Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Mark Marlboro ale nie solo 77rp


POV Mark

-Dobra Funkcjonariusze muszę to powiedzieć, chociaż przechodzi mi z trudem przez gardło jestem z was dumny naprawdę mam wspaniałych ludzi w jednostce.-Powiedziałem obserwując swoich ludzi każdy stał dumnie niektórzy ledwo dołączyli inni byli to już dłuższy czas każdy napawał mnie duma.

-Szefie największe gratki dla szefowej sama ostatnio złapała 3 pościgi a zważywszy na jej stan to potrójne brawa-Powiedział Janek trzymając zajebana mikrofalówkę ze szpitala.

-A właśnie szefowa idziesz w końcu na to l4 kuźwa powoli się nie mieścisz w radiowozie robi się kłopot.-Rzucił Stasiek ojoj nie wkurwiaj kobiety w ciąży.

-TY chuju garbaty jak ci kopa zajebie to nie wstaniesz skręci cie bardziej niż po dragach.-Próbowała wstać, ale jej sporych rozmiarów brzuch to uniemożliwiał.

-Merry spokój, bo cie siła wyśle i tak już niedługo idziesz na macierzyński został tylko ten tydzień-Uśmiechnąłem się do niej, gdy widziałem jak gładzi swój brzuch.

Po krótkiej sprzeczce musiałem powiedzieć o ostatnim ważnym ogłoszeniu.

-Niedługo wydarzy się to cos ważnego i liczę ze będziecie mnie wspierać w tym trudnym zadaniu.-Powiedziałem i obserwowałem ich reakcje.

-Otóż pojebało mnie i oświadczyłem się tej o to kobiecie i już niedługo będzie nosiła moje nazwisko-Dokończyłem a Merry pokazała pierścionek i wybuchły gratulacje.

Jeszcze rok temu nie chciałem nikogo na stale teraz oświadczyłem się a moja narzeczona była w siódmym miesiącu ciąży nie wiem jak tak szybko to poszło, ale cieszę się.

-Dobra dość tych śmiechów lecimy na patrole rozkład znacie 69 lecimy-Powiedziałem i wszyscy udali się na patrol miasta.

-Zmądrzałeś już w końcu czy dalej chcesz dać imię Zosia.

Oooo zaczyna się babo pojebało cie, że znowu chcesz się kłócić.

-Nie nazwę dziecka Margaryna chcesz, żeby w szkole robili sobie z niej jaja.-Powiedziałem ah te hormony jakby nie mogła dać po prostu nazwać synków a ja córeczkę.

-Wiedziałem, że tak będzie córeczka tatusia, ale imię wybrałeś chujowe.-Powiedziała jednocześnie jedząc żelki.

-Słuchaj jakby nie stan to już byś leżała na korcie tenisowym.

-Przynajmniej pokoik i ubranka gotowe a jeszcze dwa miesiące.-Pogładziła się po brzuszku nie wierzyłem, że tam są moje małe klony i jej jeden 3 na raz kurwa pech czy szczęście.

-A później chwile aż nie będziesz karmić i wesele i się najebiemy.

Zaśmialiśmy się, a potem dostała serie kopów aż prawie jej współczułem.

-Zobacz jak twoje klony mi dają w kość -Położyła moją rękę na swój brzuch i jak ręką odjął przestały no już wiedzą, że mają słuchać się ojca.

-Ciekawe kim będą czy pójdą w nasze ślady -Powiedziała czułym głosem już teraz jestem pewny, że będzie cudowna mama.

-Ważne, żeby zostali kim zechcą no poza muzykiem disco polo-Powiedziałem i tak patrowaliśmy okolice az moją kobietę nabrała ochotę na soczek.

-Jesteś pewna żebym nie wszedł z tobą a jak cos się stanie-Powiedziałem zmartwiony przecież mogła zemdleć.

-Słonce wejdę kupie sok i wyjdę to raptem z 5min poczekasz-Powiedziała i wyszła a ja czekałem jak na dobrego partnera przystało.

I w końcu wyszła, ale oczywiście moja niezdara musiała upuścić drobne więc kucnęła i zaczęła je zbierać.

Moja niezdara czekałem i wtedy wydarzyło się to.

Obserwowałem jak w zwolnionym tempie moment, gdy rozpędzone auto wjeżdża w sklep a konkretniej w miejsce, gdzie była moja kobieta.

To były ułamki sekund nie mogłem nawet się ruszyć słyszałem tylko ten pisk i dźwięk uderzenia.

Wybiegłem z auta wszędzie była krew szkło ludzie zaczęli zjeżdżać na stacje zobaczyć co się stało.

A klęczałem nad moją narzeczoną która leżała jak bez życia.

-01 do EMS szybko karetka na sklep przy Paleto kurwa potracenie policjanta kierowca wjechał w sklep.-Zgłosiłem i teraz trzeba było czekać miałem w dupie człowieka który leży za kierownica mógł nawet nie żyć obserwowałem tylko Merry.

-Szefie kurwa co się stało -Usłyszałem głos Faith za sobą musieli być blisko i tu podjechać.

-Zajmijcie się tamta kurwa wjechała w merry karetki zaraz będą -Powiedziałem ciągle sprawdzając, czy ona oddycha.

Była cała poraniona i wtedy zobaczyłem cos co wywołało u mnie już największą panikę.

-Kurwa ona ma krew na nogach cieknie jej kurwa nasze dzieci-Nie panikuj Marlboro nie możesz teraz stracić rozumu.

Oni sprawdzali stan gościa i jak się okazało był kompletnie najebany nawet nie rozumiał co się dzieje.

Nie wiem kto i kiedy, ale odciągnęli mnie od Merry a karetka zabrała ją do szpitala.

Próbowali mnie przesłuchać, ale nie byli w stanie nic powiedzieć chciałem tylko być przy niej.

Faith odwiozła mnie i poleciałem na wskazany odział tam niestety czekały tam na mnie zamknięte drzwi.

SALA OPERACYJNA ZAKAZ WSTĘPU

Prosty komunikat tylko czemu ona tam była co jej robili czy to związek z ciążą?

-Będzie dobrze szefie musi Merry to najmocniejsza babka jaką znam jest lwicą.-Powiedziała a ja w głowie miałem tylko czarne myśli czemu to nie byłem ja.

-Tam było tyle krwi rozumiesz nawet na jej nogach co jeśli straciła dzieci przecież ona tego nie przeżyje.

Człowieku który to zrobiłeś zabije cie.

-Jesteśmy z tobą Mark z wami jeszcze wszystko będzie dobrze niedługo zobaczymy wasze dzieci i zatańczymy na waszym weselu.

-Jeśli oni by ja sam się zabije a najpierw tego chuja sprowadzę na krzesło -Poleciały mi łzy oni nie mogli umrzeć.

Siedzieliśmy tam już z godzinę aż w końcu wyszedł lekarz proszę cie Boże nie zabieraj mi ich.

-Pan Marlboro Pańska narzeczona jest w śpiączce farmakologicznej za kilka dni będziemy ją próbować wybudzać.

-Dobrze, ale co z ciążą?-Spytałem bojąc się najgorszego.

-Musieliśmy wykonać cesarskie cięcie rozpoczęła się akcja porodowa nie mogliśmy jej zatrzymać.

-Przecież do porodu zostały jeszcze 8tyg to za wcześnie.

-Takie sytuacje się zdarzają obecnie dzieci są już w inkubatorach poza byciem wcześniakami nie mają innych schorzeń za chwile przyjdzie pielęgniarka i pana do nich zaprowadzi.

I odszedł naprawdę tylko tyle rozumiem że to ciężka praca, ale odrobina empatii człowieku.

-Słyszałeś wszystko z nimi dobrze niecierpliwe po was są po prostu a Merry musi tylko trochę pospać.-Mówiła Faith jednocześnie mnie przytulając chcąc dodać mi otuchy.

W końcu pielęgniarka pokierowała mnie do Sali gdzie w inkubatorach leżała trojka moich dzieci były takie malutkie.

-Wiem że to ciężkie, ale musi pan uzupełnić dokumenty jak się będą nazywać dzieci imiona rodziców.-Powiedziała wręczając mi dokumenty mieliśmy to robić razem.

Z chłopcami poszło mi szybko malutki Mateo i drugi Michael tak jak mówiliśmy.

Patrzyłem w jej śliczne oczka była taka malutka mniejsza od braci już wiedziałem że zrobię wszystko dla swojej księżniczki.

-Spokojnie Margaret mamusia tylko trochę pośpi i do nas wróci.

Nadaje imię które tak bardzo mi się nie podoba, ale Merry ma racje tylko takie do niej pasuje.

-A wy chłopaki musicie siostrzyczko chronić i mamusie dobrzy chłopcy bronią kobiety które mocno kochają.

Głaskałem je po główkach bojąc się że zaraz się rozpadną nie płakały nie wiem, czy to dobrze czy źle.

-Niedługo będziemy razem w domku a wtedy wszystko będzie tak jak być powinno.

Karmiłem je butelka nawet przeczytałem bajkę chciałem się rozdwoić być tu i Merry, dlaczego się tak nie da.

Około 1 w nocy wróciłem do domu chciałem tylko szybko się wykąpać i zjeść, ale padłem po prostu rzuciłem się na łóżko.

I zasnąłem.

Wspomnienie nr1

-Cześć jestem Meredith Thoress

Stałem przy swoim biurku obserwując liczbę papierów na nim która ciągłe się powiększała.

-Dzień dobry Mark Marlboro 01, czyli to Pani jest nową kadetką dobrze mam nadzieje że spodoba się moja jednostka.-Powiedziałem uważnie patrząc na uśmiechniętą kobietę.

-Tak dokładnie bardzo się cieszę że mogę w końcu oddać cale serce policji czuje że się w tym odnajdę.-Powiedziała no super energia, ale lizania dupy to ja nie szanuje.

-Milo, ale uwierz ze wazelina nic tu nie ugrasz wręcz przeciwnie dużo możesz stracić.-Odpowiedziałem zimnym tonem a mimo to z jej twarzyczki nie znikła radość czyżby cos brała.

-Ok skoro tak to będę sobą już Panu współczuje -Zaśmiała się oj biedna jeszcze nie wie na kogo trafiła.

-Żaden Pan szefie wystarczy chodź zapraszam na patrol-Jako że była pierwszą kadetką dostanie ten zaszczyt i się ze mną przejdzie.

-To ruszamy w trasę-I wyleciała do radiowozu czy ja się zajmuję dzieckiem.

I ruszyłem za nią czując że z ta babka będzie ciekawa praca.

Koniec wspomnienia

Wspomnienie Nr2

-Mark nie masz dość tego przegrywania ile to już 3 do 0 aż się boje, że zaraz mi padniesz z nerwów.-Jej śmiech to było cos co uwielbiałem, nawet gdy były to sytuacje gdzie cos mi nie szło.

-Widzisz kochanie nie zawsze można być we wszystkim najlepszy, bo inni się podadzą.-Powiedziałem jednocześnie ją przytulając cóż ona była ubrana w pełni ja za to w samych gaciach.

Pocałowała mnie i od razu zrobiło się gorąco mimo że temperatura tego nie zapowiadała.

-Czyli co lecimy do mieszkania czy wolisz iść się gdzieś najebac -Powiedziała Merry już popijając piwko.

-Ty już rozpoczęłaś misje alkoholizowania się, żebym cie po schodach nie musiał wnosić, bo mi kręgosłup jebnie.

-O ty chuju-Jak ona słodko się wkurza.

-Chuja to mam w spodniach cos o tym wiesz.-Rzuciłem do niej i klepnąłem w dupe.

-A spierdalaj lecimy do mieszkania i ja chce winko.

-Alkoholiczka z ciebie Panno Merry.

Udaliśmy się do auta a ja dalej byłem w samych gaciach jak dobrze, że w takich chwilach nikt nas nie widzi.

Lubiłem gdy nie byłem szefem policji a zwykłym facetem spędzając czas z moją partnerką.

Koniec wspomnienia

Kilka dni później

-Czekamy już słoneczko wiesz dzieciaki codziennie są coraz większe mała ciągle się uśmiecha lekarze mówią, że niedługo będą mogły opuścić inkubator.

I tak było codziennie przychodzę mówię do niej opowiadam co się działo a z drugiej strony smutna cisza.

-Faith z Janeczkiem kupili jeszcze więcej ubranek a Alis codziennie robi rysunki dla cioci jak już oczy otworzysz zobaczysz, że jest ich masa.

Trzymałem ją za rękę tyle razy zachowałem się w stosunku do niej jak ostatni cham np. kiedy nie dałem jej wszystkiego wytłumaczyć i oskarżyłem o zdradę.

Wspomnienie Nr3

Stałem na schodach obserwując jak Merry razem z Mailo stoją przy bramie i gadają nie pasował mi ten typ.

Rozmowa mijała spokojnie aż w końcu on się do niej zbliżył i pocałował chuj jebany.

Nie mogłem na to patrzyć uciekłem do środka i już po chwili słyszałem ją za sobą.

-Mark przysięgam to nie tak jak wygląda ja nie chciałam -Płacz jasne kurwa czemu ja zawsze wpadam na takie kobiety.

-Wiesz co może dla ciebie to nic nie znaczy że śpimy w jednym łóżku, ale dla mnie to oznaka, że jesteśmy kim dla siebie.

-Przysięgam ci, że nie wiedziałam, że on to zrobi tylko gadaliśmy i nagle takie cos.

Chciała mnie przytulic, ale ją odepchnąłem miała łzy w oczach, ale nie robiło to na mnie wrażenia.

Samotny patrol pierwszy raz od dawna zawsze razem teraz nagle osobno.

-Co ja mam robić Fefe poza tym, że spuszczę łomot temu chujowi.-Powiedziałem i dalej kierowałem.

Fefe tez wydawał się wkurzony mimo że to tylko pies to rozumie więcej niż mogłoby się wydawać.

-Ejj zostaw rozwalisz zostaw to nie zabawka-krzyknąłem, bo nagle fefe rzucił się na mój Bodycam który jako policjant każdy miał na piersi.

I wtedy do mnie dotarło oni też musieli go mieć a jako 01 ma dostęp do wszystkich.

JESTEM KURWA DEBILEM ŻE TEGO NIE SPRAWDZIŁEM.

Szybko wszedłem w zapisane pliki i odtworzyłem dzisiejsze nagranie Merry.

-Ty debilu co ty robisz ja mam chłopaka- Krzyknęła po czym uderzyła go w twarz a zaraz potem pobiegła za mną.

-Fefe jestem debilem-Powiedziałem uderzając głową o kierownice dobrze że się zatrzymałem.

...

-Wybaczysz mi proszę zachowałem się jak debil-Powiedziałem wręczając jej bukiet róż inna baba by mnie wrzuciła pod auto a ona tylko się uśmiechnęła i przytuliła.

-Zawsze ci wybaczę tak się bałam ze Mailo wszystko teraz rozwali Mark ja cie naprawdę kocham.

Chciała powiedzieć więcej, ale już nie zdążyła, bo pocałowałem ją a fefe merdał ogonkiem.

Koniec wspomnienia

-Błagam cie obudź się i powiedz że już wszystko dobrze proszę -Szeptałem już prawie nie hamując łez kolejny dzień płaczę że ja mam tyle wody w sobie.

-Dopiero się dowiedziałem że będę starym a teraz nasze dzieci już są tylko ciebie brakuje żebyśmy dalej pisali nasza bajkę.

Wspomnienie nr4

-A właśnie miałam cos ci dać-Powiedziała i wręczyła mi mały kartonik po czym wybiegła z komendy.

„Nie idź po mleko"

Jako dorosły mężczyzna zrobiłem to co należy otworzyłem kartonik i wypiłem wszystko na raz.

Ok teraz już mogę zrobić to co należy udałem się na parking gdzie ona już stała przy aucie i wyglądała na przerażona.

-Nie pójdę po mleko nie opuszczę was razem wychowany nowego kadeta-Powiedziałem i się zaśmialiśmy a na jej twarzy ujrzałem spokój.

-Wiem że mówiliśmy, że nie chcemy dziecka, ale ja nie potrafię przerwać ciąży -Zaczęła i głos się jej załamał.

-Cii nawet tak nie myśl mogliśmy nie chcieć, ale teraz już będzie i obiecuje będę dobrym starym.

-Wiem, że jest inaczej niż miało być, ale cieszę się, że jak będzie to z tobą

Ok miałem wiele zadań w życiu, ale teraz czeka mnie najpoważniejsze i obym nie zawiódł.

-Błagam oby to był syn.-Powiedziałem patrząc w niebo.

-Czemu aż tak nie chcesz bawić się lalkami to damy auta.

-Słonce masz syna pilnujesz syna masz córkę pilnujesz całego miasta-Powiedziałem i przytuliłem ja mocno.

-To załatwisz czołg wiem, że możesz.

-A, żebyś wiedziała, że załatwię.

I żebyś się słonko nie zdziwiła że załatwię.

Koniec wspomnienia

-Panie Marlboro proszę wyjść będziemy podejmować próbę wybudzenia pacjentki niech pan idzie do dzieci-Powiedziała pielęgniarka a ja wyszedłem z Sali.

W końcu może być dobrze.

-Cześć aniołki tatuś przyszedł -Powiedziałem po wejściu do Sali a pielęgniarka akurat karmiła dzieci więc przejąłem od niej butelkę.

-Mamusia się niedługo obudzi i pójdziemy do domku macie tam piękny pokoik wszyscy na was czekają.-Mówiłem jednocześnie odkładając jedno i karmiąc drugie, a potem trzecie.

-Wujo Janeczek z ciocią Harper już wam planują przyszłość jak się swoich bąbli nie doczekają macie salon w spadku.

Siedziałem tam długie godziny aż w końcu dostałem te piękną informację.

-Może pan iść do narzeczonej obudziła się-Znana mi lekarka posłała mi uśmiech.

Biegłem przez korytarz i już słyszałem głos mojej kobiety w końcu.

-Ja chce wyjść dajcie mi iść do dzieci gdzie są moje dzieci co z nimi zrobiliście -Słyszałem jej krzyk i no stęskniłem się za tym.

-Pani Thoress spokojnie musieliśmy wykonać cesarkę dzieci są w Sali obok nie może pani do nich iść dopiero pani wybudziła się ze śpiączki.

-Merry już jest ok zobacz jestem z tobą-Powiedziałem i ja przytuliłem a ona powoli się uspokajała.

Zostawili nas samych i merry się rozkleiła.

-Mark co z dziećmi błagam powiedz mi, że wszystko dobrze chce do nich iść.

-Kochanie spokojnie musieli zrobić cesarkę, ale z maluszkami wszystko dobrze są w Sali obok w inkubatorach zdrowe jak ryba rosną i mają apetyt jak wilki.-Gładziłem ją po plecach a ona odzyskiwała spokój.

-Pamiętam tylko hałas i to auto co się stało co z tym człowiekiem co we mnie wjechał?

-Był najebany nawet nie rozumiał co się dzieje nic poważnego mu się nie stało. Czeka na proces trochę nie ogarniam co się dzieje w policji zostawiłem ją pod opieka Faith.

-Ale policja to twoje życie zawsze tak było-Widać było, że nie rozumiała mojej decyzji.

-Moje życie to wy i w końcu się zaopiekuje tak jak należy.

-Mną Mateo Michaelem i Zosią tak-Oparła się o mnie.

-No tobą chłopakami i Margaret tak ma imię jak Margaryna, ale to imię jej idealnie pasuje.

-Dzięki teraz jesteśmy Gang M no poza mną, bo ja M.T-Powiedziała i bawiła się moimi palcami.

-Niedługo Merry Marlboro nie zapominaj-Zrobiłem jej prztyczka w nos a ona się zaśmiała.

Para debili z nas, ale za to jakie cudne mamy dzieci.

Miesiąc później

W końcu cała piątka jesteśmy w domu otwierałem drzwi razem i powoli weszliśmy do korytarza i usłyszeliśmy głośne niespodzianka.

-O matko co wy wszyscy tu robicie?-Spytała Merry zszokowana patrząc na chyba każdego z naszych przyjaciół i co z komendy, jak i również po prostu z miasta.

-No cóż w szpitalu nie mogliśmy być długo więc jesteśmy tutaj i w końcu ktoś będzie mógł was przytulic.-Powiedziała Rozalia a w nasze ramiona rzuciła się malutka Alis no przyznam tęskniłem za tym dzieciakiem.

-Ciocia tak tęskniłam mam dla was dużo lysunków- Powiedziała i przytuliła się do merry która odłożyła nosidełko z naszymi synami.

-Tez bardzo tęskniłam, ale zobacz teraz już jestem i to z maluchami poznaj moje i Marka bąble.

Impreza trwała wszyscy się bawili, ale ja na chwile odszedłem z Jankiem na bok musiałem się dowiedzieć co z tym typem teraz już mogłem się skupić na jego sprawie.

-Nie będzie nic do roboty Mark za późno- Powiedział paląc fajkę.

-Co dostał już wyrok?-Spytałem częstując się papierosem.

-Powiesił się w celi na spodniach-Wypowiedział te słowa a we mnie brak współczucia.

-Nieźle no życie za życie dobrze że w tym przypadku tylko on je stracił.

Może i byłem potworem, ale on prawi zabił moja rodzinę nie miałem serca dla kogoś takiego.

-Chodź wracamy do szefowej i waszych maluchów teraz trzeba się cieszyć póki są małe i nie robią problemów.-Powiedział Janek i wróciliśmy do salonu gdzie każdy był szczęśliwy.

Ale nikt nie przebije w tych mnie, bo w końcu 01.

Mark Marlboro, ale nie solo już nigdy za to zawsze z Gangiem M.

Hejo

Jak widać dzisiaj nie 5city, lecz 77rp.

Mam nadzieje, że nikogo tym nie zawiodłam mi się podoba, że jest lekka zmiana.

Za dwa dni koniec wakacji mam nadzieje, że były dla każdego szczęśliwe.

Jak wiecie koniec wakacji ja zaczynam 3 klasę technikum co oznacza egzamin zawodowy w tym roku, czyli będzie mnie mniej, ale nie dam o sobie zapomnieć.

Oby ten rok dla każdego z nas był dobry wierzmy w to.

Miłego dzionka

Papapap

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro