Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Epilog

___________________________________
Bo przecież trzeba znów miłować.
Oczy — granaty pełne śmierci,
a tu by trzeba w ludzi spojrzeć
i tak, by Boga dojrzeć w piersi.
__________________________________

Wygraliśmy, i co dalej?

Wszystko miało być dobrze: pięknie, wspaniale, zjawiskowo... i spokojnie. Przede wszystkim spokojnie.

Nie było.

"Jesteśmy światem wdów, sierot i inwalidów" — zdawały się krzyczeć ulice Anglii, wciąż dziwnie puste, jakby ludzie bali się nimi chodzić.

"Nowy początek!" — wrzeszczały w odpowiedzi nagłówki gazet. "Wracamy do normy!".

Ale czym właściwie była norma? Brakiem trupów na ulicach i Mrocznych Znaków na niebie? Życiem bez strachu, że zaraz ktoś doniesie, jakoby sąsiad przetrzymywał członków Zakonu Feniksa w piwnicy?

Jeżeli tak, to faktycznie, Wielka Brytania wróciła do normy, ponieważ teraz już nie ścigało się przeciwników Lorda Voldemorta, a jego popleczników: ot, drobna zamiania. Niektórzy twierdzili nawet, że niewidoczna, biorąc pod uwagę metody, jakimi posługiwało się Ministerstwo Magii, jednak nikt nie odważył się powiedzieć tego głośno w obawie, że oskarżą go o wspieranie Czarnego Pana. To nic, że był bezzębnym, dziewięćdziesięcioletnim staruszkiem, 'sprawiedliwość' musiała zostać wymierzona.

Tak naprawdę, ludzie wciąż się bali, wciąż głodowali i wciąż umierali. Koniec wojny nie oznaczał końca cierpień i minie jeszcze wiele lat, zanim świat zacznie wyglądać tak, jak dawniej.

Minie jeszczw wiele lat, zanim zostaną złapani wszyscy śmierciożercy, którzy wciąż działają, przeprowadzając coraz to brutalniejsze zamachy w odwecie za śmierć swojego pana.

Och tak, wygraliśmy — okaleczeni, wypaczeni i osamotnieni w swoim bólu, nie wiedząc, jak właściwie mamy dalej żyć. Wygraliśmy i stworzyliśmy społeczeństwo ludzi pokrzywdzonych.

Podejrzliwość została dominującą cechą, spychając inne na bok — bo co jeżeli sąsiad, którego znamy przez całe życie, jest szpiegiem śmierciożerców? Bo co, jeżeli sami nie wiemy, co jest właściwe, a co nie?

Jesteśmy przerażeni, wybrakowani i muszę przyznać, że nasze zwyciestwo miało cierpki smak porażki, ale to chyba da się zmienić, prawda?

Może nauczymy się na nowo, jak dostrzegać człowieka w człowieku. Może zapomnimy, jak to jest patrzeć na wszystkich jak na swoich wrogów. Może...

Może przypomnimy sobie, jak kochać. Bo w tym momencie tego potrzebujemy najbardziej, my, dzieci wojny i strachu.

W końcu wygraliśmy. I co dalej?

KONIEC CZĘŚCI DRUGIEJ













______
K. K. Baczyński, "[Gdy broń dymiącą z dłoni wyjmę...]"

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro