Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Przegrany mecz

Dziś mecz...oczywiście kibicuję Gryffindorowi!!
Od rana nerwowo kręciłam sie przypominając sobie o słowach Trelawney...muszę dziś wysłać list do rodziców!Obowiązkowo..!
Na śniadaniu przysiadłam sie do Gryfonów
-A to kto Fred?-spytał chłopak z rudymi włosami,brat Rona
-Ślicznotka.Widać przecież-odparł jego bliźniak na co ja zaczęłam sie śmiać
Posłałam im spojrzenie pełne rozbawienia
Nagle przyszła Hermiona,Ron i Harry
-O,Chanell...-mruknął Harry
-Będzie dobrze...napewno wygramy...znaczy...wygracie..-poprawiłam się
On sie uśmiechnął.Chociaż..?Nie.To była imitacja uśmiechu..

Obserwowałam poczynania Harry'ego
Poleciał wysoko.Na tyle wysoko że nikt nie był wstanie go ujrzeć.A pogoda była okropna.Szalał wiatr,deszcz ostro zacinał a niebo przeszywały błyskawice i co chwile było słychać grzmienir
Nagle,z góry spadało coś.Zaraz..,czy to...?
-HARRY!!!!-wrzasnęłam zdenerwowana widząc lecące ciało Harry'ego
-O MATKO,ZABIJE SIE!-krzyknęła Hermiona
Zamknęłam oczy wtulając sie w Hermionę
Byłam przerażona
-Aresto momentum!!-krzyknął Dumbledore
Spowolnił upadek Harry'ego
Byłam załamana widząc leżące na środku boiska ciało mojego przyjaciela
Oczy zaszkliły mi sie łzami
-Ej,mała...będzie dobrze.On przecież żyje..-odezwał sie nagle Fred
George przytaknął posyłając mi spojrzenie z otuchą
Kiwnęłam  lekko głową nieco bardziej uspokojona
Harry trafił do szpitala i odrazu tam pobiegłam
Póki co byłam z nim sam na sam
On był nieprzytomny
-Harry...prawda że jest dobrze?Musisz się obudzić..pamiętasz?Miało być wszystko w porządku..i ...po prostu nie chcę cię ....stracić!Jesteś moim przyjacielem ! Musisz być silny! Wiem że mówię bez sensu..ale..proszę...-mówiłam cicho

*Harry*

Poczułem że ktoś mnie trzyma za rękę
I usłyszałem głos
"Zarejestrowałem" głos i stwierdziłem że należy do Chanell
Wysłuchałem tego co mówiła,udając dalej nieprzytomnego .
Zrobiło mi sie ciepło na sercu słuchając jej słów
Nigdy sie tak naprawdę nie zastanawiałem na temat Chanell..
Była mądra,miła,przyjacielska,pomocna,odważna,bystra,sprytna i niezmiernie piękna...jednym słowem :idealna! Jest moją przyjaciółką..ale czemu w jej obecności czuję się inaczej?Nie tak jak w obecności Hermiony ,czy Ginny
Zupełnie inaczej
Więc czy to ta sama przyjaźń......???
Po chwili poczułem że uścisk ręki Chanell słabnie
Lekko uchyliłem powieki
Ona zasnęła
Siedziała zgięta na krześle trzymając moją rękę a głową oparta o barierki łóżka szpitalnego
Zapewne jest jej niewygodnie
Słodko spała
Lekko ją pogłaskałem po ręce
Jak zawsze,jej usta były ułożone w bardzo delikatnym uśmiechu .Mimo snu,zawsze sie uśmiechała..
Usłyszałem czyjeś kroki
Po głosie poznałem Mionę,Rona,Freda i Georga
-Chanell...-Fred ją szturchnął
Usłyszałem jej anielski głosik
-Jejku...przysnęłam...mogę pójść?jestem troszkę zmęczona..jakby sie Harry obudził to mnie poinformujcie,proszę..-powiedziała cicho
Dało sie słyszeć jej oddalające sie kroki
-Harry..-tym razem szturchał mnie Ron
Udawałem że sie dopiero obudziłem
-Ee co ? Gdzie ja jestem..?-wystękałem udając,
-szpital..spadłeś z miotły..-odezwała sie Hermiona uśmiechając sie smutno
-Gdzie Chanell?-spytałem
-Była przy tobie cały czas...zmęczyła sie zapewne..przed chwilą wyszła.O ile dobrze pójdzie to sie zobaczycie na kolacji-powiedziała Hermiona ale tym razem uśmiechnęła sie szeroko
W myślach sie uśmiechnąłem
Oni mnie zostawili a ja zacząłem sie zbierać ze szpitala za zgodą pani Pomfrey

*Chanell*

Siedziałam na kolacji w milczeniu
Gdy skończyłam jeść,przysiadłam sie do Gryfonów
Nagle w drzwiach Wielkiej Sali stanęła osoba,o której cały czas myślałam
Harry.

*Harry*

Z dala ujrzałem Chanell..mam wrażenie że schudła przez te pare dni i zmizerniała? Uśmiech wygasł a jej powieki wydawały sie być opadające a cera blada jak ściana
Trochę mnie ten widok zasmucił
Pobiegłem do mich przyjaciół
Najpierw Hermiona,potem Ron
Gdy wyswobodziłem sie z ich uścisku,stanąłem przed Chanell

*Chanell*

Stał teraz przede mną
Najpierw spojrzałam w jego oczy.Uśmiechnęłam się po czym powoli go objęłam
Tkwiliśmy tak lekko sie kołysząc
Po chwili oddaliliśmy sie od siebie.Zapewne sie rumieniłam..
-Dobrze sie czujesz?-spytałam Harry'ego
-Tak,a ty?Wyglądasz trochę..gorzej..znaczy..schudłaś przez te pare dni co dziwne..jesteś blada jak papier..
-Nie wiem..niby wszystko dobrze ale boje sie o rodziców i brata.Nie wiem czemu,ale mam złe przeczucia..-powiedziałam wzdychając
-Wszystko dobrze..napewno jest w porządku..-odezwał sie nagle Ron a Miona mnie objęła ramieniem

*Godzine później*
Usiadłam przy biurku.
Pansy,Astoria i Dafne wyszły gdzieś więc miałam trochę spokoju
Postanowiłam napisać list,który miałam w planach napisać już dawno,ale jak widać wszystko sie opóźniło

"Cześć mamo!

Hogwart jest wspaniały,mam trzech przyjaciół,w tym sławnego Harry'ego Pottera o którym trochę już wcześniej wiedziałaś.Trafiłam do Slytherinu,co mnie smuci..zresztą przed moim wyjazdem razem sie o wszystkim dowiadywałyśmy więc wiesz,że Slytherin to nie dla mnie.Tu nie mam przyjaciół.Wiesz przecież,że pasuję do Gryffindoru! Moi przyjaciele właśnie tam są. Dziękuję Ci za zdjęcie które dałaś mi ,a przynajmniej myślę że to TY mi je dałaś specjalnie.Miło z Twojej strony?A jak u was? Co słychać u Davida? Bardzo za nim tęsknie,za wami również.Czekam na odpowiedź o ile to możliwe..

Wasza Chanell Audrey  "

To napisałam
Wysłałam odrazu list
Pozostało czekać na odpowiedź......

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro