Wreszcie..
*magia czasu*
Hogwart się zmienił.I to bardzo.Ta Dolores Umbridge to naprawdę czarny charakter.Gorszy niż Hannibal Lecter,lalka Annabelle itd. Po prostu stara jędza !
Teraz właśnie wchodzimy (ja,Harry,Ron i Hermiona) do kwatery głównej Zakonu Feniksa.Tu spędzimy święta.Tak się złożyło,że ferie łączą się ze świętami,więc więcej wolnego..
-Jak miło was znów widzieć.!-krzyknęła uradowana pani Weasley
Tak,zapewne całej rodzinie Weasley'ów było ciężko z powodu stanu pana Weasley'a po tym "wypadku"..
-Dzień dobry,panie profesorze-przytuliłam się lekko do Remusa
-I widzisz?Mówiłem że się wiele razy spotkamy.A poza tym przejdźmy na "ty".
-Dobrze,Remusie.-rzekłam z uśmiechem
-Chanell-usłyszałam głos
To Syriusz.Uściskałam go .
-Syriusz,znałeś moją mamę..-szepnęłam mu na ucho
-Skąd ty...-zaczął ale gestem ręki zaciągnął mnie do pokoju obok.
-Co to za pokój?-spytałam
-Jak widzisz,na ścianie z drzewem genealogicznym całej rodziny.A także tej najdalszej,praktycznie niespokrewnionej gdyby przymrużyć oko.-odpowiedział
-Czy jest tu..-chciałam spytać o mamę lecz Syriusz mnie uprzedził
-Twoja mama?Jest,tutaj-powiedział pokazując mi ją
Taka ładna,z pozoru wygląda na przemiłą kobietę
-Wiesz,boje się...-cicho powiedziałam
-Czego,Chanell?-spytał patrząc na mnie uważnie
-Bo poznałam całą prawdę.Wszystko wiem w także widziałam w snach i myślodsiewni...boję się tego,że stane sie taka jak ONA.Od pewnego czasu ona mną chyba chce zawładnąć...nie wiem co mam robić..Przecież z początku była dobra.A dopiero potem zła...-wyznałam mu
-Była opętana.Przez demona..a ty,jesteś i będziesz dobra.Zawsze.Zresztą każdy ma w sobie tyle samo zła co dobra.Od nas zależy którą drogą pójdziemy...-pocieszył mnie Syriusz
Przytuliłam się do niego .Syriusz wyszedł a ja zostałam sama .
Przymknęłam drzwi
Zegar wybił 23:30
Jeszcze pół godziny i nadejdzie nowy dzień,Boże Narodzenie
Usiadłam na parapecie i spoglądałam na lecące płatki śniegu.Tak piękny widok.Zaczęłam rozmyślać o wszystkim.Właściwie o jednym.O Harrym.Posmutniałam trochę bo go kocham a on mnie nie..
Trudno.Zawsze zajmował moje całe serce ale pora to zmienić.Po co żyć bez miłości lub bez odwzajemnionej?
Podeszłam do drzewa genealogicznego.Dotknęłam wizerunek mamy.
W tym momencie usłyszałam skrzypienie drzwi .
Zaniepokojona dotknęłam różdżki spoczywającej w mojej kieszeni
Mój strach minął kiedy zobaczyłam że zza drzwi wyłania się Harry.Odetchnęłam z ulgą .
-Nie śpisz?-spytał
-Jak widać..-mruknęłam
Harry podszedł do mnie i spojrzał gdzie spoczywa moja ręka
-Twoja mama..-szepnął
Kiwnęłam głową
Milczeliśmy tak oboje przez jakiś czas.Ciszę przerwało wybicie 24:00
Harry dotknął mojej ręki
Po moim ciele przeszedł dreszcz.
Spojrzałam w oczy Harry'ego
Tylko się nie rozpłacz-powtarzałam w myślach przypominając sobie że to jest miłość nieodwzajemniona.
-Wesołych świąt,Chanell-powiedział Harry
-Wesołych świąt,Harry-szepnęłam zdławionym głosem
Harry zbliżył się do mnie .Odgarnął pojedyncze kosmyki moich włosów do tyłu.Spojrzał w moje oczy i nachylił się ku mnie.Nasze twarze dzieliło mniej niż 5 milimetrów.Przymknęłam oczy a po chwili poczułam usta Harry'ego na moich.
Zorientowałam się co się dzieje.Lecz teraz nic się nie liczyło.Tylko my.
Odpowiedziałam bez wahania na pocałunek.
Harry całował tak delikatnie ale zarówno namiętnie i czule.
Powoli się od siebie odsunęliśmy,gdy już nam zabrakło tchu.
W moich oczach zebrały się łzy
-Co ci jest?-zmartwił się Harry -Śmiało powiedz-dodał
-Harry..ja ..ja w tobie byłam i jestem zakochana od tak naprawdę pierwszych dni .Ale mi jest ciężko bo ty mnie nie koch...-zaczęłam mu tłumaczyć ale znów poczułam jego usta na moich
Oderwaliśmy się od siebie
-tak się składa że też cię kocham.Od zawsze..-szepnął a ja wytrzeszczyłam oczy
-Naprawdę..?-spytałam wzruszona
Pokiwał głową
-Będziesz moją dziewczyną?-spytał
-Tak!-krzyknęłam uradowana
Wyszliśmy trzymając sie za ręce
-Dobranoc,Harry-powiedziałam całując go w policzek
Usnęłam bardzo szczęśliwa
Moje największe marzenie się spełniło!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro