Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

To chyba pomyłka

-A więc ...Slytherin!-wrzasnęła Tiara
Nie wierzyłam
-Pani profesor..to chyba pomyłka..ja tam nie pasuje..a zresztą jestem z rodziny mugoli-wybełkotałam do stojącej obok prof.MacGonagall
-Przykro mi,ale Tiara nigdy sie nie myli-powiedziała kładąc swoją dłoń na moje ramię
Nigdy nie chciałam tam trafić.ale jak to możliwe skoro jestem z rodziny mugoli?!
Poszłam chwiejnym krokiem do stołu Ślizgonów
Usiadłam sama na końcu stołu,gdzie nikt nie siedział
Uniosłam głowę i spojrzałam w kierunku Hermiony,Rona i Harry'ego
Popatrzyli na mnie współczująco i po chwili zajęli sie jedzenien
Natomiast Harry nie spuszczał ze mnie oka
Ja też na niego patrzyłam bez przerwy
-Oo,nasza nowa piękność-usłyszałam za sobą głos należący do jakiegoś blondyna
Popatrzyłam na niego obojętnym wzrokiem i milczałam
-Jestem Malfoy.Draco Malfoy-powiedział siadając obok mnie
Wzruszyłam ramionami lekko sie odsuwając
On natomiast złapał mnie za ręke i przyciągnął do siebie
-Puszczaj!-wrzasnęłam z furią
On sie ironicznie zaśmiał
-Jak sie nazywasz?-spytał
-Trzeba było słuchać jak mnie odczytywali-warknęłam
On zacisnął mocniej moją rękę i mnie to bardzo zabolało
Syknęłam z bólu
-Chanell Audrey Winehouse -wyjąkałam wyrywając rękę
-Grzeczna dziewczynka,trzeba było tak odrazu-zaśmiał sie cicho i odszedł
Spojrzałam znów znad talerza w kierunku stołu Gryfonów patrząc na jedną osobę.Na Harry'ego
Posłałam mu smutne spojrzenie
Zajęłam sie ponownie konsumowaniem jedzenia
Przypomniałam sobie o moich rodzicach.I o młodszym bracie,o którym wcześniej nie wspomniałam
Ma 4 latka.Kocham go ponad życie
Nie wyobrażam sobie jego straty,a teraz bardzo za nim tęsknie
Wyciągnęłam z kieszeni chusteczkę
Razem z chusteczką wyjęłam jakąś karteczkę
Rozwinęłam ją
To był rysunek.z tyłu widniał napis
"Dla najlepszej siostrzyczki Chanell"
Tak,to od mojego braciszka Davida
Poczułam smutek.Normalnie,to bym siedziała w pokoju czekając na rodziców,bawiąc sie z Davidem
Teraz mam łzy w oczach.
Lub druga opcja
Siedziałabym koło Harry'ego Rona i Hermiony..przy stole Gryfonów...
Wszyscy wokół sie cieszyli..tylko ja jedyna siedziałam pochylona nad talerzem łykając moje słone łzy
Gdy skończyła sie uczta,wyszłam ze Ślizgonami,jednak stojąc z dala od nich
-Chanell!-usłyszałam czyjeś nawoływanie
Rozpoznałam głos Harry'ego i Rona
Nie miałam ochoty teraz rozmawiać z nimi?Dlaczego?Może dlatego że byłam zbyt smutna,zła...
Więc zignorowałam ich wołanie.
Dzieliłam pokój z Pansy Parkinson,Dafne Greengrass i Astorią Greengrass
-Jesteś nowa?-spytała Astoria
-Mhm-mruknęłam od niechcenia
-Jak sie nazywasz?-spytała Parkinson
-Chanell Audrey Winehouse-odpowiedziałam patrząc w okno
-zaraz..czekaj..kiedyś przez przypadek w świecie mugoli ..Winehouse..taka aktorka..
-Moja mama..na drugie nazwisko Tyler..-burknęłam
-A właśnie...ej czyli ty musisz być półkrwi!
-Tak-skłamałam
-Acha..jestem Pansy
-Ok..-szepnęłam kładąc sie do łóżka
Dziewczyny szybko zasnęły
Ja nie.Już 2 godziny zasypiam i nic.Postanowiłam sie przejść
Cicho wyszłam i poszłam na korytarz
Przeszłam sie na piętro wyżej
Skręciłam i nagle poczułam że na kogoś wpadłam
Teraz leżałam na tej osobie,którą okazał sie być Harry!
Gdy spojrzałam w jego oczy,na moment przestałam kontaktować ze światem
Po chwili zerwałam sie z niego
-Jezu...sorry...nie chciałam..bo ja..no ten....noo-plątałam sie we własnych słowach lekko sie rumieniąc
Harry wstał i podszedł blisko mnie
-Nie szkodzi...-szepnął cicho
-Co ty robisz tu o tej godzinie..?-spytałam z troską
-Nie mogę zasnąć...
-Podobnie jak ja..
-Szkoda że nie jesteś w Gryffindorze
-Racja..nie wiem jak to sie stało..ja do Slytherinu nigdy nie chciałam trafić..a poza tym jestem "nieczystej" krwi..
On kiwnął głową
-Dziś mnie wkurzył Malfoy..-mruknęłam
-On taki jest..
Chwile milczeliśmy
-Harry?-szepnęłam
-Tak?
-Bo..zauważyłam że Gryfoni raczej trzymają z dala od Ślizgonów..
-Do czego zmierzasz?
-Bo ..w Slytherinie..nie mam przyjaciół...a póki co to poznałam tylko was..i mimo to,że jestem w Slythernie,to nie odwracaj sie ode mnie..Ron i Hermiona też..-wreszcie powiedziałam co mnie gryzło
On uniósł moją dłoń
-Jak mógłbym sie odwrócić od ciebie?A zresztą..to nieważne że jesteś w Slytherinie..ważne jest to-powiedział kładąc moją rękę na moim sercu
-Dziękuję...-szepnęłam
-Ach..zapomniałbym..coś zgubiłaś..-powiedział wyciągając z kieszeni...moje zdjęcie z mamą!No tak!Zapomniałam wziąć z pociągu!
-Bardzo ci dziękuję,Harry..-uśmiechnęłam się przybliżając sie do Harry'ego lekko go przytulając
On też mnie objął
Tkwiliśmy tak na środku korytarza w objęciach przy świetle księżyca..
-Lepiej już pójdźmy spać..żeby nas nikt nie nakrył-odezwałam sie ,lekko uwalniając sie z uścisku
-Tak..-zaśmiał sie cichutko Harry
-To..dobranoc..-szepnęłam uśmiechnęłam sie
Oddaliśmy sie w dwie zupełnie inne strony
I potem już zasnęłam...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro