Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Ja nie odpuszczam


Pov Nina

-Nie wiem Heidi, czy mam nastrój na imprezy niby już jest ok, ale gdzieś tam czasem myślę o Capeli jeszcze, zwłaszcza że on teraz za kolejna lata-Westchnęłam smutno pijąc kawę, gdy z blondynką siedziałyśmy w zamkniętym Uwu. Namawiała mnie na imprezę z okazji soboty po prostu soboty, bo czemu się nie najebać o tak.

-No weź co ci szkodzi w znajomym gronie przecież nic złego się nie stanie labo będzie za barem on zawsze wali najlepsze shoty. No chodź będziemy miały się z czego śmiać mi odmówisz-Powiedziała robiąc oczy kota ze Shreka ojoj będę tego żałować.

-No dobra, ale znowu będę mieć na minusie konto to mnie ratujesz umowa- Wystawiłam do niej małego palca na znak umowy.

-Umowa byle tylko nikogo po tym nie zgubić, bo znajdziemy go w innym mieście -Odpowiedziałam i zawarłyśmy umowę na mały maluszek.

Przeskok sobota godzina 23

Pov Nina

Bawię się z dziewczynami w klubie kurwa zajebiście chce tak częściej bawić się zero zamartwiania się i smutków. Specjalny wieczór w klubie dużo osób w tym mężczyzn reszta pan zajętych to korzystałam ja. Od jednego do drugiego wariowaliśmy razem oczywiście zero przesady takie rzeczy to na terenie prywatnym nie na środku klubu było miło i skończyć się nie mogło tak przynajmniej myślałam.

To uczucie mnie ogarnęło dłonie sunące po moim ciele i gorący oddech na szyi alkohol mnie lekko oszołomił, ale wciąż myślałam racjonalnie i chciałam takich kroków. Inni nagle zniknęli byłam tylko ja i tajemniczy mężczyzną minuty mijały przenieśliśmy się do baru było wszędzie tak samo ciemno a ja chciałam wiedzieć jak wygląda mój towarzysz nie dane mi jednak było tego doświadczyć. W końcu stało się urwał mi się film a finału spotkania się nie spodziewałam.

Rano

Kurwa boli moja głowa powoli uchyliłam powieki jednak zamknęłam je przez napływ światła.

Czułam że leżę na jakimś wyjątkowo ciepłym ciele dobrze zbudowanego mężczyzny w końcu zobaczyłam jego twarz o nie.

-Nie Monthana- Krzyczałam jednocześnie wstając z łóżka i zbierając ubrania z podłogi byłam całkowicie naga on z resztą tez.

-Japierdole nie mów, że to ty kurwa mać-Powiedział Grzesiek, gdy dostrzegł w jakiej obecnie sytuacji się znajdujemy.

-Serio nawet jak nie jestem świadoma to kurwa wpadam na policje jakiś żart-Mówiłam z paniką siedząc na łóżku ubierając się i szukając telefonu dziewczyny pewnie panikowały.

-Spokojnie jesteśmy dorośli nie zrobiliśmy nic złego w końcu prawda-Nie wiem, czy serio miał tak wyjebane czy chciał mnie uspokoić.-No czekaj odwiozę cię do miasta jesteśmy u mnie w domu to pól godzinny autem gdziekolwiek-Dodał i wstałby się ubrać a ja starałam grzecznie patrzeć w podłogę no właśnie starałam nie wyszło.

I czekałam czekałam leżąc na łóżku odpisując dziewczynom, że wszystko ok tylko pojechałam do mieszkania i zapomniałam im powiedzieć w życiu się nie przyznam do tego.

-Dobra chodź możemy jechać dobrze, że wczoraj przyjechaliśmy uberem nie chciałbym zabić kogoś na drodze.

Siedząc w aucie panowała cisza a atmosferę można było kroić nożem co według mnie było odpowiednie to nie powinno się stać po prostu nie mogło.

-A ty nie masz dziewczyny przypadkiem-Powiedziałam w końcu po jakiś 10 minutach odkąd wsiedliśmy do auta.

-Zerwała ze mną dwa dni temu więc cóż nie zrobiłaś świństwa innej kobiecie-Powiedział z kamienną twarzą, czyli to sposób na złamane serce mi to zajęło dłużej.

-To co złamanie serce mamy razem-Powiedziałam ze zadowolona mina czemu nie mam pojęcia.

-Niestety tak, ale zobaczysz kiedyś nasze będą pełne oni będą cierpieć.

Ten człowiek jest niemożliwy niby terminator a czasami cytaty poety nie mam więcej pytań.

-Nie boisz się że będziesz mieć problemy przeze mnie?

-Cóż po Capeli jestem wiem jak bronić się przed twoim kochanym bratem jakoś sobie poradzę.

-Dobrze że nie musi się bać może mój brat o tym się nie dowie-Powiedziałam zupełnie szczerze mój brat to psychopata a obronę rodzinny rozumie jako porwania ludzi, ale robił to z miłości prawda.

-Eeee jak cos mam policje mogę siedzieć w jednym miejscu i mnie nie dorwą.

-Uważaj Grzesiu pycha kroczy przed upadkiem a w tym przypadku upadek może być z klifu-Powiedziałam a moje oczy pokazywały że nie żartuję i on o tym wiedział.

-Ja już spadłem dużo razy to mi krzywdy nie zrobi papa-Pożegnał mnie, gdy wysiadałam z auta udając się do siebie.

Wjechałam windą na swoje piętro kierując się do swojego mieszkania, gdy przed drzwiami ujrzałam Die no kurwa nie.

-Gdzie ty byłaś zniknęłaś na całą noc dziewczyny się zamartwiały ja panikowałem jeszcze nie odbierasz bałem się.-I mnie przytulił mimo bycia starsza byłam od niego dużo niższa i to było widac, gdy stawaliśmy obok siebie.

-Przepraszam spotkałam znajoma i trochę się zagadałyśmy połaziłyśmy po mieście telefon mi padł-Odpowiedziałam, gdy mnie tulił a ja znów go okłamywałam.

-Już się balem że znów cie porwali ekipę organizowałem są gotowi na jeden telefon-Powiedział po czym oboje się zaśmialiśmy i weszliśmy do mojego mieszkania.

Przygotowując kawę spojrzałam nasze zdjęcia razem z rodzicami, gdy jeszcze największym problemem wydawało się kłótnia w szkole a dziś świat pokazał ciemne strony.

-Pamiętasz bal kostiumowy w szkole ty księżniczką ja policjant aresztowałem co chwile innego kolegę z klasy.-Powiedział patrząc jednocześnie na zdjęcie dwóch małych lobuzów w kostiumach na halloween w szkole tak mój Braciak wtedy kochał policje jak ludzie się zmieniają.

-Wtedy chciałeś do policji iść dzisiaj ich tłuczesz, a to kobiety są zmienne podobne

-Jak to mówi tata jestem nie raz gorszy od matki więc cos z baby mam

Spojrzałam na niego z dezaprobatą w oczach i pogrążyliśmy się w rozmowie.

Pov Grzesiu

Wjechałem na szybko na komendę potrzebując wziąć kilku rzeczy z szafki na już, ale nie spodziewałem się tego, co mogę zastać otwierając drzwi od pomieszczenia z naszymi szafkami.(nie mam pojęcia jak to się nazywa chodzi mi tam, gdzie jest kosz i pobierają, ale i wyrzucają rzeczy-autorka.) Moje oczy ujrzały widok którego nie spodziewałem się zastać.

-No ładnie się państwo bawią, ale może nie w pracy-Krzyknął a zakochani odskoczyli od siebie spojrzeli na siebie, a potem na mnie ze strachem.

-Nie spodziewałem się tego naprawdę

-Grzesiek my naprawdę to-Jąkał się Capela tak Capela właśnie całował moja co prawda była dziewczynę, ale dopiero od wczoraj a kto wie ile to trwało.

-Ile to trwa kurwa?

I cisza oczywiście

-Ile kurwa-Ponowiłem pytanie czekając na odpowiedz i się doczekałem.

-Trzy tygodnie-szepnęła, ale było tak cicho, że doskonale to słyszałem.

Człowiek który był dla mnie bliskim kumplem i kobieta która tak wiele dla mnie znaczyła podwójną zdradą.

-Szczęścia wiecie pasujecie do siebie naprawdę-I wyszedłem nie czekając na ich wyjaśnienia miałem to po prostu w dupie.

Wsiadłem za kółko i jechałem nie patrząc na ograniczenia byłem wkurwiony po prostu wkurwiony chciałem się wyżyć bez patrzenia na konsekwencje. Mój telefon dzwonił nie miałem ochoty go odbierać chciałem tylko zasnąć i mieć wyjebane na wszystko i wszystkich.

Wspiąłem się na dach mój i Erwina dobrze się tu siedziało zawsze by pomyśleć. Usiadłem tak, że nogi wysiały mi poza granicami trochę w przód i lecę na ziemie no może jeszcze nie dzisiaj.

-Co chcesz skoczyć to ja miałem cie zabić zabierasz mi zabawę-Usłyszałem ten głos i wiedziałem, że będzie fajna zabawa.

-Co tu robisz Erwin?-Spytałem, gdy siwy podał mi kawę uroczo.

-Usłyszałem ze debil pędzi przez ulice w Corvecie i wspina się na budynek wybacz nie dam ci się zabić.

-Miałeś racje wiesz kurwa miałeś -Westchnąłem pijąc kawę aaaa gorąca

-No zawsze mam, ale z czym teraz konkretniej.

-Mia mnie zdradziła rozumiesz z Capela-Głos mi się zachwiał a Erwin spojrzał na mnie zszokowany.

-Ta **** ****** wiedziałem że to się tak skończy chodź tu-I mnie przytulił potrzebowałem tego.

-Nie klnij tyle nie warto się denerwować cóż wybrała innego.

-Ale serio Capela ona to jest nie powiem kim, ale on byliście chyba kurwa kumplami-Ojj był wkurwiony mocno.

-No byliśmy właśnie byliśmy a ruchał mi dziewczynę w tym czasie- Odłożyłem kubek z kawą i patrzyłem na miasto.

-Ej możemy ich ogarnąć wiesz jakieś porwanie czy cos-Zapronował a ja się zaśmiałem.

-Dzięki nie skorzystam wole w pracy ich jebać i ignorować może to wyjść ciekawie.

-Jak coś wiesz miejsce u nas masz jakiś bańczyk wspólnie.

-Przemyśle ok obiecuje dzięki, że jesteś po prostu jesteś mimo że różnie bywa między nami.

-Możemy się napierdalać możemy kłócić, ale kurwa znamy się od początku tutaj ja mogę jebać ciebie ty mnie, ale nas nikt.-Zbiliśmy żółwika a ja poczułem, że mam sojusznika przynajmniej kogoś, kto zawsze jest szczery nieważne czy wygrywam czy przegrywam.

-Chodź lecimy na Uwu ciastko sobie zjemy na złamane serduszko.

I razem zeszliśmy na dol jadąc moim autkiem do Uwu i co kto tam był Nina spisek.

-Cześć co zjecie polecam dzisiejsze babeczki dla policji minus 10% ceny-Uśmiechnęła się i wydawało się że sytuacja z rana nie skomplikowała nam życia no jeszcze.

-A poprosimy dwie i jedno kakao i jedna kawa z mlekiem.-Powiedział Erwin a ja patrzyłem w oczy Garcon, gdy podawała nasze zamówienia obiecałem sobie, że sobie pogadamy, ale na spokojnie tutaj za dużo świadków.

Przeskok o hmmmm może dwa tygodnie.

Pov Grzesiu

Kolejny dzień za dniem mija a ja staram się ignorować pewna dwójkę która chce ze mną pogadać może i zachowuje się jak dziecko, ale po prostu chce żyć jakby ich nie było. Przez dwa tygodnie wydarzyło się dużo tak mówię o relacji z Nina, bo mimo że cóż nie staliśmy się związkiem coraz więcej czasu bywaliśmy w swojej obecności. Czy to rozmowy nocne czy spotkania po kryjomu, gdy cale miasto jeszcze smacznie spało czasem tylko rozmowy czasem wspólne akcje które raczej wskazywały na relacje romantyczne. Służbę zacząłem od pościgu za jedną Ferrari ciekawe kto to był no ciężko zgadnąć. Przebierałem się z munduru, gdy usłyszałem ten głos.

-Proszę cie porozmawiajmy Grzesiek nie znamy się od wczoraj-Rozpaczliwy głos Capeli zmusił mnie do spojrzenia na niego.

-Dante daj spokój pracujemy tak jak wcześniej to ci powinno wystarczyć i tyle.

-Nie chcieliśmy tego ona mnie pocieszała po rozstaniu z tą wariatką i jej rodzinka i się zbliżyliśmy-Kurwa będzie mieć zaraz w zęby.

-Nie mów tak o niej rozumiesz Nina jest kurwa lepsza niż ty i Mia razem wzięci.

-Co ty tak jej bronisz przypomnę jej braciak cie kurwa nie raz porwał czy bił.

-Tak jej brat nie ona widzisz różnica -Odepchnąłem go od siebie, bo utrudniał mi wyjście.

-Wpakujesz się w gówno Grzesiek może teraz ci się wydaje, że to wspaniała dziewczyna, ale zarywa do każdego i będziesz mieć wpierdol od brata.

-Nie wiem o czym mówisz Capela gadasz od rzeczy- Wyszedłem trzaskając drzwiami od szatni policjanci, widząc mój humor schodzili mi z drogi chyba bojąc się ataku fajna opinia.

Wyjechałem w miasto podjeżdżając pod Aparty gdzie od razu wsiadła brunetka i odjechałem jakby się paliło za nami.

-Co cie znowu wkurwiło, bo cos musiało widać to-Powiedziała, gdy znów przyspieszyłem

-Ludzie w tym twój były po prostu niech się w końcu odpierdoli my mamy własne życie niech on buduje swoje.

Wtedy złapała mnie rękę i zaczęła ja gładzić w swoich dłoniach a ja powoli zwalniałem, gdyż byliśmy już prawie u celu. A naszym cele było miejsce skąd przepłyniemy na wysepkę gdzie oby Cartel nie dorwał nas i nie zrobił sobie kolacji cóż jestem raczej ciężko strawny. Dojechaliśmy pod umówione z moim znajomym miejscem, gdzie czekała na nas uroczo łódka w której mieliśmy dopłynąć na cayo perico.

-Wzięłaś strój kąpielowy tak jak mówiłem?

-No oczywiście, czyli co piękne widoki i Cartel 2w1 wow

-Podobno wyjechali na wojnę do Meksyku mi dzisiaj mamy spokój to co płyniemy znalazłem ładne miejsce ufasz mi?-Wyciągnąłem do niej rękę wsiadając do łodzi ona ją ujęła dodając tylko „Obym tego nie żałowała i ty też" i ruszyliśmy.

Droga minęła szybko i już po około 20 minutach byliśmy na brzegu zdejmując z siebie ciuchy i wskakując do wody i nurkując przy niej czułem się jak dzieciak a byłem dorosłym mężczyzną.

Pov Erwin

-Czyli jeszcze raz te paczki mają tu być tak?-Spytałem chłopaków, gdy szukaliśmy na Cayo przesyłek od Cartelu jak zawsze takie rzeczy muszą być w chuj daleko jakby nie mogły przyjść kurierem.

-No według sms tak gps wskazuje to miejsce a okolica się nadaje by cos schować jeszcze pójdę na wieżyczkę-Powiedział Dia i zaczął wspinać się po schodach na gore.

Razem z chłopakami czekaliśmy i nagle usłyszeliśmy przeraźliwy krzyk Dii i jego spadającego z góry.

-Matko Dia nic ci nie jest?-Spytaliśmy przerażeni tym hukiem a Carbo pilnował, żeby nie wstał gwałtownie.

-Japierdole nie znowu to samo ja już siły nie mam-Jęczał trzymając się za głowę.

-Zwariował no zwariował gość wszystko ok nie kreci ci się w głowię nie czujesz, że cos złamałeś?-dopytywał się Laborant, gdy Dia majaczył.

-Ja się poddaje czemu ona musi lecieć na mundury.

Co on pierdoli i wtedy wskazał na wodę w oddali a my przez lornetki zobaczyliśmy znajomą dwójkę ojej Diuśsss łatwo nie masz z taką siostrą.

-Ale, że z Monthana dobrze, że chociaż stroje kąpielowe mają czekaj czy ona zgubiła górę uuu

-David kurwa wstanę i nie zyjesz-Zagroził Dia jednocześnie odbezpieczając broń a Davidek uciekł szybko.

Moją głowę nawiedzała myśl ze Monthana to szybko umie sobie naprawić, ale i skomplikować w życiu patrząc ze dopiero się rozstał z poprzednią a raczej ona z nim to nieźle sobie radzi. Byle tylko przeżył teraz spotkanie z wkurwionym bratem.

Pov Nina

W końcu usiedliśmy spokojnie na piasku w ciepłym słońcu ogrzewaliśmy się radując się cisza i spokojem zdecydowanie za mało go mieliśmy w życiu na co dzień.

-Wiesz, że to w końcu się pokomplikuje ktoś albo my sami zaczniemy robić głupie kroki- Powiedział Grzechu leżąc na piasku z zamkniętymi oczami.

-Wiem, ale pamiętaj podstawiają ci nogę możesz nad nią przeskoczyć a osobę która to zrobiła kopnąć.

-Jesteś wielką optymalistką wiesz to aż przerażające-Westchnał z uśmiechem.

-A ty Pesymista dobraliśmy się – I ochlapałam go woda, rozpoczynając kolejną walkę między nami.

Pov Dia

-Czyli co porywamy tortujemy go czy co?-Spytał Erwin, gdy oglądaliśmy tę zakochaną parkę fujjj.

-Dajcie spokój na razie, jeśli tylko on nie zrobi nic głupiego to życzę im szczęścia ogarniemy to najwyżej ja później postraszę pieska-Krzyknąłem i udaliśmy się w głąb Cayo.

2 dni pozniej

Pov Grzesiu

Ałłłłł wszystko boli treningi sprawnościowe mógłby być mniej meczące już chyba wole jak ludzie mi uciekają. Wszedłem do swojego mieszkania odkładając klucze wraz z zakupami na stół i udałem się do salonu gdzie czekało zapalone światło a byłem pewny że je gasiłem. Wszedłem do salonu z naszykowana bronią a mój wzrok skierował się na fotel w którym siedział pierdolony Dia Garcone z kawką no ejjj wziął kubek najlepszy tata tak się nie robi.

-Cześć Grzesiu jak dzień minął spokojna mieście dziś?-Spytał jednocześnie popijać kawę i czytając książkę z mojej półki.

-Dia czemu tu jesteś, nie jesteś poszukiwany nic ci nie załatwię-Powiedziałem trzymając rękę na kaburze.

-Ojj Grzesiu chciałem tylko wpaść pogadać wiesz jako dobry brat dbam o siostrę mhmm pyszna kawa i mleko kokosowe super polaczenie.

-Do rzeczy człowieku chce iść się połozyc-Bylem zmęczony i chciałem się tylko położyć.

-Grzesiek lubię cie i jak nie jesteś kurwa mogę powiedzieć że ci prawie ufam i jestem gotowy życzyć ci szczęścia z moją siostra.

Chciałem mu przerwać, ale mi nie pozwolił kontynuując swoje zdanie.

-Ale pamiętaj Grzegorz jeden zły ruch nieodpowiednie zachowanie śmierć będzie dla ciebie ratunkiem, a nie groźba uważaj jasne.

-Wiem Dia w tej jednej rzeczy ci wierzę w 100% ale spróbuje nie zawieźć wielkiego mafioza Garcone-I się zaśmiałem na stres najlepsze wygłupy.

-Uważaj Grzesiu pewność grozi upadkiem w paru krokach.

-Ja nie odpuszczam upadnę powstanie i tak w kółko.

-Cóż to powodzenia we wstawaniu znając życie będziesz często leżeć.

I energicznie wyszedł jednocześnie śmiejąc się jak psychopata jedno było pewne Dia Garcon i jego family to świry nienormalne i nikt normalny nie chciałby z nimi przebywać z własnej woli.

Dobrze że ja nie jestem normalny i wpakowuje się to z własnej woli a pewna Pani mocno zachęca cóż trzymaj mnie Boże w opiece, bo z nią będzie ciekawie, ale jestem gotowy bardziej niż kiedykolwiek by się ustatkować. I to już na wieki no do śmierci minimum, czyli z moim szczęściem do czterdziestki no mam chwile jeszcze z nią, a potem się zobaczy.

Witam ponownie tak wczoraj usunięty dziś dodany poprawiony na tyle ile umiałam,

Liczę że czytanie to była przyjemność a ja zajmę się jakimś innym shocikiem.

DavidxErwin albo ErwinxDante innych opcji nie ma.

Dziękuję za każdy komentarz gwiazdkę czy zerkniecie jesteście cudownymi osóbkami.

Buziaki.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro