirować.
Gdy umieramy, ale zostaje po nas ślad to znak, że nasze życie cos znaczyło a duchy małżonków obserwowali resztę i czuwali do momentu aż spotkali się wszyscy razem a słonce wtedy świeciło jaśniej niż kiedykolwiek.
Witaammmm i o zdrowie pytam.
Tak dwa zakończenia jedno to za mało dla mnie dziękuje za uwagę i życzę miłego weekendu bawmy się zaraz wakacje.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro